Na niedzielny obiad, nieoczekiwanie zapowiedzieli się goście, dlatego musiałam zrobić wieczorne, dodatkowe, sobotnie zakupy, na które udałam się do EKO (15 XI). Nie liczyłam na wiele, wszystko kupiłam, a nawet jeszcze więcej. Okazało się, że wszystko było dostępne, zarówno na tradycyjny rosół, jak i inne plany/zamiary obiadowe i nie tylko. Obsługa grzeczna, w pełni kultury i jakości handlowej, pracownice uśmiechnięte, otwarte na życzenia klienta. W tle słyszalne były reklamy aktualnych promocji, było czysto i elegancko w placówce.
Czym byłaby sobota, gdyby nie zakupy w Polo Market, dlatego udałam się tutaj, prawie z rana 15-tego, aby dokupić to i owo. Od wejścia ”witały” świeże owoce, ład i estetyka handlowe, odzwierciedlające się w przejrzystości prezentowanych zasobów oraz obszerności alejek między regałami i chłodniami. Pracownicy byli uśmiechnięci, mili grzeczni i uprzejmi. Placówka zorganizowana tak, aby sprawność obsługi była zapewniona. Kasjer Agnieszka, żegnała sympatycznymi słowami życzeń – miłego dnia.
Jakiś czas temu zrejestrowałam się w internetowej Akademii PARP i nawet zaczęłam zaliczać 1-sze szkolenie, zgodnie w wymogami regulaminu, pozwalającego na korzystanie z serwisu. Niestety, liczne obowiązki nie pozwoliły mi na kontynuowanie tego procesu i zwyczajnie ”czas umykał”, a pierwszy miesiąc kończył się. Portal jednak nie pozwolił, aby zaprzepaścił się mój udział w PARP i przesłano mi wiadomość na @ z informacją przypominającą o jednym wymogu, pozwalającym na pozostanie w portalu. Natychmiast skontaktowałam się z opiekunem szkolenia, który bardzo szybko odesłał mi odpowiedź, podając dokładne termin spełnienia wymogu. Akademia PARP jest doskonale zorganizowanym serwisem szkoleniowym, dbają o nowoprzyjętych/rejestrujących się uczestników, zależy im na tym, aby pozostali i czerpali korzyści z ich zasobów. Wartością dodaną jest bez-kosztowe poszerzanie wiedzy z możliwością wydruku certyfikatów uczestnictwa. Dla mnie rewelacja.
Jak zobaczyłam rano mój samochód to się zdenerwowałam – kurz ozdobiony zaschniętymi kroplami plamek z wody. Wymagał mycia, wręcz kąpieli, ale najpierw praca wzywała, dlatego popołudniem wstąpiłam na stację paliw Orlenu, aby m.in. odświeżyć wygląd auta. Myjnia stanowi część budynku sklepu, ma przelotowy wjazd/wyjazd i można skorzystać z kilku programów, suto punktowanych Vitay, a cena nie odbiega od innych myjni. W dodatku pracownik podjazdowy, bardzo miły, grzeczny, starszy pan dogląda, chętnie pomoże, objaśni, wytłumaczy. Byłam też świadkiem, jak innej pani pomagał przy kompresorze. Daje się odczuć, że ten pracownik dba o zadowolenie klientów i tym samym, o wizerunek firmy. Skorzystałam jeszcze z kilku innych ofert, głównie gastronomii Stop Cafe, a obsługująca mnie pracownica Ewelina, prezentowała profesjonalną postawę. Chociaż jej identyfikator ”mówił”, że jest tylko uczestnikiem szkolenia, jej wygląd, komunikacja, postawa i wiedza prezentowały fachowość. Zamówioną przekąskę przygotowała zgodnie z moimi oczekiwaniami, zaproponowała też numizmat w promocyjnej cenie, a do zakupionego programu myjni, płyn zimowy do spryskiwacza w atrakcyjnie obniżonej kwocie, jako sprzedaż wiązaną. Ład, porządek i estetykę, widać było od przekroczenia terenu stacji paliw, a prezentacje ofert handlowych (motoryzacyjne, spożywcze, prasa i inne), były przejrzyste i uporządkowane asortymentami. Ta wizyta była bardzo udana, w środku trwającego dnia 13-tego.
Miałam już przyjemność pisać o wysokich standardach obsługi na tej stacji paliw (karcenie też mi się zdarzyło), obserwowanej zarówno względem innych jak i doświadczanej przeze mnie. Po tej wizycie moje opinie mogą otrzymać dodatkowe wzmocnienie, szkoda, że punktacja więcej nie przewiduje, takiego czegoś extra, ponad. Gdy zatrzymałam się przy dystrybutorze, pracownik podjazdu tankował samochód innej pani, wysiadając usłyszałam powitanie i sympatyczne słowa, żebym tylko powiedziała ile i które paliwo, a pan zaraz mi zatankuje. To nader uczynne i widać, że klient/zwłaszcza kobieta (tak myślę) musi czuć się komfortowo, bez kontaktu z paliwem i otrzyma to, czego oczekuje. Pracownik był w firmowym kombinezonie, rękawiczkach ochronnych, przygotowany na kontakt z dystrybutorem. Teren podjazdu był uprzątnięty, a przed sklepem, na regałach eksponowano płyny samochodowe z cenami, niektóre miały też przypisane punkty Vitay. Okazały budynek to także część przeznaczona na myjnię. Spora ilość ofert handlowych sklepu, widoczna była przejrzyście w sposób uporządkowany asortymentem. Tu także było czysto i estetycznie. Przy stanowisku obsługi (jednym z dwóch dostępnych), była pracownik Marlena, która mi zaproponowała płyn zimowy do spryskiwacza, co okazało się ważnym przypomnieniem, bo już jakiś czas temu nosiłam się z zamiarem uzupełnienia, ale jakoś mi umykało, a prognozy pogody zmierzają do spadku temperatur. Pani Marlena dokonała sprawnej obsługi, zaoferowała też pomoc przy kawie z automatu, ale nie potrzebowałam, a zamówienie gastronomiczne (kanapkę) przygotowała z dodatkami (sosy), pytając mnie wcześniej o rodzaj. Na koniec wizyty tutaj, gdy pracownik podjazdu zobaczył, że płyn zimowy także kupiłam, od razu zaoferował pomoc i dopełnił zbiorniczek, a butelkę z resztą, która nie weszła, wytarł, aby mi nie zabrudziła bagażnika. Można by powiedzie ” ful serwis”, choć to tylko stacja paliw, i pełna satysfakcja. Wszyscy pracownicy okazali pełną kulturę profesjonalnego podejścia, więcej niż bym oczekiwała. Po tej wizycie satysfakcja była gwarantowana, w dniu 12 listopada.
W sklepie papierniczo biurowym Office Art., zawsze można liczyć na profesjonalną obsługę, dokonywaną w bardzo przyjemnej atmosferze. Można tu kupić różnorodne artykuły, nie tylko piśmiennicze czy biurowe, ale także zdobnicze i okolicznościowe. Jest tu dużo miejsca dla klientów, a prezentacje ofert są przejrzyście rozmieszczone, część w zasięgu klientów. Ponadto sklep świadczy, także usługi wydruku i ksera. W dniu 12 XI, zastałam tutaj trzy osoby obsługi (2 panie i pan), każdy, kto wchodził był niemal na bieżąco obsłużony, oferowano mu artykuły do wyboru. Takt, kultura i fachowe podejście do oczekiwań klienta, są tu normą wysokiej jakości lokalnego rynku.
Supermarket EKO jest placówką często odwiedzaną przeze mnie, zwłaszcza, jeśli chodzi o zakupy typu mięsnego, tak jakoś mi się utarło, choć Polo Market też jest niezły w tym względzie. Jednak EKO ma więcej i częściej atrakcyjne ceny na ten asortyment, zachęcająco obniżane. To powoduje schodzenie towaru i zaopatrywanie, zawsze w świeżą dostawę. 12 listopada, także były promocje, z których z przyjemnością skorzystałam, obsłużona grzecznie i przyjemnie przez jedną z trzech, sympatycznych ekspedientek - Sabinę. Cały asortyment prezentowany był dla klientów w chłodniach w sposób przejrzysty i uporządkowany. Każdy klient mógł wybrać sobie, mniej lub bardziej ”chudszy lub tłustszy” kawałek, na życzenie zmielono lub odcięto plastry, np. schabu z kością. W całym sklepie panował porządek i było czysto, a organizacja obsługi kasowej, pozwalała na sprawną finalizację zakupów, przy której, każdy, którego wartość sięgała min. 20 zł lub wielokrotność, otrzymywał znaczki/naklejki, to taka sympatyczna zabawa, przy okazji robionych zakupów.
Bardzo lubię, gdy wizyta w sklepie przebiega po mojej myśli, zwłaszcza, jeśli robię tzw. szybkie zakupy i nie mam czasu na łażenie i oglądanie. W Polo Markecie było to możliwe w dniu 12 listopada i wszystko przebiegło pomyślnie. Organizacja handlowa sklepu pozwoliła na taki stan dzięki przejrzystości prezentowanych artykułów, bogactwie zaopatrzenia oraz profesjonalnej obsłudze. Nie można też pominąć ładu i porządku, nie tylko handlowego, także ogólnego wizerunku. Dodatkowo zadowalającym był fakt, ze część potrzebnych mi rzeczy, była akurat w promocyjnych cenach. Przy kasie też było sprawnie, pani Aleksandra dokonała obsługi z zachowaniem postawy kultury, w przyjemnej atmosferze.
A to niespodziankę zrobił mi sklep City Sport, przypominając sobie o mojej karcie klienta – otrzymałam sms, zapraszający na zakupy, nawet 30% obniżki w ramach akcji jesiennej wyprzedaży/łapania okazji. To placówka w Turawa Park wysłała mi taką wiadomość i nic by mnie nie dziwiło, gdyby nie fakt, że ich kartę posiadam od dawna, ale bardzo rzadko jest to zauważane i na atrakcyjne zakupy się zaprasza. Nie powiem, żeby to sympatyczne było, aczkolwiek oferta atrakcyjna, a do sklepów tej sieci zaglądam czasami, bo asortyment ciekawy mają i czasem zakupy tam robię. Jednak wiadomość mnie bardziej wkurzyła, niż zachęciła, bo mam wrażenie, że z jakiegoś powodu klienteli im ubywa (mogę się mylić) i nagle ”ratunku” szukają, informację/zaproszenie mi wysyłając i to wieczorem 14 listopada. Gdyby regularnie to się odbywało, wysoko bym ceniła takie zachowanie, jednak to jest takie sobie, jak dla mnie.
Wracając z popołudniowej przejażdżki, postanowiliśmy odwiedzić rodzinę i wypadało kupić dzieciom jakieś drobiazgi. Z uwagi na to, że był to 11 listopada- Święto Niepodległości i placówki handlowe tego dnia nie były czynne, zatrzymaliśmy się na tym Orlenie, aby jakieś słodycze nabyć. Słodycze, jako takie, prawie nie są przeze mnie kupowane na stacjach paliw, nie wiedziałam, czego się spodziewać, więc nie planowałam wcześniej, co kupię. Bardzo mnie zadowoliły jajka-niespodzianki, to jest coś, co dzieciakom zawsze sprawia radość, więc z przyjemnością je nabyłam. Okazało się, że Orlen może też, być niezłą alternatywą na nieczynne sklepy. Pomimo trzech stanowisk obsługi kasowej, dostępne było jedno, więc w małej kolejce trzeba było poczekać. Obsługujący pracownik, młody, ”konkretnej” budowy, wysoki, postawny mężczyzna, był bardzo grzeczny, proponował kawę, był elegancki i zadbany – firmowa, prążkowana koszula i krawat z logo Orlenu, bardzo krótko przystrzyżone włosy, pełne kultury słownictwo z życzeniem ”miłego dnia” na koniec. Na podjeździe też był obecny pracownik, który wyręczał klientów w tankowaniu. Zarówno w sklepie, jak i na podjeździe widać było zachowany ład, czystość i porządek. Ten Orlen ma też myjnię w swojej ofercie i inne usługi dla kierowców. Jest świetnie zorganizowany, choć nie, aż tak jak w Jelczu-Laskowicach, gdzie tego dnia, też gościliśmy. Jest tu mniej ofert, jest to mniejsza stacja paliw, ale równie przyjemna, także zasługująca na wysoką ocenę.
Wybraliśmy się na przejażdżkę, popołudniem w Dniu Niepodległości. Na tej stacji paliw Orlenu zatrzymaliśmy się, aby kupić tylko gorącą kawę, skorzystaliśmy jeszcze z oferty paliwowej. Na tle innych, różnych stacji sieci paliwowej, ta stacja prezentowała, widoczne z daleka ceny paliw, poniżej 4,90 zł/L, to było jak rewelacja ofertowa. Warto było stanąć przy jednym z ośmiu stanowisk, obszernie rozmieszczonych. Był tu pracownik podjazdowy, ale stał na uboczu konwersując sobie ze znajomymi, nie był zainteresowany obowiązkami. Kwestia obsługi przy dystrybutorze, nie tyczyła mnie bezpośrednio, bo byłam razem z mężem, który podobnie jak inni przyjezdni, obsłużył się sam. Choć stacja nie znajduje się przy trasie szybkiego ruchu, ma ogrom ofert dla podróżnych. Obok jest myjnia (była czynna) i także, całkiem spory (patrząc zewnętrznie), Bar Autostop, przed myjnią mieszczą się toalety z odrębnymi wejściami wg płci, a jeszcze wcześniej okazały sklep. Wszystko razem tworzy jeden ciąg budynku, coś na kształt litery ”L”. W sklepie jest bardzo dużo przestrzeni i wiele regałów, a każdy ma swój asortyment, to prawie jak mały market, można się tu nieźle zaopatrzyć (m.in. motoryzacyjnie, spożywczo, w prasę, napoje, wszelakie, słodycze, zabawki). Trzy stanowiska kasowe były dostępne, stanęłam do pani Sylwii, zaprosił mnie pan Kuba, bo wcześniej skończył obsługę. Miał taki bardzo dostojny głos z nienaganną dykcją, dokonał sprawnej, fachowej obsługi. Pan Kuba oferował dodatkowe artykuły, przypomniał o karcie punktowej Vitay, także o prawie do nabycia numizmatu motoryzacyjnego (na witrynach widoczne były anonse/naklejki), wszelkie wymogi obsługi spełnił. Nienaganny, elegancki wygląd pracowników, był uzupełnieniem wizerunku, tego Orlenu. Każdy w prążkowanej, orle nowskiej koszuli/bluzce, z uśmiechem na twarzy i profesjonalnie przyjemną postawą. Na terenie stacji jest też rozległy parking, wiele aut może pomieścić. Ogólnie, placówka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, pomimo, jedynie widocznej obecności pracownika podjazdu, a może tylko trafiliśmy, na taki niefortunny moment.
Dzień 10 XI był dniem przedświątecznym, jednym z tzw. długiego weekendu (poniedziałek) i jak to bywa w takich dniach, w sklepach zwykle jest ”cyrk” zakupowy. Zakupy w EKO robiłam wieczorem, bo byliśmy na wyjeździe weekendowym. Klientów nie było w nadmiarze, natomiast zaopatrzenie sprawiło mi przyjemność, bo potrzebne sprawunki nabyłam, obsłużona grzecznie w bardzo przyjemnej atmosferze. Ten sklep jest zawsze ”suto” zaopatrzony, niezależnie od okoliczności, jest tu dużo cen promocyjnych oraz panuje ład i porządek handlowy. Artykuły prezentowane są przejrzyście, w razie problemu, można zagadnąć pracownika, zawsze okaże uczynność.
Kawiarenkę So! Coffee kojarzyłam pozytywnie do 10 listopada, za jakość, nienajgorsze ceny, za postawę pracowników, za estetykę i przyjemną atmosferę. Tego dnia postanowiliśmy zjeść na deser sobie gofry, ta oferta chyba stosunkowo niedawno się pojawiła tutaj. Jakże mnie zaskoczyła obsługująca pani, gdy za 1 sztukę zażyczyła sobie 10 zł. Spytałam - tak drogo? Na to inna pracownica zareagowała ”fuknięciem”, a obsługująca wymieniła, nieco zmieszana: gofr 5 zł, bita śmietana 2 zł i owoce 3 zł. Zrezygnowaliśmy z owoców, co mało zadowolona obsługująca, przyjęła, jako stan faktyczny, niwelując owoce. Jakiś czas temu byliśmy w Karpaczu, mówi się, że u górali jest drogo, też jedliśmy gofry i nie było takich cen. Podobnie w pobliskim CH Turawa Park, jest stanowisko z goframi i też nie żądają tam cudów cenowych. Gdy czekaliśmy na zamówienie przy estetycznym stoliku w otoczeniu estetyki i komfortu, zaaranżowanego z gustem i smakiem artystycznym, ”fukająca” wcześniej pracownica pojawiła się, aby sprzątnąć opuszczone miejsce. Mogłam zobaczyć pełną okazałość jej wyglądu i uważam, że obcisłe dżinsy i podniszczone adidasy oraz niedbale przewiązany w pasie fartuch, to nie jest strój pracownika estetyki kawiarnianej i ”kłóci” się z elegancką aranżacją tej placówki, będącej pierwszym wrażeniem, jakie widzi wchodząca osoba, tym skrajnym wejściem/wyjściem CH Karolinka.
Pierwsze w historii, kontrolowane lądowanie na jądrze komety 67/P Czuriumow-Gierasimienko to nie lada wydarzenie, które rozegrało się ponad 500 milionów km od ziemi. Misja trwała od marca 2004 roku. Z tego powodu, 12 listopada Google zafundował internautom specjalne, lekko animowane, kosmiczne Doodle, obrazujące symbolicznie ten fakt i dające możliwość zapoznania się z tym wydarzeniem bliżej. Klikniecie w animację Doodle, otworzyło listę tematycznych stron, obrazowanych nie tylko wiedzą, ale także licznymi zdjęciami. Jest też cała operacja lądowania, zrelacjonowana ”krok po kroku”, tu poznałam dogłębniej lądownik Philae. Google to skarbnica wiedzy, z którą wyszukiwarka dzieli się przy różnych okazjach. Ta jest unikatowa.
Wracając z wypadu/wycieczki, w dniu 10 listopada, ”zaczepiliśmy” o CH Karolinka, aby coś obiadowego zjeść w Kerpic Kebab. Jakież było miłe zaskoczenie, bo okazało się, że placówka powiększyła asortyment potraw, (choć wcześniej nie było tu mało) i wiele nowinek w estetycznych prezentacjach przybyło. Każdy mógł sam skomponować sobie danie, co, do jakości i ilości. Z boku, na szafce były czyste, białe talerze, także pojemniki na wynos. Za bardzo przyzwoitą kwotę pojedliśmy, obsłużono nas grzecznie w sympatycznej atmosferze, polecam. Bardzo gustowny jest wystrój placówki, eleganckie zestawy kawowe w dekoracji oraz ozdobne, ciekawą techniką wykonane, obrazy na ścianach.
Przykro mi pisać o tym, ale uważam, że Górnośląskie Towarzystwo Lotnicze traktuje lotnisko w Pyrzowicach, jako bezwzględny ”temat” dochodowy, wręcz o wyłudzanie to zakrawa. Taka refleksja nasunęła mi się po wizycie w dniu 10 listopada, tego roku. Najpierw mieliśmy nieudaną wycieczkę do, leżącego w pobliżu, Zamku Biskupiego i chcieliśmy sobie poprawić humor, patrząc na startujące/lądujące samoloty, po-obcować jakąś godzinkę z ”drzwiami” w szeroki świat. W tym celu wjechaliśmy na najbliżej znajdujący się parking 1C, ale okazało się, że brak jest miejsc do parkowania, krążyliśmy jakieś 5-7 minut i postanowiliśmy przejechać na inny, dalszy plac. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy przy wyjeździe pracownik zażądał zapłaty 5 zł. Jak się okazało, płaci się tutaj już za sam wjazd, nie ma znaczenia, że pobrany bilet wjazdowy wskazuje na czas pobytu, niemożliwy dla parkowania. Pracownik był nieugięty i nie jego wina, tylko wykonywał swoją pracę. Na paragonie widniała pozycja – parking jednorazowy, chociaż parkowania nie było. Ten fakt bardzo nas zniechęcił i zdegustował, takiej organizacji nie spodziewaliśmy się i zwiedzania lotniska, odechciało nam się. Wyszłoby na to, że godzina parkowania kosztowałaby 10 zł, w razie wjazdu na inny parking, gdzie nowy bilet wjazdu trzeba by pobrać. W takim stanie organizacyjnym powinien być elektroniczny monitoring, informujący o wolnych miejscach do parkowania (doświadczyliśmy tego kiedyś w Krakowie), byłoby to rewelacyjne rozwiązanie, przyjazne dla przybyłych, a nie łupienie finansowe. Dodatkowo bulwersującym był fakt parkowania wiele innych, stojących samochodów, które bezczelnie zajmowały 1,5 miejsca, uniemożliwiając parkowanie samochodu obok. Służby porządkowe, były widoczne, ale panowie stali na uboczu, wesoło konwersując i pewnie czekając, aż jakiś kierowca postawi samochód w niedozwolonym miejscu, np. na tzw. za-paskowanej płaszczyźnie, wyłączonej z ruchu. Katastrofa organizacyjna, tyle tylko mi się nasuwa.
To całkiem spora obszarowo stacja paliw Orlenu, a pierwotnie mieliśmy skorzystać tylko z toalety i drobnych zakupów. Jednak, gdy mąż zobaczył cenę ON, poniżej 5 zł/L, natychmiast uznał, że warto/nawet trzeba dopełnić bak, choć ledwie 200 km przejechaliśmy i niewiele weszło. Na podjeździe stacji obecni pracownicy podjazdowi, uczynni i grzeczni. Spory budynek sklepu i kasy jednocześnie, od wejścia dawał obraz przestrzeni i bogatego, różnorodnego zaopatrzenia w czystym, estetycznym wnętrzu, pachnącym aromatem świeżej kawy. Zaplecze sanitarne było równie przyjemnie pachnące, przygotowane dla potrzeb podróżnych z wejściem przez sklep. Obsługujący Karol wyglądał elegancko, aczkolwiek jego strój stanowiło odzienie nieco dawniej popularne na stacjach tej sieci – stalowa koszula i czerwony bezrękawnik z logiem Orlenu. Był miły i grzeczny z pełnią kultury w zachowaniu, nie zaniechał niczego w swoich obowiązkach – karta Vitay, dodatkowe propozycje zakupu z zachętą punktową, ewentualna faktura za paliwo czy numizmaty w obniżonej cenie, których anonse reklamowe widoczne były na witrynach budynku. Bardzo miła, satysfakcjonująca wizyta w dniu 10 listopada.
Narodowe Święto Niepodległości to ważna data historyczna dla Polaków, o której Google nie zapomniało, przygotowując specjalną grafikę Doodle, bez specjalnych zdobień i upiększeń, ale w narodowych barwach bieli i czerwieni. To coś w rodzaju flagi narodowej, którą symbolizuje biało czerwona nazwa Google na tle lekko za-popielonego błękitu w czerwonej otoczce. Kliknięcie w grafikę otwiera listę linków do wiedzy w tym ważnym temacie. Choć nie wyobrażam sobie Polaka, który nie znałby tej daty, Google na wszelki wypadek, dostarcza wiedzy historycznej. Tak się złożyło, że 11 XI jet trzecim z kolei dniem, w którym Google coś upamiętnia/honoruje. Tak, jak skrytykowałam wyszukiwarkę, za brak polskiego akcentu w rocznicy zburzenia Muru Berlińskiego, dziś mogę pochwalić, bez skrupułów.
W dniu 10 listopada zatrzymaliśmy się na MOP Chechło, aby skorzystać z ofert Baru Taurus, placówki, którą odwiedzamy jadąc A4 w kierunku Śląska. Ogólnie mam pozytywne zdanie o tym barze, jednak tego dnia czegoś zabrakło w ogólnej atmosferze, a i sam wygląd nie do końca był jak należy. Na podłodze resztki kurzu (ok. 9-ej rano), cisza, tylko szepty obecnych podróżnych, monitor podwieszony do sufitu zwykle był włączony i audycjami rozrywkowymi uprzyjemniał pobyt, tym razem, jego cisza nie dodawała pozytywu, a z zaplecza wyłoniła się pani z obojętną miną, przywitała się, przyjęła zamówienie i na powrót znikła. Upięte fantazyjnie firanki w oknach nie poprawiały ogólnego nastroju, na stolikach było czysto i podany rosół, smakował wyśmienicie. Ogólnie nie było źle, ale tak jakoś, daleko do rewelacji.
Rankiem, w dniu 10 listopada, jechaliśmy samochodem na weekendową wycieczkę i wizyta na tej stacji paliw Orlenu była koniecznością, jak to przed wycieczką. Korzystając z chwilowego braku klientów, pracownik podjazdowy wycierał dystrybutory, przyznam, że taki obrazek widziałam po raz pierwszy. Wystarczyło wysiąść z samochodu, aby usłyszeć słowa powitania z daleka. Mąż zajął się tankowaniem, ja udałam się sfinalizować ten fakt i dokonać kilku zakupów na drogę – gorąca kawa etc. Przy jednym z dwóch dostępnych stanowisk obsługi była Paulina, której identyfikator zdradzał przyuczanie się, nad jej czynnościami czuwała inna pracownica, która nie musiała ingerować w obsługę, gdyż paulina zachowała profesjonalizm, jak ”rasowy” pracownik – karta na punkty, dodatkowe propozycje, uśmiech, miły ton głosu, elegancki wygląd. Gdy finalizowałam zakupy, inna pracownica zajęła się przygotowaniem zamówień gastronomii-Stop Cafe. Na koniec bardzo sympatycznie mnie pożegnano. Na tej stacji można zrobić zakupy, nie tylko motoryzacyjne, a eksponowanie artykułów jest przejrzyste i uporządkowane. Ogólny wizerunek Orlenu, także nie budził moich zastrzeżeń, tym bardziej, że już od wjazdu widać było dbałość o czystość i estetykę, choć cena paliwa nie napawała optymizmem, ale tankowanie było koniecznością, choć nie do końca słuszną, bo potem, po drodze, mijaliśmy stacje orlenowskie, gdzie paliwo było sporo tańsze.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.