Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Klaudia_142

Dotycząca firmy: C&A

Treść opinii: Sklep C&A w Kupcu Poznańskim - Poznań. Jeden z najgorszych sklepów odzieżowych w jakim byłam. C&A w Kupcu Poznańskim jest sklepem bardzo dużym zajmującym dwa piętra. Odzież jest podzielona na część damską na dole i część męską i dziecięcą na górze. Ceny również są przystępne i można czasmi coś ciekawego dla siebie wybrać. Jest to niestety koniec pozytywów jakie mogę powiedzieć o tym sklepie. Już na samym wejściu zauważyłam BAŁAGAN panujący dosłownie na prawie każdym wieszaku czy też stoliczku z ekspozycją. Sklep jest bardzo duży ale tego dnia było w nim również wiele osób szperających między wieszaczkami, stąd podejrzewam bałagan. Byłabym w stanie jeszcze to zrozumieć gdybym zauważyła poprawiające, lub układające po klientach rzeczy ekspednietki, niestyety żadnej takiej w tak dużym sklpie na początku nie zauważyłam. Ruszyłam więc między wieszaki w poszukiwaniu jakiejś ciekawej bluzki na wieczorne wyjście. Widok w głębi sklpu był nieprzyjemy, ogólny bałagan na wieszakach, pozrzucane na ziemię ubrania(!) które leżały od tak na podłodze.Mnóstwo ludzi i... znowu żadnej ekspednientki. Po wynalezieniu bluzeczki ruszyłam w stronę przymierzalni, są dobrze oznakowane więc nie było problemu z jej odnalezieniem. Przy sztani w końcu ekspendientka, zajmująca się wyłącznie wyadawniem numerków... Po otrzymaniu numerka weszłam do przymierzalni, a tam... masakra. Kilka par ubrań na wieszakach, jakieś spodnie na podłodze. Zniesamczona widokiem szybko przymierzyłam bluzeczkę i zaraz wyszłam z przymierzalni oddając numerek. Niestety bluzka nie leżała tak ja powinna więc zapytała się ekspedientki o inny rozmiar w odpowiedzi usłyszała że" jeżeli nie ma tego rozmiaru na sklepie to nie ma go wcale", po czym Pani powróciła do wyadawia numerków. Postanowiłam więc odnaleźć intereujący mnie rozmiar i znowu rozczarowanie "moja" bluzeczka wisiała jako ostatnia na wieszaku z którego go zabrałam, trochę rozczarowana odwiesiłam ją i ruszyłam przez skepl przyglądając się pozstałej odzieży. To co zdenerwowało mnie najbardziej to fakt iż taką bluzkę jak moja zobaczyłam po paru przejściach na innych wieszakach, a następnie pomiędzy jeansami. Nie miałam już ochoty na dalsze zakupy więc ruszyła do wyjścia, aż w końcu ukazała się moim oczą ekspednientka i nie była nią Pani od numerków ani Pani na kasie, rozpoznałam ją wśród tłumu jedynie po tym iż miała tzw. smycz z identyfikatorem i ciągnęłą długi stojak z odzieżą. Przy wyjściu zaobserwowałam wielą kolejkę do kasy, która obsługiwała wyłącznie jedna Pani pomimo tego iż są tam trzy stanowiska z kasami... odechciało mi się zakupów w tym sklepie.