Niestandardowej wielkości kopie (większe niż A4) mogłam uzyskać w Office Art., w sklepie gdzie świadczy się także drobne usługi biurowe. Dwie sympatyczne pracownice dbają, o jakość obsługi z zachowaniem wysokiego standardu jakości, są świetnie zorientowane w posiadanym asortymencie (byłam świadkiem obsługi innego klienta). Było tu czysto i przyjemnie, przejrzystość prezentacji dawała poczucie swoistego komfortu. To profesjonalna placówka handlowa z drobnymi usługami, chętnie korzystam z jej ofert, od czasu do czasu.
Spośród wszystkich, odwiedzanych przeze mnie stacji paliw sieci Orlen, ta należy do tych, gdzie najczęściej tankuję paliwo. To za sprawą niższych (w porównaniu z innymi Orlen-ami) cen w tej sieci. W dniu 8 stycznia, m.in. tankowałam tutaj, obsługa była profesjonalna i przebiegła sprawnie, w bardzo sympatycznej atmosferze – to standard, godny zauważenia i pochwały. Tu zawsze klient jest witany z uśmiechem, a przyjemna konwersacja nie zakłóca procesu obsługi. Tu pamięta się o naliczaniu punktów, grzecznie proponuje się dodatkowe artykuły, a gdy są gratisy, zawsze się je otrzymuje. Tego dnia, pani Katarzyna dołączyła do kawy ”sękacz”, ciasteczko, od jakiegoś czasu serwowane klientom tej sieci. Otoczenie było zadbane i czyste, w sklepie panował porządek prezentacyjny i było przestronnie.
Dni w długich weekendach mają to do siebie, że można się pogubić w dokupowaniu artykułów, niedziela 4 stycznia była takim dniem, ale nie stanowiło to problemu, bo czynny Polo Market ”czekał” na klientów i braki można było uzupełnić. Obsługa miła i uprzejma, pełna kultura w traktowaniu klienta. Ład i porządek, były w sklepie. Ogólnie, pozytywne wrażenie i zadowolenie, z krótkiego pobytu, nabytych sprawunków i sprawnej obsługi.
Kerpic Kebab był placówką gastronomiczną, gdzie 3 stycznia zafundowaliśmy sobie obiad. Wiele potraw było do wyboru, każdy sam komponował sobie danie, co, do jakości i ilości, a płatność zależna jest od ciężaru smakołyków na talerzu. Małe udogodnienie wprowadzono – nad prezentowanymi potrawami pojawiły się tabliczki informacyjne i już nie trzeba było pytać pracownika, np., co to jest? Wszystko estetycznie, apetycznie wyglądało, ”oczy by jadły, jak leci, na pewno”. Obsługa bardzo miła i grzeczna, słowa grzecznościowe padały at’hoc, ale paragonu nie otrzymał nikt, kto stał w kolejce przede mną, był odrywany od kasy i ”lądował” od razu w koszu, ja o swój musiałam się upomnieć, to nie był pierwszy raz, a podobno paragon jest obowiązkiem wydania klientowi. Tak, więc, euforia przebiegu wizyty, zakończona niesympatycznym akcentem.
Była taka potrzeba, aby pojechać na lotnisko Katowice i udaliśmy się tam 3 stycznia. To nowoczesny, międzynarodowy port lotniczy, przygotowany zarówno dla wylatujących/przylatujących, jak i dla oczekujących. Są tu liczne placówki handlowe (Baltona, 1 Minute, kantory, apteka, perfumeria i inne), gastronomiczne (bary, Restauracja Krawczyka, Coffe), jest bardzo dużo miejsc siedzących, niektóre bardzo wygodne. Na taras widokowy nie trzeba wchodzić schodami, bo są ruchome, wywiozą same. Tego dnia było dużo dekoracji świątecznych, zarówno na tarasie, jak i w holu budynku – dekoracyjne choinki, każda inaczej przystrojona. Duży taras widokowy pozwala na obejrzenie startów i wylotów, także na gesty witania dla tych, którzy przylecieli lub pożegnania – względem odlatujących. Wejście na taras wiąże się z płata – 1 zł. Jeśli ktoś nie ma monety to może sobie rozmienić pieniądze, w znajdującym się obok automacie. Nagłośnienie pozwala na przekazanie ważnych komunikatów. Widać tu dbałość o estetykę miejsca, pracownica gospodarcza doglądała tego, nie absorbując swoją obecnością. Nowocześnie zorganizowana forma płatności za parking, to automat wydający resztę.
Z nowym rokiem, Yves Rocher pamięta o swoich klientach i pierwsza oferta rabatowa, jaką otrzymałam pocztą, oprócz atrakcji cenowej na zakupy, zawiera także życzenia ”Wszystkiego pięknego w 2015 roku”. W tym roku zastosowano nietypowy dla YR rabat, bo oprócz obniżki na wybrany kosmetyk, dodano, dodatkowy rabat na całość zakupu. Ale to nie wszystko, bo prezenty/gratisy także są oferowane, więc tym razem nikomu nie braknie kalendarza w domu, a zapiski też będzie, czym zrobić, bo zestaw długopisów dołączono. Do stałych comiesięcznych ofert, dołączono drugą ofertę – z racji urodzin (2 atrakcyjne rabaty + kosmetyk prezent), urodziny to tradycja coroczna. YR wysyła oferty na czas, dba o klientów, mniej lub bardziej kuszącymi upominkami okazjonalnymi i comiesięcznymi, atrakcyjnymi rabatami, bo z rabatami ceny ”przyjemniej” wyglądają, zwłaszcza, że produkty kosmetyczne YR nie należą do tanich, ale jakość jest godna polecenia. Moje uznanie mają, choć mało różnicują w ulotkach oferty dla kobiet i mężczyzn, zwłaszcza w gratisach wpadki im się zdarzają, mój mąż też taką otrzymuje.
W dniu 3 stycznia robiłam zakupy w tym Auchan. W zasadzie nie mam, jako takich zastrzeżeń, bo to, czego potrzebowałam, nabyłam. Sklep nie jest nader ogromny, panował porządek w działach, przejrzyście prezentowały się artykuły i były opisane cenami. Było świeże, nawet ciepłe pieczywo, ale mały jest tu wybór wypieków cukierniczych, aczkolwiek można wybrać coś smacznego. Przywykłam do bogatego wyboru wypieków w Auchan Wrocław i przykro mi, ale zawsze będę patrzeć na opolski przez pryzmat tamtego, to przecież ta sama sieć. Sprawna organizacja kasowa (wiele czynnych stanowisk) pozwoliła na szybką finalizację zakupów, a kasjer Elżbieta była uśmiechnięta i bardzo miła.
Ta stacja paliw Orlenu była na trasie naszej podróży w dniu 3 stycznia i akurat skończyła nam się kawa ”podróżna”, więc wstąpiliśmy, aby nową kupić. Orlen znajduje się w narożu ronda i wjazd/wyjazd jest możliwy z obu stron, bez krążenia czy objeżdżania. To stosunkowo niewielka placówka, a w sklepie panowała sympatyczna atmosfera. Dwie grzeczne, eleganckie, uśmiechnięte pracownice – Dorota i Ola, witały od wejścia. Do kawy, pani Dorota podała mi ciasteczko – gratis, poprosiła o kartę na punkty Vitay, proponowała dodatkowe artykuły z małej gastronomii. Zaopatrzenie placówki jest dostosowane do jej możliwości lokalowych, zachowano też przestrzeń dla klientów. Wychodząc ze sklepu, widziałam pracownika podjazdu, uczynnie traktującego kierowców/klientów. Przyjemnie i sprawnie przebiegła ta wizyta.
Bar Taurus na MOP Chechło przy A4 jest miejscem, które bardzo rzadko mijamy obojętnie, ale ostatnio to chyba w ogóle. Mąż wstępuje tu na rosół, bo ostatnio-zawsze mają pyszny, ja czasem na jakąś sałatkę się skuszę. Jednak 3 stycznia zafundowałam sobie szarlotkę, pani przygotowała na gorąco i z bitą śmietaną – polecam, palce lizać, taka rewelacja. Jak się okazało, pieką ja na miejscu. Bardzo grzeczna obsługa, szybko podawane zamówienia, miło, z uśmiechem. Odejście innego klienta skutkowało przetarciem stolika, ład i porządek widoczne były, już na 1-szy ”rzut” oka. Pobyt w barze uprzyjemniał włączony telewizor i ciekawy program przyrodniczy. Krótki postój w drodze, to przyjemny czas relaksu.
Wypad/wycieczkę długiego weekendu (3 stycznia) zaczęliśmy krótkim postojem na niemodlińskim orlenie, stacji paliw, która pozwala nie tylko tankować samochód, ale także ”wrzucić” coś gorącego na ”ruszt”, bo jest tu także Stop Cafe Bistro z ciepłymi przekąskami i gorącymi napojami (różne rodzaje kaw, herbaty różno-smakowe). Przy umiarkowanej obecności podróżnych, sprawnie uwijały się dziewczyny obsługi, a na podjeździe przy dystrybutorach, uczynność wykazywał inny pracownik. Była bardzo przyjemna atmosfera obsługi, pani Eliza przyjmowała zamówienia, podawała artykuły, proponowała ”coś” dodatkowego i skasowała całość, natomiast jej koleżanka przygotowywała przekąski, do których dawała dodatki, zgodnie z oczekiwaniem kupującego. Dookoła panował porządek, zarówno w sklepie/kasie, jak i na zewnątrz placówki, na terenie stacji paliw. Nie zabawiliśmy długo, kawa na drogę została zakupiona i kilka innych, potrzebnych artykułów. Z początkiem nowego roku, zachowano, choć stare, to jednak wysokie standardy obsługi, godne pochwały i uznania.
Zawsze wydawało mi się, że na tej bezdotykowej myjni są 3 stanowiska samoobsługowe i trzeba było kolejki w dniu 3 stycznia, abym dostrzegła czwarte, mało ”rzucające” się w oczy, bo bez zadaszenia, tak jakby na zewnątrz całego ciągu. I bardzo dobrze, że tak jest zorganizowane, bo dzięki temu nie czekaliśmy długo, aby mąż mógł umyć samochód. 5 programów (mycie – proszkiem albo z pianą, spłukiwanie, woskowanie, nabłyszczanie) to duże udogodnienie, widoczne są instrukcje korzystania z myjni, sprawne kratki ściekowe zapobiegały gromadzeniu się wody na podłożu, a każdy sam decydował, za jaką kwotę myje pojazd, wystarczyło odpowiednie monety wrzucić do automatu.
Choć nie należę do stałych klientów Pieprzyka, to jednak zdarza się czasem tankować tutaj. Przed wyjazdem w dniu 3 stycznia, z rana tankowaliśmy samochód, tzn. mąż tankował, ja jedynie sfinalizowałam ten fakt. Choć jest tu pracownik podjazdu, jednak tego ranka chodził po placu stacji, a gdy wychodziłam ze sklepu, łaził sobie po placówce i jakoś nie był zainteresowany, aby kogoś wyręczyć przy dystrybutorze, choć przy każdym stanowisku był klient lub klientka. Przy kasie była bardzo miłe i grzeczna pracownica, ubrana w firmową bluzę. Sam wygląd stacji nie budził zastrzeżeń bo teren na zewnątrz był uporządkowany i w sklepie/kasie, też było czysto.
Media donosiły o poświątecznych wyprzedażach w CH Karolinka i tłumach zainteresowanych klientów, więc zapewne HM, też ”przeżywał” oblężenie, ale w dniu 2 stycznia było tu nader spokojnie i można było poprzeglądać różne fatałaszki, których duży zasób prezentowano na wieszakach z widoczną informacją o przecenach, niektórych grup, wyodrębnionych w sklepie. Bardzo sympatyczna obsługa, młody chłopak-pracownik, przechodził i widząc, że wykazuję zainteresowanie swetrami, przywitał się i zaoferował pomoc, gdy podziękowałam, powiedział: gdyby jednak pani potrzebowała będę do dyspozycji. W tym sklepie zawsze spotykam się z kulturą obsługi na wysokim poziomie, tu klient czuje się komfortowo i m.in., dlatego lubię tu zaglądać. Sklep jest duży i estetyczny, a jego aranżacja ekspozycyjna jest często zmieniana, więc nuda prezentacyjna, tu nie zagości.
Jedną z pierwszych placówek handlowych, w jakiej znaleźliśmy się tym roku (2 stycznia), była KFC w CH Karolinka, gdzie postanowiliśmy zjeść frytki. Pani Katarzyna już z daleka zapraszała z uśmiechem i podniesionym w górę, gestem dłoni. Czas oczekiwania to ok. 2 minuty, można było to zrobić, przy stoliku nieopodal. Czekając, widziałam grzeczne traktowanie innych klientów i zachowaną kulturę, także przez dwie inne panie z obsługi. Niektóre zamówienia były od razu podawane, wedle życzenia – na miejscu lub na wynos. Ceny są do przyjęcia, jakość – bez zarzutów, a ogólny wygląd placówki, także bez zastrzeżeń.
Przez cały rok 2014, Google wykorzystywało grafiki Doodle, aby zaznaczyć/uhonorować/docenić różne okoliczności/rocznice/okazje i na jego zakończenie też nie mogło być inaczej. Ten dzień, jako ostatni w roku, też został doceniony/zauważony i jego sympatyczny akcent, znalazł się na stronie głównej, zamiast standardowego logo – grafika Doodle: animowane podsumowanie mijającego roku, jako podkreślenie trendów/preferencji użytkowników. Choć w pierwszym spojrzeniu, jedynie mundial jest zauważalny, to jednak kliknięcie pozwala na pełniejsze zrozumienie, animowanego przesłania. Przez cały mijający rok, niemal każdego dnia korzystałam z tej wyszukiwarki i nigdy mnie zawiodła. To skarbnica wiedzy i pomocne ”narzędzie” w pracy – funkcjonalne, sprawne i przydatne, dlatego wiele opinii o Google zamieściłam w tym portalu. W ostatnim dniu roku, dziękuję za to, że jest, że mogę korzystać bez ograniczeń, że niektóre, nieznane mi fakty historyczne poznałam, że daje mi poczucie niezawodności i za wiele innych kryteriów.
Mały, dworcowy sklepik ”idzie” z duchem współczesnego handlu, brawo. Tu drobiazg – gratis, nie jest problemem, wystarczy zrobić nieco większe zakupy – kilka artykułów, a batonik czy zapalniczka są standardem. Bardzo miła, starsza pani wraz z młodą dziewczyną w obsłudze, żart, miłe słowo i pełna kultura. Różnorodne zaopatrzenie pozwala zrobić udane zakupy – pieczywo, kwiaty, prasa, dekoracje, słodycze i inne. Ja kupuję tu najczęściej papierosy, czasem kwiaty, aczkolwiek czasem zdarzają się inne artykuły, jednak 29 XII były to tylko papierosy w pakiecie i zapalniczka była gratis, niby nic wielkiego, ale liczy się gest. Sam wygląd placówki był bez zarzutów, a szczegółów nie będę się czepiać, u schyłku roku.
Parking przy Jasnej Górze to miejsce dla postoju samochodów, gdzie nie obowiązują cenniki, ani stałe opłaty. Tu każdy, korzystający, gdy opuszcza parking, wrzuca do puszki tzw. wolne datki, przeznaczone na renowację i odbudowę klasztoru, więc nie żal dać. 27 grudnia parkowało tu wiele pojazdów, ale było zdecydowanie mniej niż zwykle, czas tuż po-świąteczny to zawsze mniejsza ilość pielgrzymów/turystów/odwiedzających to miejsce. Dlatego mogliśmy zaparkować nieopodal wyjazdu, w drugiej części parkingu, miejsca bardzo rozległego, składającego się z kilku obszarów/sektorów. Pracownicy ochrony grzecznie udzielali informacji, dziękowali za datki, żegnali odjeżdżających. Najbardziej podoba mi się tutaj fakt, że nie wykorzystuje się rangi miejsca i nie ustala wysokich opłat parkowania, choć i tak, każdy by zapłacił. Tego dnia, nikt nas tu nie nagabywał do kupna tzw. świętych obrazków, a duża tablica ostrzegała przed naciągaczami, żerującymi na randze świętości Matki Boskiej. To troskliwe i przychylne podejście do tych, którzy tu przyjeżdżają. Organizacja parkingu pozwala na swobodę poruszania się, dzięki oznaczeniom kierunków ruchu. Ilekroć tu przyjeżdżamy, korzystamy z tego właśnie parkingu.
Bar Herbaciarnia w Domu Pielgrzyma jest przydatnym miejscem dla nas, jako stołówka/placówka gastronomiczna, gdy jesteśmy na Jasnej Górze. W dniu 27 grudnia, poświąteczne menu było nieco ograniczone, ale i tak można było nieźle zjeść, za przyzwoite pieniądze. Frytki były wyśmienite, każdy był zadowolony, ale mąż wziął pomidora, bo jest amatorem zup, ale nie był nią zachwycony, z przyjemnością poprawił sobie posmak frytkami. Obsługa miła i grzeczna, bardzo sprawna – stosunkowo mało, nawet bardzo mało klientów było, niż zazwyczaj. W lokalu panował porządek, dbały o to pracownice, przecierając miejsce, opuszczone przez konsumentów.
Tym razem, do Muzeum 600-lecia weszłam, aby skorzystać z ofert, nie muzeum, a znajdującego się tu sklepiku/stoiska z pamiątkami religijnymi, gdzie inne artykuły też można kupić. Ja zwykle kupuję tu aniołka gipsowego, pamiątkę wizyty na Jasnej Górze, taki mam zwyczaj. W dniu 27 grudnia była u miła i grzeczna zakonnica, która chętnie okazała mi takie aniołki, jakie preferuję i mogłam sobie wybrać do kolekcji, takiego, jakiego jeszcze nie mam. Stoisko jest niewielki, bogato zaopatrzone, artykuły równo ułożone asortymentami. Byłam jedyną kupującą, więc obsługa nie trwała długo, a przyjemna postawa sprzedającej, była dopełnieniem ogólnej atmosfery.
Tuż po świętach, 27 grudnia wybraliśmy się na Jasną Górę, taka mała wycieczka rodzinna. Podziwiliśmy piękno i okazałość Bazyliki, dostojność Kaplicy MB, zwiedziliśmy kilka zakątków. Wieczernik witał doroczną, w tym okresie, wystawą/konkursem choinek, wykonanych wg własnych pomysłów i inspiracji, przez dzieci szkół i przedszkoli. Co roku podziwiam pomysłowość ozdób i wykorzystanie przeróżnych materiałów. Można było oddać głos, wypełniając karteczkę z nr choinki, co uczyniliśmy. W ogrodach przy-klasztornych, jak co roku, zorganizowano szopkę z wykorzystaniem żywych zwierzątek – osiołek, kucyki, lamy, kozy, lisy, pawie, kuropatwy, indyki i inne. Jest też stajenka Betlejemska z postaciami oraz sztuczne okazy niektórych zwierząt, np. duże słonie, żubr, owieczki i inne. Były tłumu zainteresowanych osób, ale organizacja przewidziała to – strzałki kierunkowe wyznaczały trasę zwiedzania, dzięki czemu odbywało się to sprawnie, bez przepychania i zbędnego tłoku. Całość przygotowana w otoczeniu oświetlonych choinek i ozdób. Zwiedzanie jest bezpłatne, ale wolne datki były mile widziane, w zamian otrzymywało się pamiątkowy bilet. Mimo wszystko uważam, że tegoroczna szopka jest, jakby mniej okazała, co nie oznacza nic ujemnego, aczkolwiek brakło mi tu kilku, jakby drobiazgów, może dodatkowych zdobień, a może jeszcze czegoś innego, a może zwyczajnie, z każdą kolejną szopkę oczekuję czegoś więcej, bliżej nieokreślonego. Sam pobyt w sanktuarium jest dla mnie swoistym przeżyciem, zwłaszcza kaplica NMP czy Bazylika. Tego dnia pogoda nie sprzyjała spacerom po wałach i błoniach, ale wnętrza sanktuarium tez dają wiele możliwości zwiedzania. Z racji na czas świąt, pomieszczenia były zdobione licznymi choinkami, które znajdowały się także po obu stronach brukowanej alei, prowadzącej do Sanktuarium, oświetlone diodowymi wężami. Tu zawsze są dekoracje stosowne do aktualnego czasu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.