Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: AAA Auto

Treść opinii: Przyjechaliśmy małym Fordem, cel:sprzedaż auta, ewentualnie zamiana na inny wóz. Dużo ludzi, dużo się dzieje. Najpierw obsługuje jedna osoba, odsyła do następnej, następna zabiera dowód, twierdząc, że zrobi wycenę, po czym odsyła do trzeciej osoby. Akcja miała trwać 10 minut, trwa godzinę. Natępnie pojawia się czwarta osoba,zaprasza do samochodu celem oględzin, na bazie których ma być sporządzona wycena. Człowiek sprawia wrażenie fachowca, ma miernik do lakieru i komórę. Zachodzimy do auta i fachowiec szybko stwierdza, że pojazd miał w przeszłości dużą szkodę. Na dowód pokazuje pomalowaną podłużnicę i rzekomy spaw na niej. Umówmy się, nie każdy musi być fachowcem i super poruszać się w temacie. Tak też uwierzyliśmy "fachowcowi", który stwierdził, że takich samochodów to oni raczej nie kupują, ale skontaktuje się z szefem i może coś wymyślą. Mija kolejna godzina, moja partnerka jest już strzępkiem nerwów, bo "fachowiec" powiedział, że wozi dziecko śmiertelną pułapką. Mija kolejna godzina, przychodzi kolejny, tym razem handlowiec i oznajmia, że jest problem, jakoś mogą wycenić nasze auto, ale tylko jeżeli podamy jakiś model na zamianę i tylko taka opcja wchodzi w grę. Ok zatem, coś tam wybieramy i się zaczyna. Po kilkudziesięciu minutach wołają nas, handlowiec i "fachowiec". Pytają,czy jak nie kupią od nas samochodu, to czy my kupimy od nich. Odpowiedź brzmi: nie. "Fachowiec" oznajmia, że mogą nam dać za nasze auto 8000, my wyceniliśmy je na 18500, różnica ponad 10000. Widząc nasze niezdecydowanie naciskają, że oferta ważna tylko dziś i teraz. Łaskawie dają nam kilka minut na zastanowienie i wybór jakiegoś auta z ich oferty. Korzystamy z chwili i wykonujemy kilka telefonów. Mamy decyzję, wracamy Fordem do domu. Odbieramy dowód, grzecznie się żegnamy, dziękujemy za uświadomienie o tak fatalnym stanie naszego auta i dzida do domu z duszą na ramieniu. Następnego dnia wjeżdżamy na profesjonalny warsztat i kolejny szok. Okazuje się, że auto jest w stanie idealnym, podłużnica pomalowana została bardziej przypadkowo przy malowaniu wspornika zderzaka, spaw natomiast okazał się masą zabezpieczającą nakładaną fabrycznie. Auto miało co prawda stłuczkę, ale niewielką. Jedynie błotnik i nieco zderzak. Refleksja? Straciliśmy trzy godziny na miejscu plus dwie na przejazd i paliwo, zostaliśmy wystraszeni i pozostawieni z poczuciem, że chciano nas oszukać z premedytacją. Oszukać na ponad 10000. Gorąco nie polecam i przestrzegam. Kurtyna.