Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Poezja

Treść opinii: Wyprawa do Poezji nie była naszą pierwszą (gościliśmy tam kilkakrotnie) i mając w pamięci fenomenalne papardelle z kaczką w sosie rozmarynowym (32 PLN) zjedzone tam w październiku, zamówiliśmy je ponownie. Zwykle bierzemy różne dania, by móc skubnąć małe co nieco z talerza partnera, ale te październikowe wspomnienia... Poszliśmy do restauracji we trójkę - my "zabrnęliśmy" w kaczkę, a nasz przyjaciel posłuchał kelnera i wziął, polecane przez niego, ravioli szafranowe z wołowiną. Oczywiście, jak to w Poezji na stół wjechały "czasoumilacze" - trzy rodzaje pieczywa, oliwa i ocet balsamiczny, w ilościach wystarczających dla trojga zgłodniałych klientów. Zamówiliśmy herbatę (dwa imbryki duży i mały 11 i 7 PLN), a ponieważ kelner zapowiadał Ronnefeldt, przeżyliśmy pierwsze rozczarowanie, bo była ona tylko w dużym imbryku. Nasze papardelle przyniosło kolejne. Makaron był posklejany w sporej wielkości grudy, a kaczka smakowała, jak wyjęta z rosołu. Mięso nie miało ani smaku, ani zapachu i jeśli nie zrobiono na nim zupy, to na pewno kilkanaście razy odgrzewano na parze. Kolega nie narzekał na swoje ravioli, ale także obyło się bez zachwytów. Espresso (7 PLN) poprawne, ale już nie tak esencjonalne, jak dawniej. Niestety zrezygnowano z serwowania gorącej czekolady, która była jedną z najlepszych w Warszawie.