Ta firma to salon samochodowy Forda i Mercedesa gdzie zadzwoniłam celem rozpoznania oferty zakupu w leasing samochodu typu BUS. Bardzo miły i sympatyczny głos kobiety poinformował mnie, że w tej sprawie zostanę przełączona do działu sprzedaży i rozmowę rozpoczęłam z panem Błażejem A. był bardzo miły, grzeczny, uprzejmy i elokwentny. Rozmowa nasza przebiegała rzeczowo i konkretnie, momentami przeplatana jakimś żart, przysłowia też się przewinęły. Pan Błażej przedstawił mi wszelkie dane techniczne samochodu Ford Transit, czas oczekiwania, cenę, no i rabaty, które targowaliśmy. Wartość samochodu to kwota prawie 80 tysięcy, tyle zdołałam utargować na rabatach z panem Błażejem choć ostatniego zdania co do zakupu nie wyraziłam i nie kryłam faktu że jest to dopiero mój rekonesans rynkowy i z konkurencją też będę rozmawiać. Chcąc sprzedać artykuł takiej wartości należy wykazać się profesjonalizmem i pan Błażej go wykazał. Profesjonalista w swoim fachu, z wyrozumiałością i taktem przyjął fakt, że na razie to jest tylko moje rozpoznanie. Rozmowa trwała dość długo bo sprawa była tego wymagała, choć poważna to jednak atmosfera rozmowy nie miała charakteru podniosłego. Była sympatyczna, przyjazna i bez nacisków na zasadzie „już cię nie puszczę” i bez ignorancji dla konkurencji z którą też będę rozmawiać. Obiecał przesłać wszystkie informacje na e-mail, porozumieć się z osobą od leasingu aby ta przesłała mi też wstępną kalkulację rat. Tak też później się stało.
Zadzwoniła do mnie pani Bożena na telefon służbowy z którą porozumiał się pan Rafał z salonu Auto Lelek po rozmowie ze mną w sprawie leasingu samochodu Volkswagen Transporter aby uzyskać pewne informacje do przygotowania wstępnej kalkulacji dla tego procesu. Miła, grzeczna kobieta o sympatycznym tonie głosu. W stosunkowo krótkiej rzeczowej rozmowie przedstawiłam jej oczekiwania co do opłaty wstępnej i okresu leasingu, co ma istotne znaczenie przy kolejnych wysokościach rat. Opłata wstępna interesowała mnie na poziomie 1% i przy pewnych warunkach jakie spełnia zakład pracy w którym jestem zatrudniona okazało się to możliwe. Jeszcze tego samego dnia otrzymałam informację zwrotną z pełnym wyliczeniem kwotowym na moją pocztę e-mail. To się nazywa sprawność obsługi. Wszystko na życzenie klienta i nic dziwnego, wartość samochodu to kwota prawie 105 tysięcy bo tyle zdołałam utargować na rabatach wcześniej z panem Rafałem choć ostatniego zdania jeszcze nie wyraziłam. Chcąc sprzedać artykuł takiej wartości należy wykazać się profesjonalizmem wysokiego poziomu
Tak się złożyło, że firma w której pracuję zamierza wziąć w leasing samochód osobowy typu BUS i to mnie przypadło w udziale zebranie ofert i zrobienie rekonesansu na rynku. Pierwszym był salon Auto Lelek. Zadzwoniłam aby w tej kwestii uzyskać jakieś informacje. Miły głos kobiecy przełączył mnie do działu sprzedaży i rozmowę rozpoczęłam z panem Rafałem M. był miły, grzeczny i uprzejmy. Rozmowa nasza przebiegała rzeczowo i konkretnie przeplatana „żartobliwymi wstawkami”, nawet żart i przysłowia też się przewinęły. Pan Rafał przedstawiła mi wszelkie dane techniczne samochodu Volkswagen Transporter, czas oczekiwania, cenę, oferowane rabaty. Wartość samochodu to kwota prawie 105 tysięcy, tyle zdołałam utargować na rabatach z panem Rafałem choć ostatniego zdania jeszcze nie wyraziłam. Chcąc sprzedać artykuł takiej wartości należy wykazać się profesjonalizmem wysokiego poziomu i pan Rafał go wykazał. Profesjonalista w swoim fachu, z wyrozumiałością i taktem przyjął fakt, że na razie to jest tylko moje rozpoznanie. Rozmowa trwała dość długo ale musiała tak trwać bo sprawa była poważna choć atmosfera rozmowy nie miała charakteru podniosłego. Była sympatyczna, przyjazna i bez nacisków na zasadzie „mam klienta już go nie puszczę” i bez ignorancji dla konkurencji z którą też będę rozmawiać. Obiecał przesłać wszystkie informacje na e-mail, porozumieć się z osobą od leasingu aby ta przesłał mi też wstępną kalkulację rat. Tak też później się stało.
Jak jest mecz to musi być doping i zagrzewanie do walki. Mecz obserwacyjny trwa i o doping też zadbaliście jak na prawdziwych kibiców przystało. E-mail „Piękny gol” to prawdziwa zachęta choć do końca nie wiem co to znaczy bo w regulaminie jakoś tego się nie dopatrzyłam, czy to może jakaś konkretna opinia, czy też ilość zamieszczonych obserwacji. Niezależnie od tego jakie ma znaczenie to określenie jest budujące i motywujące. Wasza wiedza o meczu nie ograniczyła się jedynie do jego rozpoczęcia, zagrzewacie do „walki” choć decybeli Waszego głosu nie słychać. Ten trwający „mecz” i ten e-mail spowodowały, że sięgnęłam do wielu obserwacji poczynionych też na gruncie zawodowym, co więcej wpadł mi do głowy też pomysł aby opisać firmy w niektórych aspektach jakości obsługi nie mając z nimi bezpośredniego kontaktu lecz tylko pośredni za pomocą nabytych produktów oceniając ich jakość i ofertę rynkową, które są wynikiem działań i wiedzy pracowników danej firmy. Dotąd takiej formy obserwacji nie spotkałam w tym portalu, może mi umknęło, jaki będzie efekt okaże się gdy w obróbkę weźmie to moderator.
DORA, cieszymy się, że podoba Ci się nowy konkurs i nasze maile konkursowe. Staramy się zagrzać naszych zawodników do gry – a jest o co walczyć, bo w Mistrzostwach można wygrać gotówkę i nagrody gwarantowane :) Pozdrawiamy, zespół portalu.
Ta stosunkowo nieduża...
Ta stosunkowo nieduża Apteka jest bardzo bogato zaopatrzona w lekarstwa oraz inne specyfiki związane ze zdrowiem a także urodą i co dalej za tym „idzie” wpływającymi na dobre samopoczucie (przede wszystkim kobiet) suplementy diety, preparaty wzmacniające, kosmetyki dla każdego – od noworodków do osób najstarszych. Po prawej stronie wejścia jest mała ławeczka, woda pitna i kubeczki jednorazowe, z drugiej strony kącik dla maluchów (stolik, krzesełko, mała tablica, kredki i mazaki), całkiem miło, przytulnie i czysto. Pracownica apteki to bardzo sympatyczna kobieta, uśmiechnięte, z troską i przychylnością tonu w głosie podchodząca do klientów, w białym fartuszku, ułożone krótkie włosy i delikatny makijaż – idealnie dopełniała ogólnie przyjazne wrażenie apteki, miejsca którego nie odwiedza się chętnie ale można opuścić w dobrym nastroju, jeśli nie z powodu wydatków to przynajmniej profesjonalnej obsługi. Choć zwykle tego typu zakupy robię w Polonii to jednak tego dnia tu przyszłam. Poprosiłam o polopirynę S – 5,87 zł/opakowanie 20 tabletek (Apteka Polonia miała taniej 4,99 zł/opakowanie gdy ostatnio kupowałam), wapno musujące Calcium 4,05 zł/opakowanie (cena porównywalna). Bardzo szybko opuściłam aptekę bo przede mną była tylko jedna klientka, której obsługa dobiegała końca gdy weszłam.
Ilekroć jestem w okolicy tej placówki handlowej zawsze znajdę chwilę czasu aby tu zajrzeć. To sklep firmowy producenta wyrobów mlecznych w którym można kupić artykuły nabiałowe sprzedawane poza tzw. wyborem, tzn. np. jeśli na produkcji został oklejony jogurt denkiem z nazwą inną niż zawartość czyli przykładowo na jogurt o smaku jagodowym naklejony został poziomkowy. Wtedy takie artykuły można kupić o wiele taniej niż w innych sklepach. Sklep jest niewielki i zwykle ochroniarz wpuszcza sukcesywnie po 2 osoby w miejsce opuszczających jednak tego dnia nie było takiej potrzeby bo przed sklepem nikt nie stał. To oznaczało, że fajnych promocji tego dnia nie ma, pomimo to weszłam. Artykuły w sklepie umieszczone dookoła przy ścianach i na paletach ustawionej po środku (serki – homogenizowane i tzw. wiejskie, jogurty, śmietany, kefiry). Ceny tego dnia nie rewelacyjne ale i tak niskie m. in. Jogobella Regularis 1,30 zł/200 g (smak opakowania mógł nie odpowiadać smakowi zawartości – informacja pracownika), serki wiejskie 1,79 zł/opakowanie, jogurty naturalne 1,20 zł/370 g. jogurty owocowe 15,60/opakowanie 20 sztuk. Ten ostatni produkt sobie wzięłam. Trzy pracownice w białych, płóciennych fartuszkach i w czepkach na głowie, każda miła, sympatyczna, uśmiechnięta, chętnie odpowiadały na pytania klientów. Obsługa sprawna, bez zakłóceń pod baczną uwagą ochroniarza, który tego dnia wiele do roboty nie miał.
Moja wizyta w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Opolu miała charakter czysto służbowy i trwała bardzo krótko bo jej celem było złożenie dokumentów w sekretariacie mieszczącym się na parterze rozległego, parterowego budynku. Po wejściu jawi się bardzo długi korytarz z jasną posadzką z którego liczne drzwi prowadzą do kolejnych pomieszczeń po obu stronach, w głębi widoczny był automat a napojami. Na stojakach liczne materiały reklamowo – informacyjno – marketingowe dla bezrobotnych, dla firm i także dla pracujących. W mały sekretariacie urzędowały dwie pani: Agnieszka i Urszula. Ta pierwsza przyjęła moje dokumenty, które zakleiłam w kopercie opisanej zgonie z instrukcją UE. Pani Agnieszka zarejestrowała, zrobiła wydruk potwierdzający ich złożenie i następnie jeden dokument musiałam opatrzyć własnoręcznym podpisem. Bardzo miła i sympatyczna pracownica co dało się wyczuć w krótkiej rozmowie prowadzonej w międzyczasie mojej obsługi. Pozyskałam też informacje przydatne na przyszłość. To była krótka ale owocna wizyta.
Ta obserwacja dotyczy gazety Super Express a ściślej mówiąc jej dodatku co sobotniego – Super Krzyżówki. To publikacja rozwijająca umysł, wiedzę i zdolność analitycznego myślenia dla każdego kto czuje taka potrzebę, lubi ćwiczyć umysł i chce sprawdzić lub rozwinąć własne umiejętności. Jest to mały jakby zeszyt zawierający 16 stron, na nich liczne Panoramy, Jolka, Spadające litery, Sudoku i Ale Numer. Są też dwie strony poświęcone dla najmłodszych. Wszystkie zadania dają możliwość wygrania różnych nagród, także finansowych, jeśli tylko rozwiązanie danej krzyżówki zostanie wysłane za pomocą sms-a lub pocztą w określonym terminie, co jest objaśnione na przedostatniej stronie. Każda krzyżówka jest z niezależną nagrodą. Wydawca gazety wie jak zachęcić do kupowania swojej gazety ku obopólnej korzyści. Papier na jakim wydane są krzyżówki to produkcja wtórna z makulatury ale ten rodzaj publikacji nie wymaga extra papieru, no i jest to ukłon w stronę ochrony przyrody.
Dobrze, że do Biedronki niedaleko bo cukru mi zabrakło a wcześniej zapomniałam kupić. Bez cukru herbata jest gorzka i nie smakuje. Biedronka niedaleko i ma dość długie godziny otwarcia – do 21-ej. W prawie pustym sklepie od razu udałam się do trzeciej alejki gdzie jest ustawiona paleta z cukrem. 3,65 zł/kg to oferta cenowa jaką ten sklep ma w konkurencji do innych placówek (z wyjątkiem Polo Marketu gdzie ich ceny są identyczne. Wzięłam torebkę i przechodząc w kierunku kasy patrzyłam po artykułach w koszach wyeksponowanych. Bardzo duża ilość różnego rodzaju (ubrania, słodycze, artykuły higieniczne) miała opakowania w aranżacji mistrzostw piłkarskich EURO i trudno się dziwić, Biedronka to jeden z oficjalnych sponsorów tej imprezy więc ma prawo pakować swoje oferty w takie opakowania. Kasjerka Ewa tego dnia tak jakoś blado wyglądała Mimo dość wyraźnych rysów twarzy, na której brak makijażu powodował jakby brak „czegoś” (to tylko moje spostrzeżenie). W ogóle od pewnego czasu zauważyłam, że z twarzy pracownic zniknął kolorowy makijaż, nie rozumiem tego, czyżby odgórnie im zabroniono? Zawsze miały delikatnie podkreśloną urodę i to dodawało im uroku. Powinna wrócić ta „praktyka”, no chyba że ktoś z natury nie chce. Pani Ewa sprawnie podliczyła mój cukier, zaproponowała reklamówkę i pomimo iż marny zakup tym razem zrobiłam, na jej twarzy widać było radość i zaprosiła mnie ponownie.
Tym razem wieczorną wizytę zaliczyłam na tej stacji CPN-u w celu zakupu papierosów co od czasu promocji piłkarskiej stało się dla mnie normą łączącą dwa przymioty w jedno – przyjemne z pożytecznym. Przyjemne bo lubię różne akcje i zabawy, pożyteczne bo naklejki w formie piłeczki po zebrani 9 lub 13 sztuk wymienię na piłki (z małą dopłatą) dla dzieci (ku ich radości), a gdy będę już miała piłki to kupony z naklejkami wymienię na punkty Vitay: 9 naklejek – 1000 punktów, 13 naklejek – 1500 punktów. Sympatyczna pani Natalia z uśmiechem, jak zawsze mnie powitała, podała dwie paczki papierosów (tyle wystarczy na 1 naklejkę), skasowała i równie miło i serdecznie mnie pożegnała. Mogłoby się zdawać, że po całym niemal dniu na stacji będzie bałagan i nieporządek ale nie, tu standardowo ład i skład, przy dystrybutorach możliwość umycia szyb samochodowych z czego też skorzystałam. Krótka wizyta, sprawna i miła obsługa, sprawa załatwiona. Czy można chcieć więcej?
Kilka dni temu miałam ochotę na dużą rękawicę dmuchaną, taką jak na meczach kibice machają i tego dnia się zdecydowałam zakupić produktów Wedla – słodyczy (niestety) za kwotę 40 zł aby otrzymać dwie takie rękawice bo taką ofertę mają w tym sklepie. Produkty Wedla zajmują w tym sklepie około połowę jednej strony regału, wszystkie równo poukładane obok siebie, każdy rodzaj osobno. Z półki wzięłam dwie paczki ptasiego mleczka o różnych smakach 12,99 zł/paczka, cztery czekolady (też różne smaki) 2,99 zł/sztuka, dwie paczki wafelków WW 1,99 zł/paczka. To był wystarczający zakup i w kasie pani Jola, po opłaceniu zakupów wręczyła mi dwie rękawice. W trakcie obsługi rozmawiałyśmy w tonie żartobliwym o moich zakupach, jak to kobiety dbające o linię, to w żaden sposób nie zakłóciło obowiązków pani Joli, której komunikatywność i podzielność uwagi pozwoliły na pełna swobodę i sprawność na stanowisku. Profesjonaliści tak mają, tylko ich podziwiać i uczyć się takiej postawy.
Ten całodobowy program informacyjny to dla mnie najpewniejsze źródło wiedzy o aktualnych wydarzeniach. Ilekroć tylko czas mi na to pozwala słucham (niekoniecznie oglądam) wiadomości przekazywanych tutaj, nawet wtedy gdy jestem zajęta jakąś pracą. Ten kanał jest u mnie włączany już z samego rana, zanim jeszcze do pracy się udamy z mężem. Rzetelność i jakość przekazywanych informacji jest dla mnie najpewniejsza. Prowadzący redaktorzy tej telewizji już od samego rana zapraszają ciekawych ludzi ze świata polityki, biznesu nauki i innych dziedzin. Ich komentarze są bardzo trafne i bardzo aktualne. Ta telewizja ma wielu swoich pracowników na terenie kraju i za granicą i to też dzięki nim informacje są bieżące, niemal na gorąco. Telewizja dysponuje także swoim helikopterem – Błękitny 24, skąd także przekazywane są transmisje ciekawych miejsc i aktualnych zdarzeń. Wielu znajomych też chwali TVN 24, są też tacy którzy uważają że ta telewizja jest dla nich mało wiarygodna. No cóż, każdy ma prawo do własnego osądu dzięki wolności słowa. Ja należę do zwolenników tej telewizji i wystawiam najwyższą ocenę.
W drodze powrotnej z podróży służbowe wraz z koleżanką i kolegą z pracy wstąpiliśmy tutaj głównie do kwiaciarni i na sklep z koleżanką weszłyśmy bardziej przy okazji niż z potrzeby. Wzięłyśmy jeden koszyczek i patrzyłyśmy po półkach – jak to kobiety. W sklepie czyściutko, artykuły uporządkowane na półkach, paletach, w koszach i chłodniach, niektóre firmowe na stojakach firmowych np. Nutella. Jasno, przestronnie w szerokich alejkach, pełen komfort i wygoda. Po sklepie przemieszczał się kołyszącym krokiem pan Wiesław – ochroniarz, ubrany w spodnie „moro” i czarną bluzę. Tu i ówdzie pracownicy sklepu widoczni i rozpoznawalni po charakterystycznych koszulach w jasne prążki poprawiali artykuły na półkach lub je dokładali. Wiele cen widać było na żółtych metkach co świadczyło o promocjach. Koleżanka nic nie kupiła, ja tylko wodę Turniczankę wzięłam. W kasie sympatyczna pani Stanisława skasowała za ten zakup 0,85 zł/butelka 2 litry i pożegnała nas, życząc miłego dnia.
Ta mała kwiaciarnia zajmuje jedno z pomieszczeń w Polo Markecie – to jakby pasaż tego sklepu po lewej stronie zaraz przy wejściu. Spory choć nie za duży (tak na miarę pojemności w sklepiku) wybór artykułów pamiątkarskich, liczne kwiaty cięte (w większości róże) i doniczkowe, sztuczne i naturalne. Koleżanka potrzebowała wiązankę na popołudnie więc wracając z podróży służbowej wstąpiliśmy tutaj. Zaraz po wejściu i przywitaniu się koleżanka poprosiła o wiązankę z siedmiu róż. Pracownica zapytała w jakim kolorze bo do wyboru były bordowe, żółto czerwone, kilka białych i różowych. Zdecydowała się na te dwukolorowe żółto czerwone bo najdogodniej wyglądały i pracownica zabrała się za przygotowanie wiązanki. Drobnej budowy kobieta ubrana w ciemnych kolorach – bluzka i spodnie, w uszach wiszące kolczyki, na twarzy makijaż, na palcach pierścionki – po jednym na każdej dłoni. Sprawnie przygotowała ładnie zestawioną z dodatkami wiązankę róż, popryskała lekko lakierem z brokatem w kolorze żółtym i powiedziała cenę 52 zł. To nawet sporo ale bukiet, trzeba przyznać, był efektowny. Po opłaceniu mogłyśmy opuścić sklepik i udać się do Polo Marketu w którym notabene i tak w zasadzie byłyśmy.
Gdy załatwiliśmy (ja i dwóch innych współpracowników) służbowe sprawy to na tej stacji postanowiliśmy napić się gorącej kawy po małym łyczku, do każdej kawy za 1 zł otrzymaliśmy precel – pączek w czekoladzie. Obsługująca tu pani Monika przywitała wchodzących słowem „dzień dobry” zanim ktokolwiek z nas usta zdążył otworzyć. Koleżanka zajęła się kolejnymi kubkami kawy przy automacie, kolega nam fundował a ja tylko się przyglądałam. Kolega nie zbiera punktów Vitay na Orlenie więc można powiedzieć że skorzystałam bo 450 punktów zasiliło moje konto i jeszcze naklejkę piłeczkę dostałam. Pani Monika okazała się być bardzo komunikatywną osobą i w trakcie obsługi pozwoliliśmy sobie na żartobliwą wymianę zdań co nie zakłóciło obowiązków pracownika. W sklepie czysto, jasno i przestronnie, dwa regały środkowe z artykułami kusiły promocyjnymi cenami słodyczy i dodatkowymi punktami Vitay. Przy ścianie mały stolik i dwa krzesełka – możliwość ulgi dla zmęczonych nóg, jeśli ktoś taki dyskomfort czuje. My jednak kawę woleliśmy wypić w samochodzie. Gdy opuszczaliśmy sklep miłego dnia życzyła nam pani Monika.
Gdy przyszłam do tego sklepu motoryzacyjnego, nikogo nie było więc moja wizyta nawet pięciu minut nie trwała bo chciałam tylko zapach do samochodu wymienny wkład – w płynie aby wymienić w urządzeniu, które mam na wentylatorze. Okazało się że tego typu tu nie mają ale obsługująca pani poradziła abym kupiła w buteleczce z atomizerem i zwyczajnie uzupełniła puste pojemniczki bo wielu kierowców tak właśnie robi. Dobra rada nie jest zła – sama na to nie wpadłam. Zakupiłam zapach jaki chciałam, jedyne 12 zł zapłaciłam i jak się później okazało będę mogła napełnić jeszcze dwa razy buteleczkę odświeżacza. Dzielenie się wiedzą z klientami to wielka, pozytywna zaleta tego sprzedawcy a raczej sprzedawczyni – schludnie ubrana kobieta, włosy farbowane w odcieni rudego, miła, uśmiechnięta, grzeczna i przyjaźnie nastawiona dla kupujących.. Lubię takie krótkie i sympatyczne wizyty zakończone spełnieniem oczekiwań. Ogrom ofert jakie są w tym sklepie dostępne jest zmyślnie rozmieszczony: na ścianach, półkach, stojakach i ladzie. w ofercie części do wszelkich pojazdów i inne akcesoria motoryzacyjne. Porządek w sklepie zachowany.
Nie wiadomo skąd i z jakiej przyczyny nagle w domu pojawiły się mrówki co stwierdziłam zaraz po powrocie z pracy. Czarne, duże i przyprawiające mnie o dreszcz. Bez chwili zastanowienia udałam się do sklepu Ogrodnik, którym moim zdaniem powinnam uzyskać fachową pomoc. Tak też się stało. Stosunkowo niewielki sklep zaopatrzony w artykuły przydatne na działce – nasiona, donice, kosiarki, sadzonki etc Pracownikowi – mężczyźnie, którego tu zastałam powiedziałam o tym zjawisku jakie nawiedziło moje mieszkanie. Zaproponował preparat (podobno bardzo dobry) Bros – proszek na mrówki, powiedział jak go użyć i zapewnił, że pomoże on w niwelacji tych przykrych owadów. Cena 15 zł nie grała w tym momencie żadnej roli bo gdyby była nawet dwukrotnie wyższa też bym kupiła. Fachowa obsługa z dobrymi radami to bardzo pozytywny element handlu. Każdy sprzedawca powinien znać swoje artykuły, ten pracownik znał. Grzeczny, uprzejmy i konkretny człowiek. Po mrówkach następnego dnia nie było śladu.
Jeśli mam potrzebę zakupu kwiatów to zwykle udaję się do tej placówki oferującej głównie kwiaty, trochę artykułów spożywczych i przemysłowych. Imieniny koleżanki to dobra okazja i wiązanka jest niezbędna. Pięknie ustawione bukiety, ładne kompozycje, zdecydować się trudno ale wybrałam wiązankę tulipanów z 5 sztuk. Wysoka, młoda blondynka, bardzo grzeczna, miła, uśmiechnięta o swoistej pogodzie ducha wyjmowała kolejne bukiety z wazonów, prezentując mi ich okazałość. Cena bukietu też nie okazała się wygórowana bo 15 zł za taką dość bogatą wiązankę, pięknie przystrojoną dodatkami nie bulwersowała, spodziewałam się wyższej. Jakieś trzy do pięciu minut wizyty, pełne zainteresowanie moja osoba i oczekiwanym zakupem, przyjazna atmosfera i klimat „swojskości” to w skrócie epitety, których mogę użyć z pełną odpowiedzialnością. Obsługa w tej placówce jest na medal, pomimo że to tylko mały sklepik ulokowany w holu dawnego dworca PKP i nie oferuje nie wiadomo jak ekskluzywnych artykułów. Na zajmowanym przez ten sklepik części holu porządek i ład. Artykuły widoczne, ceny przy nich też. Na życzenie klienta wiązanka może też być przygotowane extra, jednak ja tego nie potrzebowałam bo te gotowe też były extra.
Wizyta w tym salonie samochodowym to „służbowa” chęć i potrzeba zapoznania się z ofertą sprzedażową fabrycznych samochodów Chevrolet-a i nie tylko Ten salon prowadzi sprzedaż samochodów Opel i Chevrolet. Dość duży okazały budynek z przeszklonymi ścianami już przed wejściem prezentuje modele i kolory eksponowanych samochodów wewnątrz budynku, widoczne przez szyby. Samochody Chevrolet-a ustawione są w hali usytuowanej po lewej stronie od wejścia naprzeciw prezentowanych modeli Opla. Po wejściu widać było od razu zainteresowanie pracowników, którzy elegancko są ubrani i już samym wyglądem zapraszają zainteresowanych, służąc pomocą Byłam tu służbowo w gronie trzech osób. Pan Bartłomiej, młody, średniego wzrostu mężczyzna w ciemnym garniturze udzielił nam wszelkich informacji w sposób wyczerpujący i rzeczowy. Mogliśmy usiąść do każdego z prezentowanych modeli: Crus, Spark, Orlando, Aveo, Captivia. Przy każdym samochodzie była tabliczka informacyjna i choć ceny były wysokie to jednak oferowane na nich też promocje dodawały atrakcji, zwłaszcza gdy rabat wynosił 12 tysięcy co wyglądało zachęcająco na tle głównej ceny nieco niżej niż 100 tys. Nas interesowała oferta leasingowa samochodu bardziej typu BUS i w tym zakresie też otrzymaliśmy u pana Bartka informację podobne do tych jakich godzinę wcześniej udzielił nam pan Marcin przedstawiający zalety Opla. Była to wizyta rozpoznawcza więc o zakupie nie było mowy. Jednak pan Bartłomiej przedstawił wszelkie zalety oferowanych w tym salonie marek samochodów (Chevrolet, Opel) zachęcające do ponownej wizyty, obiecał też wysłać oferty na e-mail.
Wizyta w tym salonie samochodowym to chęć zapoznania się z ofertą sprzedażową fabrycznych samochodów Opla i nie tylko bo salon ten prowadzi też sprzedaż samochodów marki Chevrolet. Dość duży okazały budynek z przeszklonymi ścianami już przed wejściem jawi modele i kolory eksponowanych samochodów. Samochody Opel ustawione są na jakby dwóch poziomach. Pięć okazów na wyższym i sześć modeli na niższym. Po wejściu widać od razu zainteresowanie pracowników, którzy elegancko są ubrani i już samym wyglądem zapraszają zainteresowanych. Byłam tu służbowo więc w gronie trzech osób. Pan Marcin, młody, wysoki mężczyzna udzielił nam wszelkich informacji w sposób wyczerpujący i rzeczowy. Mogliśmy usiąść do każdego z prezentowanych modeli: Insignia, Astra, Corsa, czy Meriva, także Combo i Vivaro. Przy każdym samochodzie była tabliczka informacyjna i choć ceny były wysokie to jednak oferowane na nich też promocje dodawały atrakcji, zwłaszcza gdy rabat wynosił 25 tysięcy co wyglądało zachęcająco na tle głównej ceny „grubo” ponad 100 tys. Nas interesowała oferta leasingowa samochodu typu BUS i w tym zakresie też otrzymaliśmy pełną informację. Była to wizyta rozpoznawcza więc o zakupie nie było mowy. Jednak pan Marcin przedstawił wszelkie zalety zachęcające do wybrania ich oferty. Dało to nam do myślenia.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.