Do Luny poszłam, ponieważ w nocy złapał mnie męczący kaszl a w ciągu dnia gorączka, ból pleców i głowy. W przychodni ni było kolejki, jednak pacjentka, która siedziała w gabinecie zajęła dość sporo czasu. Niestety na korytarzu śmierdziało, jakby bardziej brudnym pampersem i nie było to najprzyjemniejsze oczekiwanie, pomimo tych zapachów, pomieszczenia były czyste. W gabinecie siedziała młodziutka pani doktor. Zapytała co mi jest i zbadała. Przypisała 2 rodzaje syropów, wytłumaczyła, że nie chce mi dawać antybiotyku, ponieważ dopiero skończyłam jeden i powinnam zrobić przerwę. Jeśli po 3 dniach nie będzie poprawy to mam się zgłosić. Leki na szczęście miałam w domu.

Potrzebowałam się udać do lekarza. Miejscem, gdzie go mogę odszukać w dni wolne i w nocy jest Luna med. Na parkingu był tylko jeden samochód, wiec problemu z parkowaniem nie było ;) Wszędzie było czysto. Weszłam do budynku, przy stoliczku siedziała starsza pani, piła herbatę. Zapytała, czy idę do lekarza, czy do zabiegowego. Skierowała mnie do odpowiednich drzwi. Musiałam chwilę poczekać, była kolejka. Czekając na wejście do lekarza, z gabinetu zabiegowego wyszła pielęgniarka.Miałam wrażenie, że ma brudny, nieświeży fartuch. Kiedy weszłam do gabinetu, pani doktor mile się ze mną przywitała i poprosiła o dane i ubezpieczenie. Zapytała co mi jest, wyjaśniłam i przeszła do badania. Na koniec przypisała antybiotyk (wreszcie, bo wcześniej inny lekarz dał mi cerutin... ) i powiedziała jak dawkować. Pani doktor nie miała fartucha, jednak jestem zadowolona z przebiegu wizyty.