Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: DORA_1

Dotycząca firmy: URODA

Treść opinii: "To nie w nowościach, lecz w przyzwyczajeniach znajdujemy największe przyjemności"powiedział Raymond Radiget i po wizycie w tym zakładzie fryzjerskim, zgadzam się z nim w pełni bo dostałam solidną nauczkę, bardziej chyba z własnego lenistwa, a może zwykłej renomy jaką ma ten zakład uchodzący za kategorię Exclusiv. Co miesiąc przed farbowaniem włosów udaję się do fryzjera aby ściąć końcówki, zabieg niby doraźny ale jednak wymagający fachowości i znajomości tematu. Zwykle chodzę do tzw."mojego fryzjera", ale tym razem "coś" mnie tknęło aby wejść tutaj, tym bardziej, że samochód zostawiłam pod domem i jakoś nie chciało mi się "deptać" na drugi koniec miasta, a o tym zakładzie generalnie "wieść gminna niesie", że jest lepszej kategorii. Wchodzę, liczne stanowiska do obsługi (10), każde wyposażone w niezbędne akcesoria, lokal bardzo duży,jasny, doświetlony sztucznie, liczne krzesełka dla ewentualnych oczekujących klientów, obok prasa dla umilenia czasu oczekiwania, w zakładzie porządek i tylko 1 klientka z maseczką na twarzy. Z zaplecza wyłania się pracownica - zadbana, modnie przycięta fryzura," włos" lśniący, makijaż perfekcyjny,pyta "czym może służyć" więc mówię, że tylko podciąć końcówki, lekko podcieniować, z przodu półokrągło bez mycia głowy, zaprasza mnie na fotel,osłania pelerynką,moczy włosy bo podobno tak jest lepiej (moja stała fryzjerka zawsze robi to na sucho, no ale z fachowcem nie dyskutuję) i bierze się za "cięcie", następnie modeluje przy pomocy suszarki i szczotki i w krótkim czasie jestem "załatwiona". Pracownica nie była zbyt rozmowna, owszem odzywała się. Cena 18 zł (aż mnie "ścisnęło") no ale trudno mogłam wcześniej zapytać. Wyszłam z mieszanymi uczuciami ale za to z "lepszego" podobno zakładu.Przychodzę do domu ,dotykam włosów, niby jest OK ale jakby nie do końca, włos mocno umodelowany, lekko pod-tapirowany i pod-lakierowany, coś mi nie pasuje, ale jeszcze nie wiem co.Wieczorem idę spać, wstaję dziś rano i dopiero widzę co mi nie pasowało: cieniowanie - to widoczne schodki, grzywka po-pazurkowana czy jak to nazwać,próbuję się uczesać, po-modelować, rady dać sobie nie mogę aby" jakoś możliwie" wyglądać, widzę gołym okiem że to nie jest to o co prosiłam.Wiem,że "pazurki" to ostatnio modne strzyżenie ale to nie oznacza ,ze każdy tego chce, ja o tym nic nie mówiłam a cieniowanie - ta pseudo-fryzjerka chyba nie wie co to znaczy, w pewnym momencie tył włosów mam po prostu - taka różnica. teraz już nie wiem, czy to była stażystka, czy praktykantka, czy może jeszcze jakaś inna kategoria pracownika. Co robić ? Zapłaciłam jak za "zboże", efektu nie ma, trzeba reklamować, ale co mi z tego jak poprawią jeszcze gorzej bo już ścinać za wiele nie ma co a całkiem krótkich włosów nie preferuję. Pomyślałam - kara za lenistwo bo nie chciało mi się przejść. Przecież tłumaczyłam tej fryzjerce o co mi chodziło, a tu się dzisiaj okazało ona jakby nic a nic nie przyjęła i zrobiła po swojemu - brok kompetencji, brak predyspozycji, brak profesjonalizmu. Skąd ta renoma? Nie mam pojęcia, na własnej "skórze"doświadczyłam.Jedyne co na renomę zasługuje to wygląd zakładu -standard wysoki i czas wykonania usługi w miarę sprawny (klientów nie było, moczenia włosów też nie chciałam) ale liczy się jakość efektu a to wypadło marnie. Usługa została tylko wykonana. Ostatecznie uznałam ,że pójdę do mojej stałej fryzjerki i poproszę aby choć trochę poprawiła to co inna "spieprzyła".Przytoczony na początku cytat przestrzega - dozujmy nowości z dystansem, bazujmy na przyzwyczajeniach, nowe nie zawsze jest lepsze.