Właśnie niedługo kończy mi się umowa z siecią orange. Sprawa dotyczy telefonii komórkowej. W sieci tej jestem blisko 7 lat a w ostatnich dwóch latach płacę średnio 180zł za rachunek. Naturalne więc było dla mnie, że dostanę propozycję przedłużenia umowy na rewelacyjnych warunkach. Rzeczywiście...Im bliżej było do końca umowy tym częściej odbierałam telefon od konsultantów orange. Przeszkadzało mi, że mimo moich próśb aby dzwoniono do mnie ok.18-ej telefon dzwonił systematycznie kiedy się komuś przypomniało o mnie. Znam ofertę orange i celowo umawiałam się z konsultantami na godzinę popołudniową aby porównać ofertę z internetu z tą którą przekazuje mi właśnie doradca. Po wymianie wszystkich możliwych uprzejmości pt., że zapewne nie będę mogła się oprzeć propozycji przystąpiliśmy do negocjacji. Pierwsze moje życzenie było takie, że muszę mieć elegancki aparat telefoniczny za symboliczną złotówkę bo ten stary nie nadaje się już do niczego. Na to usłyszałam, że korzystniejsza oferta dla mnie jest ale bez aparatu. Mówię, że albo aparat albo kończymy rozmowę. Brniemy dalej. Mówię, że potrzebuje telefonu wytrzymałego, na długie rozmowy w odpowiedzi słyszę, że jest dla mnie model z super aparatem fotograficznym, nawigacją i innymi funkcjami, które kompletnie nie miały dla mnie znaczenia. W końcu dotarliśmy do wyboru modelu telefonu komórkowego mi odpowiadającego. Owszem aparat jest ale za kwotę powyżej 100zł.Sprawdzam na stronie internetowej a tam ten sam model 39zł. Na tym etapie kończyłam każdą rozmowę z konsultantami. Groteskowe jest dla mnie to, że co konsultant cena aparatu zawsze była inna. Doradcy nie lubią długich rozmów. Trzeba albo mówić nie albo się zgodzić na wszystko bez szczegółowych pytań. W rezultacie Firma Orange ma ciekawą ofertę, rzekłabym, że jedną z lepszych natomiast doradcy powinni nad sobą popracować. Przedłużę umowę z tą siecią ale tylko ze względu na korzystne dla mnie rozwiązanie i bez pomocy konsultanta. Na stronie internetowej można samemu wybrać sobie abonament, aparat i dodatkowe opcje bez zbędnych, nie prowadzących dosłownie do niczego dyskusji.

Orange Na stronie www.orange.pl zamówiłam telefon w jednej z taryf Orange dla Firm. Po 7 dniach od złożenia zamówienia, otrzymałam sms z informacją, że przesyłka została do mnie wysłana za pośrednictwem firmy kurierskiej DPD. Przy składaniu zamówienia na stronie orange.pl moim oczom ukazał się komunikat, że warunkiem dostawy telefonu będzie okazanie kurierowi dowodu osobistego wraz z zaświadczeniem o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej. Jakie było moje zdziwienie, kiedy kurier doręczający przesyłkę zażądał ode mnie... pieczątki. Nie posiadam takowej (jeszcze), w związku z czym nie miałam możliwości odebrać telefonu. Kurier był głuchy na protesty, co więcej - był na mnie wściekły, że na darmo fatygował się z dostawą. Wymóg (o którym przecież na etapie składania zamówienia nie było mowy) uważam za niezrozumiały tym bardziej, że pieczątkę może zamówić każdy, z dowolną treścią. Wytwórcy pieczątek nie żądają bowiem od zamawiających przedstawienia jakichkolwiek dokumentów, potwierdzających prawo do wyrobienia pieczątki oznaczonej treści. Tak czy owak, po kontakcie z firmą Orange (3 telefony) oraz firmą kurierską (4) udało mi się uzyskać deklarację, że paczkę z telefonem będę mogła odebrać na podstawie dowodu osobistego w centrum logistycznym DPD (WAW 3). Po rozpakowaniu telefonu okazało się, że w telefonie znajduje się długi ludzki włos - przycięty w połowie obudową. Nie wiem, w jakich warunkach składane są blackberry, widok był w każdym razie osobliwy. Po umieszczeniu w telefonie karty SIM, podjęłam próbę jej aktywacji - postępując zgodnie z załączoną instrukcją Orange. Otóż, Orange informuje, że w celu aktywacji należy wejść na stronę www.orange.pl/aktywacja, a następnie wpisać numer karty SIM oraz kod aktywacyjny otrzymany w emailu przy składaniu zamówienia. Niestety, z uwagi na nieusunięty od trzech dni błąd na stronie (od soboty 20 listopada), aktywacja tą drogą nie jest możliwa. Na stronie widoczne jest tylko okienko do wpisania kodu aktywacyjnego, jednakże jego wpisanie + enter nie wywołuje żadnych skutków. Mając to na uwadze skontaktowałam się - dwukrotnie - z BOK Orange. Pierwszy pracownik infolinii poinformował mnie, że strona działa prawidłowo, a niemożność dokonania przeze mnie aktywacji wynika z faktu, ze kurier nie wprowadził danych do systemu. Moje pytania - do jakiego systemu - pozostały bez odpowiedzi. Nie po raz pierwszy kupiłam nowy telefon z nowym numerem w Orange.pl i nigdy nie miałam podobnych problemów. Jako że konsultant nie sprawiał profesjonalnego wrażenia (delikatnie rzecz ujmując), po upływie 2 godzin zadzwoniłam na infolinię ponownie. Tym razem odebrała dziewczyna - rozmowa także nie należała do najłatwiejszych, ale mimo wszystko okazała się bardziej owocna. Poinformowałam konsultanta, że strona www.orange.pl/aktywacja nie działa prawidłowo, w związku z czym nie jestem w stanie aktywować karty. Jako że konsultant miał problem z przyswojeniem tej informacji, poprosiłam, by wszedł na ww. stronę i wpisał mój kod aktywacyjny (podałam go). Usłyszałam 'I co Pani widzi po wpisaniu kodu?' Ja: 'A Pani co widzi?'. Konsultant: ' No, widzę błąd na stronie'. VOILA! Pierwszy sukces. Zapytałam, jak w takim razie mogę dokonać aktywacji. Konsultant na to, że w paczce z telefonem powinnam mieć dodatkowo białą kartkę z bonem aktywacyjnym i pieczątką przybitą na niej przy odbiorze. Pieczątka... Starając się zapanować nad narastającą irytacją, poinformowałam moją rozmówczynię, że jestem więcej niż pewna, że takiej kartki w paczce nie było, nie było również pieczątki przy odbiorze, bowiem telefon wydano mi na podstawie dowodu osobistego (po kilku uprzednich 'reklamacjach' co do warunków odbioru różniących się od tych, o których była mowa na stronie). W odpowiedzi usłyszałam, że w takim razie aktywacja nastąpi w terminie do 10 dni roboczych (SIC!), a jedyna opcja jej przyspieszenia to przesłanie skanu kartki z bonem (której NIE MAM) na sklepdlafirm@orange.pl Na koniec, wspaniałomyślnie, konsultant zaproponował, że skontaktuje się ze mną następnego dnia (poniedziałek), po godz. 15.00 (wtedy zaczyna pracę) i w godzinach pracy działu aktywacji oraz sklepu orange.pl postara się znaleźć rozwiązanie mojego problemu - to jest przyspieszyć aktywację. Przy okazji, dowiedziałam się, że klient nie ma możliwości skontaktować się z działem aktywacji samodzielnie (dla ułatwienia mu życia i korzystania z - jakże wątpliwej jakości - usług Orange, jak rozumiem). Chaos. Zamówienie na telefon złożyłam 10 listopada, towar wysłany został 18.11, odebrałam go - samodzielnie - 20.11, a aktywacja - jak dobrze pójdzie - nastąpi na początku grudnia. Właśnie tego chcą klienci Orange dla Firm - czekać na aktywny numer przeszło TRZY tygodnie. Poza tym, wydawałoby się, że złożenie zamówienia przez Internet służyć ma przyspieszeniu całej operacji, uproszczeniu formalności, etc. Co za naiwność! Koszmar. Gdybym wiedziała, jak to będzie wyglądać, skorzystałabym z usług konkurencji. Nie mam gwarancji, że byłoby lepiej, ale może przynajmniej oszczędziłabym sobie wrażenia, że zdobyty już klient dla Orange znaczy tyle co nic. Posiadam w tej sieci dwa prywatne numery, jeden - niezmiennie od 1998 r. I co? I nic. FATAL ERROR.

Od dłuższego czasu jestem posiadaczem telefonu w firmie Orange. Wiedziałem, że istnieje możliwość przy okazji posiadania numeru w tej sieci założyć sobie skrzynkę e-mail w domenie Orange.pl. Tak też zrobiłem. Kilka lat temu założyłem sobie tam skrzynkę e-mail. Jednak nie korzystałem z niej z jako mojej domyślanej poczty. Czasem odwiedzałem jedynie tą skrzynkę ponieważ, co miesiąc za jaj pomocą mogłem wysłać 100 darmowych smsów i 5 mmsów do dowolnej sieci GSM. Wczoraj jednak odkryłem, że poczta e-mail posiada możliwość powiadamiania o każdym nowym liście e-mail za pomocą smsa. Postanowiłem więc przekierowywać kopie wszystkich listów z mojej skrzynki na tą właśnie pocztę. Okazało się to bardzo dobre rozwiązanie. O każdym nowym liście, jestem natychmiast powiadamiany smsem. Bardzo pomocne i dobrze działające usprawnienie

nie polecam tego punktu, ponieważ trafiłam na taki moment że oba-tzn 2 stanowiska konsultantów były zajete przez klientów którzy siedzieli tam co najmniej 10 minut, nie chciało mi się tak długo czekać więc wyszłam, to samo zrobił mężczyzna który stał razem ze mną. wystawione telefony nie robiły na mnie wrażenia, uważam że powinno być ich więcej wystawionych. nie ma krzesełek dla osób oczekujących w kolejce

Dziaj otrzymałem list z Orange za przedwczesne rozwiązanie umowy wraz z fakturą. Na fakturze była informacja iż mam niezwłocznie wpłącić kwotę 30 złotch. Po kontakcie z infolinią okazało się iż mam nadpłatę. Niestety na fakturze w miejscu salda była informacja -30 złotych co sugerowało by abym zapłącił wyżej wymienioną kwote. Szkoda że osoba która wysyłała faktu ( pod pismem był podpis tej osoby wiec nie została wygenerowana ałtomatycznie) nie sprawdział iż pieniądze są już na koncie firmy

Podczas wizyty w salonie Orange byłem mile zaskoczony jakością obsługi. Przyszedłem do salonu w celu rozwiązania umowy konsultantka poinformowała mnie o warunkach jakie muszę spełnić podczas składania rezygnacja. Dodatkowo chciała mi zaproponować przedłużenie umowy zamiast rezygnacji. Propozycja ze strony konsultantki nie była nachalna. Co prawda nie zdecydowałem sie na przedłużenie umowy gdyż Orange nie posiada abonamentu spełniającego moje wymogi. Całość rozmowy przebiegła w bardzo sympatycznej atmosferze. Konsultantka była ubrana zgodnie ze standarde, tzn. koszula firmowa oraz identyfikator. Ogólna ocena salonu pozytywna

Otzrymałem fakturę - nic w tym dziwnego,ale..jest to druga faktura na ten sam miesiąc! Dzwoniąć na infolinie dowiedziałęm się, że skończyła mi sie usługa bezpłatna i teraz będę płacił więcej. Okazało się, że "przeoczyłem" jeden z warunków umowy - umowe przedłużałem przez telefon i nie zostałem poinformowany, o tym, że będę ponosił dodtakowe koszty za użytkowanie usługi. Ponadto zostałem poinformowany (na szczęście) o tym, że podobna opcja dodatkowej opłatyu czeka mnie po zakończeniu okresu umowy...jeśli ją wogóle przedłużę. Szereg nieporozumień, niedomówień.

Już od pewnego czasu korzystam z usług Orange, jestem bardzo zadowolona. Mam u nich telefon i przychodzą mi powiadomienia gdy przychodzi termin płatności, mają stronę internetową na której na bieżąco mogę posprawdzać swoje wydatki, limity, czy wykupić jakiś pakiet. Gdy kończy się umowa potrafią dopasować plan tak , by odpowiadał moim potrzebą i tylko czasami denerwujące są sms-y z konkursami oferowanymi przez tą sieć. Ale polecam.

Klientką sieci Orange (wcześniej Idei) jestem od 10 lat, korzystając z telefonu na kartę. Od jakiegoś czasu bardzo często zaglądam na stronę www.orange.pl, gdzie - jako użytkownik sieci - założyłam swoje konto. Po zalogowaniu mogę w każdej chwili sprawdzić jaki jest stan mojego konta, mam także możliwość sprawdzenia billingów, a również - co bardzo ważne - bezpłatnego wysyłanie smsów do wszystkich sieci. Strona www firmy Orange jest dla mnie na co dzień bardzo przydatna, atrakcyjna graficznie i łatwa w nawigowaniu.

Jestem w tej sieci już bardzo długo. Wcześniej sieć nazywała się Idea. Jestem zadowolona z usług tej sieci. Ciągle zaskakują klienta nowymi promocjami i ofertami. Strona www jest ciągle ulepszana i aktualizowana. Wielu moich znajomych ma telefon w tej sieci ze względu na dobre oferty. Ciągle dodają nowe pakiety z myślą o wymaganiach klienta. Jedni przecież potrzebują dużo rozmawiać, inni pisać, a niektórzy serfować po internecie. Na razie nie zamierzam zmieniać operatora. Zostaję z Orange.

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie Pani z Orange z ofertą jakiegoś pakietu telewizyjnego na komórce za złotówkę. Pani bardzo mnie zagadywała i mówiła, że to takie korzystne i w promocji mam to przez 3 miesiące w cenie promocyjnej. Przez okres 3 miesięcy kompletnie o tym zapomniałem, ani razu nie używałem tego pakietu. Przypomniałem sobie dzisiaj kiedy otrzymałem rachunek za telefon. Było na nim 19 złotych za dodatkową usługę, którą jest właśnie pakiet telewizyjny. Nie podoba mi się, że Orange bez mojej wiedzy nalicza mi takie pieniądze za usługę nie informując mnie o tym. to nie jest lojalne względem mnie jako wieloletniego klienta. Już więcej nie będę nic załatwiał przez telefon z telemarketerem Orange.

Mam możliwość obserwowania problemów kilku osób należących do sieci TP. Jeden przypadek, który chcę tu opisać, jest wręcz symptomatyczny dla klientów tego operatora. Właściciel numeru jest zarejestrowany w sieci już od wielu lat. Regularnie dzwoni do niego konsultant reprezentujący firmę TP i proponuje zmianę abonamentu w zamian za podpisanie umowy na czas określony. Właściciel tego numeru ma bowiem jeszcze starą umowę, w której nie ma określonego czasu jej trwania. Może być więc bez żadnych konsekwencji w każdej chwili zerwana. Starania konsultantów TP skierowane są wyłącznie na zmianę tego stanu poprzez podpisanie umowy. Telefony odzywają się regularnie, praktycznie co miesiąc, niekiedy nawet kilka razy w ciągu dwóch-trzech tygodni. Za każdym razem konsultant proponuje tą samą wersję nowej umowy. Przedstawia płynące z niej korzyści, w tym głównie obniżony abonament oraz pakiet minut na rozmowy. Nie podaje jednak przy tym tej najważniejszej informacji, że w przypadku nowej umowy wcześniejsza rezygnacja pociągnie za sobą poważne konsekwencje finansowe dla właściciela numeru. Ten nie chce się zgodzić na zmianę umowy. Według jego obliczeń oferta nie jest na tyle atrakcyjna, by ją podpisać. Woli pozostać na dotychczasowych warunkach tym bardziej, że abonament telefoniczny należy do bardzo wysokich w porównaniu do ofert innych operatorów. W tym przypadku w ostatnich tygodniach poważnie rozważana jest kwestia rozwiązania umowy z operatorem. Oferta TP nawet po obniżeniu opłat nie jest bowiem tak atrakcyjna jak u konkurencji. Najgorsze jest jednak w tym wszystkim to, że konsultanci wydzwaniają ponawiając ciągle tą samą ofertę, nie dopuszczając w ogóle możliwości negocjacji wysokości abonamentu oraz nie rozumiejąc, że właściciel telefonu jest już zmęczony tych ich regularnym nagabywaniem. Praktycznie za każdym razem dzwoni inna osoba. Prośby o zablokowanie tej oferty na ten numer nie spotykają się ze zrozumieniem ani tym bardziej realizacją. Za takie działanie TP otrzymuje niską ocenę.

Chcąc szybko wyłączyć pewną usługę w moim telefonie postanowiłem zadzwonić na infolinię Orange i połączyć się z konsultantem aby jak najszybciej załatwić tę sprawę. Po wybraniu na klawiaturze mojego telefonu klawisza "0" - połączenie z konsultantem czekałem na głos konsultanta. czekałem czekałem i się niestety nie doczekałem. Wciąż był sygnał ale tak jakby nikt nie odbierał. Nie rozumiem takiego podejścia do klienta - dla mnie jest to brak szacunku. Wielki minus bo musiałem wyłączyć usługę przez internet z dużym opóźnieniem.

Przyszłam do punktu Orange, w którym kupowałam swój telefon, by wyjaśnić kilka pytań, jakie nasunęły mi się, podczas używania nowej taryfy. Były dwa miejsca dla klientów. Na jednym już ktoś siedział. Mnie zaproszono na drugie. W salonie trwał chyba jakiś remont, bo widziałam drabinę i folię ochronną. Pan, który mnie przyjmował właściwie tylko upewnił mnie w tym, co sama już wiedziałam. Był zdziwiony, że nie wiedziałam niektórych rzeczy. Kwitował je tylko niemiłym uśmieszkiem, który zakrywał dłonią. Wyszłam stamtąd, bo zaczęłam się głupio czuć. Przecież nie każdy wie wszystko. Po to są pracownicy operatora, by wyjaśniać wątpliwości klientów, a nie śmiać się, że się czegoś nie wie.

Ciągle przychodzą spamowe sms'y typu super wygrałeś itp. naciągactwo na maxa bez możliwości wyłączenia, nie miła obsługa w jednym z salonów. po zgubieniu karty sim nie można odzyskać utraconych wiadomośi bądz odzyskać numeru. Biuro OBsługi nie odpisuje na emaile gdy pytam o możliwość wyłączenia spamowych smsów

Odwiedziłam salon Orange, żeby dowiedziec sie o usługę Internet w telefonie. Kiedyś korzystałam z pakietów Orange World, które miały bardzo korzystną cenę, ale przy przedłużaniu umowy przeszłam na plan taryfowy "Orange Abonament" i nie mogłam znaleźc tej usługi, a ostatnio bardzo by mi się przydała. Pracownik salonu sprawdził dla mnie te informacje, ale niestety również nie znalazł takiej usługi, ponieważ w planie taryfowym, z którego ja korzystam, nie ma takich pakietów. Od niedawna Orange wprowadził nowe plany taryfowe np. taryfa Delfin i w taym planie są pakiety internetowe, ale będę mogła przenieśc sie do tego planu dopiero za rok przy kolejnym przedłużeniu umowy. No cóż, mówi się trudno. Podczas wizyty w tym salonie zauważyłam zmiane kolorystyki. Przez jakiś czas nie odwiedzałam salonów Orange, tylko korzystałam z ich strony internetowej lub infolinii, i teraz jako pierwsza rzecz rzuciły mi się w oczy stroje pracowników, a dokładniej ich kolor. Dotychczas widziałam pracowników Orange ubranych w białe koszule, a teraz są oni ubrani na czarno - czarne koszule i czarne spodnie. Cały wystrój salonu też był w tonacji czarnej z pomarańczowymi akcentami. Orange - więc kolor pomarańczowy jak najbardziej jest na miejscu, ale w połączeniu z taką ilością czerni zrobił na mnie niemiłe wrażenie. Ulotki z ofertami Orange też były utrzymane w takiej czarnej kolorystyce, chyba więc trzeba się przyzwyczaic, że Orange robi się bardziej Black ;)

W lokalu panował bałagan, pootwierane kartony stały przy stanowiskach os. obsługujących. Długa kolejka, ścisk i mocno zdenerwowany personel przyczyniły się do mojego fatalnej pierwszej oceny. Konsultant był poirytowany i opowiadał mi o problemach z kierownikiem punktu. Niestety kompletnie nic nie wiedział o sprawie mnie interesującej. Pytałam o internet bezprzewodowy w sieci Orange, dostałam ofertę Telekomunikacji Polskiej na internet stacjonarny. Stałam 20 min w kolejce, na sali obsługiwał 1 konsultant - reszta rozpakowywała pudła z ulotkami. Informacje znalazłam sama w internecie, kompletna strata czasu niestety.

W lokalu panował bałagan, pootwierane kartony stały przy stanowiskach os. obsługujących. Długa kolejka, ścisk i mocno zdenerwowany personel przyczyniły się do mojego fatalnej pierwszej oceny. Konsultant był poirytowany i opowiadał mi o problemach z kierownikiem punktu. Niestety kompletnie nic nie wiedział o sprawie mnie interesującej. Pytałam o internet w sieci Orange, dostała

Miałem niestety styczność z internetem Orange freedom. Dostęp do internetu realizowałem za pomocą modemu jako złącze expresscard. Pewnego razu modem mi spadł i od tego czasu internet przestał działać. Poszedłem do Orange i powiedziano mi, że nic nie można poradzi tylko muszę kupić nowy modem za bagatela 600 zł. Nie rozumiem jak tak a oferta jak Orange freedom nie posiada tańszego rozwiązania na wypadek uszkodzenia modemu. Na szczęscie znalazłem na allegro identyczny modem za 60 zł i internet teraz działa.

Pierwszy raz pracownik infolinii Orange zadzwonił do mnie 15.10.2010 z informacją że ma dla mnie ciekawą propozycję. Powiedziałam że teraz nie mogę rozmawiać imżeby zadzwonił w poniedziałek. Kiedy się rozłączałam było około południa. Przed godz. 15 pracownik infolinii zadzwonił ponownie. Odpowiedziałam, że nie mogę rozmawiać i że mial zadzwonić w poniedziałek. Wtedy pracownik zorientował się że już do mnie dzwonił. Przeprosił i się rozłączył. W poniedziałek 18.10.2010 pracownik infolinii zadzwonił ponownie. Przedstawił ofertę. Odpowiedziałam że nie jestem zainteresowana. Na co mój rozmówca powiedział że pozwoli sobie jeszcze raz zadzwonić następnego dnia. Odpowiedziałam że i tak nie zmienię zdania bo usługa, którą mi proponuje nie jest mi potrzebna. Telefony z infolinii miałam do czwartku. Za każdym razem mówiłam że nie jestem zainteresowana. W czwartek po kolejnej rozmowie usłyszałam - czy pani nie rozumie jaka to dobra oferta? Zdziwiło mnie to pytanie tym bardziej że przez 4 dni powtarzałam to samo. Odpowiedziałam że nie potrzebuję drugiego numeru bo przecież nie będę dzwoniła sama do siebie. I wtedy usłyszałam - nie to nie pani strata. Powiedział do widzenia i się rozłączył. trochę dziwne zachowanie jak na pracownika który ma zachęcić do zakupu jakiejś usługi. Telefony z infolinii Orange zdarzają się często ale nigdy takie. Jestem tylko ciekawa czy ktoś ma kontrolę nad tym w jaki sposób prowadzone są rozmowy.