Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Koziorożec

Dotycząca firmy: Manekin

Treść opinii: Wybraliśmy się dzisiaj na obiad do restauracji Manekin, przyznam się, że po raz pierwszy mieliśmy okazję tam zajrzeć. Przyznam się, że słyszałem o tym iż są tam kolejki ale nie sądziłem iż na stolik trzeba czekać na dworze i to nawet dłuższą chwilę. Nie rozumiem dlaczego w tej restauracji nie można wcześniej telefonicznie zarezerwować sobie stolika. Jeżeli ktoś przyjeżdża z daleka to chciałby od razu wejść do lokalu a nie jeszcze czekać i to wcale w nieciekawych warunkach na dworze. A jak pada deszcz? Mamy w tej chwili jesień zbliżamy się do zimy i nie wyobrażam sobie stać na dworze oczekując " cierpliwie" na upragniony stolik. Wiadomo nie każdy tam przychodzi by szybko zjeść i od razu wyjść z obserwacji ludzie dość długo spędzają tam czas . Tym bardziej Ci którzy przychodzą z rodzinami czy zapraszają do lokalu gości. Otrzymaliśmy stolik przy samych drzwiach i szczęśliwi, że w końcu nam się udało usadowiliśmy się. Ale za szybą ludzie oczekujący na stolik byli wręcz wpatrzeni w nas jak w obraz a jak konsumowaliśmy posiłek pożerali nasze strawy wzrokiem, co wcale mnie nie dziwi, byli głodni. Może ta restauracja pomyślałaby troszkę o intymności tych co jedzą, bo niezbyt przyjemnie jest jedząc i być na celowniku kolejki głodnych ludzi. Za zamówionym jedzeniem czekaliśmy dobre pół godziny ale znowuż co się dziwić przy takim natłoku ludzi, po prostu kuchnia nie wydala. Tym bardziej, że jedzenie jest przygotowywane na miejscu. Niestety zamówiony przez żonę naleśnik shorma z kurczakiem i żółtym serem mimo surówek i sosu był totalnym niewypałem. Bez smaku suchy, sprawiający wrażenie gotowanego i bez smaku przypraw a w karcie menu jest tam taki składnik jak cebula, którego w ogóle nie było ani czuć ani widzieć. No niestety próbując dania żony przyznałem jej rację. Ja natomiast zamówiłem gyros i otrzymałem podobne mięso w smaku jak i wyglądzie nie przypominało w niczym tego z gyrosa, który powinien być podsmażony. Także na pewno tych dwóch dań już nigdy nie zamówimy, tym bardziej, że dość często bywamy w różnych lokalach i potrafimy rozróżnić shormę czy chociażby gyrosa. Tego nawet nie da się nazwać podróbą. Sama obsługa kelnera była bardzo rzeczowa i przyznał, że jest mu wstyd za to, iż żonie nie smakowało jedzenie. Miał też sprawdzić w kuchni dlaczego shorma nie zawierała wszystkich składników podanych w menu. Ale już się nie dowiedzieliśmy co kuchnia kelnerowi odpowiedziała. Pyszne piła żona malinowe grzane piwo, ale kolejna uwaga jak już wrzuca się maliny to niech będą zdrowe a nie spleśniałe wrzucane hurtem. Tego moim zdaniem się nie robi. Rozumiem pośpiech by obsłużyć jak najwięcej klientów ale liczy się jakość a nie ilość. Możliwe, że kiedyś tam zajrzymy jeszcze bo menu jest szerokie i ceny są powalające niskie. Ale jak zmienią się troszkę zasady w tym lokalu bo nie uśmiech nam się stać na dworze .