W sklepie pojawiły się nowe modele bielizny w dość atrakcyjnych cenach. W ofercie były m.in. staniki w cenie 12 zł i mateczki koronkowe w cenie 5 zł. Może nie są one najlepszej jakości, ale bardzo ładne i na pewno jakiś czas wytrzymają. Obsługa była miła, uprzejma i zachowywała się profesjonalnie. Ekspedientka zapakowała mój zakup i bardzo miło podziękowała. Dodam, tylko, że w sklepie panował porządek, wszystkie ubrania były ładnie wyeksponowane na wieszakach.
Do wejścia do sklepu zachęcił mnie wielki plakat informujący o obniżce 20% na odzież damską. W sklepie było czysto, schludnie, a wszystkie wieszaki, gdzie obowiązywała przecena były widocznie i dokładnie oznaczone. W oko wpadła mi całkiem fajna bluzeczka na ramiączkach za 15 zł, a po dokonaniu rabatu kosztowała tylko 12 zł. Od razu zdecydowałam się na nią i udałam się do kasy, gdzie obsłużyła mnie bardzo miła i energiczna ekspedientka. Przez cały czas utrzymywała ze mną kontakt wzrokowy, uśmiechała i zachowywała się bardzo, ale to bardzo profesjonalnie. Zapakowała moją bluzkę i uprzejmie podziękowała za dokonanie zakupu.
Wybrałam się do Centro, by kupić sobie jakieś fajne adidaski. Po wejściu od razu skierowałam się do półki z obuwiem sportowym, gdzie znalazłam kilka fajnych modeli. Wszystkie były ładnie ułożone na półce i odpowiednio wyeksponowane. W sklepie akurat obowiązywała promocja i wszystkie buty i torebki można było kupić już za 59 zł, więc miałam nadzieję, że coś uda mi się wybrać. Zaczęłam przymierzać po kolei wszystkie fasony, ale żaden zbytnio mi się nie spodobał. W końcu znalazłam jeden model, który nawet przypadł mi do gustu, ale okazało się, że nie ma mojego rozmiaru. Na ogół znajdywałam sama buty w pudełkach, ale w tej właśnie chwili potrzebowałam pomocy ekspedientki. Niestety w zasięgu mojego wzroku nie było nikogo z personelu, a dodam, że w sklepie spędziłam kilka dobrych minut. Zrezygnowałam z zakupów i wyszłam ze sklepu.
Kupiłam kolejny numer Tygodnia Trybunalskiego, wydałam niepotrzebnie 2 zł i tak naprawdę niczego nowego się z tej gazety nie dowiedziałam. Wszystkie informacje w nim zawarte są tylko powtórzeniem Wiadomości Piotrkowskich nadawanych w telewizji oraz skopiowaniem informacji z internetowej strony dotyczącej Piotrkowa Trybunalskiego. Rozumiem, że w moim mieście niewiele się dzieje na codzień, ale po co powtarzać w kółko to samo...
Jest to gazetka wydawana co tydzień, zawiera kilka niezbędnych informacji z życia miasta i powiatu. Co ważne, jest ona całkowicie bezpłatna. Ma ograniczoną liczbę egzemplarzy, no i niestety nie zawsze można ją dostać we wszystkich miejscach miasta. Zazwyczaj jednak jest rozdawana w większych marketach i na głównej ulicy miasta przez roznosicieli. Gazetka jest pisana chyba bardziej przez amatorów, niż przez profesjonalnych dziennikarzy, ale i tak lubię ją czytać, bo są ta nawet ciekawe artykuły. Poza tym, można tam znaleźć wiele ciekawych i bardzo aktualnych ogłoszeń.
Weszłam do sklepu, by przejrzeć modele adidasów. Wszystkie były dość ładnie ustawione na półkach i wyeksponowane. Znalazłam kilka fajnych modeli, ale kiedy zaczęłam przymierzać to okazało się, że w większości nie ma mojego rozmiaru. Niektóre pudełka z parami butów były przestawione i już w ogóle nie mogłam znaleźć swojego rozmiaru. Potrzebowałam pomocy, ale nigdzie nie zauważyłam nikogo z personelu sklepu. Zostałam zupełnie zignorowana przez obsługę, więc wyszłam ze sklepu.
Wybrałam się do Biedronki, by kupić margarynę do ciasta. Po wejściu od razu udałam się do lodówki, ale niestety nie znalazłam tam odpowiedniego produktu. Sklep był trochę słabo zaopatrzony, ponieważ na półce znalazłam tylko podwójne opakowanie (500 g) Kasi i jakąś nieznaną mi margarynę produkowaną specjalnie dla Biedronki. Byłam bardzo zawiedziona takim obrotem sprawy, dlatego też szybko opuściłam teren marketu i udałam się do innego sklepu w poszukiwaniu margaryny.
Tym razem nie będę opisywać negatywnych rzeczy, jakie można spotkać w markecie, ale chciałabym wspomnieć słowem o gazetce reklamowej Kauflandu, a raczej roznosicielach tejże gazetki. Mieszkam dosłownie kilka minut od Kauflandu i moim zdaniem to tutaj gazetka powinna pojawiać się regularnie, ponieważ jestem jego stałą klientką. Zawsze, regularnie co tydzień otrzymywałam tę gazetkę w środę, co prawda późnym wieczorem, ale zawsze. Ostatnio jednak nie doczekałam się gazetki i nie udało mi się zapoznać z najnowszymi promocjami produktów. Nie wiem dlaczego tak się stało. Od znajomych w blokach obok mojego dowiedziałam się, że gazetkę dostarczono jak zwykle. Trochę dziwna sytuacja, ale według mnie logistyka Kauflandu zaczyna zawodzić we wszystkich aspektach.
Po wjechaniu na teren stacji zauważyłam, że trochę spadała cena benzyny, która aktualnie kosztowała 5,87 zł/l. I od razu sobie pomyślałam, no w końcu! Ale na tej stacji tak jest, że czasem można liczyć na krótką obniżkę i właśnie dlatego zawsze staram się tylko na niej tankować. Na terenie stacji było czysto, schludnie, odpowiednia ilość jednorazowych rękawiczek przy dystrybutorach. Mimo dużej liczby klientów jakoś udało mi się znaleźć wolny dystrybutor. Szybko zatankowałam i od razu pobiegłam do kasy. Obsługę prowadziły dwie osoby, zresztą bardzo miłe i uprzejme dla klientów. Pani mnie obsługująca przez cały czas była uśmiechnięta i zachowywała się bardzo profesjonalnie.
hyba po raz pierwszy od bardzo dawna trafiłam na taki bałagan w Biedronce. Wszędzie naustawianych było było pudeł, koszyków z tekturowymi pudłami. Ogólnie panował na sklepie straszny chaos, niektóre produkty były w drastycznym stanie na półkach. Chodzi mi tu głównie o jajka, po które specjalnie się udałam do marketu. Wiele opakowań z jajkami było porozrywanych, poniszczonych, a w środku strasznie duża liczba jajek była zwyczajnie potłuczona. No i cena wzrosła, bo ostatnio jak kupowałam kosztowały 4,99 zł, a dzisiaj już 5,99 zł. Klientów przy kasie było sporo, ale na szczęście po chwili panie kasjerka otworzyła druga kasę i chociaż nie musiałam długo czekać w kolejce. Była nawet miła, używała słów grzecznościowych i utrzymywała kontakt wzrokowy.
Jak zwykle wcześnie rano wyskoczyłam po gazetkę, by wcześniej przejrzeć najnowsze informacje. Pani w kiosku była bardzo miła, całkowicie przygotowana do obsługi klienta. Wszystkie gazety były już wyłożone na ladzie, w dodatku bardzo ładnie mimo wczesnej pory dnia. Bez zbędnych problemów otrzymałam gazetkę od uprzejmej pani ekspedientki, zapłaciłam 2 zł i już. Cała ta operacja zajęła mi jakieś pół minuty.
W pomieszczeniu było czysto i schludnie, a wszystkie towary były elegancko poukładane na półkach. Przy wielu produktach zauważyłam plakietki informujące o okresowej obniżce cen. Obsługa zajmowała się układaniem produktów na półkach, a także obsługą klientów przy kasie. Panie kasjerki były bardzo miłe, uprzejme i życzliwe dla klientów. Z każdym utrzymywały kontakt wzrokowy i przez cały czas były uśmiechnięte.
Salonik prasowy jest bardzo dobrze zaopatrzony w różnego typu czasopisma i gazety tematyczne. Wszystkie gazety są ładnie wyeksponowane, a w salonie jest czysto. W salonie znajduje się też kolektura lotto i co ważne, zawsze jest tam wywieszona kwota z aktualną kwotą kumulacji, co nieczęsto zdarza się w innych kolekturach. Obsługa jest miła, kompetentna i zawsze pozytywnie nastawiona do klienta.
Kiosk jest zlokalizowany bardzo blisko pętli autobusowej. Pracuje w nim bardzo miła, starsza pani, która jest zawsze jest przemiła i każdego klienta traktuje bardzo życzliwie. Zawsze jest uśmiechnięta i zadowolona, do każdego zawsze zagaja rozmowę. Kioseczek jest mały, ale bardzo dobrze zaopatrzony w różnego typu prasę i czasopisma, a także krzyżówki. Jest tam też kolektura lotto, która, muszę przyznać, jest chyba szczęśliwa, bo często padają tam wygrane.
Salonik prasowy ma swoją siedzibę w markecie Kaufland. Jest dość dobrze zaopatrzony, nie tylko w prasę i czasopisma, ale też w różnego typu krzyżówki i łamigłówki. Przyznam, ze zawsze kupuję tam Sudoku, bo nie kosztuje zbyt wiele, a jedynie 3,50 zł. Obsługa jest bardzo miła, kompetentna, bardzo szybko obsługuje klientów. W saloniku jest zawsze czysto, a wszystkie towary są odpowiednio wyeksponowane.
Sklep znajduje się na parterze domu handlowego Millenium. Sklep ma malutkie pomieszczenie, ale jest naprawdę świetnie zaopatrzony. Można tam dostać wiele artykułów dekoracyjnych do włosów typu gumki, spinki, opaski i innych za symboliczne parę złotych. Ponadto znajdziemy tam także biżuterię, oczywiście nie oryginalną, ale bardzo ładną. Wszystkie towary są ładnie wyeksponowane i przy każdym z nich jest cena. W sklepiku jest bardzo czysto i schludnie. Obsługę prowadzi jedna ekspedientka, która jest dość dobrze zaznajomiona z asortymentem. Potrafi całkiem nieźle doradzić i w razie potrzeby bardzo szybko znaleźć w tym gąszczu różnych towarów jeden konkretny.
Sklepik ten znajduje się w domu handlowym Millenium, w podziemnej części. Jest to niewielkie pomieszczenie, ale za to bardzo dobrze zaopatrzone. Można tam dostać wiele różnorodnych produktów papierniczych, jak zeszyty, długopisy, różnego rodzaju teczki, ale także skorzystać z usług kserowania czy drukowania. Ponadto, w sklepie można nabyć wiele upominków okolicznościowych czy też zabawek. Zarówno usługi, jak i towary nie są zbyt drogie, a obsługa jest bardzo miła, kompetentna i bardzo sprawna.
Kwiaciarnia znajduje się w sklepie Społem, na pasażu. Jej asortyment jest naprawdę bardzo duży. Sama kwiaciarnia ma bardzo małe pomieszczenie, ale większość kwiatów wystawiona jest na zewnątrz. Dostępne są tam bardzo piękne i różnorodne kwiaty, nawet w dość atrakcyjnych cenach. Za tradycyjne fiołki trzeba zapłacić około 12 zł, więc moim zdaniem to wcale nie tak strasznie dużo. Wszystkie towary są ładnie wyeksponowane. Obsługa jest miła i bardzo kompetentna.
Wybrałam się specjalnie do tego sklepu, by kupić przyprawę do ziemniaków z Apetity, bo jedynie w tym sklepie można ją dostać. W sklepie było sporo klientów, w dodatku dość ciasno, a na przejściach porozstawiano wózki z makulaturą lub produktami w wielkich opakowaniach. Od razu udałam się do półki z przyprawami, gdzie oczywiście znalazłam moją przyprawę, która kosztowała 1,35 zł. Wzięłam kilka opakowań i od razu udałam się do kasy. Zostałam od razu obsłużona przez dość miłą ekspedientkę. Usłyszałam od niej wiele słów grzecznościowych, jednak paragonu za mój zakup już nie otrzymałam.
Wstąpiłam do Kauflandu, by kupić dwa chlebki. Po wejściu byłam bardzo mile zaskoczona nieskazitelnie czystą podłogą, która aż lśniła i dosłownie można było się w niej przejrzeć. Niestety na dalszej części sklepu czar prysł. W koszu, gdzie znajdowało się pieczywo, większość bochenków była po prostu czerstwa. Udało mi się co prawda po wielkich poszukiwaniach i grzebaniu w koszu znaleźć dwa świeże bochenki (dodam, że były na samym spodzie kosza), ale to jest naprawdę hańba, by sprzedawać za taką samą cenę nieświeży chleb jak świeży i do tego jeszcze robić klientów w konia! Przy kasie spędziłam kilka dobrych minut, bo jakaś kasjerka „księżniczka” prowadziła obsługę. Wyglądała jak Kleopatra, z czarnymi włosami i równo przyciętą grzywką. Miała grobową minę i wyglądała jakby była obrażona na cały świat. Zupełnie ignorowała klientów, robiąc to co musiała. Nie usłyszałam od niej ani jednego dziękuję czy proszę, nawet rachunku mi nie podała tylko rzuciła przed kasą.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.