Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Klaudia_218

Dotycząca firmy: Hebe

Treść opinii: Po zaparkowaniu samochodu, udałam się w stronę wejścia do sklepu sprawdzając jednocześnie stan czystości jego najbliższego otoczenia. Zwróciłam też uwagę na czystość witryny sklepowej (była czysta), obecność plakatu reklamowego (był obecny) oraz to czy gazetki z aktualną ofertą sklepu są aktualne (były aktualne). Kiedy weszłam do drogerii, zostałam przywitana przez pracownika ochrony, który znajdował się po mojej lewej stronie, a następnie, wzięłam jeden z białych koszyków na zakupy i sprawdziłam czy jest on czysty (był). Zaczęłam chodzić po drogerii, sprawdzając jej czystość. Podłoga na sali sprzedaży nie była zaśmiecona, a produkty były ustawione na półkach w sposób estetyczny. Wszędzie panował porządek i nie było widać braków w zatowarowaniu. Po krótkim czasie, podeszłam do działu "pielęgnacja twarzy" i zaczęłam oglądać produkty, które się przy nim znajdowały. Jedna z pracownic podeszła do mnie po upływie około 3 minut. Zagadnęła mnie i spytała czy może pomóc. Kiedy odpowiedziałam, że szukam jakiegoś dobrego toniku do twarzy, kobieta zapytała jaki mam typ skóry, czy kiedyś już używałam tego typu produktów oraz czy mam jakieś preferencje co do konkretnego toniku, po czym zaproponowała mi kilka produktów odpowiadających moim potrzebom (np toniki z firmy Garnier, Lirene i Bielenda). Opowiedziała mi też o swoich doświadczeniach związanych z polecanymi produktami. Kiedy skończyła, zapewniła mnie, że jest do mojej dyspozycji , a następnie oddaliła się. Wróciłam do robienia zakupów i jeszcze raz przeszłam cały sklep. Sprawdziłam działanie czytnika znajdującego się przy stoisku do makijażu (nie działał) oraz stan samego stoiska (było czyste). Zwróciłam też uwagę na to czy i gdzie znajdują się etykiety promocyjne w kolorze różowo-fioletowym (znajdowały się praktycznie przy każdym regale). Po upływie kilku minut, udałam się w stronę jedynej czynnej kasy. Pani Dominika, bo tak nazywała się kasjerka, przywitała mnie słowami "dzień dobry", po czym zajęła się kasowaniem moich produktów. Kiedy skończyła, zapytała czy posiadam już kartę stałego klienta, a następnie zaproponowała mi jej założenie. Po tym jak odmówiłam, podała mi głośno cenę do zapłaty, a następnie wydała resztę. Rachunek, wraz z zakupionymi przeze mnie produktami włożyła do różowej reklamówki z logiem drogerii i zaprosiła mnie do ponownego odwiedzenia sklepu. Pożegnałam się, a potem udałam się w stronę drzwi, gdzie zostałam pożegnana również przez pracownika ochrony. Następnie wyszłam z drogerii.