Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Assia55

Dotycząca firmy: PZU

Treść opinii: Cel: zakup ubezpieczenia turystycznego. Przy okazji wizyty u rodziny, załatwiam pilne sprawy "urzędowe". Wcześniej mam poleciła mi agentkę PZU z Ząbkowic. Przypominam sobie o niej, gdyż potrzebuję ubezpieczenie na wyjazd na długi weekend majowy. Postanawiam załatwić szybko to ubezpieczenie. Wchodzę do Punktu Obsługi Klienta. Pytam panią, która siedzi najbliżej wejścia, czy Pani X jest w pracy. Pracownica pyta w jakiej sprawie. Nie podoba mi się jej ton, ale... nie chcę się czepiać. Mówię, że potrzebuję szybko załatwić ubezpieczenie turystyczne. Pani mówi, że chętnie pomoże mi i zaprasza do wypełnienia formularza. Mówię, że dziękuję, ale Panią X poleciła mi mama i chciałabym z nią porozmawiać. Pani przy biurku mówi, że szybciej "pójdzie mi", jak wypełnię formularz teraz, a potem porozmawiam z Panią X. Pytam ponownie, czy Pani X jest w pracy. Na to moja pani odpowiada mi, że nie wie, bo Pani X pracuje w innym miejscu i może być w terenie. Proszę, aby sprawdziła. Pani przy biurku obrażona wstaje i idzie gdzieś. Myślę sobie: ale ma kobieta parcie na sprzedaż. Czuję się urażona. Do tego uważam takie zachowanie za niekoleżeńskie. Pomijam natarczywość i zirytowanie, ze musi zrobić coś, co nie da jej prowizji. Pani wraca i mówi, że nie wie, gdzie jest Pani X. Muszę zadzwonić do niej na komórkę. Jestem już zła. Dzwonię na nr podany na wizytówce. Okazuje się, że Pani X pracuje na piętrze i nikt jej nie poinformował, ze przyszłam. Odnoszę wrażenie, ze nie jest to pierwszy raz, ale ok. to tylko wrażenie. Pani X prowadzi mnie na piętro do swego biura. Nie podoba mi się biuro. Pani X przyjmuje mnie w pokoiku, gdzie nie ma klimatyzacji. Widać, ze meble są dość wiekowe i pochodzą z różnych kompletów. Przydałoby się odświeżenie ścian. Pani X jednak ratuje PRL-owski klimat pytaniem, czy czegoś się napiję. Proszę o wodę. Ma na sobie ciemny spodium i białą bluzkę. Buty: czarne czółenka. Pani X pyta mnie, jak do niej dotarłam, dziękuje mojej mamie za polecenie. Potem zadaje pytania dotyczące wyjazdu. Zwraca mi uwagę na inne rzeczy. Doradza mi inne ubezpieczenie, które przyda mi się również po powrocie z wyjazdu. Wypełniam formularz. Kupuję. Przy okazji, zachęca mnie do Funduszy Inwestycyjnych. Podoba mi się sposób obsługi: niby oficjalnie, ale jednak jest miło. Kończymy transakcję. Pani X żegna mnie i odprowadza do wyjścia. Po drodze spotykam panią sprzątającą, która taranuje przejście wiadrem i ścierkami. Brrr... Zastanawiam się, jak ta moja agentka wytrzymuje w takim miejscu.