Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Stadion Śląski

Treść opinii: Pojechałam na koncert zespołu U2. Dojazd znakomity, a policjanci zachowywali się wyrozumiale wobec gości z innych rejonów kraju. Chętnie udzielali informacji o organizacji ruchu i dojazdach na parkingi. Bramki pod stadionem urządzono dwie i to zdecydowanie za mało. Ludzie stłoczyli się jak śledzie, a barierki były ustawione pod ostrym kątem, co groziło nabiciem się na nie. Ludzi do ochrony wzięto chyba z ulicy, bo byli to zwykli studenci, nie mający pojęcia o organizacji wejścia na tego typu imprezy. Skutkowało to tym, że nie umieli sobie poradzić z napierającym tłumem i kontrolami, co wprowadziło potworny chaos. Nie rozumiem też tego, że nie można bylo wnosić butelek z zakretką. Moim zdaniem butelka bez zakrętki jest jeszcze bardziej niebezpieczna niż z. Bramki sprawdzające były aż cztery. Każda od czegoś innego: od pokazania biletu, od sprawdzenia biletu, od sprawdzenia toreb i od butelek. Zamiast interweniować, tylko proszono o odpowiednie zachowanie się i zapewniano o tym, że każdy będzie miał miejsce. Oczywiście, ale jakie miejsce? Wiadomo, że fan chce być jak najbliżej sceny. To spowodowało sprint na murawę, gdzie ochroniarze błagali o zwolnienie. Ustawiono też mnóstwo toalet. Problem w tym, że ludzie czekający na koncert nawet po 12 godzin mieli do dyspozycji tylko jedną. Reszta była za bramami, gdzie był wstęp od 17. Po koncercie tłum ludzi spragniony zimnych napojów był rozgoryczony, poniewaz lodówki się zepsuły. Zamknięto natomiast wszystkie drogi wiodące najbliżej do autostrady i policjanci zrobili fanom wycieczkę krajoznawczą po Śląsku, gdyż tak "zorganizowali" wyjazd, że przejechałam 20 km przez Chorzów, Siemianowice i Katowice, by ponownie wrócić do Chorzowa i dopiero wjechać na autostradę. Nie rozumiem, po co tak komplikować życie sobie i nam. Jeszcze nerwowo było, bo nawet przy osiedlowych drogach stali i kazali jechać gdzie indziej - dłużej. Dwie godziny wyjeżdżałam.