Skorzystałam z możliwości szybkiego mycia samoobsługowego, to jedna z kilku ofert, jakie proponuje LUK i jedna z dwóch możliwości ”wykąpania” samochodu, myjnia półautomatyczna też tu jest. Rewelacyjna organizacja, zwłaszcza, jeśli ktoś się spieszy, a do wyboru jest kilka programów mycia i podciśnieniowy karszer lub szczotka. Sprawnie się wszystko odbyło, bo jeden z trzech dostępnych boksów był wolny, więc od razu mogłam wjechać i zacząć korzystać, po włożeniu monet. W trakcie mycia woda od razu spływała odpływem, więc nie było mowy o zmoczeniu się.
Mała i bardzo dobrze zorganizowana stacja paliw Orlenu. Już od wjazdu widać było pracownika, krzątającego się w uczynności przy dystrybutorach. Chętnie wyręczał przyjezdnych w tankowaniu samochodów, kierowcom pozostało jedynie udać się do sklepu/kasy w celu finalizacji zakupu. Tu witały dwie uśmiechnięte pracownice Aleksandra i Izabela, polecające dodatkowe zakupy, punktowane Vitay (płyn do spryskiwacza zimowy, kawę, gorącą przekąskę, etc). Kawę wzięłam, ciastko do niej tez i jeszcze Aleksandra poinformowała mnie o prawie zakupu promocyjnego numizmatu z wybranym modelem motocykla, jednego z pięciu, popularnego w przeszłości, aktualnie ”ikony motoryzacji”. Miła aparycja pracownic, nienaganne zachowanie z pełną kulturą obsługi, były miłym uzupełnieniem placówki, której estetyczny wygląd, dawał poczucie przyjemności korzystania z różnorodnych ofert, dostępnych na tym, niewielkim Orlenie, 3 listopada.
Od jakiegoś czasu zamieszczam opinie na temat klubu piłkarskiego WKS Śląsk, a dokładniej o kibicach klubowych i ich zachowaniach meczowych, podczas spotkań rozgrywanych na Stadionie Wrocławskim. W dniu 2 XI odbył się mecz z drużyną z Poznania. Stadion obficie wypełnili kibice obu drużyn, aczkolwiek zwolennicy Śląska stanowili zdecydowaną większość. Trybuna ”B” była miejscem ich wzmożonego dopingu, zajmują ją zawsze klubowi fani Śląska, dbający o oprawę każdego meczu. Resztę stadionu ( z wyłączeniem miejsc dla kibiców gości) zajęli pozostali miłośnicy piłki nożnej, fanów Śląska też tu nie brakował, ale doping był nieco słabszy, aczkolwiek emocje też ”górowały”. Trybuna ”B” to nie tylko kibice w klubowych koszulkach, także bębny i ”niezmordowany” prowadzący, którego siły głosu, można zazdrościć. Tego dnia doping była na wysokim poziomie, dopełniony śpiewem, podskokami, okrzykami zachęty i glorii dla Śląska oraz hasłami, które były widoczne od początku spotkania oraz, także rozciągniętym na trybunie (przez krótki czas), ponad głowami kibiców, banerem. Bardzo podobała mi się współpraca głosowa z sektorem rodzinnym oraz zachęcanie reszty stadionu do sportowej atmosfery, podczas tego spotkania. Było głośno, było radośnie, było rewelacyjnie, nawet wtedy, gdy Śląsk przegrywał przez pewien czas. Brawo.
Sektor X20-2 Stadionu Miejskiego, był wypełniony klubowymi kibicami Lecha Poznań, podczas spotkania tej drużyny z WKS Śląski, rozgrywanego 2 listopada. Ich klubowe barwy, zwłaszcza niebieski kolor odznaczały sektor na tle stadionu, ich zachowanie (okrzyki, podskoki, eksponowanie szalików, śpiewy, etc) były dopełnieniem gwaru i sportowej atmosfery stadionu. Tego dnia przybyli dość licznie, byli głośni i słyszalni, świetnie się bawili, bez pirotechniki i ekscesów. Zajmowany sektor udekorowali banerami i transparentami poparcia dla swojej drużyny, ich obecność była pozytywnym zjawiskiem tego dnia, godnym naśladowania dla, także licznie obecnej młodzieży szkolnej.
Okazały, tętniący ”życiem” obiekt sportowy, w dniu 2 XI witał kibiców piłki nożnej z racji meczu WKS Śląsk – Lech Poznań. Nie mogło nas tu zabraknąć, byliśmy i przeżywaliśmy spotkanie, zasiadając na jednej z trybun. Stadion był zorganizowany z zapewnieniem bezpieczeństwa, kontrole przy wejściu nie naruszały godności, przebiegały sprawnie. Obiekt witał ładem i porządkiem, widoczne oznakowania (trybuna, sektor, rząd) pozwalały na odnalezienie swojego miejsca. Zadbano także o zaplecze sanitarne i gastronomię, (chociaż droga), była także możliwość zakupu gadżetów sportowych, zorganizowana w jednym z przy-stadionowych budynków. Znów było coś, co mnie bulwersowało (podobnie jak ostatnio), przybyłym wręczano gazetki z kampanii wyborczej, tego nie pochwalam, dałam już wyraz niezadowolenia wcześnie i go podtrzymuję. Media dostarczają dość, wręcz ”bombardują” wiedzą/spotami/agitacją kandydatów o wyborach, moja obecność tutaj miał charakter apolityczny, więc zdecydowanie jestem na ”nie” dla tej formy namawiania – głosuj na mnie. To znacznie obniża moją ocenę, wręcz mnie bulwersuje, choć generalnie Stadion Miejski zasługuje na wysoką ocenę, jednak nie tym razem.
Gdy mecz we Wrocławiu rozgrywa WKS, zawsze zatrzymujemy się na tym Orlenie, jest on wtedy dla nas alternatywą, dla drogiej gastronomii stadionowej. Hot Dogi i gorąca kawa są głównym zakupem, choć inne oferty, także motoryzacyjne, też bywają w zakresie korzystania. W dniu 2 listopada obsługiwały tu dwie osoby, Dorota i Krzysztof. Oboje uśmiechnięci i przyjaźni w kontakcie z klientem, każdy elegancki w firmowej ”gali” Orlenu, profesjonaliści swoich powinności. Mnie obsłużyła Dorota, zanim poprosiłam ciastko do kawy, sama zaoferowała, przysmaki gastronomiczne przygotowała estetycznie i poprosiła o dobór sosów, bez protestu zapakowała na wynos. Pamiętała też o karcie Vitay, aby doliczyć należne punkty, poinformowała też o prawie do zakupu numizmatu motoryzacyjnego w promocyjnej cenie. Obsługa z zachowaniem pełnej kultury. Jedyny mankament tego dnia (2 XI), podobnie jak innych w przeszłości, to ciasnota w sklepie/kasie, 4 klientów i prawie tłok, klimat - swoboda staje się utopią, fajnie jest trafić, gdy nie ma nikogo, prócz pracowników.
Sklepy sieciowe, na ogół mają podobną aranżację, ale ten sklep EKO, (choć paragon Ledi), gdy weszłam dawał poczucie takiej przestronności i jakby innego ”wyrazu”. Może to za sprawą sporej przestrzeni wejściowej, bo wózki są tu umieszczone wewnątrz sklepu, po przejściu bramki niewielki dział/stoisko z warzywami na wejściu, za nim chłodnie z nabiałem i cała reszta asortymentu na regałach, w koszach. Bardzo czysto było w sklepie oraz przestronnie, trochę promocji wśród asortymentu oraz przyjazna, uczynna obsługa. Kasjerka Sandra proponowała każdemu banany w atrakcyjnej cenie, a każdy płacący za zakupy, który spełnił warunek, otrzymał znaczki w zabawie ”maskotki z farmy”. Kasjerka nie pytała nikogo, czy zbiera te znaczki, tylko każdemu wydawała, nie w każdym sklepie tak robią. Wizyta tutaj była przejazdem, przyjemna, na okazyjnych zakupach w dniu 2 listopada.
Dzień Za-duszny to dzień, w którym też odwiedza się cmentarze, a ten głubczycki Orlen znajduje się vis a vi, więc zaraz po przyjeździe na sąsiadujący parking, wstąpiliśmy tutaj, bo zaistniała konieczność kupna płynu do spryskiwacza, kontrolka głośno to sygnalizowała. Przy okazji skorzystaliśmy też z zaplecza sanitarnego, damskie niestety nie zamykało się, to był mały dyskomfort, aczkolwiek było czyściutko i bez zastrzeżeń. Toaleta znajduje się tutaj na, zewnątrz więc wracając zauważyłam, że wśród prezentowanych przed sklepem/kasą artykułów, jest też mały regał ze zniczami. To bardzo dobrze, że Orlen jest uniwersalny handlowo i stara się zaspokoić, ewentualnie lokalną potrzebę. Ponieważ celem wizyty w tym mieście był cmentarz, znicz też dokupiłam, bo ładnie wyglądał, tak trochę jakby tulipan. Obsługę stanowiła miła, uśmiechnięta i grzeczna pracownica Klaudia, kierownik zmiany wg identyfikatora, proponowała gorącą kawę, kusząc dodatkowymi punktami Vitay. Miłe słowa powitania i równie sympatyczne, na pożegnanie.
Wygodną formą zakupu biletu na mecz naszej reprezentacji jest forma on-line na KupBilet.pl. korzystałam w przeszłości już z tego portalu, mam tu swoje konto, ale zapomniałam hasła. Nie było problemu, w ciągu kilku minut otrzymałam nowe hasło jednorazowe, mogłam się zalogować, wprowadzić nowe hasło i wypełnić dane osób, dla których kupowałam bilety. Są 4 kroki procesu zakupu, pokonuje się je sprawnie. Jeden użytkownik może nabyć tą ”drogą” maksymalnie 20 biletów, ja tylu nie potrzebowałam. Na planie stadionu oznaczyłam wybrane miejsca, wybierając jeszcze wolne/do zajęcia. Po zakończeniu procesu w portalu, otrzymałam e-mail z danymi do płatności i czasem jej dokonania, abym potem, mogła otrzymać bilety do wydruku. Dzięki tej wygodnej formie zakupu, bez wychodzenia z domu, w dniu 18 listopada zasiądziemy na Stadionie Miejskim we Wrocławiu i obejrzymy mecz towarzyski Polska-Szwajcaria.
Ostatniego dnia października, w Polo Markecie był istny ”szał” obecności klientów, ale nie zachwiało to organizacyjnie placówki, która (widać) przygotowana była na ten stan. Zarówno przestronność, porządek jak i zaopatrzenie oraz postawa pracowników były bez zastrzeżeń. Fakt, że liczni klienci pchali wypełnione po brzegi wózki, świadczy o tym, że wielu klientów chętnie robi tu zakupy. Spora kolejka była przy stoisku gdzie artykuły podawane są po zważeniu (mięso, wędliny), ale nie brałam tu nic, dlatego nie będę się ustosunkowywać. Natomiast obsługa kasowa była rewelacyjnie sprawna i przebiegła w miłej atmosferze, której kreatorem była Aleksandra, profesjonalna w swych obowiązkach.
W ostatnim dniu października byłam na małych zakupach w tej Biedronce i chociaż był to dzień przedświąteczny, organizacja handlu była przygotowana na tę okoliczność, wzmożonej ilości kupujących. W sklepie było sporo przestrzeni, pomimo dodatkowego zaopatrzenia w znicze, było czysto, a wśród prezentowanego zaopatrzenia, panował porządek handlowy. Wszystkie cztery kasy były dostępne, więc oczekiwanie na obsługę nie było uciążliwym/denerwującym aktem. Kasjerka Gabriela, sprawnie i grzecznie traktowała, każdego obsługiwanego, zapraszając na ponowne zakupy.
Wieczorne zakupy w EKO (ok.19,30), w ostatnim dniu października (przedświątecznym), były spokojną porą w sklepie, bo (jak mniemam) szał ilości klientów już minął. Sklep ”witał” ładem i porządkiem oraz zaopatrzeniem, które pozwoliło mi na zakup potrzebnych artykułów, po które zjawiłam się tutaj. Pomimo chylącego się dnia pracy, pracownicy byli uśmiechnięci, mili i grzeczni, ochoczy w uczynności. Ogólny profesjonalizm placówki jest tu odczuwalny zawsze, a organizacja handlowa sprawdza się, niezależnie od okoliczności. Chociaż czynna była jedna kasa, to po chwili pojawiła się dodatkowa kasjerka i zaprosiła do kasy obok.
Jeszcze kilkanaście dni temu, gdy robiłam zakup potrzebnego specyfiku, była tu apteka Mediq, 31 października kupowałam już lekarstwa w aptece pod szyldem Dr Max. Obsada apteki nie zmieniła się i nawet fartuchy farmaceutów, były opatrzone jeszcze starym logo. Skoro obsada się nie zmieniła, nie zmieniła się też, jakość obsługi, była przychylna kupującym z poradą, ewentualnych, tańszych zamienników. Ja potrzebowałam konkrety na przeziębienie, ale pan Tomasz oferował tańsze, aczkolwiek tej samej jakości specyfiki, z niektórych skorzystałam. Apteka utrzymana w czystości, przestrzenna, z elegancko uporządkowanymi prezentacjami ofert sprzedażowych. Widoczne były też aktualne promocje i plakaty specyfików szczególnie polecanych na niektóre dolegliwości, np. herbatki. Można powiedzieć, że byłam w, jakby tej samej aptece, ale w nowym jej istnieniu, pod nazwą Dr Max.
Nie ma chyba takiego aspektu codzienności, w którym Biedronka nie starałaby się Inspirować klientów do zmian/działań/zachowań/etc. Robi to, głównie za sprawą wydawanych folderów, kreatywnych gazetek, coś a’la, także mini-poradnik. Tygodniowe Inspiracje, oferta ważna od 30 października, promuje akcję tematyczną ”Pielęgnacja” i jest skierowana, zarówno do kobiet, jak i do mężczyzn, niezależnie od wieku. W jej, kreatywnie przedstawionej zawartości, można znaleźć nie tylko asortyment higieny, ale także odżywianie, receptury/przepisy kulinarne i kilka porad, które, zwłaszcza jesienią (aktualnie), mogą okazać się bezcenne dla niektórych. Bardzo przyjemna szata graficzna z umiejętnie dobraną kolorystyką i akcentem uśmiechniętej biedronki, symbolu/logo tej sieci sklepów. Liczne egzemplarze są dostępne dla każdego, wystarczy zjawić się w jakimś sklepie Biedronka, wziąć z podajnika i zapoznać się w domu, mając wolną chwilę.
To bardzo mała obszarowo stacja paliw Orlenu, na której znalazłam się w ostatnim dniu października, wręcz, rzec by można, przytulna/kameralna/etc. Gdy wjeżdżałam, stojący TiR był nieco blokujący, ale wjeżdżający dawali radę się ”przecisnąć”. Celem mojej wizyty były zakupy w sklepie/kasie, tutaj jest to niewielki budynek, promujący na witrynach aktualną akcję/zabawę z promocyjną sprzedażą monet z serii motocykli ”Ikony polskiej motoryzacji”. Wszystkie 5 monet jest widoczne, przy każdej hasło reklamowe, charakteryzujące dany model, np. przy Junaku – Kultowy symbol wolności, przy SHL – Legenda w swojej klasie oraz Przyspieszająca bicie serca Gazela i inne indywidualnie brzmiące ”zachęty” udziału. Obsługę stanowiły dwie sympatyczne sprzedawczynie, Iwona i Izabela. Każdy klient traktowany był indywidualnie z zachowaniem pełnej kultury i wysokiej, jakości. Szczególnie fajnie brzmiały słowa ”proponuję mega chrupiącego Hot Doga”. Elegancki wygląd pracownic i ich profesjonalna postawa były dopełnieniem, ogólnie sympatycznej atmosfery. Wygląd placówki i jej otoczenia były nienaganne, a dbałość o estetykę widziałam, zanim opuściłam placówkę, czekając aż napełni mi się kawa z ekspresu. Bardzo przyjemna wizyta, zakończona zasileniem konta punktowego Vitay.
Są takie zakupy, które raz w roku są szczególne z racji przypadających okoliczności. Dzień Wszystkich Świętych należy do takich, bo artykuły są też niecodzienne. Część tych zakupów, zrobiłam w ostatnim dniu października w tym niewielkim, aczkolwiek bogato zaopatrzonym sklepiku, mającym przystępne ceny i oferującym dużą różnorodność okolicznościową. Obsługa bardzo przyjemna, pracownice chętnie doradzą, okażą, pomogą. Prezentacje trochę skupione, ale okoliczności sprzedaży też są specyficzne, bo to sklep w hali dawnego dworca PKP i nie jedyna, mieszcząca się tu placówka.
Halloween jest tradycją, która od niedawna zagościła w naszym kraju, ale ma się całkiem dobrze i przewrotne hasło ”cukierek albo psikus”, jest nam dobrze znane. Obchodzi się tę tradycję w ostatnim dniu października i Google zadbało o pakiet wiedzy z tej okazji, ale także o specjalny wygląd logo, tym razem, humorystycznie animowany: między trzema filarami, jakby oknami z półkolistym szczytem, w ciemności przebiegają dziwne, trochę śmieszne postacie, nawet mały duch się przemieszcza. Jakież było moje zdziwienie, gdy po ponownym wejściu do wyszukiwarki, zobaczyłam inną, też halloween-ową animację, równie zabawną i kolorową. Po kliknięciu okazało się, m.in. że cyt. ”Halloween świętuje też Google Doodle, który przygotował kilka obrazków. Który Twoim zdaniem jest najfajniejszy albo najbardziej straszny? Czekamy na komentarze!”. Okazało się, że internauci zostali zaktywizowaniu do czynnego udziału w internetowym Halloween. Super pomysł.
Supermarket EKO, choć nazwa nie do końca jest adekwatna do rzeczywistości, bo na paragonach widnieje od dawna Ledi a szyld ciągle – EKO, zastałam w pełnej krasie sprawnej organizacji handlowej. Część pracowników widoczna była przy zajęciach na sklepie, przy regałach i chłodniach, 2 panie w dziale obsługi wagowej (wędliny, sery, mięso) i naturalnie kasjerki, profesjonalnie, z należytą kulturą obsługi klientów. W aktywnej sprzedaży, kasjerka Marta oferowała ”słodkie pałki”, to nie był najtrafniejszy wybór sklepu, gdy płaciłam za zakupy, klienci raczej dziękowali za ten produkt, żadna z dwóch osób przede mną, nie kupiła tego artykułu łącznie ze mną. Każda część sklepu prezentowała ład, czystość i porządek handlowy, ekspozycje artykułów były przejrzyste i opisane.
Piwowar, sklep piwa i innych wyrobów alkoholowych, prasy i papierosów, to także punkt sprzedaży biletów na mecz Śląska Wrocław. Najbliższy odbędzie się 2 listopada, więc udałam się, aby zakupić te wejściówki. Bardzo miła, grzeczna i komunikatywna osóbka, młoda kobieta, drobnej budowy o eleganckim wyglądzie, dokonała sprawnej obsługi w sympatycznej atmosferze. Miejsca na stadionie mogłam sobie wybrać, także uciąć miłą pogawędkę. W sklepie było czysto i uporządkowane prezentacje asortymentu. Chętnie korzystam z tej formy zakupu biletów na stadion Śląska, to oszczędność, szczególnie czasu, bo w dniu meczu, można przybyć na stadion, tuż przed jego rozpoczęciem.
W tym sklepie artykułów biurowych i papierniczych, zawsze panowała bardzo sympatyczna atmosfera i dbano o jego wizerunek. Ostatnio przeszedł modernizację i to dodatkowo poniosło ogólny wizerunek, dopełniony (jak zawsze) postawą dwóch, przemiłych pań – pracownic/sprzedawczyń tej placówki. Super zaopatrzenie nie pozwala wyjść ”z niczym”, a do wyboru jest kilka artykułów tego samego rodzaju, można wybrać nie tylko, np. kolor, ale też producenta. Różnorodność oferowanych produktów to nie tylko długopisy, pióra czy kredki, ale też tusze czy tonery do drukarek, także artykuły zabawkowe, gry logiczne dla dzieci w różnym wieku. Obsługa rewelacyjna, placówka estetyczna z dwoma przeciwległymi wejściami do niej.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.