Opinie użytkownika (4)

Obserwacja dotyczy kliniki...
Obserwacja dotyczy kliniki LuxMed w Łodzi, w której posiadam abonament finansowany przez pracodawcę. Minusem korzystania z placówki są trudności w uzyskaniu połączenia telefonicznego z rejestracją łódzkiego oddziału. Każdą wizytę muszę umawiać przez warszawską infolinię. Pewną trudnością jest też ustalenie wizyt do kilku specjalistów w jednym dniu , nawet jeżeli pacjent kontaktuje się z tygodniowym wyprzedzeniem - dziwi mnie to , gdyż jest to Klinika prywatna, zatrudniająca wielu specjalistów z każdej dziedziny. Niezbyt fortunne jest też usytuowanie placówki, jedynej w tak dużym mieście, poza centrum. Tyle minusów. Placówka bardzo estetyczna , ciekawie zaaranżowana. Na przeciwko wejścia stanowiska do rejestracji - tu rozpoczyna się każda wizyta. Stanowisk jest kilka , przy każdym wygodne krzesło. Panie recepcjonistki są bardzo miłe, wszystkie w jednakowych koszulach i z przypiętym identyfikatorem. Po sprawdzeniu w systemie rezerwacji wizyty , otrzymuję skierowanie do gabinetu na drugim piętrze. Idąc do klatki schodowej mijam automaty z kawą i przekąskami oraz dystrybutory z wodą mineralną. Wszędzie jest czysto i estetycznie , panuje atmosfera przypominająca gabinet kosmetyczny , a nie placówkę medyczną . Pod każdym gabinetem krzesła , ale żadnych oczekujących pacjentów , choć razem ze mną wizytę potwierdzało kilka osób. Na klatce schodowej duża winda, zmieściłoby się chyba nawet łóżko - budynek ma tylko dwa piętra, ale pomyślano o tym , że chorzy mogą mieć problem z wejściem po schodach. Ja wybieram jednak schody. Drugie piętro - podobnie jak parter - czyste i przyjemne. Pod każdym gabinetem krzesła. Korytarz jest dosyć wąski i gdyby czekali pacjenci trudno byłoby przejść. No ale tu prawie nigdy nikt nie czeka :). Jestem 10 minut przed czasem. Nad drzwiami gabinetu właśnie gaśnie lampka "proszę czekać" i wychodzi pacjentka. Pytam pani doktor , czy przyjmie mnie kilka minut wcześniej "Tak , oczywiście , zapraszam". Przychodzę z niezbyt poważnym problemem - dzień wcześniej chciałam oddać krew , ale morfologia krwi nie była zbyt dobra. Pani doktor dokładnie mnie zbadała i przeprowadziła wywiad. Oprócz wykonania kolejnej morfologii, mam zbadać jeszcze hormony, mocz,wykonać próby wątrobowe, EKG i RTG płuc ( niestety palę papierosy).Pani doktor informuje mnie , że krew do badania może być pobrana jeszcze dziś , jeśli tylko jestem na czczo.Oczywiście badania są profilaktyczne, nic mi specjalnie nie dolega . Z duszą na ramieniu wracam do rejestracji - wiem , ze usługi LuxMedu nie należą do najtańszych , a nie mam pewności , czy mój abonament obejmuje wszystkie zlecone badania. Na szczęście okazuje się , że tak . W tym samym dniu wykonuję większość zleconych badań.Zajmuje mi to ok.30 minut. Wyniki mają być następnego dnia po 14, więc na 15 bez problemu umawiam kolejną wizytę. Podsumowując - z wyjątkiem drobnych niedogodności wymienionych na wstępie( tu dodam jeszcze brak klimatyzacji) - placówka naprawdę profesjonalna, przyjazna i budząca zaufanie.Ogromny plus za to , ze wszystko jest na miejscu.

Monika_698

09.09.2009

LUX MED

Placówka

Łódź, Milionowa 2G

Nie zgadzam się (15)
Moja obserwacja dotyczy...
Moja obserwacja dotyczy infolinii Citi Banku.Osobiście nie jestem jego klientką , niestety mój mąż posiada w nim dwie karty kredytowe, które przysparzają nam sporo kłopotu. Karty CitiBanku mają jedną ogromna zaletę - można przelać środki na własny rachunek i korzystać z tzw planu komfort - jest to rodzaj szybkiej pożyczki z limitu przyznanego na karcie , a zaletą jest niewysokie oprocentowanie. Niestety , aby wykonać taka operacje należy dwukrotnie połączyć się z CitiLinią. Kto dzwonił wie ,że nie jest to proste. Po kilkuminutowym oczekiwaniu na zgłoszenie się konsultanta Pani w słuchawce informuje mnie , ze koniecznie trzeba być zalogowanym ( oczywiście łączyliśmy się z użyciem tych haseł , które nie wiadomo dlaczego nie działaja - każde połaczenie to nowy telepin). Sama pracuję na infolinii w banku i wiem , że aby uzyskać wstępne informacje, nie ma konieczności logowania, ale cóż - grzecznie się logujemy. Po kolejnych minutach uzyskujemy połączenie , już jako KLIENT. Mąz sie przedstawia i oddaje mi słuchawkę . Konsultantka niegrzecznie mówi , ze może rozmawiać tylko z właścicielem karty. Mówię , ze o tym wiem , natomiast nie proszę jej o wykonanie operacji na karcie , ani o konkrety dotyczące karty - potrzebne mi są ogólne informacje - z trudem w końcu udaje mi się je uzyskać. Oddaję słuchawkę mężowi , aby mógł zlecić operacje z karty. Tu zaskoczenie - połaczył sie na swoje hasła , a zostaje zasypany lawiną pytań identyfikacyjnych ( zwykle wystarczają dwa). Nasze połączenie trwa już 25 minut , gdy konsultantka informuje , ze nie wykona przelewu z karty , bo trwa przetwarzanie batchowe - o 22:07!? Większość użytkowników bankowości internetowej wie , ze owo przetwarzanie jest o północy i trwa kilka sekund, ale Pani w Citi chyba tego nie wie.W końcu przelew udało sie wykonać , ale zamiana tego na plan ratalny musiała z niewiadomych przyczyn poczekać do dnia następnego. Na szczęście kolejne połączenie odbyło sie już na koszt banku , a i osoba dzwoniąca była bardziej kompetentna.

Monika_698

08.09.2009

Citi Handlowy

Placówka

Nie zgadzam się (30)
Celem mojej wizyty...
Celem mojej wizyty w UM było złożenie wniosku o zasiłek rodzinny.Pierwsza wizyta odbyła się 18 sierpnia 2009 roku - pobrałam stosowne druki i dowiedziałam się jakie dokumenty mam dostarczyć. Wizyta w pokoju 202 trwała niespełna minutę i miałam wrażenie , ze jestem tam intruzem. Wychodząc upewniłam się jeszcze, czy na pewno do tego pokoju mam przyjść z kompletem dokumentów. Odpowiedź była twierdząca, nie dostałam żadnej informacji dotyczącej terminu złożenia wniosku. 25 sierpnia odebrałam niezbędne zaświadczenia z US i pobiegłam złożyć wnioski o zasiłek rodzinny. Na parterze przy informacji przyklejono kartkę z napisem "zasiłki rodzinne - pok. 202" - nie był to nawet wydruk, ale zwyczajnie nasmarowane markerem. Cóż , oszczędności w kryzysie. Pobiegłam po schodach ( winda jest tylko jedna , zwykle zajęta przez panie z wielkimi segregatorami) na drugie piętro do pokoju 202. Na jego drzwiach widniała kartka , podobna do tej na parterze , ale o następującej treści " Zasiłki rodzinne - pok.119". Zdenerwowana zeszłam na pierwsze piętro , gdzie ustawiłam się w kilkunastoosobowej kolejce. To pozwalało przynajmniej sadzić , że moja wędrówka po piętrach dobiegła końca. Po dwudziestu minutach moją uwagę przykuł gwar przy drzwiach do pokoju 119. Poszłam sprawdzić , co powoduje wzburzenie. Na ogromnej tablicy obok drzwi, wśród całej masy (wydrukowanych) wzorów wypełnionych wniosków , informacji o dodatkach i tym podobnych, widniała karta z informacją , że wnioski o zasiłki rodzinne będą przyjmowane od września, w sierpniu można składać tylko wnioski o dodatek alimentacyjny, co mnie akurat nie dotyczy. Wniosek jaki wyciągnęłam z wizyty : prawdopodobnie urzędnicy sądzą , że osoby ubiegające się o świadczenie rodzinne nie pracują , mają nadmiar wolnego czasu i mogą sobie biegać wielokrotnie do urzędu, a dla sportu nawet po piętrach w samym urzędzie.Otóż niestety nie - ja straciłam dzień z urlopu , który mogłam poświęcić na wyjazd z dziećmi na działkę. Aby dostać świadczenie rodzinne stracę jeszcze jeden.

Monika_698

08.09.2009

Urząd Miasta Łódź

Placówka

Łódź, Piotrkowska 153

Nie zgadzam się (24)
14 kwietnia 2009...
14 kwietnia 2009 mąż miał przykrą przygodę - stłuczkę samochodową. Sprawca kolizji miał wykupiona polisę w PZU SA. Na myśl o procesie likwidacyjnym dostawaliśmy gęsiej skórki - podobne zdarzenie spotkało nas kilka lat temu i mimo tego , że wtedy byłam agentem tej firmy, likwidacja trwała długo.Czasy zmieniły się na tyle , że obecnie każda szanująca się firma posiada telefoniczny serwis umożliwiający szybkie zgłoszenie szkody.Mąż zrobił to następnego dnia. Spodziewaliśmy się jedynie umówienia terminu oględzin, a tu miła niespodzianka. Konsultantka poprosiła o wszystkie dane męża oraz informacje , jakie posiada na temat sprawcy ( tych było niewiele, gdyż do zdarzenia wezwana była policja , która dane o kolizjach przekazuje do firm ubezpieczeniowych). Rozmowa trwała kilka minut, a jej efektem końcowym było umówienie oględzin uszkodzonego auta na 17 kwietnia.Mąż udał się o wyznaczonej godzinie do Centrum Likwidacji Szkód - i tu kolejne miłe zaskoczenie - został przyjęty w ciągu kilku minut. Informacje podane w trakcie rozmowy telefonicznej znajdowały się już w systemie komputerowym, wiec pracownik sprawdził tylko dokumenty męża i samochodu, a następnie dokonał oględzin pojazdu. Na miejscu maż dowiedział się jaka będzie wysokość odszkodowania - była to dla nas bardzo ważna informacja , dzięki której mogliśmy od razu oddać auto do naprawy, wiedząc jakimi środkami dysponujemy. Oczywiście liczyliśmy się z tym , że na odszkodowanie możemy czekać nawet do 30 dni, co oczywiście jest zgodne z Rozporządzeniem Ministra Finansów. Tym większe było nasze zaskoczenie , gdy kilka dni później otrzymaliśmy pisemną decyzję o wypłacie odszkodowania, datowaną na 20 kwietnia, a w 3 dni potem - przelew na rachunek bankowy.Nie musieliśmy angażować własnych środków, a cały proces likwidacji z naszej strony ograniczył się do wykonania jednego telefonu oraz jednej wisyty w Centrum Likwidacji Szkód.

Monika_698

08.09.2009

PZU

Placówka

Łódź, Aleksandrowska 67/93

Nie zgadzam się (22)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi