w Strzelinie ostatni raz byłem 40 lat temu, bo w 1972 r., służbowo, a nie turystycznie jak teraz.Zwiedzając stare miasto, bo datowane już w 1150 roku, kiedy wybudowano w nim kościół św. Gotarda, z romańską kamienną rotundą - znalazłem się w jego Rynku, gdzie obok wieży ratuszowej z XIV wiekuznalazłem się w sklepie rybnym, a ponieważ jestem ich smakoszem, kupiłem jedną z nich: wędzoną, której obawiałem się zakupić z uwagi na wysoką temperaturę panującą na zewnątrz sklepu.W sklepie tej temperatury nie odczuwało się, gdyż działała klimatyzacja, a ryby były dobrze zabezpieczone chłodniczo. Sprzedawczyni mile mnie obsłużyła, znała historię Strzelina, co nie zawszestwierdzałem podczas mich wędrówek po Polsce. Rybkę niebawem zjadłem ze smakiem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.