Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Optymistka

Dotycząca firmy: Selgros

Treść opinii: Od dawna noszę się z zamiarem opisania specyficznej obsługi w Selgrosie ale nigdy nie znajduję punktu zaczepienia. Jest to hurtownia w której wszystko jest nie tak i nie bardzo wiem od czego zacząć. W takim razie opiszę każdy punkt który trzeba minąć podczas standardowych zakupów. Samo sklasyfikowanie przez VISION Selgrosu jako hurtowni budzi moje zdziwienie. Jest to moim zdaniem miejsce zakupów zarówno dla detalistów jak i hurtowników przy czym tępi się tych pierwszych i utrudnia im życie pośród regałów. Pierwszym tego typu utrudnieniem są duże koszyki za dwa lub 5zł. Ja przeważnie mam złotówki-moja strata bo małych koszyków nie ma. Wchodząc do środka okazuje się przy bramce kartę którą wydano na określoną firmę. Po wejściu na halę sprzedażową trafiamy na regał z obuwiem sportowym. Tu nie myśli się już o hurtownikach ponieważ oglądany przeze mnie model tenisówek dostępny był w dwóch rozmiarach po jednej parze. Idąc dalej mijamy regały ze sprzętem sportowym gdzie spotkać można najczęściej porozrzucane łyżwy czy narty. Spotkanie kogoś z obsługi graniczy z cudem. Na każdym kroku znajdują się za to małe stoiska promocyjne gdzie można skosztować mikroskopijny kawałek chleba bądź mililitr jogurtu. Najobficiej zaopatrzone jest stoisko warzywne d którego nie można się przyczepić. Obok niego na całej ścianie umieszczone są pionowo mrożonki tylko znalezienie ceny tych produktów jest dość skomplikowane. Najweselej jest jednak przy kasie. Po drodze do niej minąć nas mogą wózki widłowe nieprzyjaźnie nastawione do klientów. Stanowisk kasowych jest około 20 przy czym jak to standardowo bywa czynnych jedynie kilka. Podchodząc należy zwrócić szczególna uwagę na to czy jest się klientem złotym-hurtowym, zwykłym hurtowym czy niechcianym detalicznym. Wykładamy stosy towaru(jak na hurtowników przystało) na krótką taśmę i czekamy. Okazuje się że kasa należy do złotych o czym nie ma wyraźnej informacji więc zabieramy się i pakujemy obok. Kiedy dojdzie do kasowania pani prosi o kartę która już dawno schowaliśmy. Pyta czy wystarczy paragon a przecież to hurtownia. Przy wyjściu jakieś niezrozumiałe dla mnie sprawdzenie towaru przez panie i ochronę. Rzut oka na wypełniony po brzegi koszyk i powierzchowne liczenie pojedynczych czekolad. Stempelek od pani i jesteśmy wolni. Na ciemnym parkingu prawdziwa demolka. Brakuje miejsca na swobodny wyładunek towaru.