Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Jolanta_202

Dotycząca firmy: POLOmarket

Treść opinii: We wtorkowy wieczór wybrałam się na zakupy do nieopodal położonego sklepu sieciowego - Market Polo, który zupełnie niedawno przeszedł lifting wewnętrzny. Nie oznacza to bynajmniej wymiany personelu sklepu na osoby młodsze wiekiem, ale kapitalny remont wnętrza sklepu obejmujący zmianę powierzchni handlowej, wystroju wnętrza, usytuowania regałów z poszczególnymi produktami. Niestety, może to kwestia przyzwyczajenia, może faktu, że jako zodiakalny koziorożec wolę kolory ziemi - nowe barwy wnętrza nie wpływają pozytywnie na mój nastrój podczas zakupów. Nadmiar koloru „dzikiej pomarańczy i czerwienie powoduje u mnie brak skupienia i chcę wyjścia z tego wnętrza… Ale może to moje subiektywne odczycie... Oby! Idąc się po całkiem dobrze zaopatrzonym sklepie i przyglądając się wystawionym na półkach produktach stwierdzam jednak, iż po remoncie ceny produktów wzrosły, a cześć niszowych towarów zniknęło z asortymentu sklepu. Łudziłam się, że być może to chwilowe, ale minęły już prawie 3 miesiące, a produkty te na półki nie powracają. .. To tyle luźnych spostrzeżeń... Czas na zakupy! W kąciku warzywno - owocowym wybór towarów "średni" - dostęp do kiszonych ogórków i kapusty znacznie utrudniony przez niefortunnie ustawienie skrzynek z jabłkami w promocji za 1,49 zł. Szczupła osoba może się przeciśnie, bardziej przy tuszy no pewno nie... Konieczna jest zmiana ustawienia tych produktów, chyba, że mają stanowić element ekspozycji stałej sklepu:):). No cóż zrezygnowałam z przeciskania sie w zimowym ubraniu między skrzynkami i poszłam po marchewkę... Brrrrrrr. Nie polecam! Dlaczego? Gdyż swoim wyglądem przypomina odpady marchwi pastewnej. A ja człowiekiem jestem przecież! No cóż - nie ugotuję kapusty, nie zjem ogórkowej, ani surówki z marchewki... Idę dalej mijając półki z kawą, herbatą i słodyczami - nie przyczepiam się do nich, ale i też nie analizuje dziś, bo wszystko co mi potrzebne mam w domu. Na półkach jednak panuje porządek i nie ma luk w asortymencie. Zatrzymuje sie przy stoisku z mięsem i wędlinami... hm... Wybór spory choć dwa filety z kurczaka leżą przy szybie poza pojemnikiem na nie przeznaczonym. Nie chciałbym ich kupić w przyszłości. Spokojnie stoję i czkam, aż sprzedawca skończy myć blat chłodziarki. Pani przerywa sprzątanie. Pyta mnie uprzejmie czego sobie życzę. Proszę ją o filet z kurczaka, ale z przerażeniem stwierdzam, że nie umyła rąk. Włożyła co prawda rękawiczki, ale dłonie miała od piany - pewnie od płynu, którym myła blat. Przypomniał mi się reportaż, o mięsie mytym w celu odświeżenia. Mam nadzieję, że w tym sklepie nie jest to praktykowane. Pani podała mi filet z kurczaka. Na nic więcej nie miałam ochoty. Opisano moje zawiniątko "jedynką" ( oznacza to zakup jednego towaru w stoisku mięsnym) i poszłam dalej poszukiwać sosu. Wybór spory sosów w paczkach i słoikach. Są też "pomysły na obiad każdego dnia" - kupiłam jeden taki pomysł na kurczaka w pieczarkach. Sos świeży, spożyłam go i żyje. Nawet mi smakował. Z alejki z sosami udałam się po pastę do zębów - na jednej z półek opakowania past leżą zupełnie osamotnione (np. zielony Elmex) i trwa to już długi czas (1 miesiąc na pewno), a przecież pasta ta jest dobrym produktem. Kupuję i wiem. Podchodzę do kasy gdzie kuszą mnie batoniki i ulegam Bounty, bo w małej promocji:). Batonik jest dobry, świeży, bez zastrzeżeń. Kasjerka miła, sprawnie przesuwa wyłożone towary, wydaje resztę z rachunkiem i życzy miłego wieczoru. Jej strój jest troszkę sprawny, ale dość czysty. W każdym razie nie odstrasza. Współczuję jej tylko, że kasa jest blisko wejścia do sklepu i pewnie jej zimno w te marzy… Wychodzę. Wrócę tu jeszcze, bo mam blisko. Jednak wzrost cen powoduje, że po cześć produktów np. w puszkach, paczkach, słoikach itp. częściej zaglądam do Biedronki....