Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Antique Apartments

Treść opinii: „Jeśli szukasz wyjątkowego miejsca na zakwaterowanie, zamiast hotelowego klimatu wolisz ciepły, domowy nastrój i pragniesz więcej prywatności, cenisz klasyczny styl, wybierz Antique Apartments.” Tak się składa, że owszem – szukam, wolę, cenię, dlatego dałam się skusić i na jeden nocleg w stolicy Małopolski „wybrałam” apartament „sygnowany” logo Antique Apartments. Problemy pojawiły się już na etapie rezerwacji, której dokonałam za pośrednictwem portalu booking.com. Przy rezerwacji podałam numer e-karty. Korzystanie z tradycyjnych kart w sieci ograniczam do minimum, zgodnie zaś z informacją podaną na stronie Antique Apartments, „hotel” dokonuje preautoryzacji kart płatniczych w wyjątkowych wypadkach, w celu zabezpieczenia się na wypadek nie pojawienia się klienta na miejscu mimo braku odwołania rezerwacji. Na ok. 2 tygodnie przed przyjazdem do Krakowa, otrzymałam z AA email z informacją, że brak możliwości preautoryzacji karty może skutkować anulowaniem rezerwacji. Może, ale nie musi. W związku z tym klient do ostatniej chwili nie wie, n a czym stoi. Kiedy skontaktowałam się z AA telefonicznie, żeby ustalić jaki jest rzeczywisty status rezerwacji (i jednocześnie potwierdziłam, że w Krakowie we wskazanym terminie na pewno się pojawię), dowiedziałam się, że panienka obsługująca telefon nic nie może na to poradzić, bo „taka jest decyzja właściciela” plus że nie może zagwarantować mi pokoju, jeżeli płatność za pobyt nie zostanie uregulowana z góry. Zaryzykowałam jednak i nie zapłaciłam przed przyjazdem, a dopiero na miejscu. Wynajęty przez nas apartament mieści się przy Pl. Szczepańskim na krakowskiej starówce. Dojazd nie obył się bez komplikacji. Plac Szczepański jest aktualnie w totalnym remoncie, wiele ulic wokół albo jednokierunkowa była od zawsze, albo stała się takowa w wyniku remontów. W rezultacie krążyliśmy samochodem po okolicy ok. pół godziny, zanim szczęśliwie udało nam się zaparkować przy Pl. Szczepańskim 2. Szczęśliwie to zresztą za dużo powiedziane. Na samym placu parkować bez specjalnego upoważnienia bowiem nie można, a żeby cokolwiek załatwić, zameldować się, wziąć klucze, gdzieś auto zostawić trzeba. Takimi szczegółami jednak właściciel AA najwyraźniej nie zaprząta sobie głowy. By dostać się do recepcji AA, trzeba przejść przez ciemną bramę na małe kamieniczne podwórko, a później przecisnąć się przez wąskie drzwi, które w dodatku otwierają się niebezproblemowo i nie mają jakiejkolwiek blokady, która mogłaby chociaż w pewnym stopniu ułatwić przejście osobie ze sporymi bagażami. Klatka schodowa, z której wchodzi się do recepcyjnego kantorka, jest bardzo zaniedbana (jak to w starej kamienicy – miało być jednak nie staro i brudno, a klimatycznie i urokliwie). Kiedy wreszcie dostaliśmy się do pomieszczenia recepcji, za biurkiem (po angielsku) powitała nas osóbka lat może 25. Na tej podstawie zakładam, że krajanie nie są częstymi gośćmi AA. Dostaliśmy do wypełnienia formularz meldunkowy. Jak płacimy? Karta czy gotówka? Zdecydowałam się na płatność gotówką. Kiedy wydawało nam się, że formalności mamy już załatwione, panienka poinformowała nas, że oprócz należności za pokój, konieczna jest wpłata kaucji za klucze w wysokości 150 zł. Na moje pytanie – jakie względy przemawiają za poborem kaucji, dowiedziałam się, że chodzi o zabezpieczenie interesów właściciela na wypadek zniszczeń w pokojach lub zgubienia kluczy. Zapewniłam, że nie mam w zwyczaju gubić kluczy, czy to własnych, czy hotelowych. Chciałam również wiedzieć, na jakiej podstawie zostaliśmy ocenieni jako klienci, którzy mogą poczynić w apartamencie zniszczenia wymagające wniesienia kaucji? Czy ocena tego rodzaju wynika z faktu, że jesteśmy Polakami? Czy może wręcz przeciwnie, takie środki ostrożności są wynikiem doświadczeń z brytyjskimi turystami? Dowiedziałam się, że „właściwie to nie chodzi o zniszczenia, ale o klucze, bo wyrobienie kluczy to duży koszt dla właściciela, a klienci je gubią”. Zaproponowałam, że wycofamy płatność za pokój, pani przeksięguje ją sobie na kaucję, a należność za pobyt uiścimy przy zwrocie kluczy następnego dnia. Okazało się, że w takim wypadku przed wymeldowaniem, obsługa stawi się z wizytacją w wynajętym przez nas pokoju w celu oceny „czy wszystko jest w porządku i czy można nam kaucję zwrócić”. Rzecz o tyle ryzykowna, że klientowi przy takiej okazji można przypisać wyrządzenie dowolnej drobnej szkody, której sam nie odnotował (i nie zgłosił) przy meldunku. Jako że z każdą minutą nasza cierpliwość wyczerpywała się coraz bardziej, postanowiliśmy zakończyć jałową - było nie było - dyskusję. OK, ktoś sprawdzi pokój, my nie wpłacamy kaucji, płatność za nocleg zostaje w kasie AA. Dostaliśmy klucze (2 komplety) oraz instrukcję, jak dostać się do apartamentu (drugie schody po prawej, 5 piętro). W ostatniej chwili przypomnieliśmy sobie o pytaniu o parking. Odpowiedź miała być ostatecznym ciosem – okazało się, że AA nie dysponuje własnym parkingiem. Goście mogą korzystać z oddalonego o kilka kilometrów płatnego parkingu (dojazd = kluczenie wąskimi uliczkami krakowskiej starówki, powrót do hotelu – siłą rzeczy – piechotą). Koszt – 50 zł za dobę. Masakra. Podłamani, poszliśmy do samochodu po bagaże, i zaczęliśmy wspinać się z nimi wąską, brudną i zaniedbaną klatką schodową na 5 piętro, na którym znajdować się miał nasz „wymarzony” apartament. Wdrapaliśmy się na czwarte, jak się okazało – ostatnie – piętro w budynku, a po „naszym” pokoju nie było śladu. Zdenerwowana zadzwoniłam z komórki na numer recepcji z informacją, że stoimy na ostatnim piętrze, a po wskazanym pokoju nie ma śladu. Na to panna z recepcji, jak gdyby nigdy nic „ach, przepraszam, ja pracuję tu dopiero od niedawna, źle państwa skierowałam, pokój jest w innej klatce schodowej, na parterze”. Byłam wściekła. Zapytałam, czy ktoś może pomóc znieść nam bagaże, niepotrzebnie wniesione na górę. Dowiedziałam się, że owszem, może nam pomóc, ale przyjdzie dopiero za kwadrans, ponieważ teraz z kimś rozmawia i niestety jest zajęta. Uznaliśmy, że nie spędzimy w tym miejscu ani minuty dłużej. Znieśliśmy bagaże, zapakowaliśmy je do samochodu, poszliśmy do recepcji. Powiedziałam, że rezygnujemy i poprosiłam o natychmiastowy zwrot gotówki. Dziewczyna nie dyskutowała, zwróciła nam pełną kwotę. Nawet nie widzieliśmy pokoju, w którym mieliśmy spędzić dobę w „ciepłym, domowym nastroju, w klimatycznym wnętrzu.” Nasz nastrój miał jednak więcej niż daleko do domowego błogostanu, a klimatyczne wnętrza? Cóż, trudno w nie uwierzyć, mając na uwadze, jak wygląda otoczenie tych rzekomo uroczych pokoi. Prosto z Antique Apartments pojechaliśmy do Ibisu. Hotel przewidywalny aż do bólu, o jasno określonym standardzie. Wiadomo, czego można oczekiwać. Bez rewelacji, ale i bez niepotrzebnych stresów. Na AA straciliśmy niepotrzebnie czas i sporo nerwów. Na szczęście pobyt w Krakowie był więcej niż udany. Podsumowując, nikomu AA nie polecam. Sama zamierzam konsekwentnie trzymać się od tego przybytku z daleka.