MOSiR Łomża Pływalnia nr 1

(2.33)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (3 z 3)

Jak w ponad...
Jak w ponad 60-tysięcznym mieście spędzić aktywnie sobotnie popołudnie? Niestety, poza jedyną kryta pływalnią miasto nie oferuje nic innego. Nie zrażając się więc krytycznymi i jednocześnie niekoniecznie obiektywnymi opiniami na lokalnym portalu internetowym postanowiłem empirycznie sprawdzić poziom oferowanych usług. Przed godziną 16 wsiadłem do samochodu i pojechałem w kierunku basenu. Przed pływalnią odkryłem, że kolejny atak zimy zaskoczył nie tylko drogowców, ale też obsługę basenu. Parking był nie odśnieżony, było bardzo ślisko, mało nie wywinąłem przysłowiowego orła. Na szczęście przy schodach była przenośna tablica (używana prawdopodobnie podczas zmywania podłogi) głosząca, że jest ślisko. Mała to pociecha, ale miło przekonać się że jednak kupiłem dobre buty i rzeczywiście aura spłatała figla. Można oczywiście odgarnąć śnieg, posypać piaskiem, ale... wystawienie tabliczki jest łatwiejsze. Wewnątrz budynku powitała mnie miła, szczupła recepcjonistka, uiściłem opłatę i udałem się do szatni. W przebieralni nie było tłoku, ale znów dostałem pasek basenowy z innym numerkiem niż na szafce, ale zaraz zaraz... no tak, po kilku miesiącach od generalnego remontu nadal na szafkach mamy po dwa numery – jeden wytłoczony trwale i drugi nabazgrany markerem. Pytam się więc po raz kolejny – za co pieniądze bierze pseudo-informatyk oraz pseudo-dyrekcja pływalni. Czy nie można zamówić i zaprogramować pasków basenowych, aby wszystko wyglądało estetycznie? Po przebraniu się przeszedłem do śluzy z prysznicami. Niestety miejsc do umycia się jest zdecydowanie za mało. Następnie udałem się do hali basenowej, po drodze musiałem przeskoczyć nad brodzikiem z dezynfekująca cieczą, bo w środku pływało „coś”. „Obcy” przypominał kształtem resztki tekstylnej skarpetki, ale wolałem nie ryzykować kontaktu. W sali pływalni stwierdziłem, że w środku jest dosyć dużo kąpiących się, ale jeszcze nie tak tłoczno żeby swobodnie popływać. Zająłem jeden z torów i oddałem się aktywnemu relaksowi. Podczas kolejnych długości pokonywanych stylem klasycznym i grzbietowym stwierdziłem, że ratownicy kompletni nie są zainteresowani wykonywaniem swoich obowiązków. Zajęci byli głównie siedzeniem w swojej kanciapce i rozmowami między sobą. Przypominam, że była sobota, na pływalni było obecnych sporo dzieci, więc na mój głupi rozum powinni być raczej bardziej aktywni i obserwować ludzi w dwóch różnych miejscach na terenie basenu. Po jakimś czasie zaobserwowałem, że kilka osób (w tym młodzież) beztrosko skacze sobie do wody. Żaden z ratowników nie zareagował, mimo że w regulaminie pływalni jest wyraźny zakaz skoków do wody, a na ścianach wisi wiele wielkich piktogramów zakazujących takiego korzystania z pływalni. Czy trzeba czekać na kolejne nieszczęście? Przypomnę, że w maju 2010 na terenie pływalni w Łomży zdarzył się wypadek, dziewczynka walczyła o życie, teraz jest częściowo sparaliżowana. Być może w tamtym przypadku obsługa nie ponosi odpowiedzialności, ale lekceważący stosunek ratowników do swoich obowiązków jest zastanawiający. Po godzinie pływania udałem się z powrotem do przebieralni, ubrałem się i udałem się w kierunku miejsca z suszarkami. Na ścianie złowrogi, kilkukrotnie powtórzony napis głosił, że „Zabrania się korzystania z prywatnych suszarek w strefie mokrej”. A gdzie jest wzmiankowana „strefa mokra”. Czy zaczyna się za drzwiami przebieralni, czy za linią recepcji. Nigdzie, nawet na tablicy informacyjnej, nie ma wiadomości na ten temat. Na wszelki wypadek nie podłączałem swojej suszarki do gniazdek na ścianie, skorzystałem z suszarek będących na wyposażeniu. Niestety jedna suszarka gdzieś zniknęła, pozostało po niej tylko miejsce na ścianie, a z kolejna przypominała automat telefoniczny z poprzedniej epoki. (Młodszym przypomnę, że w większości przypadków miał on urwaną słuchawkę). Na szczęście znalazłem działający sprzęt wysuszyłem włosy i czym prędzej czmychnąłem do domu. W sumie – duży minus, głównie za porządek przed i wewnątrz pływalni oraz za nie do przyjęcia zachowanie ratowników.

zarejestrowany-uzytkownik

20.02.2011

Placówka

Łomża, Niemcewicza 17

Nie zgadzam się (2)
Kolejny wpis i...
Kolejny wpis i kolejna ocena jedynej (jak na razie) łomżyńskiej pływalni. Tym razem troszkę inaczej, postaram się opisać wizytę na basenie z dzieckiem. Wieczorem jest nieco więcej ludzi, trudniej więc znaleźć miejsce parkingowe. Przy recepcji niejednokrotnie brakuje pasków z chipem, gdyż pływalnia ma określoną pojemność. Tak tez było i tym razem, musiałem nieco poczekać. W przebieralni męskiej niestety brak jest przewijaka dla małego dziecka, jest on tylko w przebieralni damskiej. Niestety błędnie ktoś założył, że tylko mamy będą brały swoje pociechy na basen. W strefie basenu niestety stwierdziłem że nie działa zjeżdżalnia. Jest ona od kilku miesięcy nieczynna „do odwołania”. Dlaczego? Nikt nie wie. A szkoda, bo to niezła atrakcja dla dzieci. W brodziku dla dzieci są atrakcje; masaże wodne, grzybek, szeroki prysznic. Niestety nie działają one w sposób ciągły, trzeba prosić obsługę o uruchomienie. Niestety brodzik ma mikroskopijne wymiary i nie nadaje się do korzystania przy większej grupie osób. Jest tam po prostu zbyt tłoczno. Dobrze że przynajmniej obsługa jest miła i pomocna. Niestety z dzieckiem na pływalnie wybiorę się albo bardzo rano, albo jak otworzą pływalnię numer 2.

zarejestrowany-uzytkownik

03.02.2011

Placówka

Łomża, Niemcewicza 17

Nie zgadzam się (3)
Jeszcze dwa lata...
Jeszcze dwa lata temu jedyny basen w Łomży był zwykłą pływalnią przy szkole, bez żadnych atrakcji. Niedawno został poddany generalnym pracom remontowym, wprowadzono wiele atrakcji wodnych, tworząc nowoczesny kompleks sportowo-rekreacyjny, dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Dla gości dostępne są: - basen sportowy - z trybuną na 70 miejsc siedzących - basen rekreacyjny - o powierzchni 75 m2, ze zjeżdżalnią, fontanną grzybek, ławeczką napowietrzającą - jacuzzi - sauna Pływalnia jest czynna od 6:00 rano, za co ogromny plus – dużo osób pracujących może się wybrać z rana, kiedy nie ma dużego tłoku. Wybrałem się więc w grudniowy poranek. Wokół basenu znajduje się dosyć duży parking, był on odśnieżony. Okolice wejścia były czyste, posprzątane. Szatnia dosyć pojemna, z wygodnymi siedziskami. Miła Pani z szatni zajęła się moją kurtką, dała też jednorazową torbę na buty. Plus że te torby w ogóle istnieją, ale mogłyby być trochę większe. Kolejki w recepcji nie było, pani która obsługiwała (blondynka wiek około 40-45 lat) bardzo miła, rzeczowa. Niestety mimo obecności w ofercie nie można kupić karnetu. Podobno jest pewna pula karnetów i wszystkie są „w obiegu”. Pani kasjerce było rzeczywiście przykro z tego powodu, podpowiedziała że być może po Nowym Roku będzie jakaś nowa partia karnetów. Cóż, przyjdę w 2011 i zweryfikuję. Zapłaciłem, niewygórowaną kwotę (7,00 zł) otrzymałem pasek basenowy i udałem się do szatni. Korytarz i szatnie lśniły czystością. Po wejściu do przebieralni stwierdziłem że zarówno wnętrze, jak łazienki i WC są posprzątane. Szafki automatyczne oznaczone czytelnie, przeważnie numer na pasku odpowiada numerowi szafki. Ale tylko teoretycznie, niektóre numery na paskach nie odpowiadają numerom szafek. Kilka szafek ma numery podwójne, jeden wygrawerowany na stałe, a drugi napisany flamastrem. Sprawia to wrażenie niechlujstwa i stawia w kiepskim świetle zarządzających basenem, że przepuścili taką fuszerkę. Na basenie także czysto, schludnie. Tłoku nie było, więc spokojnie miałem do dyspozycji cały tor. Woda czysta, ciepła o właściwej temperaturze. W hali było dwóch ratowników, cały czas obserwowali pływających, mimo że z pływalni korzystało zaledwie kilka osób. Po popływaniu przebrałem się i wysuszyłem. Tutaj duży plus za dużą ilość suszarek. Na koniec zostałem pożegnany uśmiechem i dobrym słowem zarówno przez panią z szatni jak i miłą blondynkę z recepcji. W 2011 zamierzam uczęszczać regularnie, więc zweryfikuję swoją opinię. Na razie – obsługa na piątkę, natomiast widać niedoróbki organizacyjne.

zarejestrowany-uzytkownik

24.01.2011

Placówka

Łomża, Niemcewicza 17

Nie zgadzam się (8)

MOSiR Łomża Pływalnia nr 1

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż MOSiR Łomża Pływalnia nr 1?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Jak w ponad...
Jak w ponad 60-tysięcznym mieście spędzić aktywnie sobotnie popołudnie? Niestety, poza jedyną kryta pływalnią miasto nie oferuje nic innego. Nie zrażając się więc krytycznymi i jednocześnie niekoniecznie obiektywnymi opiniami na lokalnym portalu internetowym postanowiłem empirycznie sprawdzić poziom oferowanych usług. Przed godziną 16 wsiadłem do samochodu i pojechałem w kierunku basenu. Przed pływalnią odkryłem, że kolejny atak zimy zaskoczył nie tylko drogowców, ale też obsługę basenu. Parking był nie odśnieżony, było bardzo ślisko, mało nie wywinąłem przysłowiowego orła. Na szczęście przy schodach była przenośna tablica (używana prawdopodobnie podczas zmywania podłogi) głosząca, że jest ślisko. Mała to pociecha, ale miło przekonać się że jednak kupiłem dobre buty i rzeczywiście aura spłatała figla. Można oczywiście odgarnąć śnieg, posypać piaskiem, ale... wystawienie tabliczki jest łatwiejsze. Wewnątrz budynku powitała mnie miła, szczupła recepcjonistka, uiściłem opłatę i udałem się do szatni. W przebieralni nie było tłoku, ale znów dostałem pasek basenowy z innym numerkiem niż na szafce, ale zaraz zaraz... no tak, po kilku miesiącach od generalnego remontu nadal na szafkach mamy po dwa numery – jeden wytłoczony trwale i drugi nabazgrany markerem. Pytam się więc po raz kolejny – za co pieniądze bierze pseudo-informatyk oraz pseudo-dyrekcja pływalni. Czy nie można zamówić i zaprogramować pasków basenowych, aby wszystko wyglądało estetycznie? Po przebraniu się przeszedłem do śluzy z prysznicami. Niestety miejsc do umycia się jest zdecydowanie za mało. Następnie udałem się do hali basenowej, po drodze musiałem przeskoczyć nad brodzikiem z dezynfekująca cieczą, bo w środku pływało „coś”. „Obcy” przypominał kształtem resztki tekstylnej skarpetki, ale wolałem nie ryzykować kontaktu. W sali pływalni stwierdziłem, że w środku jest dosyć dużo kąpiących się, ale jeszcze nie tak tłoczno żeby swobodnie popływać. Zająłem jeden z torów i oddałem się aktywnemu relaksowi. Podczas kolejnych długości pokonywanych stylem klasycznym i grzbietowym stwierdziłem, że ratownicy kompletni nie są zainteresowani wykonywaniem swoich obowiązków. Zajęci byli głównie siedzeniem w swojej kanciapce i rozmowami między sobą. Przypominam, że była sobota, na pływalni było obecnych sporo dzieci, więc na mój głupi rozum powinni być raczej bardziej aktywni i obserwować ludzi w dwóch różnych miejscach na terenie basenu. Po jakimś czasie zaobserwowałem, że kilka osób (w tym młodzież) beztrosko skacze sobie do wody. Żaden z ratowników nie zareagował, mimo że w regulaminie pływalni jest wyraźny zakaz skoków do wody, a na ścianach wisi wiele wielkich piktogramów zakazujących takiego korzystania z pływalni. Czy trzeba czekać na kolejne nieszczęście? Przypomnę, że w maju 2010 na terenie pływalni w Łomży zdarzył się wypadek, dziewczynka walczyła o życie, teraz jest częściowo sparaliżowana. Być może w tamtym przypadku obsługa nie ponosi odpowiedzialności, ale lekceważący stosunek ratowników do swoich obowiązków jest zastanawiający. Po godzinie pływania udałem się z powrotem do przebieralni, ubrałem się i udałem się w kierunku miejsca z suszarkami. Na ścianie złowrogi, kilkukrotnie powtórzony napis głosił, że „Zabrania się korzystania z prywatnych suszarek w strefie mokrej”. A gdzie jest wzmiankowana „strefa mokra”. Czy zaczyna się za drzwiami przebieralni, czy za linią recepcji. Nigdzie, nawet na tablicy informacyjnej, nie ma wiadomości na ten temat. Na wszelki wypadek nie podłączałem swojej suszarki do gniazdek na ścianie, skorzystałem z suszarek będących na wyposażeniu. Niestety jedna suszarka gdzieś zniknęła, pozostało po niej tylko miejsce na ścianie, a z kolejna przypominała automat telefoniczny z poprzedniej epoki. (Młodszym przypomnę, że w większości przypadków miał on urwaną słuchawkę). Na szczęście znalazłem działający sprzęt wysuszyłem włosy i czym prędzej czmychnąłem do domu. W sumie – duży minus, głównie za porządek przed i wewnątrz pływalni oraz za nie do przyjęcia zachowanie ratowników.