W tej hurtowni byłem pierwszy raz i tak naprawdę, to zajechalem z ciekawości. Oferta bardzo bogata, gdzie prawie każdy powinien znaleść to, co chce. Piszę prawie, bo zawsze ktoś się znajdzie, i powie, że nic nie znalazł. Oglądając ofertę zauważyłem, że pracownicy starają sie poświęcać jak najwięcej czasu klientom. Nie podchodzili do nich, gdyż nie było takiej możliwości. Klienci cały czas do nich podchodzili z prośbą o rożne informacje. Można było zauważyć, że każdy klient jest traktowany tak samo, bez żadnego podziału. Nie wszędzie tak jest.
Już kiedyś kupowałem w tym sklepie i byłem pewien, że jeżeli teraz skorzystam z ich oferty, to będę zadowolony. Nie pomylilem się. Z uwagi na konieczność pomalowania ścian w kuchni postanowiłem zajechać do sklepu. Po przyjściu na miejsce, od razu podszedłem do pracownika, informując go jednocześnie o chęci zakupu farby. Poinformowalem go także o preferowanym kolorze farby. Pracownik przedstawił mi paletę barw i poprosił o wybór. Po zastanowieniu się, pokazałem mu, jaki kolor mnie interesuje, jednocześnie informując o wielkości powierzchni do malowania. Pracownik już zaczął przygotowywać odczynniki do mieszania gdy okazało się, że brakuje jednego koloru. Poinformował mnie, że farba będzie gotowa na drugi dzień. Zgodziłem się na to, gdyż malowanie planuję pod koniec tygodnia. Należy nadmienić, że widoczni pracownicy starali się obsłużyć klientów szybko i sprawnie. Każdemu poświęcali tyle czasu, ile klient potrzebował.
Studio tatuażu Mechanical Tatoos poleciła mi koleżanka, która widziała u znajomej osoby bardzo ładnie zrobiony tatuaż na łopatce właśnie w tym studiu. Przeglądając stronę internetową studia obejrzałam sobie na zdjęciach efekty na skórze różnych klientów i też mi się spodobały. Jednak ja chciałam zrobić jedynie "zwykły" niewielki, czarny tatuaż z tyłu ramienia. W tym celu pojechałam w październiku do studia. Studio Mechanical Tatoos prowadzi młode małżeństwo. Na pierwszym spotkaniu (bez zapowiedzi) omówiłam, jaki wzór chcę zrobić i zadałam kilka pytań. Następnie dostałam namiary i zostałam poproszona o odezwanie się po urlopie właścicieli studia. Tak też zrobiłam i udało się umówić jeszcze na październik. Kontakt z właścicielami studia jest bardzo dobry (telefon, SMS), są bardzo sympatyczni i kontaktowi. Tatuaż został zrobiony w terminie, dostałam karteczkę z instrukcją jak o niego dbać i po 3 tygodniach (czyli dzisiaj) miałam się z nim pokazać (czy się goi). Jak się okazało, wszystko jest w porządku, dostałam kilka odpowiedzi na moje kolejne pytania i porad. Jestem bardzo zadowolona z wykonanej usługi. Jedyny minus jest taki, że jest sporo klientów na te tatuaże i czasem trzeba dłużej poczekać - na duże wzory z tego co wiem ok. 3 miesięcy.
Obok stacji znajduje się sieć Lidl, więc od razu skierowałem swoje kroki do sklepu. Od razu przy wejściu zauważyłem, że jest średni ruch. Chodząc po sklepie można było zauważyć pracowników, którzy albo wykładali towar z palet na półki lub też obsługiwali klientów przy kasie. Zobaczyłem jeden z produktów, który mnie zainteresował, jednakże nie znalazłem ceny, więc rozpocząłem szukanie czytnika kodów. Po kilku minutach znalazłem go. Niestety, ale oznakowanie czytników nie jest zbyt widoczne. Po wybraniu wszystkich potrzebnych mi produktów, udałem się do kasy. Przy kasie uśmiechnąłem się, gdyż akurat nie było kolejki. W momencie podejścia, przywitała się ze mną kasjerka. Cała procedura przebiegła dość sprawnie. Duża zasługa w tym jest kasjerki, która starała się jak najszybciej mnie obsłużyć, gdyż już ustawiła się za mną kolejka.
Cukiernia, gdzie często zajeżdżam, jak chcę się najeść czegoś słodkiego. Zachodząc do cukierni, naprawdę trudno jest coś wybrać. Wszystkie prezentowane produkty wyglądają bardzo apetycznie. Oprócz wysokiej jakości produktów, cukiernia oferuje wysoką jakość obsługi. Osoby tam pracujące witają się z każdym klientem z uśmiechem na ustach. Ubrane są w czyste. Pracownicy mają na sobie firmowe stroje. Potrafią każdemu doradzić. Jak dotąd, jeszcze nie zdarzyło mi się, abym kiedykolwiek bym się zawiódł na pomocy osób tam pracujących.
Zadzwoniłem na infolinię z zapytaniem w sprawie problemów z telewizorem Sony Bravia. Telefon został odebrany dość szybko. Pracownik po przedstawieniu się i po wymówieniu nazwy firmy zapytał się w czym mi może pomóc. Po poinformowaniu go o problemie, poinformowano mnie, że najprawdopodobniej jest problem z jedną z części, jednakże najlepiej dostarczyć telewizor do serwisu, informując mnie jednocześnie o adresie serwisu i numerze telefonu. Pracownik zaproponował także, że może w tej chwili wypełnić za mnie zgłoszenie reklamacyjne. Podziękowałem za pomoc i poinformowałem go, iż sam zadzwonię do serwisu. Pracownik także podziękował i zapytał się, czy może jeszcze mi w czymś pomóc. Podziękowałem mu i się pożegnałem. Widać, że firma stara się, aby klient był prawidłowo załatwiony.
Zaszedłem do punktu BKM z pytaniem, czy można tam złożyć wniosek na wydanie karty miejskiej. Okazało się że tak, gdyż wszystkie punkty sprzedające bilety okresowe mają obowiązek przyjmowania takich zgłoszeń. Pracownik tam pracujący poinformował mnie także, że karty będą do odebrania w grudniu tego roku w siedzibie BKM przy ul. Składowej. Oprócz sprzedaży biletów pracownik ten prowadzi agencję PKO BP. Można dokonać prawie wszystkich operacji związanych z ofertą tego banku. Wszystko było by fajnie, gdyby pracownik np. posiadał identyfikator. Wszędzie, gdzie się zajdzie – do banków lub też do punktów BKM, pracownicy posiadają identyfikatory a tu niestety, ale nie.
Na stacji paliw BP byłam pierwszy raz w życiu - nie dlatego, że mam coś przeciwko tej firmie, tylko po prostu nigdzie tych stacji nie widuję, a przynajmniej nie kojarzyłam żadnej konkretnej placówki (od dzisiaj kojarzę tylko tą jedną, którą opisuję). Stację postanowiłam odwiedzić, ponieważ zapisałam się niedawno do programu lojalnościowego Payback (którego partnerem jest BP) i skusiła mnie możliwość otrzymania punktów - dostałam kupon, dzięki któremu dostaje się podwojoną liczbę punktów za zakup co najmniej 20 litrów dowolnego paliwa, toteż postanowiłam dzisiaj zatankować na stacji BP. Kiedy podjechałam pod dystrybutor, rozejrzałam się, czy jest może ktoś z obsługi na podjeździe, ale nie zauważyłam ani jednej osoby - nie wiem, nie mam pojęcia o tej firmie, być może jest 100%-owa samoobsługa? W każdym razie nie potrzebowałam pomocy, zatankowałam odpowiednią ilość paliwa i poszłam za nie zapłacić. Bardzo spodobało mi się wnętrze - wydało się klimatyczne i estetyczne (stoliki, przy których można usiąść, ładnie wyeksponowany towar na półkach). Przy stoliku siedziało dwóch panów (klientów), a za ladą była jedna pani. Kiedy do niej podeszłam, powiedziała, żebym podeszła do drugiej kasy i że za chwilkę do mnie przyjdzie. Tak też się stało. Pokazałam pani kartę i kupon mówiąc, że chciałabym dostać punkty, pani szybko wszystko wklepała i powiedziała mi, ile konkretnie dostanę za to punktów, pytała, czy chcę paragon czy fakturę. Była uśmiechnięta i uprzejma. Stacja BP zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie i jeśli będę kiedyś przejeżdżać w tamtych rejonach, nie będę mieć oporów, żeby się na niej zatrzymać i zatankować.
Ten portal jest jednym z lepszych tego typu portali informacyjnych. Szata graficzna jest czytelna, kolorystyka nienachalna. Informacje są zawsze aktualne i rzetelne. Jest tam wiele przydatnych zakładek. Oprócz zdjęć są także filmy.Troszkę denerwujące mogą być reklamy, ale są niestety wszechobecne. Jednak polecam.
Sklep Pepco na ulicy Marsa w Legnicy jak na moje oko wydaje się być mniejszy niż inne placówki Pepco, które widziałam. Mimo to swobodnie chodzi się po sklepie, bo półki z towarem są odpowiednio rozłożone. Kiedy weszłam za próg sklepu, pani przy kasie (obsługująca klientkę) spojrzała w moją stronę, ale nie usłyszałam, by powiedziała "dzień dobry" (ja powiedziałam). Zaczęłam rozglądać się po sklepie, kiedy nagle zaskoczył mnie pan z wózkiem wiozący kartony na zaplecze - też nic nie powiedział (np. przepraszam), szybko odsunęłam się przed nadjeżdżającą paletą. Po zapoznaniu się z asortymentem i nowościami wybrałam dla siebie portmonetkę i stanęłam przy kasie. Prawie że w tej samej chwili nadeszła pani sprzedająca (której przez chwilę nie było w pobliżu kasy, bo musiała po coś pójść wgłąb sklepu), która szybko mnie obsłużyła. Przepraszającym tonem powiedziała, że nie będzie mieć grosika i spytała, czy może tak być, na co się zgodziłam. Obsługę w sklepie oceniam jako wystarczająco dobrą, ale bez rewelacji.
Dość rzadko robię zakupy w tym markecie ponieważ znajduje się daleko od mojego miejsca zamieszkania ale zostałam mile zaskoczona. Gdy zapytałam jedną z Pań gdzie znajdę makaron do lazanii Pani zaprowadziła mnie do konkretnej półki a następnie zapytała czy w czymś jeszcze może mi pomóc. Przy stoisku z wędlinami również bardzo miła obsługa, Panie wszystko kroją i ważą w rękawiczkach i torebkach. Jestem bardzo zadowolona z porządku jaki zastałam w sklepie oraz z bardzo miłej obsługi.
Do sklepu New Yorker jestem dość negatywnie nastawiona jednak ten w centrum handlowym Morena pozytywnie mnie zaskoczył. W sklepie panuje porządek, przestrzeń jest prawidłowo zaaranżowana, przez co nie trzeba przeciskać się między wieszakami. Ponad to na wieszakach nie wisi tak dużo ubrań, że przy zdjęciu jednej rzeczy z wieszaka wszystko spada. Minusem są tylko ekspedientki, żadna nie odpowiedziała na moje "dzień dobry", wolały zajmować się paznokciami.
Podczas sobotnich zakupów zajechałam do restauracji Mc Donald's Mc Drive aby szybko kupić kanapkę i kawę, przede mną w kolejce było parę samochodów jednak obsługa tak szybko przyjmowała i realizowała zamówienia że w ciągu kilku chwil zostałam obsłużona. Zamówienie otrzymałam bardzo ciepłe i w błyskawicznym tempie. Obsługa była miła i szybka. Jestem bardzo zadowolona z wizyty.
Wybrałam się do Saturna aby zakupić nową klawiaturę. Sklep czysty, zarówno podłogi jak i wystawione produkty. Obsługa widoczna, każdy zajmuje się swoją pracą, jeśli ktoś podejdzie i zapyta o pomoc to zostanie mu udzielona. Przechodząc przez dział z klawiaturami zauważyłam że niektóre są wybrakowane-brak niektórych klawiszy, zwróciłam na to uwagę pracownikowi sklepu, powiedział że postarają się to naprawić. Zakupiłam sprzęt, który był odpowiednio zapakowany więc nie martwiłam się że może zostać uszkodzony podczas transportu do domu. Polecam.
Dzisiejszego dnia udałam się na zakupu do marketu Kaufland Suwałki. Jako kobieta w ciąży byłam zmuszona do skorzystania z toalety gdzie zastałam okropny nieporządek, papiery walające się po ziemi, brak mydła, rozwalony pojemnik na papier i okropny smród (prawie jak w publicznym szalecie). Za sali sprzedażowej zainteresowała mnie oferta kwiatów w donniczne (wrzosów) niestety na trzech półkach widniały 3 ceny tych kwiatów: 0,99 zł; 2,99 zł i 4,99 zł niewiedząc która cena dotyczy którego kwiatu wzięłam kilka do koszyka aby sprawdzić cenę na czytniku i zdecydować się na konkretny. Gdy zapytałam jakiejś Pani rozkładającej towar gdzie znajdę czytnik palcem wskazała gdzie mam się kierować a tam ku mojemu zdziwieniu wszystkie kwiaty były w cenie 0,99 zł. Kompletny bałagan do tego brak jednorazówek.
Postanowiłam się wypisać z Legnickiej Biblioteki Publicznej, do której zapisana byłam od ponad roku. Zbiory biblioteki nie spełniły moich oczekiwań (ale nie wypada ona jakoś źle na tle innych bibliotek, które znam - w większości ciężko znaleźć jakieś aktualne pozycje na różne tematy, dużo za to "staroci" z lat 80-tych czy 90-tych), korzystając z katalogu internetowego nie natrafiłam na żadną książkę, która nadawałaby się do mojej pracy dyplomowej (na temat organizacji marketingu sieciowego), a wcześniej również nie znajdowałam tam książek najpilniej potrzebnych mi na studia. Jako że biblioteka przechowywała moją kaucję w wysokości 25 zł (kaucja taka obowiązuje osoby zamieszkałe poza Legnicą), postanowiłam ją odebrać. Kiedy weszłam na pierwsze piętro, do wypożyczalni, gdzie się zapisywałam, zobaczyłam 4 osoby: 2 klientki biblioteki siedzące przy stolikach, panią sprzątającą i 2 panie bibliotekarki szukające książek dla pań siedzących przy stolikach. Wchodząc powiedziałam "dzień dobry", ale nikt mi nie odpowiedział. Stanęłam przy kontuarze i przez ok. 2-3 minuty czekałam. Panie bibliotekarki pomagały dwóm klientkom, krzątając się po pomieszczeniu (od stolików do komputera lub za komputer, do półek z książkami), nie zwracając na mnie uwagi. Po chwili, kiedy zakończyły się rozmowy z paniami na temat poszukiwanych przez nie książek (każda z pań dostała po jednej, bo więcej interesujących ich tytułów nie było i zajęły się ich przeglądaniem) jedna z bibliotekarek zniknęła między półkami z książkami, a druga zapytała, w czym może mi pomóc. Poinformowałam, że chcę wypisać się z biblioteki. Pani powiedziała, żebym chwilę poczekała i wyszła na moment, po czym wróciła z koleżanką z innego pomieszczenia. Okazało się, że pani niektórych rzeczy dopiero się uczy i nie była pewna, jak wypełniać druczki ze zwrotem kaucji. Razem ze swoją koleżanką wypełniły wszystkie formalności, dały mi oświadczenia do podpisania i wydały kaucję. Ich obsługę oceniam jako uprzejmą. Poszło to szybko i sprawnie. Odchodząc, podziękowałam im i pożegnałam się, początkowo nie usłyszałam odzewu, ale za chwilę jedna z pań (ta, która przyszła z innego pomieszczenia) odpowiedziała mi "do widzenia". Jestem zadowolona, że udało się szybko i bezproblemowo załatwić wypisanie z biblioteki.
Fatalna obsługa, a właściwie jej brak! Spędziłam w sklepie dobrych kilkanaście minut szukając dla siebie odpowiednich okularów. W tym czasie nikt do mnie nie podszedł z pytaniem, czy potrzebuję pomocy, mimo że byłam jedynym klientem. Kiedy sama chciałam podejść z pytaniem o cenę szkieł, zrezygnowałam, widząc dwie zajęte rozmową sprzedawczynie. Ponieważ więc nie zostałam obsłużona, nie jestem w stanie ocenic wiedzy i kompetencji oraz organizacji obsługi. Także informacje dotyczące promocji wprowadzają w błąd - oferta "wszystkie oprawki tańsze o 50%" dotyczy tylko kilku sztuk. Nie zdecyduję się więcej na kontakt z tą firmą, bo nie pierwszy raz czułam się tam ignorowana. Zdecydowanie zakupów dokonam u konkurencji!
Od kliku dni telefonicznie kontaktują się ze mną konsultanci z Polbanku. Pytając się, czy mogę im poświęcić chwilę na rozmowę. Pierwszy telefon miałam w zeszłym tygodniu, skontaktowała się ze mną konsultantka, która z dziwnym grymasem w głosie od razu przeszła do przekazywania informacji. Przerwałam wówczas rozmowę z prośbą o kontakt po godz. 17. Po około trzech dniach ponownie chyba ta sama konsultantka (niestety nigdy nie jestem w stanie zrozumieć nazwiska dzwoniącej osoby) skontaktowała się ze mną w południe. Przeprosiłam i powiedziałam, aby zadzwoniła po 17 ponieważ jestem w pracy. Konsultantka pożegnała się słowami: "do usłyszenia zatem po godzinie 17". Niestety telefonu po godz 17 nie było. Wczoraj zadzwonił do mnie jakiś Pan. Przedstawił się, że dzwoni z Polbanku i chciałby porozmawiać. Ponownie przełożyłam rozmowę na godziny wieczorne, dodając, że już dzwoniono do mnie w tej sprawie i za każdym razem proszę o kontakt po 17. Konsultant szybko wówczas przeprosił i pożegnał się ze mną. A dziś... tradycyjnie około godz 16 ponownie telefon z Polbanku. Tym razem jednak nie odebrałam. I ciekawa jestem czy jeszcze ktoś będzie się próbował dodzwonić do mnie. Zastanawiam się czego to może być wina, że konsultanci z Polbanku dzwonią na chybił trafił... zła komunikacja w zespole czy może błędne, przestarzałe aplikacje, na których pracują. Jedno jest pewno coś tu nie gra!
Głodna i zmarznięta wracałam z pracy, sama nie wiedziałam na co mam ochotę. Przechodząc obok cukierni ASPROD zauważyłam na drzwiach plakat polecający zakup jabłecznika w promocyjnej cenie. Od razu przyszło mi na myśl, że w domu podgrzeję sobie ciasto w piekarniku i zjem je ciepłe popijając ciepłym kakao. Od razu weszłam więc do cukierni. Stanęłam 3 w kolejce. Gdy przyszła moja kolej poprosiłam o około 300 gr kawałek jabłecznika. Ekspedientka poinformowała mnie, że niestety jabłecznika już nie ma. W tej samej chwili osoba stojąca za mną w kolejce raz jeszcze się zapytała: "tego promocyjnego jabłecznika już nie ma?". Ekspedientka potwierdziła, że się już skończył. Pomyślałam sobie, to dlaczego na drzwiach wejściowych wciąż wisi plakat! Ale nic nie mówiąc podziękowałam i wyszłam z kolejki. Rozejrzałam się jeszcze i zauważyłam, że w sprzedaży jest szarlotka... dlaczego ekspedientka nie powiedziała, że zamiast jabłecznika poleca szarlotkę!? Na pewno bym się skusiła, bo tak bardzo miałam ochotę na placek z jabłkami. Jednak nie chciało ponownie mi się stać w kolejce więc zniesmaczona wracałam do domu wciąż myśląc co zjem po powrocie do domu.
Bardzo cieszy mnie kolejny konkurs. jak widać jest o co powalczyć. Tym razem regulamin jest przejrzysty i mam nadzieję, że nie ulegnie zmianie. Nie czuję się również uczestnikiem wyścigu jaki miał miejsce podczas ustrzeliwania piłek. Każdy pracuje niezależnie o innych. Mimo tego, iż każdy z uczestników powinien zgłaszać obserwację niezależnie od konkursów, możliwość wygrania super nagród jest bardzo dobrym motywatorem.
Mam tylko jedno zastrzeżenie. czas oczekiwania na ocenę obserwacji jest trochę długi. Tłumaczę to jednak dużą aktywnością uczestników w zgłaszaniu obserwacji.
Malwo, obserwacje oceniane są możliwie jak najszybciej. Ogromne zainteresowanie Promocją sprawia, że codziennie dostajemy mnóstwo Waszych opinii o jakości obsługi. Przygotowując naszą Rewolucję zadbaliśmy o to, by każdy użytkownik mógł sam decydować o jaką nagrodę powalczy (sam ze sobą). Każdy może uzbierać sobie określoną ilość obserwacji i wybrać wymarzoną nagrodę. Nie musi liczyć na szczęście i nie musi się z nikim ścigać. Pozdrawiamy – zespół portalu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.