Weszłam do sklepu i zaczęłam się rozglądać za eleganckimi ubraniami dla młodych kobiet, a także za balową sukienką. Przez pół godziny nikt się mną nie zainteresował. Obsługa składał ubrania i nie zwracała na mnie uwagi, mimo mojego niezdecydowania. W końcu sama poprosiłam o radę. Wtedy okazało się, że pracownica jest profesjonalistką. Potrafiła pokazać mi rzeczy, które mnie interesowały w moim rozmiarze. Jeśli czegoś nie było, polecała coś innego w zamian, a nawet zaproponowała mi sprowadzenie danego produktu z innego miasta (z ich filii). Niestety, pracownica nie posiadała umiejętności dosprzedaży. Do sukienki powinna mi polecić np. torebkę lub buty. Nie zrobiła tego. Obsługa w kasie okazała się zdecydowanie bardziej uprzejma i chętna do pomocy. Zostałam obsłużona bardzo sprawnie. Moje ubrania zostały zapakowane z wyszukaną starannością.

Był piątek, a ja potrzebowałem na sobotę czarnej koszuli. Na jednym ze stołów z koszulami w salonie Van Graaf zauważyłem ostatnie sztuki z poprzedniej kolekcji różnych marek. Na samej górze leżała jedyna czarna koszula w tym gronie, firmy Joop i w moim rozmiarze. Odnalazłem sprzedawcę (ok. 22 lata, bardzo wysoki, szczupły) i zapytałem czy jest to koszula typu fit czy regular, gdyż nie było na niej oznaczenia. Uzyskałem informacje, że koszula jest typu regular, ale jeżeli chcę to mogę ją przymierzyć, co uczyniłem. Pasowała idealnie. Sprzedawca powiedział, że poskładana i zapakowana koszula będzie czekała na mnie w kasie, co pozwoliło z "wolnymi rękoma" obejrzeć dokładnie jeszcze kilka produktów po drodze.