Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Herezja

Treść opinii: Razem z narzeczonym wybraliśmy się na urodzinową kolację do klubu Herezja. Zaciekawieni faktem, iż jest top także galeria, zdecydowaliśmy, że spośród wielu innych indyjskich restauracji, wybierzemy właśnie tę. Z zewnątrz budynek wygląda dosyć obskurnie i gdybym nie wiedziała, że w środku jest restauracja, raczej bym nie weszła. W drzwiach powitał nas pan pytaniem, czy przyszliśmy na "imprezę prezesowską". Widząc nasze skonsternowane miny szybko zmienił ton i zaprosił nas do sali na piętrze. Tam musieliśmy chwilę zaczekać na swój stolik... Obsługująca nas pani była niezwykle miła, doradzała, co wybrać. Zaproponowała nawet koktajle, których nie było w karcie. Jedzenie przepyszne, aczkolwiek spodziewałam się bogatszej karty menu. Czekaliśmy na podanie go dość długo, z czego wniosek że przygotowywane jest na miejscu, bez odgrzewania czy innego typu "szybkich akcji". Wystrój niezwykle oryginalny, wiele pięknych przedmiotów. Początkowo w tle słychać było muzykę arabską i indyjską, co nam się bardzo podobało. Później niestety zmieniono na bardzo klubową, a nie tego się spodziewaliśmy po takim miejscu. Siedzieliśmy przy stoliku "przejściowym" do innych sal, więc co chwilę ktoś koło nas przechodził, co trochę przeszkadzało w konwersacji. Mimo tego, byliśmy zadowoleni. Aż do pewnego momentu. Kiedy poprosiliśmy o rachunek, miła pani poinformowała nas, że terminal mają nieczynny, ale niedaleko znajduje się bankomat. A ona niestety zapomniała poinformować nas o tym fakcie wcześniej... Jak się okazało, to niedaleko to 2 ulice dalej. Ponadto, przy stoliku obok posadzono 6 osób, które spytały czy można tu palić. Kiedy z ust kelnerki usłyszałam "oczywiście" nie mogłam uwierzyć! Prosiliśmy przecież o stolik w części dla niepalących. W efekcie wyszliśmy nieco zdegustowani końcowym zachowaniem obsługi. Wydaje mi się, że próbują każdemu nowo przybyłemu gościowi sprawić przyjemność, zapominając o tej przyjemności już przy końcu wizyty...