Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Gilbert_1

Dotycząca firmy: T-Mobile

Treść opinii: Żonie na Święta zachciało się prezentu – netbooka z mobilnym dostępem do Internetu. Jej wybór padł na ofertę T-Mobile „blueconnect 65” z Samsungiem N150. Niestety salonik oficjalnie nazwany Autoryzowanym Punktem Sprzedaży pracuje dokładnie w tych samych godzinach co moja żona (poniedziałek – piątek: 9-17, sobota 9-14), więc padło na mnie – ponieważ mam krótki urlop to ja miałem załatwiać wszelkie formalności i podpisać umowę. Żadne z nas nigdy nie było związane z PTC SA, więc był to dla mnie pierwszy kontakt z tą firmą. Oferta jeśli chodzi o netbooki rzeczywiście do zaakceptowania (abonament 65zł z 4GB danych oraz sprzęt za 1zł – umowa na 36 miesięcy). Moje pierwsze podejście miało miejsce w czwartek 8 grudnia. Punkt sprzedaży jest zlokalizowany prawie w centrum miasteczka, przy jednej z głównych ulic – w przypadku konieczności dojazdu autem nie ma co liczyć na znalezienie w pobliżu miejsca parkingowego, chyba że na chodniku łamiąc przepisy. Najbliższy większy parking jest w odległości około 300 metrów, także trzeba się udać na krótki spacer. Moja czwartkowa wizyta była jednak błyskawiczna, bo już na wstępie pracownik, który mnie obsługiwał oznajmił mi, że netbooków nie ma na magazynie i trzeba będzie poczekać aż się pojawią. Wziął ode mnie nr telefonu i miał do mnie zadzwonić, gdy sprzęt będzie już dostępny, dodatkowo poinformował mnie jakie dokumenty będą potrzebne do spisania umowy. Ogólnie – pierwszy minus dla firmy, bo ciężko mieć pretensje do pracownika. Ta oferta jest jedną z bardziej eksponowanych przez T-Mobile, m.in. na stronie internetowej, więc powinni zadbać, aby na bieżąco asortyment był dostępny. Czekałem cierpliwie na telefon, ale że cierpliwość nie jest moją zaletą nie wytrzymałem – we wtorek czyli 13 grudnia zadzwoniłem wieczorem na infolinię T-Mobile (sklep już był wtedy zamknięty). Bardzo miły i uprzejmy konsultant poinformował mnie, że komputerki są dostępne już od poniedziałku. Oczywiście przez cały poniedziałek i wtorek nie zostałem o tym telefonicznie poinformowany przez pracownika Punktu Sprzedaży – kolejny minus. W dniu dzisiejszym postanowiłem wreszcie sfinalizować transakcję. Byłem na miejscu kilka minut po 9 rano. Sprzedawca, z którym rozmawiałem wcześniej akurat obsługiwał jakąś panią. Drugi był na zapleczu. Sam salonik urządzony bardzo prosto i funkcjonalnie, wszystkie wywieszki duże i czytelne. Telefony i przedstawione inne oferty są ulokowane na ścianach bocznych, co zostawia bardzo dużo miejsca dla klientów na środku. Miejsce te można by jednak zagospodarować chociażby jakąś dwuosobową sofą, gdzie klienci mogli by spocząć w oczekiwaniu na swoją kolej, tak to trzeba stać. W związku ze zmianą marki z Era na T-Mobile salonik jeszcze pachnie świeżością, nie ma się tu czego doczepić Zdziwił mnie tylko trochę stojący na widoku pomiędzy atrapami prezentowanych telefonów odświeżacz powietrza. Myślę, że takich rzeczy nie powinno się eksponować. Gorzej z podłogą, która wyglądała jakby nie była zmywana od zeszłego tygodnia. Dwa stanowiska do obsługi, przy każdym po jednym krześle dla klienta (można by spokojnie dostawić po jeszcze jednym, czasami do saloniku przychodzą małżeństwa itp.). W kąciku malutki stoliczek z dwoma krzesełeczkami, czyli miejsce dla dzieci – rozłożone kredki i kartki papieru są bardzo dobrym pomysłem, który coraz częściej widujemy w podobnych miejscach. Sprzedawcy ubrani luźno, bez żadnych garniturów i krawatów, w firmowych bluzach. Brak jakichkolwiek tabliczek z imionami na stanowisku czy identyfikatorów, także w sumie nie wiemy z kim rozmawiamy. Gdy już przyszła moja kolej zacząłem rozmowę tekstem „z tego co mi wiadomo netbooki już się pojawiły na magazynach”. Pracownik w żaden sposób nie odniósł się do tego, nie powiedział, że miał dzwonić, ale zapomniał itp. tylko zaczął coś sprawdzać w komputerze. Po około minucie odparł „no rzeczywiście są”. Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że wcześniej tego nie zrobił i gdybym sam się nie pofatygował, to telefon do mnie w najbliższym czasie nie zostałby wykonany. Sprzedawca wziął ode mnie dokumenty (dowód osobisty + trzy ostatnie faktury z innej sieci komórkowej), po czym… okazało się, że musi otrzymać odgórnie zgodę na podpisanie umowy, dlatego wysłał gdzieś e-mail. Z tego co mi wytłumaczył ma to związek z tym, że nie byłem w stanie przedstawić oryginału faktur za jakieś bieżące opłaty (fakt, nie byłem w stanie - bo faktury dostaję w formie mailowej, płacę je elektronicznie, więc nic nie odbywa się na papierze – musiałem w domu wcześniej podrukować sobie te faktury oraz potwierdzenia przelewów). Miało to potrwać około 5-10 minut, ale po kwadransie nadal nie było wiadomo czy uda się wreszcie sprawę załatwić. Sprzedawca poinformował mnie, że zadzwoni do mnie jak tylko odpowiedź dostanie, żeby mnie nie trzymać na miejscu. Problem w tym, że nie miałem nic innego do roboty, ale skoro tak uprzejmie zostałem „wyproszony” z lokalu to zacząłem sobie spacerować po mieście. W tym momencie pomyślałem, że gdyby nie chodziło o prezent dla żony to już bym zrezygnował z usług T-Mobile. W czasie gdy jeszcze czekałem w saloniku miałem okazję porównać pracę obu sprzedawców. Ten, który obsługiwał akurat mnie – strasznie cichy i małomówny. Zero prób nawiązania kontaktu z jego strony, podejrzewam, że niedawno zaczął pracę. Całkowitym przeciwieństwem jest jego kolega – wygadany, próbujący coś „wyciągnąć” od klienta, dokładnie przestawiał oferty. Na mieście spędziłem około 40 minut. Jakież było moje zdziwienie, gdy w pewnym momencie na chodniku minąłem się w z tym wygadanym pracownikiem Punktu Sprzedaży T-Mobile, który w godzinach pracy wyszedł sobie na miasto... być może w sprawach służbowych, tego nie wiedziałem. Ponieważ telefon nie dzwonił, a mi zaczęło się robić zimno postanowiłem wrócić do saloniku. „Mój” sprzedawca obsługiwał jakiegoś klienta, drugiego pracownika oczywiście nie było z powodu wypadu na miasto. Okazało się, że przed minutą przyszła zgoda i sprzedawca już miał do mnie dzwonić. Nawet jeśli to prawda, to w dzisiejszych czasach tak długie oczekiwanie na podpisanie umowy jest żenujące. Kiedy już poprzedni klient został obsłużony i nadeszła moja kolej do saloniku zdążyły wejść kolejne dwie osoby, które oczywiście musiały czekać z powodu nieobecności drugiego pracownika. W ciągu kolejnych dziesięciu minut, gdy byłem już obsługiwany, pracownik cały czas coś robił w komputerze, nadal nie podpisałem żadnego dokumentu. Za mną stało już sześć osób w kolejce. Kolejne pięć minut – u mnie nic, nadal sobie czekam i patrzę jak sprzedawca coś robi w komputerze, kolejne trzy osoby wchodzą do środka, ale cztery wychodzą nie mogąc się doczekać aż zaczną być obsługiwane (drugiego sprzedawcy nadal nie było). Kolejne pięć minut, (czyli około 20 jak sobie siedzę i czekam by w końcu moja sprawa została załatwiona) – przychodzi drugi pracownik… z czterema amortyzatorami samochodowymi pod pachą, które najprawdopodobniej kupił w oddalonym o około 500 metrów sklepie motoryzacyjnym (wnioskuję po nalepkach na opakowaniach). Szybko przemknął na zaplecze i wziął się za obsługę czekających klientów. Ja również nadal czekałem. W pewnym momencie pracownik, który mnie obsługiwał spytał tego „wygadanego” jak ma wydrukować umowę na mojego Samsunga N 150 w ofercie „blueconnect 65”, bo nie może tego zrobić. Odpowiedź była dla mnie druzgocąca – nie drukuje się żadnej umowy. Sprzęt wraz umową do podpisania przywozi kurier do domu w ciągu 48 godzin od momentu złożenia zamówienia. W tym momencie w przeciągu minuty pracownik wydrukował dwie kartki, które musiałem podpisać – jedna to moje oświadczenia na zgodę dotyczące przetwarzania wszelkich danych przez PTC SA, a druga to formularz zamówienia. Krótkie „dziękuję, kurier powinien być już nawet jutro, do widzenia” i to wszystko. Do domu wróciłem około 11:30, czyli zmarnowałem dziś 2,5 godziny na coś co wg mnie powinno trwać góra 15 minut (a de facto starałem się to zrobić już we czwartek). Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne do klienta, bo zostaje w pamięci na długo. Moja żona będzie mieć swój prezent (bo mam nadzieję, że ostatni etap tego długiego procesu, czyli dostawa od kuriera przebiegnie bezproblemowo), ale ja osobiście nie chciałbym już mieć nic wspólnego z T-Mobile, po takiej jakości obsługi, jaką mi zaprezentowano. Być może obsługiwał mnie jakiś nowozatrudniony sprzedawca, ale nie usprawiedliwia to braku podstawowej wiedzy z jego strony.