Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Intermarche

Treść opinii: Wydawać by się mogło, że czasy PRL-u, kiedy to niejednokrotnie sprzedawało się towar spod lady dawno minęły. Jak się okazuje nie, czego doświadczyłem na własnej skórze. W ulotce reklamowej opisywanego sklepu znalazłem rzecz, którą od dawna chciałem kupić - nawiga-cję. Cena była bardzo atrakcyjna i obawiając się (słusznie zresztą), że ktoś może mnie uprze-dzić postanowiłem zapytać w sklepie czy jest możliwość kupienia, zarezerwowania czy też zadatkowania wcześniej. Pracownik, z którym rozmawiałem odpowiedział, że niestety nie jest to możliwe. Powiedział "sklep ma swoje standardy, które musi przestrzegać a nawigacja jest promocją jednodniową i obowiązuje w konkretnym dniu. Nie ma też możliwości zadatkowa-nia". No cóż jak nie to nie. 6 lipca od godziny 7:45 okupowałem drzwi sklepu. Nie było żad-nego innego klienta. Równo o godzinie 8:00 otwarte zostały drzwi sklepu. Zaznaczam jestem jedynym klientem. Udaje się w miejsce gdzie powinienem znaleźć interesujący mnie produkt, nie ma go. Zamiast tego jest kartka z napisem "nawigacja do odbioru w kasie głównej". Idę więc do kasy głównej. Podchodzę do kasjerki i proszę o nawigację. Na co ona lekko speszo-na, ale z lekkim uśmiechem odpowiada "przykro mi przyszły tylko dwie i już zostały sprze-dane". Pytam, kiedy skoro jestem jedynym klientem w sklepie a jest godzina 8:02. W odpo-wiedzi usłyszałem "nie pomogę Panu już ich nie ma zostały sprzedane". Zły jak diabli, ale pogodziłem się w tą niesprawiedliwością i już miałem odejść, gdy podszedł inny klient i wrę-czył pracownicy jakiś kwit. Pracownica widząc kwit spojrzała na mnie speszona, to mnie za-interesowało, więc postanowiłem poczekać na rozwój sytuacji. Nastąpiła chwila ciszy, którą przerwał klient domagając się realizacji transakcji. Okazało się, że gość przyszedł kupić na-wigacje dokładnie te, które rzekomo były już sprzedane, mało tego kasjerka mu je sprzedała! Zapytałem, więc "jak to tak, przecież mówiła Pani, że zostały sprzedane". W odpowiedzi usłyszałem "ten Pan wcześniej zadatkował". Pytam, więc dlaczego mnie nie pozwolono za-datkować a "swoim" znajomym robi się wyjątki. Jestem pewien, że był to znajomy tej Pani gdyż przywitał się słowami "cześć" zresztą i on i pracownica uśmiechali się do siebie, pod-czas gdy ja próbowałem uzyskać odpowiedzi na zadawane pytania. Cóż jak u znanego pisarza widać, że są klienci równi i równiejsi. Mam tylko nadzieję, że dyrekcja wypowie się w tym temacie i wyciągnie wnioski. Ja choć bardzo mi zależało na nawigacji musiałem obejść się smakiem. Szkoda, już dawno nie wystawiałem takiej noty!