Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Anna_703

Dotycząca firmy: Bank BPH

Treść opinii: Poddaję ocenie i dyskusji obsługę w Banku BPH, ponieważ ostatnia moja wizyta w tym Banku nie może pozostać przemilczana. W przeciągu ostatniego tygodnia zmuszeni byliśmy z mężem aż 3 razy odwiedzić oddział w Bytomiu, co w przypadku nas jako osób pracujących wygospodarowanie czasu w godzinach pracy banku jest dość trudne. Pierwsza wizyta najbardziej zasłużyła na negatywny komentarz. Sytuacja wyglądała następująco. Wybraliśmy się z mężem w celu uruchomienia limitu na koncie. W banku było ok 5 klientów i 3 doradców/pracowników. Po 20 min. czekania, kiedy przyszła na nas kolej Pracownik banku poprosił nas do swojego biurka. Wypytał o nasze potrzeby i próbował przekonać do innego produktu bankowego niż limit w saldzie. Nie zmieniając naszego zdania, i po sprawdzeniu zdolności kredytowej w BIKu, Pracownik przyjął wniosek zapisując go w systemie. Niestety nie mogliśmy wówczas otrzymać oferty, ponieważ konieczne było dostarczenie zaświadczenie o zarobkach. Z punktu widzenia nas jako stałych klientów banku okazało się to paranoją i wzbudziło irytację. Mąż ma konto w tym banku od ok 5 lat, gdzie od tego czasu systematycznie wpływa wynagrodzenie. Z tego też konta dokonywane są wszystkie stałe przelewy. Bank zna i widzi więc historię korzystania z konta oraz ma wgląd w otrzymywane zarobki. Mimo to zostaliśmy odesłani z kwitkiem do czasu dostarczenia owego zaświadczenia. Podczas tej pierwszej wizyty zraził nas także pewien incydent. Pracownik, który nas obsługiwał - w połowie rozmowy z nami - poinformował nas, że musi nas na parę minut zostawić "żeby pomóc koleżance rozładować kolejkę, która zrobiła się do kasy (w kolejce stały 4 osoby) i uzasadnił to sezonem urlopowym i mniejszą obecnością pracowników". Zatkało nas. W rezultacie , Pani za kasą oznajmiła, że sobie sama poradzi i Pan do nas wrócił. Ciekawi mnie, co by było gdyby inny klient wymagał by równie długiej uwagi? Czy także opuścił by go w połowie, wracając do nas? Moim zdaniem nie była to dobrze przemyślana przez niego reakcja na sytuację w banku. Zgodnie z umową wróciliśmy do banku po paru dniach, z zaświadczeniem w rękach. Ku naszemu zdziwieniu i ponownej irytacji, okazało się że Pan z pierwszej wizyty jest na urlopie i wprowadzony przez niego wniosek został usunięty z systemu. Cała procedura musiała więc zacząć się od nowa. Ponieważ zbliżała się godzina zamknięcia banku - Pani poprosiła byśmy przyszli po decyzję w poniedziałek (!!!). I w tej sytuacji nie byłoby by nic złego, gdybyśmy na obsługę nie czekali 40 min. podczas gdy inny Pracownik wymieniał się z kimś zapachami do auta (poproszony przez nas o pomoc, poinformował, że nie zajmuje się takimi sprawami). I tak u kresu naszej wytrzymałości i cierpliwości sprawa została zamknięta przy trzeciej wizycie. Wszystko rozbija się o pierwszą wizytę, bo przy właściwej obsłudze stałych klientów mogliśmy już wtedy otrzymać odpowiedź na nasze potrzeby. Bank po raz kolejny dał nam powód do rozważenia przejścia do innego Banku (być może tam gdzie charakterystyczna jest wyższa kultura bankowości).