Miałam kartę podarunkową HM-u i zajrzałam do sklepu, aby ewentualnie coś kupić. Przejrzyste prezentacje pozwoliły mi na wygodny przegląd ofert, przymierzalnia – na sprawdzenie prezencji, a profesjonalna obsługa zadbała, aby moja obecność przebiegła w komfortowych warunkach. Klienci nie muszą przymierzać wybranej garderoby bo w ciągu miesiąca można ją zwrócić bez podawania przyczyny, co można było usłyszeć w komunikacie sklepowym i także kasjerka informowała o tym. W dniu 6 maja sklep prezentował się bez zastrzeżeń, a jego organizacja pozwala, nawet zasługuje na wysoką ocenę.
Pełna kultura obsługi w dniu 6 maja – pracownik podjazdu zatankował samochód po upewnieniu się ilości i rodzaju paliwa, kasjerka Monika miła i grzeczna, proponowała dodatkowe zakupy (kawę na drogę, płyn do spryskiwacza) punktowane Vitay, czysto i estetycznie w sklepie/kasie, różnorodne zaopatrzenie prezentowane przejrzyście, higieniczne zaplecze sanitarne. Organizacja na duży plus.
Po tzw. długim weekendzie (1-4 V) raczej trudno było z rana, następnego dnia o przyzwoite pieczywo na śniadanie do pracy, dlatego 5 maja wstąpiłam do Edenu, sklepu który od wczesnych godzin rannych jest czynny i zwykle duży wybór różnorodności piekarniczych ma w sprzedaży. Bardzo miła i grzeczna w pełni profesjonalna obsługa, w sklepie porządek, chwila czasu i mogłam udać się do pracy zaopatrzona w świeże bułeczki.
Dużo fajnej odzieży, liczne obniżki i przeceny, elegancko i estetycznie w prezentacjach odzieży, dodatków i nielicznych butów oraz bardzo kulturalna postawa pracowników. Młody chłopak-pracownik, gdy chciał przejść (oglądałam koszule), najpierw przeprosił bardzo, zaraz potem podziękował serdecznie. Ten sam mężczyzna obsługiwał też kasę, uśmiechnięty, miły i grzeczny.
W ostatnim dniu tzw. długiego weekendu (4 V), odwiedziliśmy klasztor Jasnogórski. To takie magiczne miejsce w kraju, które napawa mnie szacunkiem do codzienności, pozwala na chwilę zadumy i daje swoistą ”siłę” na przyszłość. Kaplica NMP, Bazylika, Muzeum 600-lecia, Bastion św. Rocha, Skarbiec, wały jasnogórskie ze stacjami Drogi Krzyżowej i inne miejsca, które warto zobaczyć, z którymi warto nawet na krótko po-obcować. Byliśmy tu już nie raz i pewnie znów za jakiś czas powrócimy. Odnowione kaplice lśnią dostojeństwem i bogactwem, w trakcie tworzenia jest sala pamięci JP II. Można tu zamówić msze intencyjne, można skorzystać z poświęcenia zakupionych pamiątek, jest higieniczne zaplecze sanitarne z wolnymi datkami, w tym samym tonie rozległy parking, a pracownicy z którymi mieliśmy styczność wykazywali postawę uczynności i przychylności. Fajnie, że tego dnia nie było osób, żerujących na uczuciach religijnych i naciągających przyjezdnych na zakup pamiątek, przynajmniej nie widzieliśmy ich tym razem.
Sklep/stoisko pamiątek Jasnej Góry, znajdujący się przy Muzeum 600-lecia na Jasnej Górze jest jakby stałym punktem wizyty, gdy jesteśmy w tym miejscu. W dniu 4 maja obsługiwała tu zakonnica, starsza, miła i bardzo grzeczna kobieta, która władała też językiem angielskim, co mogłam słyszeć gdy obsługiwała dwie panie przede mną. Ja kupowałam tu aniołka, ale te prezentowane nie do końca spełniały moje oczekiwania więc sprzedająca udała się do szafki, skąd wyjęła jeszcze inne i okazała mi kilka małych figurek, mogłam wybrać. Bardzo sympatyczna obsługa, oferty sprzedażowe w dużej różnorodności (m.in. medaliki, obrazki, breloki etc), prezentowane w ładzie i porządku, chociaż stoisko stosunkowo małe.
Stoisko/budka Gofrów i lodów, przynależne do Baru Herbaciarni nie może poszczycić się super organizacją, chociaż gofry mają rewelacyjne. Zainteresowani przekroczyli możliwości obsługowe tego punktu, na gofra czekaliśmy w dniu 4 maja prawie godzinę, pomimo iż kilka osób wcześniej czekających, zrezygnowało, u nas chęć zjedzenia pysznego wypieku była silniejsza, staliśmy i wymyślaliśmy ”pod nosem”. Dobrze, że wyrób okazał się nader smaczny, wart czekania. Obsługa uprzejma, miła i grzeczna, lody można było bez czekania kupić. To taki kiosk-budka, sprzedający małą, bardzo małą gastronomię wprost na tern placu przy Herbaciarni. Fantastycznym zakupem okazały się tez kremówki papieskie, które zawsze kupuję, będąc w Częstochowie.
To jedna z wielu stacji paliw Orlenu jakie odwiedziliśmy w czasie tzw. długiego weekendu (1-4 V), na tej byliśmy 4 maja, zlokalizowana jest przy drodze 46, bardzo miła obsługa, dwoje młodych, sympatycznych ludzi, dość sprawnie wykonujących swoje obowiązki, były propozycje dodatkowych zakupów, pamiętano o karcie Vitay. Zabrakło dekielków do kubków z kawą, pracownica po chwili doniosła, przepraszając za tę niedogodność, czysto i estetycznie, przyjemna atmosfera. Jedynie cena paliwa mogłaby być nieco niższa.
Historyczne miejsce siedziby dawnych władców Polski, jakim jest Zamek Królewski na Wawelu, leżący nad brzegiem Wisły, odwiedziliśmy w dniu 3 maja, aby namacalnie doświadczyć historii i odświeżyć pamięć wspaniałych widoków renesansowego i barokowego stylu, przejść się po królewskich apartamentach, zajrzeć do Skarbca, Zbrojowni, Kaplicy Królewskiej, przejść się okalającymi murami, pospacerować krużgankami i pozwolić dzieciom pobiegać po zamkowym dziedzińcu. Zakupione bilety w kasie pozwoliły nam na wejście do wielu części zamku. Pracownicy mili i grzeczni, wiele ciekawostek mogliśmy usłyszeć od przewodników oprowadzających wycieczki. Nie jest tu specjalnie tanio ale historia ma swoją bezcenną wartość. Wawel to piękna ”karta” naszej historii. Warto tu wracać co jakiś czas.
Stacja paliw Orlenu przy A4 – Jaworzno, jest w pełni przygotowana i otwarta z ofertami dla podróżujących i korzystających z przystanku tutaj. Innością jest obecność 2 ekspresów kawowych co znacznie usprawniało czas i pozwalało dwóm osobom jednocześnie na samoobsługę. Bardzo duży, uporządkowany obszar stacji i co za tym idzie, także większy niż standardowo sklep/kasa, sowicie zaopatrzony z przyjaznym personelem, pełnym dobrego nastroju. Obsługująca mnie Agnieszka była tego idealnym przykładem.
Będąc w Krakowie 3 maja, nie ominęliśmy takiej atrakcji jak Smocza Jama, wiążącej się z legenda o smoku wawelskim. Przed wejściem nowoczesny automat ”sprzedaje” bilety, wydając resztę, można płacić banknotami, miła pracownica pomaga w jego obsłudze. Do tej krasowej jaskini prowadzą kręcone schody z terenu zamku królewskiego na Wawelu. Trasę do przejścia stanowi oświetlony nastrojowo ciąg jaskiniowy z trzema wysokimi komorami. Dla bezpieczeństwa w niektórych miejscach znajdują się umocnienia ścian i sklepień. Wyjście z jaskini znajduje się poza murami zamku, w pobliżu Wisły gdzie czeka największa atrakcja – metalowy smok na kolumnie z głazów, ziejący co jakiś czas ogniem - podziw, radość i ubaw, zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Zrobiliśmy wiele ciekawych fotek, było bardzo ciekawie i atrakcyjnie, zwłaszcza na koniec.
W dniu 3 maja parkowaliśmy w podziemnym parkingu przy Wawelu, gdzie doświadczyliśmy w pełni nowoczesnej organizacji, bezpiecznej i wygodnej, nad czym czuwali pracownicy, uczynni, mili i grzeczni oraz pełny monitoring z systemem informacji o wolnych miejscach parkingowych. Parking jest dwupoziomowy, strzeżony i monitorowany przez całą dobę, każde miejsce oznaczone. Nie jest tu tanio, ale wygoda i bezpieczeństwo muszą mieć swoją cenę.
Centrum Tajemnicy i Przygody to miejsce, głównie historyczne, znajdujące się wśród lasów Sierpnicy/Głuszycy, mające w swej ofercie jedną z 7 części wielkiego przedsiemwzięcia hitlerowskiego – kompleksu Riese. Spędziliśmy tu trochę czasu w dniu 2 maja. Główną jego atrakcją (nie licząc spaceru leśnymi ścieżkami) jest Osówka - niedokończony kompleks z czasów II wojny światowej, znajdujący się w podziemiach góry. Organizacja turystyczna Centrum zdaje się być bez zastrzeżeń ale tego dnia ilość zwiedzających nieco nadwyrężyła możliwości administratorów. Aby kupić bilet trzeba było czekać w kolejce ok. 1/2-godzinnej, potem ponad godzinę na wejście do kompleksu. Czas oczekiwania spędzilismy w znajdującej się tu restauracji, można było też zjeść coś z grilla, mieszczącego się na niewielkim tarasie i także kupić pamiątki lub pospacerować leśnymi ścieżkami. Jednak warto było stać po bilet i potem czekać bo wrażenia niesamowite. Obsługa miła i grzeczna, pracownica nie okazała irytacji gdy wybierałam pamiątki, pomimo długiej kolejki oczekujących za mną.
Monika – uczę się, tak miała na identyfikatorze obsługująca mnie pracownica w dniu 3 maja, jednak w postawie nic nie wskazywało na naukę, bo wiedziała co w danym momencie powiedzieć, co zaproponować i o karcie na punkty Vitay też pamiętała. Postawa warta kilku słów pochwały. Ten dzień obfitował w ilość klientów więc zapewniono dostępność trzech kas jednocześnie co dało sprawność funkcjonowania tego Orlenu. Widać było dbałość o czystość i estetykę wizualną, a pracownicy podjazdu uczynnie pomagali przy tankowaniu samochodów.
Do Biedronki zajrzałam w dniu 2 maja aby kupić lody, no i skończyły mi się świece zapachowe i dobrze trafiłam bo były jeszcze dostępne z świątecznej dostawy w sprzedaży o delikatnym, świeżym zapachu. Wybór potrzebnych mi zakupów był całkiem spory, pomimo ze był to jedyny handlowy dzień w ciągu tzw. długiego weekendu. Bogate zaopatrzenie Biedronki, na ogół pozwala na zrealizowanie zamierzeń zakupowych. Obsługa kompetentna, bardzo dobra organizacja handlowa, ład i porządek handlowy oraz wizualny.
Bardzo późno w dniu 2 maja byłam na małych zakupach w EKO, gdzie spotkałam się z przychylnością pracownic pomocnych i uczynnych, zastałam ład i porządek handlowy na półkach, podłodze, chłodniach i w koszach oraz zaopatrzenie, które pozwoliło mi nabyć potrzebne artykuły. Do organizacji handlowej tej placówki nie mam na ogół zastrzeżeń, tu dba się o komfort i zadowolenie kupującego.
Młody pracownik Patryk zatankował samochód zgodnie z życzeniem, zanim silnik został wyłączony stał już przy dystrybutorze. Inny pracownik Grzegorz dokonał obsługi kasowej, proponował zakupy punktowane Vitay, był miły, grzeczny i uśmiechnięty, zapraszał też do wykorzystania kuponu rabatowego, który był dodatkowym wydrukiem. W pełni profesjonalna obsługa, ład i porządek w otoczeniu, przyjazna stacja paliw Orlenu.
Zatrzymaliśmy się w orlenowskiej Stop Cafe w Nowej Rudzie (2 maja) aby kupić po Hot Dogu, po kawie i skorzystać z toalety. Trochę zawiodła mnie pracownica Kinga (zadbana, miła dziewczyna), która podała mi paragon i potwierdzenie z terminala, ale dodatkowy wydruk – prawdopodobnie weekendowy kupon rabatowy potargała i wyrzuciła do kosza, udając się aby przygotować Hot Dogi. Gdy ją zapytałam dlaczego nie otrzymałam kuponu, beztrosko stwierdziła – nie wiem dlaczego się nie wydrukował, ale jeszcze dokupiłam papierosy i wtedy kupon otrzymałam, a p. Kinga stwierdziła – o teraz jest. Tego (tzw. długiego) weekendu robiłam zakupy na wielu stacjach i zawsze zachęcano mnie do wykorzystywania rabatów, ale to zdarzyło się po raz pierwszy. Wprawdzie miałam już sporo kuponów i pewnie nie zdołam ich wykorzystać, jednak to nie powód aby pracownik tak się zachował. Ogólny wygląd placówki bez specjalnych zastrzeżeń, aczkolwiek ogólnie jakby pustką ”powiewało” – bardzo dużo niezagospodarowanej przestrzeni i atmosfera taka ”chłodna”.
W oczekiwaniu na godzinę wejścia do Podziemnego miasta Osówka, skorzystaliśmy z ofert gastronomicznych znajdującej się tu restauracji. W dniu 2 maja, ilość przybyłych osób przekroczyła moce przerobowe restauracji. Panował niemały chaos, 2 kelnerki gubiły się w realizacji zamówień i co jakis czas słychać było: kto zamawiał ….? Zwykle kilka osób się zgłaszało. Niezależnie od chaosu kelnerki były miłe i grzeczne, postawa pełna kultury. Lokal restauracji jest stosunkowo niewielki, jego uzupełnieniem jest małe pomieszczenie na piętrze/galerii i dwa góralskie stoliki z ławami na zewnątrz. Ceny ofert dość wysokie, frytki były bardzo smaczne ale rosół był jak woda z dodatkami makaronu i klusek. Na zamówienie nie czekało się za długo. Ogólnie można uznać, że było OK (2 V), chociaż mogłoby być lepiej.
Dzień 1 maja był dniem wolnym dla placówek handlowych ale sklep LECH, znajdujący się w hali dawnego dworca PKP był czynny handlowo i udaliśmy się tu na małe, potrzebne zakupy wieczorem, gdy wróciliśmy z wypadu, 1-go dnia tzw. długiego weekendu. Miła i grzeczna obsługa, pracownica uśmiechnięta, kulturalna i przyjemna w rozmowie podczas obsługi. Dość często robię tu zakupy i mogę stwierdzić, że ceny tego dnia nie miały innej wysokości niż zwykle. Wielu prywatnych sprzedawców podnosi ceny na dni świąteczne, tutaj nie było takiego zjawiska, panował porządek, była sympatyczna atmosfera i sprawna organizacja handlowa.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.