Tym razem obiektem obserwacji stała się stacja paliw znanej sieci Orlen. Obserwacja nie była planowana, lecz została spowodowana wydarzeniami na stacji. W Gryficach stacja ta znajduje się przy skrzyżowaniu ulic wylotowych - Broniszewskiej i Jana Dąbskiego. Ze względu na położenie i możliwość obsługi znacznej ilości klientów przedsiębiorstwo zdecydowanie powinno postawić na jakość obsługi. Niestety tak się nie dzieje. Po wjeździe na stację widzę tylko jeden samochód stojący przy stanowisku do tankowania. Przy dystrybutorach było dwóch pracowników obsługi. Panowie byli jednak zajęci rozmową z tamtym kierowcą. Po chwili czekania postanowiłem zatankować samemu. Nie mam pojęcia, czy do nalewania paliwa potrzebne są jakieś uprawnienia. Z resztą nie zastanawiałem się nad tym pilnując, by suma na wskaźniku nie przekroczyła planowanych 50zł. Po zatankowaniu benzyny kolega przestawił samochód, żeby nie blokować stanowiska. Nikogo to nie zainteresowało - wydawałoby się, że można odjechać bez płacenia. Przy kasach znajdują się półki z towarem. Oleje, napoje energetyzujące, słodycze, prezerwatywy i (to mnie zdziwiło) alkohol. Przy płaceniu miałem doładować kartę z punktami. Nie do końca wiedziałem jak to zrobić, a Pan za ladą był bardzo zajęty flirtem z koleżanką z pracy, która już skończyła swoją zmianę. Podstawowa znajomość urządzeń elektronicznych pozwoliła mi włożyć kartę (jak się później okazało - prawidłowo), lecz bez reakcji terminala. Po pytaniu "czy to ma zamiar zadziałać?" ekspedient nie skierował nawet na mnie wzroku. Kartę włożyłem jeszcze raz - tym razem nieprawidłowo. Ekspedient po skończeniu rozmowy z koleżanką zabrał się do roboty i przełożył kartę mówiąc z negatywnym brzmieniem "to tak nie wchodzi". W międzyczasie zamawiałem hot-dogi. Pani ekspedientka, pomimo braku jakiegokolwiek kontaktu wydawała się o wiele milsza. Chwilę po wyjściu z budynku nie było mnie już na terenie stacji. Całe szczęście, że samochód i karta z punktami nie są moje. Nie będę musiał tam wracać. Podsumowując stacja jest dobrze wybudowana. Przejazd jest szeroki a i półki w "sklepie" nie powodują klaustrofobii. Poza oschłym w większości personelem i przedłużającym się przez niego czasem obsługi nie mam nic do zarzucenia Gryfickiemu Orlenowi.
Mojej wizyty w tym sklepie nie zaliczam do najlepszych. Pomijam, że na samym początku nie usłyszałam żadnego powitania, nie zwracając na to uwagi rozpoczęłam poszukiwanie obuwia dla siebie. Buty były pomieszane o czym się przekonałam chcąc na własną rękę znaleźć rozmiar odpowiedni dla siebie. Po dość długich poszukiwaniach zauważyłam w końcu Panią z obsługi. Jej również znalezienie konkretnego rozmiaru zajęło trochę czasu, kiedy je znalazła podała mi je bez użycia żadnego słowa np. "proszę" odeszła. Niestety ten model mi nie bardzo odpowiadał kiedy znalazłam inne już na własną rękę podjęłam znalezienie odpowiedniego rozmiaru dla siebie z sukcesem. Po przymiarce dokładnym obejrzeniu obuwia zdecydowałam się je kupić. Podeszłam do kasy, przede mną stała jedna osoba kiedy została obsłużona kasjerka odeszła, a po chwili zwróciła się do mnie z pytaniem czy w czymś pomóc? pokazałam jej opakowanie z obuwiem które położyłam koło kasy i odpowiedziałam, że chciałabym zapłacić. Pani z westchnieniem podeszła skasowała mój towar nie sprawdzając nawet co jest w środku wydała mi resztę zapakowała obuwie do reklamówki dorzuciła do niej paragon i powiedział odchodząc od kasy "do widzenia".
Mini Maxi to z tego co kojarzę nie pojedynczy sklep, a sieć sklepów działających w różnych miejscowościach, jednak strona internetowa firmy nie jest aktualizowana i trudno się zorientować, jaki firma ma zasięg. Ja widziałam placówkę Mini Maxi w rodzinnym Jaworze oraz w Świebodzicach. Napiszę na temat swojej dzisiejszej wizyty w jaworskim sklepie Mini Maxi.
Bywam tam regularnie, gdyż ceny są bardzo atrakcyjne, a wybór duży. Można np. za 50 zł kupić 3 nowe bluzeczki (a jak się poszczęści, to i 5). Cenowo i asortymentowo Mini Maxi przypomina mi sieć "Szachownica", która również działa na Dolnym Śląsku - są to dwa moje ulubione miejsca, gdzie robię zakupy. Dzisiaj także było dużo towaru, a także była nowa dostawa (nawiasem mówiąc dostawy są tam dość często), przez co dwie panie pracujące tego dnia w sklepie były szczególnie zapracowane. Obsługę w tym sklepie oceniam neutralnie - ani negatywnie, ani pozytywnie. Panie krzywo nie patrzą, można sobie przebierać, oglądać towar, przymierzać w przymierzalni dowolną ilość sztuk. Kiedy się coś wybierze, idzie się do kasy z wybranym towarem, resztę się odwiesza, panie towar skasują, a na koniec jeśli powiem "dziękuję" to też odpowiedzą. Jednak jakiejś szczególnej sympatii z ich strony się nie odczuwa, no może jedna z pań wyróżnia się na tle koleżanek (tzn. uśmiecha się do klienta). Mówię to z punktu widzenia klientki, która nie zna się osobiście z paniami tam pracującymi. Widzę, że do Mini Maxi przychodzi dużo osób, które są znajomymi pracownic i z nimi panie sprzedające mają bardzo serdeczne relacje. Widziałam np. że sprzedawczynie wymieniają im bez problemu nieużywane ubrania na inne, ale sama nie miałam takiej potrzeby i nie wiem, jak taka moja prośba zostałaby rozpatrzona.
Sklep ma dużo klientów, głównie dziewczynek/dziewcząt/kobiet - z rana są to z reguły starsze panie, na rencie/emeryturze, a po południu kobiety wracające z pracy i dziewczęta wracające ze szkoły. I tutaj zaczyna się problem, ponieważ w sklepie od zawsze jest tylko jedna (!) przymierzalnia, a klientek czasem naprawdę się trochę zbierze, każda wybierze sobie kilka rzeczy do przymierzenia i wtedy trzeba stać w kolejce do przymierzalni nawet kilkadziesiąt minut. Taka sytuacja spotkała mnie w tegoroczne wakacje, kiedy sklep razem ze mną odwiedziła grupa dziewczynek (na oko w wieku 12-13 lat), które przymierzały dużo ubrań, komentowały się nawzajem, śmiały, blokowały dla siebie nawzajem przebieralnię, a i tak na końcu nic nie kupiły (a ja cały czas stałam w kolejce i czekałam). Ja się staram nie blokować kolejki (zawsze mnie denerwowały klientki zagadujące w nieskończoność sprzedawczynie albo przymierzające kilkanaście ciuchów i nie mogące się na żaden zdecydować), staram się wybrać kilka rzeczy i szybko przymierzyć, po czym kupić te, które ładnie leżą, a resztę odłożyć. Sama niekomfortowo się czuję, kiedy jest tylko jedna przebieralnia, bo staram się przez to przymierzać ubrania w biegu (a potem w domu czasem się okazuje, że coś leży inaczej niż się wydawało), wiedząc, że na zewnątrz czeka wężyk pań stojących w kolejce i przestępujących z nogi na nogę. Nie rozumiem, czemu nie dorobiono chociażby drugiej przymierzalni - miejsca na pewno by wystarczyło.
Dzisiaj na szczęście aż tak dużo klientek nie było, zdążyłam przymierzyć kilka rzeczy i wybrać coś dla siebie, ze sklepu wyszłam zadowolona z udanych zakupów.
Jeżeli chodzi o zaopatrzenie sklepu to jest ok. Ale żadko robiię tam zakupy ze względu na tragiczną obsługę. Na stoisku z wędlinami czeka sie godzinami aż pani szanownie podejdzie bo akurat coś kroi. Kasjerki a szczegolnie jedna tęgawa niska pani z krótkimi, ciemnymi włosami odnosi sie z wyższoscia, badawczo sprawdza wozek i oglada karty platnicze, mam wrazenie ze z kazdego robi potencjalnego złodzieja. Nie polecam!!!
Odwiedzając tak poważny urząd spodziewałam się profesjonalnego traktowania-było inaczej...
Wybrałam się z małym dzieckiem,usadzonym w nosidełku,gdyż wiedziałam,że w budynku nie ma windy,a interesujący mnie wydział jest na drugim piętrze,do którego prowadzą strome kręte schody.
Dwóch ochroniarzy przy bramce przepytalo mnie o bezpieczeństwo owego nosidełka,wiek dziecka itd. oraz cel wizyty. Udałam się na górę,odczekałam,aż minie zadyszka i weszłam.Przy dużym stole zawalonym aktami i papierami siedziało 5 pań.Kilka z nich popijało kawę i jadło kebaba na wynos z pobliskiej knajpki.Zwróciłam się do najbliżej siedzącej o wyciąg z akt, podałam dane. Pani upierała się,że takowe nie istnieją,a jak już się znalazły,próbowała mi wmówić,że nie mogę żądać odpisu.Przeforsowałam w końcu rację i kazała mi przyjść za 7dni po odbiór.Nie można nikogo upowaznić do odbioru,a z racji,że mieszkam daleko poprosiłam o wysłanie pocztą na podany adres.
Po 10 dniach zadzwoniłam,czy odpis wysłały ,bo wcześniej zapomnialam. Niestety nie wyciągnięto jeszcze akt-miałam zadzwonić jutro.Dwa dni później akta "wyszły"z archiwum i mozna je było wysłać.Podałam ponownie adres,żeby nie było wątpliwości.
12 dni później zadzwoniłam do sądu z pytaniem,kiedy wysłano mój odpis. Odebrała inna niż zwykle kobieta. Poszperała,kazała czekać na linii,po chwili odezwała się w słuchawce:"Nie wiem,leżał na stole,już wysyłam poleconym". Pod kebabem się chyba schował ten list.
Miesiąc po wizycie w sądzie, doczekałam się owego odpisu,na który pierwotnie miałam czekać 7dni. Nie warto wspominać,że nie wysłano go poleconym i zawiera zasadniczy błąd.
Admin usuwa komentarze niezgodne z jego przekonaniami politycznymi podając jakieś niezrozumiałe powody, przypomina to cenzurę lat PRLu. Człowiek ten zapomniał chyba, że tam tylko pracuje i powinien być obiektywny a swoje przekonania powinien zostawić w domu. Do tego portal ten działa topornie widać nie zatrudnili tam informatyka. To wstyd bo to główna skarbnica wiedzy o mieście, niestety nieobiektywnej wiedzy.
Wysłałem prośbę o nadanie profilu oficjalnego dla mojej witryny. Otrzymałem jedną wiadomość z OWU Kont Oficjalnych, które zaakceptowałem odpowiadając na e-mail'a oraz informację, że "przed ostatecznym zapadnięciem decyzji" przesyła NK w/w OWU. Niestety jak na razie kontakt ucichł i nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Odpisywałem już kilka razy na tym samym tickecie, ale jak na razie bez odpowiedzi. Nawet choćby informacji, że konto nie zostanie przyznane.
Dziękujemy za przesłaną obserwację dotyczącą pracy zespołu NK. Na wstępie chcielibyśmy przeprosić, jeśli nie otrzymał Pan jeszcze odpowiedzi. Zależy nam na wyjaśnieniu sprawy, więc prosimy o przesłanie numeru ticket na adres jakoscobslugi@nasza-klasa.pl Pozdrawiamy, Adrian Adziński zespół nk.pl
Muszę przyznać,że nie...
Muszę przyznać,że nie bez powodu firma otrzymuje liczne nagrody jakości.
Mimo niewielkiej przestrzeni,w miarę schludnie i logicznie zagospodarowany,sklep jest bardzo dobrze wyposażony i mimo,że często go odwiedzam,nie zdażyło się,żeby jakiś produkt z gazetki nie był w ogóle dostępny; z racji niewielkiego metrażu zdaża się,że produkty o dużych gabarytach są przed zakończeniem promocji odsyłane,ale z doswiadczenia wiem,że jeżeli nam zależy kierownictwo nam takowy sprowadzi.
A'propos mebli-jeżeli ktoś potrafi wykonywać proste ruchy młotkiem- polecam.Sama umeblowałam nimi pokój i całkiem nieźle się prezentuje,a ceny są śmiesznie niskie.
Jeżeli ktoś czyta etykiety,to warto zapłacić połowę ceny za produkt markowy ukryty pod logiem miłego owada.
Z obsługą nie ma problemów; panie dobrze orientują się w asortymencie,zdaża się,że znają ceny na pamięć i nie tracą cierpliwości przy "zawianych" klientach.Zdażyło mi się, że musiałam wyciągać dowód,mimo że już dawno skończyłam 18-kę."Dzień dobry"i "zapraszamy ponownie"są kierowane do każdego,kasjerki są schludne i mają ładne paznokcie.
Żeby nie przesładzać, minusem są każdorazowe propozycje nabycia jednorazówki płatnej oraz ostatnio gazetki z programem TV,co przy częstych zakupach bywa drażniące.W weekend kolejki do dwóch czynnych kas(a są 3) są długie.
Na chwałę nie zasługuje mały parking- często nie ma gdzie zaparkować oraz brak stanowiska na wózki nazewnątrz budynku.W środku ciężko manewruje się wózkiem wśród wąskich alejek.
Szczerze polecam. Poczułam się tam potraktowana indywidualnie, kelnerki przywitały mnie przy wejściu.. wskazały wolne miejsce i od razu podały kartę. Wg. mnie centy trochę wygórowane, aczkolwiek zarówno jedzenie jak i drinki bardzo dobre. Podchodzą c o jakiś czas, pytają czy wszystko w porządku, zgarniają puste szkło. Bije czystość i pełen profesjonalizm. A kelnerki bardzo sympatyczne i pomocne!
Ilość klientów - bardzo duża, mimo tego pracownicy bardzo się uwijają ;) Są pomocni i uśmiechnięci. Często doradzają, jeśli ktoś nie jest pewny wyboru. Menu - czytelne. Ilość produktów godnych polecenia- bardzo duża! Czekolada na gorąco -mm.. bardzo słodka i gęsta - cudo! Torciki oraz jabłecznik na ciepło z gałką loda, aj! aż mi ślinka cieknie. Na pewno jeszcze nie raz tam wrócę.
Ze względu na sąsiedztwo, często w drodze na spacer z dzidziusiem zaglądam do AlDI.
Sklep jest bardzo przestronny,czysty,ale musiałam się nachodzić,żeby coś znaleść.Brak jest kasy pierwszeństwa-mimo kolejek kasjerzy pozostają obojętni na kobiety w ciąży, małe dzieci czy osoby niedołężne.
.Odstrasza obsługa; oprócz informacji o należności zachowuje całkowitą ignorancję wobec zwrotów grzecznościowych i niechętnie informuje o dostępności reklamówek.
Uniedogodnienie,szczególnie dla rodzica z wózkiem to brak koszyków-są tylko wózki.Nie sposób prowadzić 2 jednocześnie-a więc pozostaje ograniczenie zakupów do minimum.
Oferta jest mocno ograniczona do niem.wyrobów,plusem są oryginalne smaki herbat,placki i puree ziemniaczane w proszku w bardzo konkurencyjnych cenach i dobtej jakości.Pozostałe produktu cenowo są przeciętne.
"Wprawieni"mogą trafić na ciekawe okazje szczególnie niedrogich ubrań.
W sklepie KappAhl rzadko kiedy znajdowałam coś dla siebie. Sporadycznie udało coś mi się kupić, dlatego też nigdy nie zakładałam karty lojalnościowej tego sklepu, ponieważ wiedziałam, że często tu nie zaglądam. Tym razem weszłam, aby spojrzeć na dodatki. Szukałam rękawiczek, ciepłego szala, chciałam również spojrzeć na biżuterie. Wchodząc do sklepu skrzywiłam się. W sklepie unosił się brzydki zapach. Jednak próbując nie myśleć o tym zapachu rozglądałam się chodząc po sklepie. Zauważyłam ciekawe spodnie, było ich kilka rodzajów i w przystępnej cenie. Wzięłam kilka par i udałam się do przymierzalni. Przy przymierzalni nie było żadnego pracownika więc bez numerka weszłam do środka. Będąc nawet w przymierzalni cały czas czułam, ten brzydki zapach. Wychodząc natknęłam się na ochroniarza i w jednej sekundzie zrozumiałam, skąd ten brzydki zapach się bierze. Skutecznie więc już starałam się unikać kontaktu z ochroniarzem. Spodnie rzeczywiście dobrze leżały więc postanowiłam wziąć dwie pary. Pomyślałam również, że może jednak warto byłoby założyć kartę stałego klienta. Z taką myślą ustawiłam się w kolejce. W kolejce czekałam około 3 minuty, czynna była tylko jedna kasa. Pracownik, wziął moje rzeczy i cichym głosem się przywitał. Zostały odpięte klipsy od ubrań, rzeczy zostały złożone i spakowane do reklamówki. Następnie równie cicho Pani powiedziała mi ile muszę zapłacić. Stojąc przy kasie oglądałam jakieś drobiazgi, które leżały w zasięgu ręki. Całkiem zapomniałam o tym, aby założyć kartę. Niestety przypomniało mi się o tym, jak już wracałam do domu. Tak to już jest, że jak się nie chce niczego, to pracownicy pytają i przypominają, a jak jest już jesteśmy zdecydowani to nikt nie przypomni.
Na samym początku udałam się po pieczywo niestety okazało się że mimo tak wczesnej pory moich ulubionych bułeczek już nie ma jednak Pani z tego działu poinformowała mnie że za niecałe 5 min będą je miały więc zaproponowała żebym w tedy podeszła. Ucieszyłam się bo to nie długo trwało, a w tym czasie zrobiłam resztę zakupów. Sklep jak zawsze wyglądał bardzo ładnie, czysto, cały personel był bardzo miły. Po znalezieniu wszystkich produktów wróciłam na dział pieczywa i faktycznie to czego chciałam już było podziękowałam Pani i udałam się do kasy.Kolejek nie było. Przy kasie również siedziała bardzo miła Pani która przywitała mnie miłym Dzień Dobry zapytała o kartę sklepu powiedziałam że nie mam więc rozpoczęła kasowanie moich produktów, zapłaciłam dostałam dokładnie wydaną resztę z paragonem oraz usłyszałam miłe zaproszenie do ponownego przyjścia i do widzenia.
Jestem dość częstym klientem empiku, lubię robić zakupy w nowym lokalu w Galerii Jurajskiej.W piątek także tam się udałam po nową ksiązkę Wojchecha Manna.W sklepie panował porządek, towar ładnie wyeksponowany, słychac było miłą muzykę.Zaczęłam krazyć pomiędzy regałami w poszukiwaniu książki.Pomimo tego że w tym czasie w sklepie zauważyłam tylko dwóch pracowników, jeden z nich przesympatyczny pan Paweł natychmist doszedł do mnie oferując mi swoją pomoc.Szybko zaprowadził mnie do stołu na którym były wyłożone książki, miło zapytał czy może mi jeszcze w czymś pomóc-podziękowałam i poszłam obejżeć kalendarze. Po chwili podeszła do mnie pani (nie była ubrana w firmową koszulkę,może kierownik ponieważ poźniej robił kontrolę na kasie) i także bardzo sympatycznie zaproponowała pomoc.Podczas całej mojej wizyty czułam że pracownicy są bardzo chętni do pomocy, robili to w bardzo miły sposób nie byli nachalni.Lubię tam robić zakupy
Zainteresowana byłam spędzeniem Sylwestra w tym roku poza granicami naszego kraju. Wstąpiłam do punktu EXIM Tours w Galerii Opolanin, w Opolu. Zatrzymałam się przed otwartym wejściem i patrzyłam na wywieszone różne propozycje spędzenia wolnego czasu. Zauważyłam jedyną osobę z obsługi przy biurku wpatrzoną w komputer. Przeczekałam 4 minuty, spodziewałam, ze Pani z obsługi podejdzie do mnie i spyta, co mnie interesuje. Niestety nie podeszła, nie usłyszałam, ani dzień dobry, ani zapraszam do środka.
Postanowiłam sama wejść i dowiedzieć się czegoś więcej. Wchodząc usłyszałam dzień dobry, nie poproszono mnie, żebym usiadła przy biurku, sama z tego skorzystałam. Nie spytano mnie, w czy mogę pomóc, sama zaczęłam rozmowę pytając o propozycje sylwestrowe w Egipcie.
Otrzymałam kilka poprawnych zapytań: jaki standard hotelu, rodzaj wyżywienia, długość pobytu, miejsce wylotu - natomiast brak zapytania o ulubiony charakter hotelu, sama zgłaszam swoje preferencje: kameralność, dużo zieleni, spokój, niska zabudowa.
Na moje zapytanie o imprezy fakultatywne (niestety Pani obsługująca nie zapytała, czy mnie interesuje ta atrakcja) usłyszałam kilka propozycji.
Nie jestem zachęcana to szybkiej decyzji wykupienia miejsc, sama pytam, czy jest jeszcze duzo wolnych miejsc – uzyskuję odpowiedz „warto już wykupić ofertę, zależy czy będą miejsca w samolocie, hoteliki powoli znikają”.
Sama pytam o charakter turnusu sylwestrowego, czy jest bal, atrakcje. W odpowiedzi uzyskuję informację, że balu nie ma w ofercie, najwyżej klasyczna dyskoteka. Jest tylko uroczysta kolacja z dodatkowym przystrojeniem oraz dodatki świąteczno-noworoczne w cenie imprezy. Jakie atrakcje? „Nic szczególnego tam nie ma, nie mamy informacji jak oni to urozmaicają”.
Sama poprosiłam o katalog, w uzupełnieniu dowiedziałam się, że w katalogu jest część ofert, więcej na stronie internetowej biura.
Wychodząc powiedziałam, że się zastanowię i dziękuję. Nie usłyszałam od obsługującej Pani ani dziękuję, ani do widzenia, ani zapraszamy ponownie lub „gdyby były jakiekolwiek jeszcze pytania – prosimy zadzwonić lub przesłać zapytanie e-mailem /skype, facebook)”.
Warto też usłyszeć zapowiedz atrakcyjnej oferty na Lato 2011 – zaprosić po odwiedzenia biura po katalog, do zaglądnięcia na stronę internetową…
Podsumowując mój pobyt w tym biurze, to niestety obsługa była połowiczna, nie wykazująca inwencji, pełnego zaangażowania – to pracownik powinien zadawać jak najwięcej pytań, a nie klient podpowiadać, co obsługa powinna znaleźć ciekawego w komputerze.
Niedopuszczalne jest siedzenie i wpatrywanie się w komputer, gdy w tym czasie w pomieszczeniu bez klientów osoba przechodząca zatrzymuje się i kilka minut czyta ofertę (pomieszczenie wewnętrzne w galerii). Nie zrozumiałe jest dla mnie również, że pracownik tak chłodno żegna się z potencjalnym klientem, bez podziękowania za przybycie i zaproszenia do ponownego odwiedzenia.
Asortyment nie był zgodny z ofertą. Chciałam kupić baterie paluszki i sok z kaktusem niestety nie udało mi się tego dostać. Poprosiłam kasjerkę o pomoc w odnalezieniu interesujących mnie produktów i usłyszałam, że sama mam sobie poszukać. Nieodpowiednia była również forma w jakiej kasjerka się do mnie zwracała. Mówiła przez Ty co sądzę, iz było nie na miejscu.
W piątek udałam się na zakupy i przy okazji do Vision Express aby zakupić płyn do szkieł kontaktowych. W salonie było raptem 3 klientów i obsługa była zajęta. Oprócz jednego Pana, który prawdopodobnie jest technikiem. Widział iż czekam na obsługę, ale dopiero po kilku minutach podszedł i bardzo mile mnie obsłużył. Generalnie obsługa była miła tylko czemu od razu nie podszedł?
Często tankuje na tej stacji i niestety kilka razy spotkałam się z nieprofesjonalnym traktowaniem przez obsługę głównie przy kasie. Brak zainteresowania klientem, personel rozmawiał i żartował między sobą podczas gdy ja czekałam przy kasie aby zapłacić za paliwo. Jednocześnie ponowie tankujący gaz i paliwo są bardzo mili i uczynni. Zawsze pytają się czy umyć szyby lub informują mnie o możliwych promocjach, z których mogłabym skorzystać. Mogłoby być więcej Panów tankujących, ponieważ prawie zawsze muszę czekać na zatankowanie gazu. Ocenę powinnam podzielić na dwie - ocena personelu przy kasie +1 oraz panów tankujących +4
Sklep jest jednym z liderów w kategorii delikatesy w Polsce. Całość koncepcji jest zdecydowanie przemyślana. Sklep oferuje produkty o wyższej jakości, jednak można tu bez problemu zrobić normalne zakupy. Często organizowane są akcje promocyjne i wówczas ceny produktów nieznacznie różnią się od tych oferowanych w dyskontach czy hipermarketach. Na duży plus zasługują zwłaszcza stosika z wędlinami, serami i alkoholami. Jest tak i ze względu na olbrzymi wybór, jakość (najświeższe wędliny spośród 'marketów' w całym mieście) ale też i niespecjalnie wygórowaną cenę. Jakość obsługi również zasługuje na dużego plusa. Personel zawsze uśmiechnięty, widać też, że chyba lepiej opłacany niż np. w Biedronce. Dobre położenie, w stosunkowo nowej dzielnicy Torunia, sprawia, że w godzinach popołudniowych w sklepie panuje duży ruch. Nie zdarza się jednak tak, że otwarte są wówczas, jak w hipermarketach, ledwie 2 czy 3 kasy. Kadra menedżerska reaguje błyskawicznie i ruch jest szybko rozładowywany. Minusem akurat tego sklepu PiP jest słabe oświetlenie. O ile PiP wyznaczał w Polsce zasady merchandisingu i mi.in. w świetny sposób eksponował świetlnie towar, o tyle z niewiadomych względów akurat sklep na Legionów odstaje od tych norm.
Ze względu na spowodowaną stłuczkę korzystałem z usług towarzystwa, w którym byłem ubezpieczony (AC). Ponieważ samochód wymagał odholowania, wezwałem za pośrednictwem infolinii lawetę. Samochód przyjechał w przeciągu 20 minut (stłuczka miała miejsce w centrum Torunia) i sprawnie odholował moje auto do najbliższego serwisu Fiata.
W dalszej kolejności musiałem zgłosić szkodę poprzez infolinię. O dokumentację zdjęciową zadbał pracownik, który mnie odholował do serwisu, resztą zajął się warsztat w porozumieniu z firmą MTU. Zwrot kosztów za naprawę odbył się bez żadnych ingerencji z mojej strony, protokół, jaki musiałem wypełniać, był czytelny i nieskomplikowany. Towarzystwo wysyłało ów protokół pocztą.
Plusy:
- profesjonalna obsługa
- szybki czas rozliczenia
Minusy:
- brak możliwości załatwienia wszystkiego w placówce
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.