Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 5 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach

(2.25)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (2 z 2)

Moja ponad 80...
Moja ponad 80 letnia babcia w końcu doczekała się, po półtora letnim oczekiwaniu, na zabieg wymiany soczewki z powodu zaćmy w prawym oku. Moja babcia mieszka 69 km od Katowic, więc dla niej sama podróż była przeżyciem męczącym, ale renoma katowickiego szpitala oddziału okulistyki spowodował, że zdecydował się właśnie tam zgłosić. Kiedy nadszedł już dzień zabiegu udałyśmy się z samego rana do szpitala. Sama rejestracja i wszystko to co trzeba było załatwić przed zabiegiem jakoś w miarę sprawnie minęło. Dopiero problemy rozpoczęły się w momencie, kiedy poszła na salę operacyjną. Mianwicie okazało się, że nie ma dla niej soczewki. Musiała więc zejść ze stołu operacyjnego i czekać kilkanaście minut, aby pielęgniarka przyniosła dla niej soczewkę. Sam zabieg minął już OK. Czas, który spędziła w szpitalu po zabiegu był bardzo krótki. Wszystko bardzo szybko przebiegało, aż trudno jej było jakoś dojść do siebie po samym zabiegu. Najgorsze jednak było przed nią. Mianowicie, już po powrocie do domu, czyli po prawie 70 km podróży, to zoperowane oko zaczęło ją bardzo boleć. Później doszedł do tego piekielny ból głowy i nawet pojawił się promieniujący ból na całą twarz. Czym prędzej pojechała do okulistki w swojej miejscowości. Okulistka bardzo się zdziwiła, to co zobaczyła w jej oku. Stwierdziła bowiem, że babcia ma wszyte 2 soczewki, z czego ta druga jej się rusza, a oko traktuje ją jako ciało obce. Powiedziała, że jeszcze czegoś takiego nie widziała i że ona nie może z tym nic zrobić i poleciła, aby babcia pojechała z powrotem do Katowic, tam gdzie robiony był zabieg. Zebrała się więc babcia i przyjechała ponownie do Katowic. W szpitalu początkowo lekarze twierdzili, że nie ma żadnego problemu, że wszystko poprawnie się goi. Dopiero po stanowczym poinformowaniu tychże lekarzy o okropnym bólu i tym co stwierdziła tamta okulistka przyjrzeli się temu oku ponownie i przyznali wreszcie, że są w oku 2 soczewki. Wyciągnęli babci tą zbędną soczewkę i nic jej nikt nie powiedział, nawet słowa przepraszam. Babci ze 3 tygodnie to oko się goiło i dochodziło do normalności. Jesteśmy wszyscy oburzeni, bo pacjenci taktowani są taśmowo podczas operacji i nikt nie traktuje pacjenta indywidualnie. Pomijam już fakt nie za dobrych warunków w tymże szpitalu na oddziale okulistyki. Trwał tam np. remont WC i ekipa budowlańców wchodziła i wychodziła, nosiła narzędzia i materiały, pomiędzy pacjentami. Wszędzie był kurz i pył.

Patrycja_434

19.02.2012

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (0)
Do kliniki okulistycznej...
Do kliniki okulistycznej przyjeżdżam kilka razy w roku na badania. Bardzo fajną opcją jest możliwość umówienia się na wizytę przez internet, bardzo ciężko jest dodzwonić się do recepcji. Jeśli chodzi o dojazd, to klinika znajduje się kilka przystanków od centrum, można przejść pieszo, dojechać tramwajem, autobusem bądź podjechać samochodem, gdyż w pobliżu znajduje się parking. Przystanek autobusowy znajduje się tuż pod kliniką, natomiast od tramwajowego trzeba troszkę przejść. Rejestracja jest podzielona na rejestrację dla województwa sląskiego oraz dla pozostałych województw, zazwyczaj są tam spore kolejki. Teoretycznie umawiając się na wizytę, umawia się na konkretną godzinę, w praktyce lepiej zarejestrować się wcześniej i czekać, aż poproszą, gdyż o kolejności przyjmowania pacjentów decyduje lekarz. Lepiej przeznaczyć sobie na wizytę w klinice co najmniej pół dnia, bo lekarze często wysyłają na dodatkowe badania, a wszędzie trzeba odstać swoje w kolejkach. Samo badanie i badania dodatkowe trwają szybko, pielęgniarki szybko tłumaczą na czym polega badanie i zazwyczaj przebiegają one w miłej atmosferze. Jeśli chodzi o lekarza okulistę na którego trafiłam, to mam mocno mieszane uczucia. Jeśli chodzi o diagnozę, to wszystko jest w porządku, nie podoba mi się natomiast, że zostałam zapytana czy chcę jakieś leki i jeśli tak to jakie. To chyba ona tu jest lekarzem, a nie ja. Co do innych negatywnych rzeczy, to poradnia dla dzieci nie jest oddzielona od poradni dla dorosłych, a często są tam rodzice z noworodkami. Ksero jest bardzo drogie. Budynek jest remontowany od zewnątrz, wymagałby również odświeżenia w środku. Nie zauważyłam podjazdu dla wózków inwalidzkich. W budynku jest winda. Ogromnym plusem jest kompleksowość badań, niestety czas oczekiwania na nie jest długi, ale w końcu nie płaci się za nie, bo są refundowane z NFOZ.

fiolka9876

21.09.2011

Placówka

Katowice, Ceglana 35

Nie zgadzam się (4)

Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 5 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 5 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Moja ponad 80...
Moja ponad 80 letnia babcia w końcu doczekała się, po półtora letnim oczekiwaniu, na zabieg wymiany soczewki z powodu zaćmy w prawym oku. Moja babcia mieszka 69 km od Katowic, więc dla niej sama podróż była przeżyciem męczącym, ale renoma katowickiego szpitala oddziału okulistyki spowodował, że zdecydował się właśnie tam zgłosić. Kiedy nadszedł już dzień zabiegu udałyśmy się z samego rana do szpitala. Sama rejestracja i wszystko to co trzeba było załatwić przed zabiegiem jakoś w miarę sprawnie minęło. Dopiero problemy rozpoczęły się w momencie, kiedy poszła na salę operacyjną. Mianwicie okazało się, że nie ma dla niej soczewki. Musiała więc zejść ze stołu operacyjnego i czekać kilkanaście minut, aby pielęgniarka przyniosła dla niej soczewkę. Sam zabieg minął już OK. Czas, który spędziła w szpitalu po zabiegu był bardzo krótki. Wszystko bardzo szybko przebiegało, aż trudno jej było jakoś dojść do siebie po samym zabiegu. Najgorsze jednak było przed nią. Mianowicie, już po powrocie do domu, czyli po prawie 70 km podróży, to zoperowane oko zaczęło ją bardzo boleć. Później doszedł do tego piekielny ból głowy i nawet pojawił się promieniujący ból na całą twarz. Czym prędzej pojechała do okulistki w swojej miejscowości. Okulistka bardzo się zdziwiła, to co zobaczyła w jej oku. Stwierdziła bowiem, że babcia ma wszyte 2 soczewki, z czego ta druga jej się rusza, a oko traktuje ją jako ciało obce. Powiedziała, że jeszcze czegoś takiego nie widziała i że ona nie może z tym nic zrobić i poleciła, aby babcia pojechała z powrotem do Katowic, tam gdzie robiony był zabieg. Zebrała się więc babcia i przyjechała ponownie do Katowic. W szpitalu początkowo lekarze twierdzili, że nie ma żadnego problemu, że wszystko poprawnie się goi. Dopiero po stanowczym poinformowaniu tychże lekarzy o okropnym bólu i tym co stwierdziła tamta okulistka przyjrzeli się temu oku ponownie i przyznali wreszcie, że są w oku 2 soczewki. Wyciągnęli babci tą zbędną soczewkę i nic jej nikt nie powiedział, nawet słowa przepraszam. Babci ze 3 tygodnie to oko się goiło i dochodziło do normalności. Jesteśmy wszyscy oburzeni, bo pacjenci taktowani są taśmowo podczas operacji i nikt nie traktuje pacjenta indywidualnie. Pomijam już fakt nie za dobrych warunków w tymże szpitalu na oddziale okulistyki. Trwał tam np. remont WC i ekipa budowlańców wchodziła i wychodziła, nosiła narzędzia i materiały, pomiędzy pacjentami. Wszędzie był kurz i pył.