Passja

(1.33)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (3 z 3)

Kolacja w restauracji...
Kolacja w restauracji Passja na poznańskim Starym Rynku, zaraz po wejściu wita nas uśmiechnięty kierownik sali który na wieść o tym, że wykupiliśmy gruppon na kolacje (za 220zl) wskazuje ręką jeden ze stolików odchodząc bez słowa. Innych gości odprowadza do stolików zabierając do szatni płaszcze, my jedmy siedząc na własnych kurtkach.Po chwili zjawia się bardzo miły kelner (który ratuje to miejsce swoim uśmiechem),zamiast menu dostajemy skserowane kartki A4 z wypisanymi daniami, po zamówieniu napoi dostajemy mały czajniczek z resztką herbaty na dnie - pierwsza pomyłka jedzeniowa, barman zamiast nowej herbaty podał starą zniesioną komuś ze stołu resztkę. Dostajemy kolejny czajniczek tam pływa już sobie fus "minutki" (jak na herbatę za 7zl to i tak mało) jest nas 3, gruppony wykupione mamy 4 (bo każdy był na 2porcje) usiłujemy więc ustalić z kierownikiem sali żeby 2herbaty i kieliszek wina wliczył zamiast czwartej porcji) niestety kierownik słucha tylko siebie i jak mantrę powtarza w kółko zasady działania grupponu krzycząc na pół sali co budzi powszechne zainteresowanie innych jedzących. Za napoje płacimy więc dodatkowo.Zamawiamy przystawki, "bruschetta zapiekna z pomidorami, czosnkiem i bazylią" jest w rzeczywistości kawałkiem starej bułki z pomidorem i żółtym serem, na talerzu jest też dużo salaty lodowej....do zestawu w butelkach na stole dostajemy oliwe i ocet balswamiczny (jeden z najtańszych dostępnych na rynku) i młynek do pieprzu z wielką etykietą firmy KOTANY.pozostałe przystawki również przysyopane sałatą lodową, "carpacccio wołowe" zamiast rucoli i kaparów leży na sałacie....wiemy już że kucharz nie ma pojęcia o kuchni włoskiej więc z niepokojem czekamy na główne dania.Porcje są duże, przynajmniej pojawiająca się wszędzie dużą ilość sałaty lodowej sprawia takie wrażenie (do eskalopków wieprzowych zamiast gotowanych warzy jak obiecywał spis żywności również dostaję sałatę, zwracam uwagę kelnerowi ale po powrocie z kuchni po prostu już do nas nie wraca, więc jem sałatę..), do kotlecików wieprzowych zamiast obiecanych ziemniaków z wody dostajemy rownież pieczone ziemniaki z paczki.Pora deseru, kelner rozstawia kieliszki (pomiędzy nie sprzątnięte aż do naszego wyjścia butelki oliwy i ooctu) z deserem. zamiast flambirowanych truskawek mamy jednak sos z malin który nie był ani przesmażony, ani nie miał kontaktu z winem, do jedzenia dostajemy widelczyki więc nikt deseru nie jest w stanie zjeść do końca - roztapiające się lody z sosem łatwiej byłoby zjeść łyżeczką....Ogólne wrażenie bardzo złe, forma grupponu to forma promocji usługi, o czym chyba kierownik sali zapomniał, nikt z nas po takim przyjęciu nigdy już tam na pewno nie wróci. Jedzenie mało smaczne, nie zgadzające się dania z kartą, co więcej brak jakiejkolwiek interwencji w tej sprawie upominanej obsługi.

Kaja_46

25.01.2013

Placówka

Poznań, Stary Rynek 65

Nie zgadzam się (0)
Po rezerwacji telefonicznej...
Po rezerwacji telefonicznej nie było śladu, pospiesznie dostawiane krzesła do stolika, powtarzamy, że będzie 8 osób i że brakuje dwóch krzeseł!!!Zwiędłe fiołki w brzydkiej plastikowej doniczce. Do herbaty musieliśmy prosić o łyżeczki i cukier, sztućcy było za mało. Kelner w zasadzie był chyba tylko z nazwy, pozwalał sobie na teksty, "a co ewentualnie żebym dwa razy nie chodził" Jedzenie za tą cenę raczej nie warte polecenia, restauracja to żadna. Jeśli wspomnieć o braku papieru, mydła w WC i głupich docinkach za barem, bo w gronie była ciężarna, to raczej nikt nikt tam nie pójdzie. Nie polecam.

zarejestrowany-uzytkownik

06.12.2011

Placówka

Poznań, Stary Rynek 65

Nie zgadzam się (0)
Niestety szału ani...
Niestety szału ani zachwytów nie było. Do lokalu zawitałam na zaproszenie siostry. Już od samego początku restauracja nie zrobiła na mnie za dobrego wrażenia. Wystrój dość kiczowaty, niespójny bez jakiekolwiek koncepcji. Na stołach szarobure i ponure obrusy w kratkę. Nadrobili trochę dobrą muzyką i miłym oświetleniem. Menu przypominało raczej kartę dań przydrożnego zajazdu, a nie restauracji w centrum miasta. Jednak niezrażeni wybraliśmy pozycje z działu "Makarony". Niestety okazało się, że jednego dania brak. Skłonieni miłą obsługą i uśmiechem kelnerki zastąpiliśmy je innym. Nie czekaliśmy za długo na zamówienie. Porcje były naprawdę duże i smaczne! Zdziwiły mnie tylko strzępione talerze... Kelnerka co chwilę przybiegała do stolika zbierając brudne naczynia. Zdecydowaliśmy się na deser. Niestety sernika też zabrakło to wybraliśmy szarlotkę i banana split. I tutaj spotkało nas duuuuże rozczarowanie. Desery były po prostu nie dobre, a ceny wysokie. Ogólnie lokal broni jedynie się lokalizacją na Starym Rynku i uśmiechem kelnerki...

Natalia_549

24.10.2011

Placówka

Poznań, Stary Rynek 65

Nie zgadzam się (2)

Passja

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Passja?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Kolacja w restauracji...
Kolacja w restauracji Passja na poznańskim Starym Rynku, zaraz po wejściu wita nas uśmiechnięty kierownik sali który na wieść o tym, że wykupiliśmy gruppon na kolacje (za 220zl) wskazuje ręką jeden ze stolików odchodząc bez słowa. Innych gości odprowadza do stolików zabierając do szatni płaszcze, my jedmy siedząc na własnych kurtkach.Po chwili zjawia się bardzo miły kelner (który ratuje to miejsce swoim uśmiechem),zamiast menu dostajemy skserowane kartki A4 z wypisanymi daniami, po zamówieniu napoi dostajemy mały czajniczek z resztką herbaty na dnie - pierwsza pomyłka jedzeniowa, barman zamiast nowej herbaty podał starą zniesioną komuś ze stołu resztkę. Dostajemy kolejny czajniczek tam pływa już sobie fus "minutki" (jak na herbatę za 7zl to i tak mało) jest nas 3, gruppony wykupione mamy 4 (bo każdy był na 2porcje) usiłujemy więc ustalić z kierownikiem sali żeby 2herbaty i kieliszek wina wliczył zamiast czwartej porcji) niestety kierownik słucha tylko siebie i jak mantrę powtarza w kółko zasady działania grupponu krzycząc na pół sali co budzi powszechne zainteresowanie innych jedzących. Za napoje płacimy więc dodatkowo.Zamawiamy przystawki, "bruschetta zapiekna z pomidorami, czosnkiem i bazylią" jest w rzeczywistości kawałkiem starej bułki z pomidorem i żółtym serem, na talerzu jest też dużo salaty lodowej....do zestawu w butelkach na stole dostajemy oliwe i ocet balswamiczny (jeden z najtańszych dostępnych na rynku) i młynek do pieprzu z wielką etykietą firmy KOTANY.pozostałe przystawki również przysyopane sałatą lodową, "carpacccio wołowe" zamiast rucoli i kaparów leży na sałacie....wiemy już że kucharz nie ma pojęcia o kuchni włoskiej więc z niepokojem czekamy na główne dania.Porcje są duże, przynajmniej pojawiająca się wszędzie dużą ilość sałaty lodowej sprawia takie wrażenie (do eskalopków wieprzowych zamiast gotowanych warzy jak obiecywał spis żywności również dostaję sałatę, zwracam uwagę kelnerowi ale po powrocie z kuchni po prostu już do nas nie wraca, więc jem sałatę..), do kotlecików wieprzowych zamiast obiecanych ziemniaków z wody dostajemy rownież pieczone ziemniaki z paczki.Pora deseru, kelner rozstawia kieliszki (pomiędzy nie sprzątnięte aż do naszego wyjścia butelki oliwy i ooctu) z deserem. zamiast flambirowanych truskawek mamy jednak sos z malin który nie był ani przesmażony, ani nie miał kontaktu z winem, do jedzenia dostajemy widelczyki więc nikt deseru nie jest w stanie zjeść do końca - roztapiające się lody z sosem łatwiej byłoby zjeść łyżeczką....Ogólne wrażenie bardzo złe, forma grupponu to forma promocji usługi, o czym chyba kierownik sali zapomniał, nikt z nas po takim przyjęciu nigdy już tam na pewno nie wróci. Jedzenie mało smaczne, nie zgadzające się dania z kartą, co więcej brak jakiejkolwiek interwencji w tej sprawie upominanej obsługi.