Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: AVON

Treść opinii: Obecnie obowiązuje katalog nr 7 firmy Avon. Kilka tygodni temu, kiedy obowiązywał jeszcze nr 5, przez Internet zapoznałam się już z nr 7 i zauważyłam, że w ofercie dla konsultantek jest krem do rozjaśniania włosów, dostępny tylko latem. Postanowiłam zakupić takich więcej na zapas, interesowała mnie liczba 10-15 sztuk. Moja znajoma była konsultantką, jednak z tego zrezygnowała, więc znalazłam w Internecie namiary i zadzwoniłam do biura Avon w Legnicy na ulicę Libana (słyszałam, że jest tam sklep Avon). Pani M. (pierwsza litera imienia) zarządzająca tym biurem była bezpośrednia (mówienie na "ty") i sympatyczna. Powiedziała, że takie zamówienie jest możliwe, ale że niedługo zadzwoni do mnie ktoś inny i zajmie się tym zamówieniem. Napomknęła coś o jakiejś umowie. Powiedziałam, że nie chcę być konsultantką, ale ona sprostowała, że chodzi o umowę, którą podpiszę jako klientka. Zakończyłyśmy rozmowę. Tego samego dnia zadzwoniła konsultantka podlegająca pani M. i powiedziała, że podobno chcę zostać konsultantką i ona może do mnie przyjechać. Powiedziałam, że konsultantką nie chcę być i że chcę zamówić tylko kilka produktów. Po krótkim namawianiu mnie na spotkanie pani po drugiej stronie słuchawki skapitulowała i powiedziała, bym ponownie zadzwoniła do pani M. i z nią się umówiła. Zadzwoniłam znów do pani M., która powiedziała, że w porządku, nie muszę być konsultantką, ale do katalogu nr 7 jest jeszcze trochę czasu, więc odezwie się do mnie za jakiś czas i wtedy się umówimy. Minęło kilka tygodni. Nie chciałam mieć formalności z podpisywaniem jakichś umów tylko dlatego, że chcę kupić kilka kosmetyków, dlatego chętnie skorzystałam z propozycji mojej znajomej konsultantki (która jednak zdecydowała się nie rezygnować z uczestnictwa w Avon), która w tym tygodniu złożyła zamówienie na wybraną liczbę sztuk produktu. Numer pani M. usunęłam. Otrzymałam dzisiaj niespodziewany telefon. Usłyszałam pytanie: "Czy to Asia (tu moje nazwisko)?". Odparłam, że tak, po czym usłyszałam: "Chciałaś te balsamy rozjaśniające, to ci dzisiaj zamówiłam 10 sztuk". Wyjaśniłam, że balsamy zamówiła mi moja znajoma. "A ja już zamówiłam. No to ładnie mnie urządziłaś!" - usłyszałam w odpowiedzi. Powiedziałam, że przepraszam, ale na nic się nie umawiałyśmy. Przypomniała mi, że "2 katalogi temu" dzwoniłam do niej i pytałam o balsamy. Potwierdziłam, ale powiedziałam też, że miałyśmy się ewentualnie dopiero umawiać, gdyby do mnie zadzwoniła. Nie miałam ponadto numeru ani powodu, żeby dzwonić i rezygnować, skoro na nic się nie umówiłyśmy. Pani M. zapytała, czy dostałam już produkty do ręki. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie, bo znajoma dopiero wysłała zamówienie. Pani M. odpowiedziała: "To życzę powodzenia, bo pewnie ich już w firmie nie będzie". Następnie dwukrotnie usłyszałam po raz kolejny "Ale mnie urządziłaś", pani M. zastanawiała się też, co zrobić z zamówieniem. Powiedziałam, że ktoś to na pewno kupi (na co dostałam odpowiedź: "Tak, ale nie 10 sztuk!"), po raz kolejny powtórzyłam, że na nic się nie umawiałyśmy, po czym pani M. powiedziała "dobra" i po chwili pożegnała się ze mną rzucając "na razie". Nawet gdybym tych balsamów teraz nie otrzymała, wolę je sobie kupić drożej na aukcji niż kupować w takiej atmosferze i jeszcze ewentualnie wykręcać się od zostania konsultantką, co mnie zupełnie nie interesuje.