Opinie użytkownika (7)

Przejeżdżając przez śliczne...
Przejeżdżając przez śliczne miasteczko Wieluń (tu wg dokumentów historycznych zaczęła się naprawdę II wojna światowa) miałam pobrać znaczną gotówkę w banku ING. Ponieważ bank jest niefortunnie położony przy ruchliwej trasie, więc jest zakaz postoju. Nie miałam innego wyjścia tylko złamać zakaz na chwilę, gdyż obawiałam się bez obstawy maszerować z nią przez miasto. Oczywiście po przyjściu z banku zobaczyłam kartkę za wycieraczką informującą o obowiązkowym zgłoszeniu się na komendę w Wieluniu celem wypisania mandatu z uwagi na popełnienie wykroczenia i co mi grozi gdy się nie zgłoszę.. Kartka oczywiście bez numeru telefonu, co utrudniło mi znacznie odnalezienie szanownej Policji,ale jak to mówią " koniec języka za przewodnika" więc nie bez trudu odnalazłam siedzibę policji, która mieści się przy ruchliwej trasie Warszawa-Wrocław. Jadąc od strony Warszawy jest ciągła linia, a w dodatku ruch niemały, więc musiałam stać w korku w jedną stronę, zawrócić i znów stać w korku w drugą stronę, żeby wjechać na parking policyjny. Ciekawe czy pracownicy policji też się stosują do przepisów, czy robią "myk" przez linię ciągłą. Po wejściu do budynku pokazałam kartkę na recepcji, czy jak się to tam nazywa i za chwilę zszedł po mnie pan policjant. Poszliśmy razem na górę do dosyć obskurnego pokoju, gdzie już było pięciu pracowników w tym , jak się zorientowałam ich szef. Posadzono mnie na wątpliwym krześle, na którym czułam się jak na przesłuchaniu przez SB tzn. nacisk ciała na stopy ,nie na kręgosłup, a i tak miałam wrażenie,ze za chwilę stracę równowagę. Pan szef na moje pytanie ile mnie to kosztuje, powiedział, że bagatela 100 zł i jeden punkt karny. Pogratulowałam refleksu w wystawianiu mandatów i zapytałam, gdzie byli kiedy miałam małą stłuczkę i czekałam ponad dwie godziny na przyjazd radiowozu. Zaczęło się wypisywanie mandatu wśród ogólnej wesołości i niewybrednych żartów np. jeden z panów podczas ,gdy podawałam dane adresowe, a mieszkam w miejscowości o dość infantylnej nazwie powiedział, cytuję, że "znał kiedyś pewną dupę z tej miejscowości, faaaajna byyyła.........." No cóż mandat przyjęłam i pospieszyłam go zapłacić na poczcie, bo oczywiście na policji nie można. A tak lubiłam to miasteczko:)

EGA

04.09.2010
Nie zgadzam się (28)
Odwiedziłam dzisiaj, celem...
Odwiedziłam dzisiaj, celem uiszczenia rachunku, piękny i zarazem olbrzymi jak na kłobuckie i okoliczne potrzeby budynek Energetyki.Czysto wokół,piękne klomby,wygodny parking.Wejście dla niepełnosprawnych i osób zdrowych,przyjemna kolorystyka budynku, i na tym kończą się plusy.Po wejściu do głównego holu na lewo mieszczą się za szklanymi drzwiami boksy Biura Obsługi Klienta,gdzie oczywiście jest kolejka.Nikt nie rozładowuje kolejki,nie wychodzi i nie pyta w czym można pomóc,aby skrócić czas oczekiwania.Przechodzą jacyś anonimowi pracownicy,ale traktują wszystkich jak powietrze.Po prawej stronie holu znajduje się pomieszczenie kasowe. Po wejściu okazało się,że nikogo tam nie ma.Czekałam 5 minut i wyszłam zapytać pracownika , czy ktoś obsługuje ,dowiedziałam się,że tak owszem,ale pani wyszła (co już wiedziałam).Wróciłam i czekam,faktycznie za chwilę wróciła zajęta prywatną rozmową z koleżanką.Nie powiedziała dzień dobry,nie uśmiechnęła się,nie spojrzała na mnie,wzięła rachunek ,wyliczyła ,wydała resztę.Na moje "dziękuję i do widzenia" ,odpowiedziała "do widzenia' i tyle.Nie wiem czy chociaż wiedziała z kim rozmawia, z mężczyzną czy kobietą,nawet jeden raz na mnie nie spojrzała.Poczułam się jak w sklepie spożywczym w czasach PRL-u.Miałam zaproponować swoją kandydaturę w tak stabilnej firmie,jeżeli nudzi ją praca.Następne przykre wydarzenia miały miejsce kiedy otrzymaliśmy rachunki z tak zwaną średnią rachunku,gdzie w miesiącu kwietniu otrzymałam dwa rachunki na sumę o 50% wyższą niż dwumiesieczny rachunek.Na numery podane na informacji z rachunkiem nie można było się dodzwonić z racji zajętości,natomiast osobiste stawiennictwo celem wyjaśnienia niewiele dało,ponieważ kolejka liczyła około 15 osób z czego każda załatwiana była około 15 minut.Do dnia dzisiejszego nie wiem czy płacę za siebie czy za szkody powstałe w czasie zimy.Wyjaśnienie w rachunkach był bardzo mało zrozumiałe.To jest chyba jedyna firma ,której prywatyzacja nie zmieniła.Gratuluję dyrekcji doboru pracowników i niefrasobliwości.

EGA

10.08.2010

TAURON

Placówka

Częstochowa, Mirockiej 24

Nie zgadzam się (15)
W poprzednim tygodniu...
W poprzednim tygodniu zrobiłam sobie objazdówę po Mazurach i suwalszczyźnie.Ponieważ zasięg jest tam słaby więc nie brałam laptopa,a z racji obowiązków służbowych dostęp do internetu jest mi niezbędny.Liczyłam na kawiarenki nternetowe.Niestety nie takie to proste,ale od czego nasze urzędy.Skierowałam się do Urzędu Miasta i Gminy w Ełku, i tu miłe zaskoczenie....niedość ,że w całym budynku jest hootspot (niestety nie wzięłam laptopa),to pani niedużego wzrostu z długimi ,czarnymi włosami wchodząca do siedziby burmistrza osobiście zaprowadziła mnie do infromatyków i zasugerowała im ,aby mi pomogli ,co też uczynili.Wszystko odbyło sie w bardzo przyjaznej atmosferze ,wśród uśmiechów i humoru.Nie wszystkie urzędy publiczne są takie.Poza tym wygląd budynku z zewnątrz jest bardzo estetyczny ,nowe elewacje,czystość wokół,kwiaty.Podobało mi się bardzo i z dobrym nastawieniem ruszyłam w dalszą podróż.

EGA

09.08.2010

Urząd Miasta Ełk

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (28)
W tym roku...
W tym roku przebywałam w szpitalu uzdrowiskowym w Kołobrzegu w sanatorium "Kombatant" i właśnie tam dowiedziałam się co to jest "dyskryminacja rasowa".Nadmieniam ,że korzystałam z pobytu refundowanego przez NFZ ,czyli byłam podgatunkiem,następnie byli pacjenci płatni i Niemcy. Sanatorium ma świetną lokalizację ,gdyż główne wejście znajduje się przy deptaku,a tylne prosto na park oddzielający morze od lądu.Cisza ,spokój,czysto i estetycznie w całej okolicy.Wewnątrz już nieco gorzej ,ponieważ zakwaterowanych jest ponad pięćuset pacjentów,przeważnie starszych o średniej wieku 70 lat i z racji wieku bardzo wymagających np.pani pełnopłatna zgłosiła się do recepcji i zażądała kategorycznie ,aby jej zmienić lokatorkę,gdyż nie po to płaciła za pobyt,żeby teraz mieć pokój z osobą z NFZ.Nie wiem czy jej zmieniono,ale sam fakt wydał mi się nieco nie z tego świata. Podziwiam pracowników recepcji,chodzący spokój , uśmiech na twarzach i chęć służenia pomocą,estetyczne ubrania i identyfikatory.Budynek z zewnątrz wygląda najmniej ciekawie z całego Kołobrzegu ,ale za to na 12 piętrze jest super nowoczesna kawiarnia widokowa "Widokówka" z przepięknym tarasem.Polecam! Do dyspozycji pacjentów jest 11 pięter i im wyżej, tym lepsze wyposażenie i wygląd (podobno trwa remont i po ukończeniu wszystkie piętra mają wyglądać podobnie...hm),a co za tym idzie NFZ mieszka na dole ,od szóstego wzwyż to komfort więc mieszkają "pełnopłatni" i Niemcy. Nie potrafię zrozumieć dlaczego w nawet najbardziej błahych sprawach robi się różnicę między NFZ ,a innymi.Przykładowo płatni mają biały papier toaletowy, nie płacą za telewizor ,mogą korzystać ze stołu szwedzkiego świetnie wyposażonego,mają lodówki w pokojach,pokoje są dwuosobowe,a NFZ szary papier,65 zł za telewizor,wydzielone bardzo skromne, choć smaczne, racje żywnościowe,bez lodówek i po trzy osoby w małym pokoju.Ważne ,że każdy pokój ma balkon.Przy każdym pytaniu skierowanym do obsługi ,pierwszym pytaniem było:czy pani jest z NFZ? Miałam wrażenie ,że idąc do sklepu po zwykłą rzecz pani ekspedientka zada mi to samo pytanie:(( Opieka lekarska w normie,ale pamiętam ciągłe kolejki,jakby nie można było tego ustawić godzinami,ale no cóż pielęgniarki " udzielne księżne" musiałyby się natrudzić.Kiedyś zasłabłam po zabiegu i źle się czułam,pani pielęgniarka dopiero na moją prośbę zmierzyła mi ciśnienie,ale poniewą było 120/70 więc nic mi nie jest (miałam wrażenie ,że symuluję,może?)Obsługa na stołówce bardzo miła i kompetentna ,zawsze można było liczyć na pomoc przy zamianach posiłków itp.Najgorzej wspominam panie z planowania zabiegów.Kiedy otrzymałam kartę zabiegów okazało się ,że borowiny (błoto) mam np.8.30 ,a śniadanie 9.00,gdzie zabieg jest w budynku oddalonym o 10 minut i trwa 20 minut ,a trzeba po nim leżeć przynajmniej 30 minut ,nie mówiąc o umyciu,więc musiałabym być supermenem ,żeby dotrzeć.Pierwsze pytanie jako padło ze strony pani z planowania, to czy jestem z NFZ? A później, to komputer ustawia zabiegi i najlepiej gdybym sobie jakoś poradziła ,bo one mają problem,a wogóle to jest sanatorium ,a nie wczasy ( tak jakbym chciała pożyczyć leżak).Zrobiłam tak ,że koleżanka przynosiła mi śniadanie do pokoju,no cóż trzeba sobie radzić w tych trudnych czasach.Zaczerpnęłam informacji w NFZ i okazało się ,że płacą za pacjentów wg stawek ogólnych ,więc skąd ten podział.Mimo,że pobyt poza tym był bardzo miły ,to pozostał mały niesmak.

EGA

31.07.2010

Sanatorium Uzdrowiskowe Perła Bałtyku (Kombatant)

Placówka

Kołobrzeg, Sikorskiego 3

Nie zgadzam się (30)
Nieczęsto korzystam z...
Nieczęsto korzystam z zakupów w "Biedronce" ,gdyż większość oferowanych tam produktów nie należy do moich ulubionych,ale są pewne rzeczy ,które można tam dostać tanio i są ,o dziwo, dobrej jakości.Położenie sklepu jest idealne ,bo w centrum miasteczka,parking jest mały ,ale uliczka obok jest mało ruchliwa ,więc bez problemu można zostawić samochód na ulicy. Przed wejściem wystawione są kartony po produktach ,w które mogę pakować zakupy,nie muszę kupować reklamówki.Bardzo dobry pomysł na pozbycie się makulatury i wygodny dla klienta.Po wejściu do sklepu bez trudu można znaleźć towar ,ponieważ wszystko jest poukładane tematycznie .Zakupy robię swobodnie,nie czuję się jak w Lewiatanie naprzeciwko ciągle pod czujnym okiem ochrony.Mimo ,że jestem stałą klientką,zawsze czuję się tam pod obserwacją (a może to Tajemniczy Klienci:-)))miałam pisać o Biedronce.Obsługa ubrana jednakowo w czerwone fartuszki i identyfikatory z nazwiskiem ,nie przeszkadzająca klientom i zawsze służąca fachową pomocą(uprzedziła mnie o kończącym się terminie ważności serka homo).Nie piszę imion ,ponieważ może mieć problemy z tego powodu ze strony pracodawcy.Kasjerki miło witają ,zapraszają ponownie i żegnają.Brak mi terminala kart płatniczych w tym sklepie.Nie wiem czy tak jest w każdej "Biedronce" ,czy tylko w małych miejscowościach.Muszę sprawdzić.Nie wiem jaki standard mają "Biedronki" i czy tutaj jest on zachowany,ale mnie się podoba.Czysto,schludnie i widzę ,że pracownikom zależy na klientach.Gdyby był jeszcze większy wybór towarów ,tych z droższej półki ,to nie musiałabym po drodze odwiedzać innych sklepów,ale to już nie byłaby "Biedronka" .Aha i jeszcze chciałam dodać ,że po zachowaniu pracowników nie widać presji i stresu (nawiązuję do mediów) ,chociaż musi być zwiększona rotacja ,bo przeważnie co zakupy ,to inna kasjerka,ale może za rzadko bywam.Polecam Biedronkę w Krzepicach ,jeżeli ktoś oczywiście lubi robić w niej zakupy.

EGA

27.07.2010

Biedronka

Placówka

Ciechanów, 17 Stycznia 64

Nie zgadzam się (29)
Ostatnio tyle mówi...
Ostatnio tyle mówi się o prywatyzacji służby zdrowia,partie polityczne (zwłaszcza jedna) straszą nas apokalipsą po prywatyzacji, tymczasem na każdym kroku stykamy się z tym "problemem" i widzimy ,że ani nie gryzie ,co więcej nie płacimy z własnej kieszeni ,a jakość usług jest nieporównywalnie lepsza. Ostatnio korzystałam z Oddziału Urologii-Pracownii Litotrypsji w Kędzierzynie -Koźlu i byłam mile zaskoczona po odwiedzinach w publicznych szpitalach częstochowskich ,gdzie oczekiwanie na wizytę do lekarza specjalisty, to czas od 3 miesięcy do 1 roku (tylko wizytę!!!),nie mówiąc o zabiegach ,które często są na "wczoraj" ,a czekając 5 miesięcy na badanie może okazać się już niepotrzebne wg zasady "operacja się udała ,pacjent zmarł". Dzwoniąc do Kędzierzyna do "prywatnego" szpitala na umówienie zabiegu dowiedziałam się,że czekam tylko dwa tygodnie! Od razu zaświecił mi się alarm.Tylko dwa tygodnie!! Jako dziecko socjalizmu od razu zwietrzyłam podstęp ,może źle robią ,albo mają zły sprzęt. Zadzwoniłam do Katowic do "państwowego"-2 miesiące ,do Chorzowa-podobnie.Dzwonię ponownie do Kędzierzyna i umawiam się.Dostaję, nie pytając.... ,wyczerpującą informację co mam zjeść przed ,ile wypić itp. Dziwne..... 1 lipca jadę z mężem (sama nie mogę ze względu na znieczulenie).Wygląd oddziału przyjazny dla wzroku,personel pielęgniarski badzo miły i kompetentny.Całość "operacji" łacznie z przyjęciem do szpitala , wywiadem ,założeniem wenflonu i rozbiciem kamienia ultradźwiękami trwała 2 godziny ,gdzie w Częstochowie mimo,że jestem umówiona na godzinę czekam w kolejce ,aż łaskawie lekarz zechce zejść i zrobić zabieg. Jedyny minus ,to podejście lekarza(A. K.) do pacjenta.W końcu jestem pacjentem,to moja nerka ,mój kamień i moje zdrowie,bezcenne.Mam prawo być zaniepokojona.Żeby wydobyć jakąś informację należy być co najmniej ministrem,ale to jest problem całej Polski ,lekarze u nas nie wykonują zawodu ,lecz są tzw. Guru . Zwykły śmiertelnik nie może zadawać błahych pytań ,bo lekarz ma ważniejsze sprawy na głowie i to uwłacza jego nteligencji. Ale to tylko ten mały minus.Ogólnie jest lepiej niż się spodziewałam.Jaki z tego wniosek? Nie bójmy się prywatyzacji służby zdrowia,będzie konkurencja - będzie zadowolenie pacjentów.Polecam Samodzielny Publiczny ZOZ w Kędzierzynie -Koźlu.

EGA

24.07.2010
Nie zgadzam się (20)
Po wejściu do...
Po wejściu do sklepu i odszukaniu odpowiedniego działu natychmiast zjawia się sprzedawca w czystym kombinezonie z miłym zapytaniem : czy mogę w czymś pomóc? Doradza cierpliwie i fachowo (próbowałam w różnych działach). Jeżeli już podjęłam decyzję o zakupie, sprzedawca podprowadził wózek,zaprowadził mnie do kasy.Poczekał!!!Po zapłaceniu odprowadził do samochodu !!!!!! I wypakował produkty!!!!! Byłam tak zszokowana ,że prawie zapomniałam mu podziękować. Minus w stronę kasjerki (L. Sz.) ,powinna więcej się uśmiechać i patrzeć na klienta oraz cen ,bywają niższe,ale obraz sprzedawcy przesłonił mi wszystko.POLECAM!

EGA

22.07.2010

Semex

Placówka

Częstochowa, Jagiellońska 101/105

Nie zgadzam się (25)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi