Opinie użytkownika (3)

Sphinks - gwarancja...
Sphinks - gwarancja tego samego smaku bez względu na lokalizację. Tak było i tym razem. Głodna i żądna zaspokojenia podnibienia weszłam do lokau i poprosiłam o stolik jednoosobowy w miejscu dla niepalących. Czysto i pachnąco jedzeniem. Kelner (notabene przystojny z przekręconym imieniem na plakietce, fakt - brzmiało wówczas egzotycznie :-)) od razu dał mi poczucie, że jest tu dla mnie. Kelnerzy widać uwijali się jak mróweczki. Złożyłam zamówienie i poszłam do toalety zlokalizowanej na piętrze. Czystość na średnim poziomie. Uwagę moją przykół grafik sprawdzania czystości przez kierownika sali. Ostatni podpis widniał sprzed 3 godzin. Za chwilę podano mi danie. Jadłam bardzo powoli, racząc podniebienie, a jednocześnie wzrok mój obserwacjami. Kelnerzy wydawać by się mogło ubrani standardowo w czarne spodnie, wizytowe buty i koszulę. Jedyne co mogłoby ich rozróżniać - to usmiech. Ale niekoniecznie... Jeden z kelnerów zwrócił moją uwagę adidasami w granatowo- białym kolorze! Nie można było nie zauważyć. Poprosiłam o herbatę. Kelner nie zapytał o jaką, więc mają tylko chyba czarną. Sztućce wskazywały, że za chwilę wrócę do jedzenia, robiąc jdynie przerwę na łyk herbaty, niemniej kelner zapytał, czy może zabrać talerz. Odpowiedziałam, że nie skończyłam. Wybaczyłam to faux pas za jego uśmiech :-). Smakowało, jak zawsze. Zaspoojona kulinarnie z nacieszonym wzrokiem przystojnych kelnerów ;-) uznałam, że pora poprosić o rachunek. Wróciłam na koniec jeszcze do toalety, stan czystości ten sam, ale: grafik już uzupełniony za brakujące godziny :-). Uważam, że lokal zasłużył na oceną dobrą. Adidasy wybaczam, być może losowy wypadek kazał kelnerowi w tym dniu zmienić obuwie na zastępcze. Za jakiś czas wrócę na pewno i to sprawdzę...

Katarzyna_1875

13.03.2010

Sphinx

Placówka

Warszawa, al. Jerozolimskie 179 148

Nie zgadzam się (21)
Główne rozsuwane wejście...
Główne rozsuwane wejście do supermarketu spowodowało, że w sklepie był odczuwalny nieprzyjemny chłód. Kiedy doszłam do stoiska z nabiałaem, wiedziałam, jaka jest ku temu przyczyna. Przy lodówkach roznosił się straszny fetor. Klienci przechodzili obok lodówek wymieniając między sobą spojrzenia i zatykając szalikami nosy. Przechodzący obok sprzedawcy w ogóle na to nie reagowali. Warto zaznaczyć, iż nie jest to pierwsza sytuacja tego typu w tej placówce (robię tam często zakupy). Kolejna moja uwaga to dział mrożonych owoców morza. Ceny widoczne w lodówkach są nieadekwatne do produktów, które de facto się w nich znajdują. Pani sprzedawczyni poproszona o wyjaśnienie, czy kraby firmy VINCI, to produkt, którego cena widnieje naklejona, nie potrafiła tego wyjaśnić (innego produktu tej firmy nie było na stanie, a ten który był - kosztował kilka złotych drożej). Uwagę warto zwrócić na stan czystości w sklepie - wymaga ta kwestia wiele do życzenia. Sprzedaczyni z działu wędlin, obsługuje klientów, jedynie w jednej rękawiczce, co jedynie pozornie sprawia, że nie ma kontatu z naszym zakupem. Reasumując - mimo byc może bogatego asortymentu, cen jak na supermarket wcale nie konkurencyjnych, fetor unoszący się w sklepie odebrał mi apetyt na cokolwiek.

Katarzyna_1875

12.03.2010

Marcpol

Placówka

Warszawa, Trakt Lubelski 131

Nie zgadzam się (15)
Osiedlowy market. Stali...
Osiedlowy market. Stali Klienci są rozpoznawani przez sprzedawców, co daje poczucie specyficznego raodzaju więzi i przywiązania do zakupów w tym miejscu. Personel w różnym wieku, co można w dzisiejszych czasach uznać za wyróżnienie i wzór do naśladowania dla właścicieli. Sprzedawcy uśmiechnięci i z takim też podejściem doradzają w wyborze produktów. Niestety często trzeba trochę poczekać, aż sprzedawca podejdzie do danego stoiska, przy którym czeka już klient. Niestety sprzedawcy nie mają jednakowych strojów i chodzą ubrani w prywatne ubrania. Duży wybór produktów. Towar zdecydownie świeży (ze wskazaniem na stoisko garmażeryjne i wędliny) i smaczny (wędliny, garmażerka, ciasta mają"domowe" smaki). Ceny nieco wyższe niż w dużych supermarketach. Największą pejoratywną stroną tego obiektu jest brak cen na niektórych produktach (np. mleko, sałatki), co zmusza Klienta do korzystania z czytnika cen. Co do wiedzy i kometencji sprzedawców, przytoczę dialog dwóch Pań sprzedawczyń na stoisku z alkoholem. Jedna z Pań pyta drugą: "A wino chilijskie to z Chile?". Ale nie każdy musi być dobry z geografii... Potraktujmy to więc jako incydentalną próbę rozbawienia klienta :-).

Katarzyna_1875

07.03.2010

TOBI

Placówka

Warszawa, Trakt Lubelski 1/3

Nie zgadzam się (16)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi