Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Mary_4

Dotycząca firmy: Lewiatan

Treść opinii: Jedyną zaletą sklepu wg jest w miarę duży parking oraz osobny wyjazd i wyjazd z posesji. Sam sklep jest dość drogi. Co do wyposażenia nie mam uwag. Jeśli czegoś tam szukam, to raczej znajduję prędzej czy później (może to jednak wynikać z faktu, iż wchodzę do tego sklepu tylko gdy pilnie czegoś potrzebuję - nie lubię robić tam zakupów ze względu na wysokie ceny). Obsługa jest beznadziejna. Podczas jednej z wizyt wraz z moim mężem, zostaliśmy potraktowani bardzo lekceważąco: mąż podszedł do stoiska z ciastami. Czekał, czekał.... i wciąż czekał. Gdy nareszcie jedna ze sprzedawczyń podeszła, wydawało się, że już zostaniemy obsłużeni. Pani zapytała czy coś podać, mąż powiedział tak: "Poproszę..." (w tym momencie przeniósł wzrok ze sprzedawczyni na lodówkę z ciastem. W tle słyszał: "Aśka... (Baśka czy Kaśka - nie istotne), gdzie jest (jakiś alkohol), bo nie mogę znaleźć..." Maż nie przejmują się mówił: ....kawałek ciasta z galaretką, kawałek sernika i może jeszcze kawałeczek....." w tym momencie spojrzał na sprzedawczynię, która zamiast słuchać co do chciałby kupić, stała odwrócona do niego plecami, i gadała sobie z koleżanką. Najpierw o alkoholu, którego nie sposób było zlokalizować na sklepie a następnie o prywatnych sprawach. Staliśmy tak z dobrą minutę, czując się w 100% zlekceważeni, aż mąż nie wytrzymał, chwycił mnie za rękę, odłożył koszyk i wyszedł razem ze mną ze sklepu. Gdy Pani, która miała nas obsłużyć na stoisku z ciastami, zauważyła, że odeszliśmy - przez cały sklep z pretensją krzyknęła: "A to Państwo nic nie kupujecie? Przecież jestem....!" To była jedna z bardziej żenujący wizyt w sklepie w naszym życiu. Mąż nie pojawił się tam przez kolejny miesiąc ani raz! Jeśli chodzi o kasy, to innego dnia również zostałam niezbyt mile potraktowana. Podeszłam do jednej z kas z produktami, które chciałam kupić. To był ranek, spieszyło mi się do pracy. Zapłaciłam kartą, szybko spakowałam zakupy, odebrałam kartę i chciałam odejść od kasy. Nie potrzebowałam ani paragonu ani potwierdzenia wydrukowanego z terminalu. Szybko spojrzałam tylko na kasjerkę czy wszystko się zgadza, zobaczyłam że terminal drukuje potwierdzenie (którego nie chciałam) i w pośpiechu udałam się w stronę wyjścia, przekonana, że już niczego nie zapomniałam. W tym momencie usłyszałam: "Ale proszę zaczekać! Ja jeszcze nie skończyłam! Nie może sobie tak Pani wychodzić do puki na nie wydrukuję paragonu!" Nie wiem, może nie chciało jej się wyrzucić tego paragonu do kosza, który ma pod kasą, tylko koniecznie musiała mi go dać do ręki... Obsługa w tym sklepie jest fatalna. Zachowuje się jakby to klient był dla nich, a nie oni dla klienta.