Poszłam do spłodzielni złożyć podanie o usunięcie grzejnika, są dwa wejścia o czym sama nie wiedziałam, weszłam w pierwsze, jedna Pani siedzi w pokoju z otwartymi drzwiami, więc zmierzam w jej kierunku, ona rozmawia przez telefon, z tego co było słychać najwyraźniej z koleżanka, zerka ma mnie ale nic poza tym, stoje około 5 minut i nic, rozglądam się widze w pokoju po przeciwnej stronie siedzi następna Pani zajęta czytaniem gazety,podchodze, mowie że chciałam złożyć podanie, spojrzała ma mnie dziwnie i mówi że to nie tutaj musze isc od drugiej strony do sekretariatu na pierwszym piętrze,podziękowałam i poszlam, wchodze do sekretariatu mówie "dzień dobry" ale nie słysze odpowiedzi bo Pani była zajęta czytaniem gazety, spojrzła na mnie dziwnym wzrokiem, mówie że przyniosłam podanie,wyciągneła reke po kartke, spojrzała po czym zaczeła szukac pieczątki pod gazeta, znalazła podbiła i gdybym nie zapytała ile czasu będzie trzeba czekać na odpowiedź to chyba nawet nie usłyszam bym jej głosu, odpowiedziała "tydzień" i dalej zaczeła czytać artykuł w gazecie.
Byłam zapłacić za czynsz...kolejki masakra, powinno sie otworzyć dodatkowe okienko obsługujące kontrahentów. mimo wszystko obsluga bardzo sympatyczna. wiadomo--zalezy na kogo sie trafi, bo z jednym pracownikiem a raczej pracownicą nie mogę się za żadne skarby skontaktować, bo albo ma przerwę, albo , albo wyszla żekomo w sprawie słuzbowej ( co jest bardzo dziwne) albo nie wiadomo gdzie jest, albo ma wolne, poza tym bardzo uprzejmy prezes-jakby tczew miał wiecej takich prezesów to by dopiero dobrze się ludziom żyło. pozdrawiam
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.