Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: endri

Dotycząca firmy: Orsay

Treść opinii: Dnia 21-11-2008 udaliśmy się z żoną na zakupy do Manufaktury mieszczącej się przy ul. Karskiego 5. Szukaliśmy kozaków dla żony oraz jakiś promocji. Odwiedziliśmy wiele sklepów. Moją uwagę skupiła obsługa w sklepie Orsay z odzieżą dla kobiet. W sklepie znajdowały się dwie Panie obsługujące klientów a raczej klientki, których nie sposób było zliczyć. Żona wybierała spodnie, oglądała ciuszki dla siebie, ja pomagałem w wyborze. Moją uwagę zwróciły "pikające" bramki, przez klientów wychodzących, czasem wchodzących do sklepu. Panie z obsługi spoglądały tylko na te osoby, czasem był to ktoś, kto dopiero coś kupił, innym razem osoba wchodząca do sklepu. Panie spoglądały tylko. Pomyślałem sobie wtedy, że przecież w taki sposób, ktoś może coś wynieść, a dokładnie mówiąc ukraść. Przy tak dużej ilości klientów i dwóch ekspedientach, niemożliwością byłoby zapanowanie nad całym asortymentem, zwłaszcza że do sklepu są dwa wejścia, tzn. można wejść z prawej strony sklepu, przejść przez całą jego długość i wyjść z drugiej strony (chyba, że na zapleczu siedziała jakaś osoba i to wszystko nadzorowała, albo na terenie sklepu była osoba, która pilnowała tylko porządku, jeżeli tak to jej nie rozpoznałem). Nie wspominając już o powitaniu każdego napotkanego klienta, czy pożegnaniu. Kiedy poszliśmy do przymierzalni, żona poprosiła mnie o wymianę spodni na o rozmiar większe. Wyszedłem z terenu przymierzalni i ujrzałem bardzo dużo klientek w sklepie, jedna Pani z obsługi stała cały czas za kasą i obsługiwała klientów, druga stała przy przymierzalni i odwieszała przymierzane rzeczy na miejsce. Poprosiłem Panią o pomoc w odnalezieniu tych spodni tylko o rozmiar większych. Pani bez problemu pozostawiła czynności które wykonywała i poszła pomóc odnaleźć dla żony interesujący ją rozmiar. Pani bez problemu znalazła spodnie o odpowiednim rozmiarze, zaproponowała jeszcze jedne, tak do przymierzenia, może żonie się spodobają. Przystałem na propozycję sprzedawczyni. Udałem się do przymierzalni. Żona przymierzyła spodnie. Ponieważ był to nasz pierwszy sklep do którego weszliśmy z ubraniami, oddaliśmy przymierzane spodnie Pani. Sprzedawczyni zapytała się żony, czy jej się podobają, czy pasują. Żona powiedziała, że musi się na razie zastanowić i podziękowała. Pani zapytała się jeszcze, czy ma odłożyć spodnie, jeżeli tak, to do kiedy, czy do końca dnia, czy na dwie, trzy godziny. Poprosiliśmy o odłożenie spodni do końca dnia, ponieważ był to początek naszych zakupów. Podziękowaliśmy za obsługę i wyszliśmy ze sklepu. Pani podziękowała za wizytę i zaprosiła do ponownego odwiedzenia.