Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Klient_Xjhg

Dotycząca firmy: Pod Kasztanem

Treść opinii: Swojego czasu uwielbiłem podejść do BARU po kasztanem i zjeść z dziećmi pizze lub placka po węgiersku. Zamawiałem tam również potrawy na telefon z dowozem do firmy lub domu. Niestety... podczas jednego z zamówień do firmy czas oczekiwania na dowóz znacznie się wydłużył. Nie o 10-15 minut tylko ponad godzinę. Zadzwoniłem i próbowałem dowiedzieć się co jest z zamówieniem. Z tego co kojarzę telefon odebrała matka właścicielki. kojarzyłem kobietę z osobistych odwiedzin w barze. Nieprzyjemna . Podczas rozmowy w sprawie przedłużającego się dowozu próbowała mi wcisnąć, że wcale nie mają ponad godzinnego opóźnienia. Ja do niej, że przecież w telefonie mam godzinę pierwszego połączenia, kiedy zamawiałem potrawy. Niestety nie mogłem tego wytłumaczyć "bo ona wiedziała swoje". W końcu przyjechał kierowca, któremu pokazałem w telefonie pierwsze połączenie i powiedziałem, żeby powiedział "grubej bercie", że nie miała racji. No i od tego momentu miałem pod górkę. Np. dzwoniłem ze swojego numeru, który on widziała i mówiła, że na razie nie przyjmują zamówień, bo mają awarię pieca. I tak kilkanaście razu z rzędu. Dopiero po dwóch miesiącach okazało się, że to za tą "grubą bertę". Pani się obraziła, ponieważ klient raczył ją lekko zbesztać za jej bezsensowne zachowanie w sprawie opóźnienia dowozu. Nie byłoby żadnego problemu, kiedy podczas tamtej rozmowy przeprosiła i powiedziała jak było... awaria samochodu, za dużo rozwozów itd. Nie jestem upierdliwy i chciałem tylko dostać info co się stało i kiedy będzie dowóz. Na szczęście "grubej berty" ju nie widać. Co do dzisiejszej obsługi... jak ktoś to nazywa restauracją, to chyba oczy mu czymś zarosły lub nie odwiedził w żuciu nawet jednej restauracji z obsługą. To, że po zamówieniu pan lub panie doniosą potrawę nie dziwi. To jednak, że z zamówieniem trzeba bujnąć się do kontuaru mówi jedno. To jest bar, a nie restauracja. Nie robi mi to problemu. Ale przeczytałem jedną z opinii, którą napisała jedna z klientek, że podczas gdy ona oczekiwała na swoich znajomych przy pustym stole, weszły jakieś trzy babony i na siłę dosiadły się do jej stolika stwierdzając, że ona ze swoimi znajomymi zmieści się po jednej stronie, a one pod drugiej,. Ja wyrzuciłbym je z tamtąd szybciej niż siadły, ale to pokazuje, że nawet inni klienci nie widzą w tym barze żadnej restauracji tylko zwykły bar podający pizzę i inne potrawy. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, kiedy siedząc w restauracji, ktoś podchodzi mi do stolika i na siłę się przysiada. (opinia zmoderowana przez administratora z uwagi na treść)