Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Cleopatra

Treść opinii: Korzystając z przerwy w zajęciach na uczelni postanowiłem z czwórką znajomych wybrać się coś zjeść. Jako, że okres przedświąteczny i jedna z koleżanek chciała przy okazji wybrać prezent, wybór padł na galerię handlową Olimp w Lublinie a co do restauracji to postanowiliśmy, że wybierzemy na miejscu. Będąc już w galerii kolega, który był z nami namówił nas na restaurację Cleopatra. Nie mając lepszej alternatywy przystaliśmy na propozycję. Poszliśmy we czwórkę, jako że koleżanka nadal biegała po sklepach szukają prezentu. Powiedziała, że dołączy do nas później. W restauracji ruch nawet dość spory, wiadomo jak wyczerpujące mogą być przedświąteczne maratony sklepowe. Szczęście albo fatum nam sprzyjało gdyż pośrodku sali dla niepalących był wolny stół, co prawda dla czterech osób, ale koleżanki jeszcze nie było a przecież zawsze można dostawić krzesełko. Po minucie pojawiła się pani w ciemnych włosach ( wszystkie mają ciemne włosy, co chyba należy kojarzyć z Egiptem i nie mają żadnych plakietek z imionami). Pojawiły się cztery karty, z, których mogliśmy wybrać dania. Po kilku minutach pojawiła się ta sama pani, aby zebrać zamówienie. Wszyscy zamówiliśmy Shaorme. Dwie z kurczakiem i dwie z mięsem wieprzowym a dla siebie zamówiłem dodatkowo z zapiekanym serem. Do picia dwa piwa i dwa soki. Pani zaczęła zbierać karty, ale jedną trzymałem w ręce gdyż chciałem jedną zatrzymać dla koleżanki, na którą oczekiwaliśmy. Jestem pewien ze pani to słyszała, bo słyszały to wszystkie osoby przy stoliku. Mimo tego karta została mi wyrwana z rąk, co wszyscy siedzący również przyjęli ze zdziwieniem. Czas oczekiwania postanowiłem poświęcić na obserwację lokalu. Wystrój lokalu utrzymany w jednym klimacie bardzo ciepłym. Dużo żółci sala czysta cicha muzyka, która nie przeszkadza w rozmowie. Stoliki trochę gęsto ułożone. W pewnym momencie przyszli klienci z małym dzieckiem, które wymagało specjalnego krzesełka. Pani obsługująca stolik nie mogła się przecisnąć z tym krzesełkiem pomiędzy siedzących gości. Sala dla palących nie jest oddzielona dostatecznie od sali dla niepalących i położona nieco niżej, ale bardzo dobrze wentylowana lub mało osób paliło gdyż nie czuć było dymu. Napoje pojawiły się tak jak powinny się pojawić, czyli po kilku minutach. Pozostało czekać na jedzenie, ale tego nie było widać, czas na rozmowie mijał szybko, my zaś coraz bardziej głodni i jeszcze na uczelnię trzeba było niebawem wracać. Upłynęło już ponad 40 minut od złożenie zamówienia. Korzystając z chwili albo raczej prawie godzinnego oczekiwania postanowiłem skorzystać z toalety. Zapytałem gdzie takową znajdę. Pani powiedziała, że wyjdę na galerię skręcę w lewo, tam przejdę jeszcze kawałek galerią i znajdę. Prawdę powiedziawszy opis był zgodny, ale toaleta oddalona o 20 metrów od lokalu gdzie trzeba jej jeszcze szukać i w tym czasie zostawić swoje rzeczy w restauracji gdzie niema szatni… bez komentarza. Wróciłem po kilku minutach. W tym czasie podano jedzenie. Talerz nie był podgrzewany wiec zdążyło już ze swojej ciepłoty stracić. Za to jedzenie chyba o nim zapomniano podgrzewając je. Po kilku kęsach zorientowałem się, co jest nie tak zdejmując warstwę sera. Kawałki mięsa nie były przypalone, one były zwęglone! Wyjaśniło się, dlaczego tak długo czekaliśmy. Zawołałem kelnerkę i zapytałem czy nie uważa, że to jest przypalone i czy ona chciałaby otrzymać taki posiłek. Z miejsca przyznała mi rację i zapytała czy życzę sobie nowego posiłku czy też rabatu na rachunku. Odparłem, że skoro na ten posiłek czekaliśmy prawie godzinę to jednak proszę o uwzględnienie tego w rachunku. Pod koniec posiłku poprosiliśmy o rachunek a potem kolega znalazł resztki przypalonej wieprzowiny w swoim talerzu. Bardzo żałowałem, że nie mieliśmy czasu zostać, bo czas gonił. Rabat, jaki otrzymaliśmy to 10 % z kwoty rachunku na 105 zł. Strata dla lokalu niewielka w porównaniu ze stratą pięciu a na pewno jednego klienta, który już tam na pewno nie zje.