Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Klient_wiaa

Dotycząca firmy: Bricomarche

Treść opinii: Dzień dobry, Chciałbym złożyć oficjalną skargę na Panie z działu obsługi klienta placówki w Wodzisławiu Śląskim. Panie nie chcą wysłuchać klienta i pomimo braku fundamentalnej wiedzy z zakresu praw konsumenta upierają się że mają rację, pomimo braku argumentów. Zakupiłem od Państwa żarówki LEDowe, były tanie więc nie spodziewałem się rewelacji, ale myślałem że będą działać chociaż rok. Kilka sztuk po 3-4 miesiącach przestała świecić w ogóle lub migała, w związku z czym poszedłem wraz z paragonem skorzystać z prawa do gwarancji. Żarówki zostały wymienione na nowe egzemplarze, z tym akurat nie było większych problemów. Gorzej było jak poprosiłem Panie żeby na paragonie zaznaczyły datę wymiany, gdyż w tej sytuacji okres gwarancyjny rozpoczyna się od nowa, no bo przecież jest to całkowicie nowy egzemplarz. No i się zaczęło kłócenie, komentowanie że nie mam racji, że to tak nie działa. W całą sytuację włączył się nawet ochroniarz, którego kąśliwe uwagi, dolewały oliwy do ognia, choć jestem osobą spokojną i chciałem sprawę wyjaśnić na chłodno. Po ponad pół godzinie, sprawa wylądowała u kierowniczki i z wyrzutem Pani z obsługi klienta, podpisała mi paragon zaznaczając datę wymiany. Byłem sytuacją bardzo zniesmaczony, bo chciałem skorzystać z prawa konsumenckiego, a zostałem potraktowany w taki sposób że o mało ochroniarz nie wyprowadził mnie ze sklepu. Było to 4 miesiące temu. Niestety jakość żarówek jest taka, że w przeciągu tych 4 miesięcy znów 4 uległy uszkodzeniu. Wiedząc jak to się skończyło poprzednim razem, już wiedziałem że teraz też nie będzie prosto, ale myślałem że cała sytuacja jednak dała do myślenia personelowi - niestety byłem w błędzie. Gdy oddałem żarówki, do których niestety już nie posiadałem oryginalnych opakowań (no bo przecież nie jest to wymagane), Pani z plakietką "uczę się" zaatakowała mnie "skąd ona ma wiedzieć jakie są kody, skoro nie ma oryginalnych opakowań?". Był to początek rozmowy, kiedy zdążyłem się dopiero przywitać i wręczyć PAni żarówki z wraz z paragonem. Kody są oczywiście wydrukowane na żarówce, a dodatkowo no paragonie, ale Pani nie miała ochoty słuchać grzecznych podpowiedzi. Żarówki zostały wymienione, a Panie nie chciały mi zwrócić paragonu, na którym były również inne przedmioty. Prosząc o paragon, otrzymałem go jak zwykle z łaską bez adnotacji że sprzęt został wymieniony na nowy, pomimo tego że gwarancja została automatycznie odnowiona. Tłumacząc swoje prawa i działanie gwarancji, Panie zaczęły podniesionym głosem wmawiać mi że nie mam racji, a gdy kulturalnie opowiedziałem że kilka miesięcy temu miałem podobną sytuację którą wyjaśniła kierowniczka, Panie zaczęły mnie ignorować i traktować jak powietrze. Powtarzam że w obydwu sytuacjach byłem niezmiernie spokojny, choć w środku miałem ochotę wybuchnąć. Proszę Państwa, nikt nie wymaga od personelu znajomości całego Kodeksu Cywilnego, ale na jakiej podstawie prowadzicie procedury gwarancyjne, skoro personel który jest do tego oddelegowany nie zna nawet podstaw praw klienta, a gdy klient spokojnie próbuje wytłumaczyć konkretne artykuły, personel oburza się i podnosząc głos kpi z klienta nie biorąc pod uwagę że ma rację? Za pierwszym razem sprawę zbagatelizowałem, ale zostałem po raz drugi potraktowany w sposób niewłaściwy, pomimo tego że miałem rację i próbowałem na spokojnie to wyjaśnić. Niestety w tym momencie zamierzam sprawę nagłośnić we wszystkich lokalnych mediach społecznościowych, bo skoro w taki sposób traktujecie świadomego klienta, to nawet sobie nie wyobrażam jak traktujecie innych. Nie zamierzam już kupić u Państwa nawet paczki zapałek, ale będę do bólu korzystał z praw konsumenta związanych z gwarancją na pozostałe żarówki jakie zostały u Państwa zakupione. Radzę wysłać personel na szkolenia z zakresu radzenia sobie ze stresem i zdenerwowaniem, a przede wszystkim z podstaw prawa konsumenckiego - szczególnie dla personelu pracującego w dziale obsługi klienta. P.S. Dla osób zainteresowanych: Kodeks Cywilny Art. 581. Pozdrawiam Zniesmaczony klient.