restauracja Newska

(4.50)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (1 z 1)

Dnai 1 listopada...
Dnai 1 listopada udałam się wraz z rodziną (łącznie 5 osób) do restauracji Newskiej. Przy wejściu znajdowała się obowiązkowa szatnia i toalety. Toalety były czyste, wygodne i sprawne. Nie brakowało papieru, mydła ani ręczników. Udaliśmy się do środka. Reastauracja składała się z 3 sal. Wystrój wnętrza nawiązywał do chłopskiej chaty rosyjskiej. W salach stały piece ozdobione matrioszkami, wiązankami czosnku, cebuli, ludowymi naczyniami. Przy wejściu powitała nas kelnerka, która zaprowadziła nas do drugiej sali i posadziła przy sześcioosobowym stoliku. W pierwszej sali od wejścia większość stolików była czterososbowa. Znajdował się tam także barek z napojami i wejście do kuchni. Kelnerka podała Menu. Przeprosiła nas, że dała tylko trzy karty. Uspawiedliwiła niedociągnięcie dużą liczbą klientów. Menu wyglądało zachęcająco i obficie. Czekaliśmy ok. 10 min. na ponowne przyjście kelnerki. Mój ojciec i brat zapytali się o skład dwóch dań, które miały nieznane nam nazwy. Zamówiliśmy obiad. Pierwsze doniesiono napoje, prawie od razu po zamówieniu. Na zupę czekalismy następne 10 czy 15 min. Kelnerka po przyniesieniu posiłku życzyła nam smacznego. Jedliśmy barszcz z pasztecikami drożdżowymi lub z kołdunami. Oba były dobrze doprawione, ciepłe i smaczne. Na drugie danie czekalismy ok. minut po zjedzeniu pierwszego. Porcje mojego ojca i brata były ciepłe i smaczne. Ja, moja mama i babcia zamawiałyśmy to samo. Dostałyśmy swoje porcje na koniec. Kotlety były gorące, ale frytki już chłodne. Na moim talerzu brakowało pomidora. Za wyjątkiem chłodnych frytek wszystko było bardzo smaczne. Po zjedzeniu poprosilismy o rachunek. Zapłaciliśmy. Kelnerka miło nas pożegnała. Udaliśmy się do szatni. Tam spotrzegliśmy, że szatnia jest płatna 1,50 zł od sztuki odzieży. Odebraliśmy odzież i zapłaciliśmy. Spytałam się na koniec szatniarki, ile lat ma restauracja. Odpowiedziała mi uprzejmie na pytanie, że lokal stworzono w 1974 roku. Ubralismy sie i wyszliśmy.

demo

12.11.2008

Placówka

Gdańsk, Al. Grunwaldzka 99/101

Nie zgadzam się (24)

restauracja Newska

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż restauracja Newska?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Dnai 1 listopada...
Dnai 1 listopada udałam się wraz z rodziną (łącznie 5 osób) do restauracji Newskiej. Przy wejściu znajdowała się obowiązkowa szatnia i toalety. Toalety były czyste, wygodne i sprawne. Nie brakowało papieru, mydła ani ręczników. Udaliśmy się do środka. Reastauracja składała się z 3 sal. Wystrój wnętrza nawiązywał do chłopskiej chaty rosyjskiej. W salach stały piece ozdobione matrioszkami, wiązankami czosnku, cebuli, ludowymi naczyniami. Przy wejściu powitała nas kelnerka, która zaprowadziła nas do drugiej sali i posadziła przy sześcioosobowym stoliku. W pierwszej sali od wejścia większość stolików była czterososbowa. Znajdował się tam także barek z napojami i wejście do kuchni. Kelnerka podała Menu. Przeprosiła nas, że dała tylko trzy karty. Uspawiedliwiła niedociągnięcie dużą liczbą klientów. Menu wyglądało zachęcająco i obficie. Czekaliśmy ok. 10 min. na ponowne przyjście kelnerki. Mój ojciec i brat zapytali się o skład dwóch dań, które miały nieznane nam nazwy. Zamówiliśmy obiad. Pierwsze doniesiono napoje, prawie od razu po zamówieniu. Na zupę czekalismy następne 10 czy 15 min. Kelnerka po przyniesieniu posiłku życzyła nam smacznego. Jedliśmy barszcz z pasztecikami drożdżowymi lub z kołdunami. Oba były dobrze doprawione, ciepłe i smaczne. Na drugie danie czekalismy ok. minut po zjedzeniu pierwszego. Porcje mojego ojca i brata były ciepłe i smaczne. Ja, moja mama i babcia zamawiałyśmy to samo. Dostałyśmy swoje porcje na koniec. Kotlety były gorące, ale frytki już chłodne. Na moim talerzu brakowało pomidora. Za wyjątkiem chłodnych frytek wszystko było bardzo smaczne. Po zjedzeniu poprosilismy o rachunek. Zapłaciliśmy. Kelnerka miło nas pożegnała. Udaliśmy się do szatni. Tam spotrzegliśmy, że szatnia jest płatna 1,50 zł od sztuki odzieży. Odebraliśmy odzież i zapłaciliśmy. Spytałam się na koniec szatniarki, ile lat ma restauracja. Odpowiedziała mi uprzejmie na pytanie, że lokal stworzono w 1974 roku. Ubralismy sie i wyszliśmy.