Ogrodnictwo, Hortulus

(0.50)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (1 z 1)

Wizyta w centrum...
Wizyta w centrum ogrodniczym Hortulus w Dobrzycy, połączona z zakupami i zwiedzaniem ogrodów tematycznych. Wyraźnie brakuje oznaczeń, tabliczek, wskazówek i zakazów. Strzałki kierunkowe to stanowczo za mało. Pierwszy zgrzyt - wejście na platformę widokową. Z dołu krzyk pani z personelu. Proszę tam nie wchodzić (chodziło o część platformy) - prosta tabliczka rozwiązałaby problem lepiej niż krzyk. Drugi zgrzyt - chodzimy sobie i oglądamy drzewa owocowe za aleją kasztanowców. Nagle pojawia się Pan z obsługi i groźnie oznajmia, że tu nie wolno wchodzić. Żadnych przeprosin, przyjaznego tonu - styl a' la kapral. Dodatkowo na moją opinię, że brakuje tu jasnych oznaczeń i nie wiadomo już, gdzie można a gdzie nie można wchodzić, odpowiedź w stylu wiejskiego filozofa: "coś Pan dzisiaj nerwowy" i odniesienie się do moich prywatnych spraw, które nie leżą w kompetencjach tego Pana. Urok ogrodów Hortulus pryska w sekundę i całą rodziną opuszczamy ten nieprzyjazny teren.

Neo

10.08.2008

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (20)

Ogrodnictwo, Hortulus

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Ogrodnictwo, Hortulus?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Wizyta w centrum...
Wizyta w centrum ogrodniczym Hortulus w Dobrzycy, połączona z zakupami i zwiedzaniem ogrodów tematycznych. Wyraźnie brakuje oznaczeń, tabliczek, wskazówek i zakazów. Strzałki kierunkowe to stanowczo za mało. Pierwszy zgrzyt - wejście na platformę widokową. Z dołu krzyk pani z personelu. Proszę tam nie wchodzić (chodziło o część platformy) - prosta tabliczka rozwiązałaby problem lepiej niż krzyk. Drugi zgrzyt - chodzimy sobie i oglądamy drzewa owocowe za aleją kasztanowców. Nagle pojawia się Pan z obsługi i groźnie oznajmia, że tu nie wolno wchodzić. Żadnych przeprosin, przyjaznego tonu - styl a' la kapral. Dodatkowo na moją opinię, że brakuje tu jasnych oznaczeń i nie wiadomo już, gdzie można a gdzie nie można wchodzić, odpowiedź w stylu wiejskiego filozofa: "coś Pan dzisiaj nerwowy" i odniesienie się do moich prywatnych spraw, które nie leżą w kompetencjach tego Pana. Urok ogrodów Hortulus pryska w sekundę i całą rodziną opuszczamy ten nieprzyjazny teren.