Skipper

(3.00)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (1 z 1)

Zmarznięta i bardzo...
Zmarznięta i bardzo głodna weszłam do jednej z restauracji we Władysławowie. Niestety na pierwszy rzut oka nie było wolnych stolików. Po chwili zauważyłam, że jeden stolik za chwilę się zwolni. Postanowiłam więc zaczekać. W restauracji obsługiwała tylko jedna kelnerka. Stolików do obsługi miała conajmniej 8 więc zanim podała mi kartę zdążyłam sama wysprzątać sobie stolik po poprzednich gościach oraz już zaczęłam się nudzić. Menu nie było za bogate, wybrałam jedno z dań z rybą oraz surówkę. W karcie polecane było niepasteryzowane piwo, które postanowiłam spróbować. Gdy podeszła kelnerka aby przyjąć zamówienie spytałam się o danie które chciałam zamówić. Okazało się wówczas, że go nie ma. Zmartwiłam się i zaczęłam się zastanawiać co wziąć w zamian. Kelnerka wówczas powiedziała, abym się jeszcze zastanowiła o ona zaraz podejdzie. Zanim podeszła kelnerka znów minęło trochę czasu. Złożyłam nowe zamówienie i dowiedziałam się że na rybę pieczoną będę czekała ponad 20 minut. Zgodziłam się. Do picia zmówiłam piwo, na które bardzo miałam ochotę, jednak kelnerka poinformowała mnie, że nie ma żadnego z rodzajów piw. Bardzo się zdziwiłam, więc zrezygnowałam z jakiegokolwiek napoju. Na danie rzeczywiście czekałam ponad 20 minut. Stolik przy którym usiadłam znajdował się blisko kuchni, z której dobiegały dziwne krzyki, śmiechy i głośne rozmowy. Zwróciłam uwagę, że nie tylko ja przysłuchuję się temu co się dzieje na kuchni. Pozostali klienci również komentowali dobiegające odgłosy. Po pewnej chwili coś się zbiło. Później słyszałam jak osoba z kuchni mówi do tej "Ryby był szpinak, nie buraczki! Buraczki do drugiego dania!" W ten sposób dowiedziałam się, że za chwilę gotowe będzie moje jedzonko na które czekałam. Kelnerka przyniosła gorące danie, ładnie przystrojone, jednak porcje zdecydowanie wyglądały na małe. Zaspokoiłam głód, jednak się nie najadłam. Najważniejsze jednak, że mi smakowało. Z restauracji wyszłam z mieszanymi odczuciami i chyba gdybym miała kolejny raz tu przyjść bardzo bym się nad tym zastanowiła i raczej wybrała bym inną restaurację, których we Władysławowie przecież nie brakuje.

zarejestrowany-uzytkownik

17.11.2010

Placówka

Władysławowo, Spokojna 7

Nie zgadzam się (0)

Skipper

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Skipper?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Zmarznięta i bardzo...
Zmarznięta i bardzo głodna weszłam do jednej z restauracji we Władysławowie. Niestety na pierwszy rzut oka nie było wolnych stolików. Po chwili zauważyłam, że jeden stolik za chwilę się zwolni. Postanowiłam więc zaczekać. W restauracji obsługiwała tylko jedna kelnerka. Stolików do obsługi miała conajmniej 8 więc zanim podała mi kartę zdążyłam sama wysprzątać sobie stolik po poprzednich gościach oraz już zaczęłam się nudzić. Menu nie było za bogate, wybrałam jedno z dań z rybą oraz surówkę. W karcie polecane było niepasteryzowane piwo, które postanowiłam spróbować. Gdy podeszła kelnerka aby przyjąć zamówienie spytałam się o danie które chciałam zamówić. Okazało się wówczas, że go nie ma. Zmartwiłam się i zaczęłam się zastanawiać co wziąć w zamian. Kelnerka wówczas powiedziała, abym się jeszcze zastanowiła o ona zaraz podejdzie. Zanim podeszła kelnerka znów minęło trochę czasu. Złożyłam nowe zamówienie i dowiedziałam się że na rybę pieczoną będę czekała ponad 20 minut. Zgodziłam się. Do picia zmówiłam piwo, na które bardzo miałam ochotę, jednak kelnerka poinformowała mnie, że nie ma żadnego z rodzajów piw. Bardzo się zdziwiłam, więc zrezygnowałam z jakiegokolwiek napoju. Na danie rzeczywiście czekałam ponad 20 minut. Stolik przy którym usiadłam znajdował się blisko kuchni, z której dobiegały dziwne krzyki, śmiechy i głośne rozmowy. Zwróciłam uwagę, że nie tylko ja przysłuchuję się temu co się dzieje na kuchni. Pozostali klienci również komentowali dobiegające odgłosy. Po pewnej chwili coś się zbiło. Później słyszałam jak osoba z kuchni mówi do tej "Ryby był szpinak, nie buraczki! Buraczki do drugiego dania!" W ten sposób dowiedziałam się, że za chwilę gotowe będzie moje jedzonko na które czekałam. Kelnerka przyniosła gorące danie, ładnie przystrojone, jednak porcje zdecydowanie wyglądały na małe. Zaspokoiłam głód, jednak się nie najadłam. Najważniejsze jednak, że mi smakowało. Z restauracji wyszłam z mieszanymi odczuciami i chyba gdybym miała kolejny raz tu przyjść bardzo bym się nad tym zastanowiła i raczej wybrała bym inną restaurację, których we Władysławowie przecież nie brakuje.