Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Prószyński Media Sp. z o.o.

Treść opinii: Zamówiona prenumerata miesięcznika "Wiedza i życie" dobiegała końca. Świadczone usługi nie były złe, nie były dobre. Po prostu gazeta przychodziła, lecz zwykle z 2-3 dniowym opóźnieniem. Ostatni już, lutowy numer nie dochodził jednak więcej niż kilka dni. W lutym i marcu dział obsługi klienta mówił mi, że... skończyły im się numery i będą musieli dodrukować. Więc czekałem cierpliwie. W kwietniu odszukałem, jak zwykle, na stronie miesięcznika kontaktu do obsługi klienta prenumeraty. Niestety nigdy nie było tam e-maila, szkoda. Z doświadczenia z redakcją "Charakterów" wiem, że e-mail do obsługi prenumeraty jest standardem mile widzianym. Postanowiłem zadzwonić, bo to była jedyna możliwość szybkiego kontaktu z firmą. Odebrała miła Pani, ale... powiedziała, że jej firma nie współpracuje już z Prószyński S-ka, a powinienem dzwonić pod inny numer. Pierwszy minus: nieaktualne informacje w Internecie. Zadzwoniłem pod nowy numer. Odebrała pani z przyjemnym tembrem głosu. Po wyjaśnieniu jaka jest moja bolączka, poprosiła mnie o swoje dane. Podałem. Poprosiła mnie o numer użytkownika. Jaki numer?! Pani wyjaśniła, że taki numer powinienem otrzymać na kopercie z każdą gazetą, która do mnie docierała. Cóż, docierały co miesiąc, ale kopert nie kolekcjonowałem. Wszystkie wyrzuciłem. Pani natomiast objaśniła, że bez znajomości mojego numeru z samych danych osobowych nic mi nie może pomóc (chociażby sprawdzić, czy już numer z lutego został do mnie wysłany, czy może nie, a być może nadal nie wydrukowano?). Kiedy już zdenerwowany i zniechęcony miałem odkładać słuchawkę z grzecznościowym podziękowaniem, pani się ocknęła, że traci klienta na zawsze. Poprosiła o napisanie e-maila na podany adres i skontaktowania się z jej współpracownikiem w celu wyjaśnienia sprawy. E-mailowo udało się wszystkiego dowiedzieć w ciągu kilku dni. Po dniach walki o numer z lutego udało się go otrzymać. Prenumerata Wiedzy i Życia zamiast ułatwić mi czytanie miesięcznika, utrudniło ją. Zawsze miałem numer po czasie, gdy inni kupowali świeży w sklepie. Ponadto numer z lutego w ogóle mi się nie należał przez trzy miesiące, choć na sklepowych półkach jeszcze długo mogłem go oglądać. I co najgorsze: obsługa klienta była na niskim poziomie. Nieaktualne informacje na stronie, brak kompetentnych pracowników, wymaganie pracy od klienta w sytuacji kryzysowej, zamiast samemu się postarać o kontakt ze mną. Nigdy więcej już nie przeczytałem "Wiedzy i życia".