Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Zaq

Dotycząca firmy: OBI

Treść opinii: Dnia 28.04.2011 o godzinie 17:30 wybrałem się do OBI w Lublinie na ul. Zwycięska 1, żeby kupić nawóz do kwiatków i rosiczkę, ponieważ od kilku dni w moim domu pojawiły się muchy i meszki. Nigdy nie miałem styczności z nikim kto wcześniej hodował tą roślinę, dlatego też chciałem zapytać o coś sprzedawców. Samochód zaparkowałem przed wejściem głównym. Kiedy wyszedłem z auta i zmierzałem do wejścia głównego zauważyłem, że na ziemi leżą niedopałki po papierosach. Szyby w drzwiach wejściowych były czyste. Przed wejściem do środka udałem się do toalety i tu bardzo się rozczarowałem i zniesmaczyłem. Wszedłem do męskiego WC i poczułem bardzo nieprzyjemny zapach. Woda była niespuszczona, a podłoga niestarta. Odrażający widok. Poszedłem umyć ręce. Cały zlew był umazany w mydle, a na lustrze były widoczne spore zacieki po wodzie. Na szczęście suszarka do rąk działała. Personel troszkę zaniedbał swoje obowiązki. Wyszedłem z łazienki, wziąłem koszyk i udałem się w stronę ogrodu. W sklepie było bardzo dużo ludzi. Dotarłem na miejsce. Przywitał mnie miły zapach kwiatów. Wszystkie rośliny były ładnie wyeksponowane i stały na swoich miejscach. Pod każdą z nich widniała odpowiadająca jej cena. Na podłodze nie było ziemi, ani innych zanieczyszczeń. Wszystko ładne i wysprzątane. Rozglądałem się za kimś z obsługi jednak nikogo nie było na dziale z kwiatami. Postanowiłem poszukać nawozu i po kilku minutach go znalazłem i zapakowałem do koszyka. Teraz trzeba było znaleźć rosiczkę. Z tym miałem więcej problemów. Jest to nie duża roślina i trudno ją było zauważyć, ale udało się. Niestety, ale przy roślinie nie było ceny. Czekałem kilkanaście minut z nadzieją, że spotkam kogoś z obsługi i zapytam o cenę, sposób hodowania rosiczki, a także o to, czy prawdą jest to, że zwabia w swoje sidła duże ilości owadów. Niestety, ale moje czekanie zaczęło być irytujące. Zacząłem chodzić po sklepie i kogoś szukać. Bez rezultatów. Zero obsługi. Dlatego też udałem się w stronę kasy i zrezygnowałem z kupna rośliny. Zająłem miejsce w kolejce, która była długa. Dwa boksy kasowe nie wyrabiały. W tym czasie zauważyłem ciekawe promocje na grilla ogrodowego, a także na stoliki z krzesełkami. W końcu nadeszła moja kolej. Przy kasie stała młoda dziewczyna. Pani Monika. Wiek około 20-25 lat. Wzrost 165-175 cm. Była brunetką. Miała proste włosy do ramion z grzywką podpiętą spinką do góry. Ubrana była w czarne obcisłe dżinsy i koszulę w kratkę z logo OBI. Kobieta przywitała mnie słowami „Dzień dobry”. Następnie zeskanowała towar i powiedziała wyraźnie kwotę do zapłaty. Dałem jej pieniądze. Po chwili dostałem pieniądze i paragon do ręki. Pani Monika pożegnała mnie słowami „Dziękuję. Do widzenia”. Pożegnałem się i wyszedłem ze sklepu. W całej wizycie nie podobało mi się to, że przez cały czas pobytu w sklepie (20minut) nie spotkałem żadnej osoby z obsługi, przez co nie uzyskałem informacji odnośnie ceny i hodowli rosiczki, a przez to jej nie kupiłem. Sprawę toalety pozostawiam bez komentarza.