Opinie użytkownika (8682)

Ta obserwacja odbyła...
Ta obserwacja odbyła się 2 miesiące temu, lecz z uwagi na to ,że kilku moich znajomych miało podobne doświadczenia, którymi się właśnie wymieniliśmy i dalsze podobne konsekwencje, zdecydowałam zamieścić ją na tym portalu, ponadto jestem uczestnikiem obserwacji dopiero od miesiąca.Na rozmowę w biurze tej instytucji umówiłam się poprzedniego dnia z uwagi na to,że w internecie znalazłam ofertę pracy mnie interesującą i aby otrzymać dane pracodawcy musiałam osobiście zarejestrować się w klubie pracy należącym do OHP.Przyjechałam, biuro znalazłam bez problemu, duża, widoczna ,cokolwiek wypłowiała tablica informacyjna ( "woła" renowacji) informowała o miejscu tej instytucji. Sam budynek jest w głębi ogrodu i niczym nie przypomina firmy, a raczej prywatny, zadbany domek mieszkalny (i częściowo taką funkcję jedna strona budynku chyba spełnia), jednak po zbliżeniu się można zauważyć "skąpą" informację, że znajduję się we właściwym miejscu.Po wejściu do biura przywitała mnie bardzo miła, uśmiechnięta pracownica, która właśnie żegnała innych klientów. Porozmawiałyśmy chwilę na temat interesującej mnie oferty i okazało się, że firma której dotyczy jest nie do końca solidna jeśli chodzi o to stanowisko pracy, gdyż z biura OHP wysłano tam już sporo zainteresowanych i można powiedzieć "bez echa", ale ja jestem osobą, która nie zraża się zbyt szybko.Ponadto ja lubię rzetelną informację niezależnie jakie jest jej brzmienie. Podejrzanie traktuje zbyt obiecujące słowa i normalnie (cokolwiek to znaczy) przyjmuję pozostałe. Miła pracownica wprowadziła moje dane, wypełniłam odpowiedni formularz i Pani Grażyna (tak miała na imię) wypisała mi skierowanie i zaproponowała abym od razu udała się do firmy Inter-snack aby, jak to się mówi, "kuć żelazo póki gorące".Tak też zrobiłam.samo biuro to stosunkowo małe pomieszczenie, ale wystarczające (tak mi się wydaje) do pełnienia swojej funkcji: 2 biurka, komputer ,inne urządzenia biurowe, 2 szafy na dokumenty, krzesełka przy biurkach, wszystko uporządkowane, duże okno uzupełnia oświetlenie dzienne.Pracownica miła, uprzejma ,skora do żartów, widać od razu pełna "życia i energii'. pożegnałyśmy się i udałam się ze skierowaniem do interesującej mnie firmy.

DORA_1

25.05.2011

OHP

Placówka

Nysa, Słowiańska 15

Nie zgadzam się (8)
W ogródku piwnym...
W ogródku piwnym zlokalizowanym w tym miejscu umówiono się ze mną na rozmowę kwalifikacyjną w związku z prowadzoną rekrutacją na stanowisko pracy w jednym z miejscowych banków.Byli to dwaj panowie - franczyzobiorcy jednej z pobliskich placówek. Aczkolwiek niedzielny dzień nie jest typowym dla tego rodzaju spotkań, to jednak nieoczekiwane okoliczności spowodowały konieczność jego zorganizowania.Przybyli na spotkanie dwaj panowie przeprosili mnie po raz kolejny (wcześniej poprzedniego dnia podczas rozmowy telefonicznej), wyjaśnili okoliczności i przeszliśmy do meritum rozmowy. Rozmowa odbyła się w bardzo przyjaznej, życzliwej atmosferze, rekrutujący pytali o różne sprawy zwiazane z moim dotychczasowym zatrudnieniem, je odpowiadałam, także pytałam o różne kwestie, negocjowaliśmy ewentualne wynagrodzenie. Rekrutujący ubrani stosownie do okoliczności ,pogoda przypominająca piękną wakacyjną aurę, a temperatura sięgająca 20 stopni Celsjusza to wystarczający powód aby nie zakładać marynarki w takim miejscu jak tutaj. Miejsce cokolwiek jednak niefortunne do tego typu spotkania - ogródek piwny nadaje się bardziej do lekkich rozmów towarzyskich, w dodatku pojawił się "grajek" z harmonią, który skutecznie zakłócał prowadzenie rozmowy, a z uwagi na ważność rozmowy i obecność niedzielnych klientów nie można było pozwolić sobie na zbyt głośną rozmowę.Sama oferta pracy w pełni godna uwagi i do przyjęcia , jednak nie ja jedna byłam umówiona w tym dniu i choć ostatecznie profil innego kandydata bardziej odpowiadał rekrutującym a moja osoba ostatecznie nie została przyjęta to jednak trzeba oddać profesjonalizm prowadzącym rozmowę, wieczorem zadzwoniono do mnie i poinformowano o tym fakcie. Jedyne co było minusem, to miejsce zorganizowania spotkania, ale nie zawsze wszystko może być do końca "dopięte na ostatni guzik" więc w zasadzie czepiać się nie ma co, są różne okoliczności i czasem trzeba się do nich dopasować w miarę możliwości.

DORA_1

25.05.2011

S&K Invest

Placówka

Nysa, Rynek 39/1u

Nie zgadzam się (11)
W okresie wiosennym...
W okresie wiosennym i letnim przy knajpach, barach, restauracjach rozkładane są ogródki piwne, gdzie podczas pięknej pogody ciężko czasem znaleźć wolne miejsce. W Nysie znalazłam się w tym ogródku na rynku przy pizzerii „Piec” z powodu niecodziennych okoliczności i nietypowym dniu (niedziela) dla tych okoliczności - umówiono się tu ze mną na odbycie rozmowy w ramach prowadzonej rekrutacji na pewne stanowisko. Ponieważ przybyłam tu w towarzystwie innej osoby stosunkowo przed czasem, usiedliśmy przy jednym ze stolików w cieniu rozłożystego parasola. Dzień gorący, upalny i aż dziwne że o tej popołudniowej porze było dużo wolnych miejsc, ale szybko można było zorientować się, że warunki na pozór idealne na spędzanie niedzielnego popołudnia nie do końca takie są.Można usiąść na świeżym powietrzu, pogadać ze znajomymi, napić się piwka lub innych napojów, tylko trochę przeszkadzają samochody i motocykle, które poruszają się w bezpośrednim sąsiedztwie tego miejsca i też tu parkują.Tak myślę, że skoro dziś niedziela to ich ilość z pewnością jest mniejsza niż w zwykły dzień. Swoją drogą to władze miasta mogłyby to centralne miejsce miasta tak zorganizować aby była to swego rodzaju "oaza ciszy i spokoju" bo okolica jest atrakcyjna i (moim zdaniem) sprzyjająca spacerom rekreacyjnym - sporo zieleni i klombów kwiatowych a także pizzerie,puby i kawiarnie.Po ok. 3-4 minutach do naszego stolika podeszła kelnerka i przepraszając za zbyt długie oczekiwanie podała nam 2 karty menu, którym nie byliśmy zainteresowani, woleliśmy zapytać o ofertę napojów za wyjątkiem piwa.Udzieliła nam pełnej informacji i przyjęła zamówienie, ja poprosiłam o wodę mineralną a mój towarzysz o napój mix - owocowy. Tak swoją drogą oczekiwanie nasze na obsługę nie sprawiało długiego, ale profesjonalizm obsługi staną na najwyższym poziomie, przeprosiła tak na wszelki wypadek, to bardzo miłe i świadczy o życzliwym podejściu do klienta.Po chwili przyniosła nam zamówione napoje i zdziwiłam się bo woda mineralna 0,25 litra była w szklanej butelce - dawno już takiej nie widziałam, standardem są dzisiaj,butelki plastikowe.Gdy odbyłam zaplanowaną rozmowę, wypiliśmy napoje zaczęliśmy rozglądać aby dokonać zapłaty, niestety obsługujące dziewczyny (2 osoby) były zbyt zajęte konwersacją ze sobą, aby zauważyć, że ktoś ich potrzebuje, a tak w ogóle nic by się nie stało gdyby jedna podeszła i tak na wszelki wypadek zapytała - czy podać coś jeszcze, zaznaczając tym swoje pełne zainteresowanie klientami, tym bardziej ,że w ogródku były tylko jakieś 5-6 stolików zajętych więc klienci byli jak "na dłoni".Dziewczyny obsługujące w fartuszkach gustownych, firmowych w kolorze stonowanej zieleni, sympatyczne, miłe i jakoś im zabrakło "odrobiny kunsztu obsługi". ostatecznie musieliśmy wstać od stolika i uregulować należność przy barze - 6,50 zł. Miejsce miłe, ściszona muzyka z radia umila czas siedzącym przy stolikach, tylko przejeżdżające pojazdy od czasu do czasu przeszkadzają, zwłaszcza motory.

DORA_1

25.05.2011

Piec

Placówka

Nysa, Rynek 39/1u

Nie zgadzam się (4)
Nowy tydzień, nowy...
Nowy tydzień, nowy dzień, nowe promocje w EKO ku radości każdego klienta, sklepu zadowoleniu i ogólnie dobremu wrażeniu. Resztki poprzedniej promocji jeszcze do końca nie zniknęły a już nowe się pojawiły. Standardowo biorę bułeczki świeże, cieplutkie, chrupiące i jak zawsze w cenie porywającej (0,29 zł/szt - najtaniej w okolicy).Promocje na mięsno -wędliniarskim stoisku godne uwagi: karczek bez kości 12,99 zł/kg (2 zł tańszy),świeże udka z kurczaka 3,99 zł/kg (1 zł tańsze), kiełbasa śląska wieprzowa 9,99 zł/kg (2 zł tańsza),pieczeń rzymska 7,90 zł/kg (2 zł tańsza). Kiełbasy śląskiej w tej przystępnej cenie biorę kilogram - będzie bigos jak marzenie.Inne stoiska też zapraszają bo oczywiście niższe ceny mają:jogurt Gracja 1,09 zł/szt (tańszy 0,30 zł, termin ważności do czerwca),śmietana 18% 2,29 zł/op.(tańsza o 0,60 zł, ważna do 16.06 br.), łosoś wędzony 29,99 zł/kg (tańszy o 5 zł, choć ogólnie nawet na promocji nie jest wcale tani), dla dzieci liczne promocje słodyczy, ketchup Pudliszki 3,49 zł/op (taniej 1,50 zł).Klientów dość sporo choć pora poranna ale obsługa jest bardzo zaradna. Ważą, dozują i doradzają w pełni klienta zadowalając,nie narzekają tylko przyjaźnie się uśmiechają. Miło, życzliwie z uśmiechem na twarzy bo każdy klient jest dla nich ważny. Towar na półkach cenami oznaczony by klient był świadom wydania "mamony".Sklep bardzo dobrze jest oświetlony, klient nie musi wpatrywać się w ceny, jeden "rzut" oka i wszystko jasne, brać czy poczekać na lepszą okazje.Przesuwam się z wolna po stoisku z chemią, płyn PUR tak tani,że grzech go nie wziąć( 3,89 zł/litr z 4,99 zł). Staję do kasy, płacę, odchodzę i pewno jeszcze nie raz tu wrócę.

DORA_1

24.05.2011

EKO

Placówka

Grodków, Reymonta 7

Nie zgadzam się (9)
Przypadkowa obserwacja lub...
Przypadkowa obserwacja lub inaczej spostrzeżenie okazjonalnego"gapia" , bo tak mogę określić siebie w tym momencie.Będąc z dzieckiem na placu zabaw przylegającym do terenu LOK-u na którym znajduje się plac manewrowy dla kursantów nauki jazdy, miałam okazje widzieć jak szkoli się umiejętności przyszłych kierowców.W pewnym momencie zauważyłam samochód "L" ćwiczący jazdę po łuku i nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby nie fakt,że oprócz kierowcy w samochodzie nie widać było instruktora,który nadzorowałby tą jazdę, najpierw pomyślałam "poszedł do WC", ale potem wcale się nie pojawiał, to myślę "może ktoś ćwiczy poza kursem" np. dziecko któregoś z pracowników, ale ok południa pojawił się,jak mniemam instruktor, powiedział: super, bardzo dobrze, teraz pojeździsz trochę po mieście.Jak to co widziałam nazywa się super to albo ten instruktor to pseudo-nauczyciel, albo szkoła stawia tylko na zarobienie "kasy", a ty człowieku i tak "radź sobie sam".Kursant po łuku jeździł tak różnie "jak się udało", czasem jak"pijany zając po ścieżce" a czasem nawet dobrze.Nie dziwi mnie fakt,że potem gdy kursanci idą na egzamin, wielu podchodzi n-razy, jeśli instruktor zamiast szkolić poprzez nadzorowanie,instruowanie np. w którym momencie,ile skręcić kierownice aby zachować prawidłowy tor jazdy, robi sobie "wolne", nie można oczekiwać dobrych wyników.Najczęściej ludzie narzekają na egzaminatorów i pewnie też w tym coś jest, ale za wielu instruktorów też trzeba by się było wziąć. Pamiętam czas gdy sama byłam uczestnikiem takiego kursu - moi instruktorzy to był pełen profesjonalizm, takiej sytuacja jaką dziś zaobserwowałam nie miała "prawa zaistnienia".Nie wiem jaki jest koszt tego kursu w tej szkole jazdy, ale z tego co widziałam dzisiaj, na pewno o wiele za wysoki. Instruktor nie może być nieobecny, nie może nie nadzorować, nie może nie instruować, nie powinien chwalić czegoś przy czym go nie było.Może jestem zbyt surowa, ale z tego co widziałam wysnuwam wnioski:wiedza i kompetencje- pewno tylko są i na tym koniec, bo przełożenia na czyny jakoś nie było widać; zachowanie - pojawił się w pewnym momencie; oferta szkolenia - ma popyt, bo wielu chce mieć prawo jazdy, obsługa - jakaś widać jest ,w końcu kursant do miasta pojechał z instruktorem.Wygląd placu manewrowego - to tylko istnienie czegoś co być może kiedyś było "łukiem" - resztki farby wyznaczającej linie ruchu po asfaltowej nawierzchni, stare- odrapane, zniszczone pachołki, teren przy pasie do ćwiczeń nieuporządkowany, jakieś "graty",odpadki czy resztki drewna.Słowem można powiedzieć- wszystko jest i tylko jest a reszta to "biznes".Może się czepiam, ale swoją drogą byłoby fajnie gdyby jakiś kursant opisał swoje odczucia i obserwacje, bo moja opinia jest tylko na zasadzie "jak Cię widzą, tak Cię piszą', co widziałam opisałam i niekoniecznie rację mieć musiałam

DORA_1

23.05.2011

LOK

Placówka

Grodków, Krakowska 15

Nie zgadzam się (7)
Pogodny poranek zapowiada...
Pogodny poranek zapowiada gorący , upalny dzień. Wybrałam się z dzieckiem na spacer po osiedlowych parkingach gdyż mój 3-latek to prawdziwy miłośnik samochodów, dlatego idąc analizowaliśmy parkujące "marki". Po drodze wstąpiłam do tej placówki handlowej po jakieś napoje aby zapobiec pragnieniu. Na zewnątrz sklep, jakby się zdawało w pełni "przyjazny" dla wszystkich klientów , przystosowany podjazdem dla osób niepełnosprawnych na wózkach, tymczasem po wejściu "jawi" się obraz zupełnie przeciwny; miejsca w sklepie owszem dużo, ale tylko dla regałów z towarem i artykułów poustawianych na posadzce sklepu, klienci mogą poruszać się tylko z koszyczkami sklepowymi i to bardzo uważać bo łatwość strącenia towaru możliwa na "max-a", minąć idącego między półkami innego klienta graniczy z cudem a ze mną idzie małe dziecko - dopiero musiałam uważać, całe szczęście przyszłam tylko po określone artykuły więc nie zabawiłam długo. Wzięłam mała butelkę wody mineralnej 0,5 litra, napój owocowy "scooby"wybrało dziecko i do tego tik-taki. Z dostępnych 2 stanowisk kasowych jedno obsługiwało ale zaraz do drugiego przyszła też pracownica. Chwilę postałam to pewne rzeczy zauważyłam,w zasięgu mojego wzroku była chłodnia z wędlinami, zauważyłam parówki cienkie z ceną 9,60 zł;/kg, grubsze 10,40 zł/kg; moim zdaniem to dużo, żeby nie powiedzieć bardzo dużo bo widziałam tańsze w innych sklepach o ponad 2 zł, no ale to sklep osiedlowy więc pewnie właściciel wychodzi z założenia, że i tak klienci przyjdą bo do miasta jest "kawałek".Może to i dobre rozumowanie, ale wg mnie brak w tym logiki bo jak towar zostanie - to co z nim zrobi?Wędliny mają krótki termin ważności do spożycia.Obsługujące panie miłe, uprzejme, uśmiechnięte, starają się umilić pobyt klienta tylko wygląd taki trochę niewspółczesny - białe fartuchy jak za dawnej tzw."komuny"nie budzące zachwytu. W sklepie bardzo mało klientów i wcale nie jestem zdziwiona, natłok towaru, ciasnota i zaduch gorąca nie przyciągają (takie wyciągnęłam wnioski będąc tam). Nie jestem systematycznym klientem więc oceniam to jednorazowo.W kasie zapłaciłam za zakupy, a właściwie za-kupki, tylko 3,99 zł, to niewiele, ale też niewiele kupiłam. Z zakupów, zapłaty i obsługi mogę być zadowolona, ale z "obrazu" sklepu już mniej.

DORA_1

23.05.2011

Bort Wimar

Placówka

Grodków, Warszawska 2

Nie zgadzam się (7)
Najczęściej robię tu...
Najczęściej robię tu zakupy drobne, bieżąco uzupełniające, głównie za sprawą małej niedogodności jakiej ta sieć handlowa jeszcze nie udoskonaliła - brak możliwości zapłaty kartą kredytową. Tak też stało się i tym razem. Po większych zakupach w innym sklepie nie omieszkała zajrzeć i do tego. Parkuję z trudem na przysklepowym parkingu bo dziś dzień "targowy" więc okoliczni mieszkańcy tłumnie zjechali i także sklepy poodwiedzali, w każdym bądź razie miejsce udało mi się znaleźć. Wchodzę do sklepu, biorę koszyk i ruszam między stoiska.Ludzi niecodzienna ilość, 4 kasy obsługują na pełnych obrotach, gdyby dostępna była piąta też miałaby co robić, nie zraża mnie to.Na pierwszym planie woda mineralna Żywiec (najtańsza w mieście) 1,89 zł za butelkę 1,75 litra, biorę 3 sztuki - gorąco, upały nie będę "latać "co chwilę, cukier 3,49 zł/kg, też potrzebuję (tańszego nie spotkałam nigdzie), gąbka kąpielowa 1,19 zł, wzięłam,2 pomarańcze, 1 cytryna, opakowanie marchewki i już mogę ustawić się w kolejce do kasy, tu muszę trochę postać ,niestety, jestem dopiero szósta, ale trudno nie zawsze można wszystko załatwić szybko.Życie byłoby zbyt cudowne i jednocześnie stałoby się pewnie nudnawe gdyby człowiek wszędzie był pierwszy i na poczekaniu załatwiał sprawy.Urozmaicenie musi być a kolejka np. do kasy to jeden z tych aspektów. Tłum ludzi w sklepie spory, prawdę mówiąc cokolwiek ograniczone możliwości poruszania się, zwłaszcza dla klientów z wózkami, ale nie ma się co czepiać takie dni jak dzisiaj to obrazek niecodzienny, nawet pracownicy na sklepie, aby uzupełnić towar,wynoszą kartony w rękach aby nie ograniczać ruchu klientów. Wszyscy widoczni, po ubraniu można poznać, kto pracownik, jeśli klienci o coś pytają nie są zbywani lecz dokładnie informowani, mimo nawału pracy humor i życzliwość im dopisują. Doczekałam się obsługi w kasie, niby doraźne zakupy zrobiłam (sama je tak określiłam) i prawie 17 zł zapłaciłam. Narzekać nie mam co i nie narzekam, przy tym co wzięłam to i tak niewiele. Kasjerki , mimo pracy "pełną parą" uśmiechnięte, nawet zażartować potrafią, a na końcu dziękują za zrobione zakupy i zapraszają ponownie. Niejeden tu wróci.

DORA_1

23.05.2011

Biedronka

Placówka

Dębno Lubuskie, Mickiewicza 63

Nie zgadzam się (5)
Pewne artykuły w...
Pewne artykuły w domu mi się"pokończyły" więc pierwsze kroki poczyniłam do EKO a to głównie dlatego,że można tu zapłacić kartą i wiele artykułów kupić stosunkowo nie drogo i na promocjach.Zaparkowałam na przysklepowym parkingu i wchodzę do środka, zabierając wózek.Na wstępie warzywa i owoce -mijam, nie potrzebuję. Chłodnia z nabiałem:smakowita do smarowania, 2,99 zł/opakowanie 500g (na promocji z 3,99 zł, data ważności 17.07 br.) - biorę; śmietana 350g po 1,19 zł( promocja z z 1,89 zł, data ważności 24.05 bieżący miesiąc)- świeża, biorę; pieczywo - tradycyjnie świeże bułeczki po 0,29 zł/szt.- biorę; cukier już by się przydał, ale 4,99 zł/kg to za dużo, Biedronka ma taniej; makaron "nitka"po 0,99 zł/op. (promocja z 1,29) - biorę 2 szt.; sosy kanapkowe po 1,99 zł/słoiczek, duża obniżka bo z 3,49 zł, data ważności do jutra to moim zdaniem i tak za drogo, jeśli firma chce szybko zbyć ten towar to na pewno nie za tą cenę, nie biorę, zresztą bardziej zaciekawiła mnie promocja tego artykułu niż chęć jego zakupu;teraz chemia - proszki do prania Persil -liczne promocje, nie potrzebuję choć ceny godne uwagi: opakowanie 1,5 kg -19,99 zł (z 29,99) ,opakowanie 5 kg - 29,99 zł ( z 39,99), uniwersalny płyn czyszczący AJAKS 1 litr po 5,49 zł (promocja z 6,54)- biorę, płyn do płukania SILAN po 6,99 zł/litr ( promocja z 8,29) - biorę, farba do włosów 8,99 zł opakowanie (mój kolor Burgund z 11,99 zł) biorę,ustawiona paleta z wodą mineralną i ogromnym napisem z ceną promocyjną 1,99 zł/1,5 litra to za dużo i tylko dlatego, że Biedronka ma tańszą za 1,75 litra, w innych okolicznościach pewnie byłaby to okazja.Podeszłam do kasy ,zapłaciłam kartą (to bardzo wygodna forma płatności),kasjerka miła, uśmiechnięta, chętnie rozmawia z klientem, proponuje batoniki promocyjne, reklamówkę na zakupy, ubrana w strój ochronny, na sklepie też widać krzątających się pracowników, którzy wyróżniają się wśród klientem odzieniem ochronnym, też chętnie , z uśmiechem na twarzy informują klientów gdy ci o coś zapytają. Rzadko biorę wózek na zakupy, tym razem wzięłam i bez problemu ( mimo jego gabarytów) mogłam poruszać się po sklepie bez obawy, że jakiś artykuł strącę.Jedyne co mi się nie podobało to wspomniana cena sosów kanapkowych na promocji, ale mam nadzieję, że jutro znikną one z półki.Nie wiem jak inni ( pewnie tak różnie), ale generalnie lubię tu robić zakupy, każdy ma prawo do własnego zdania, własnej oceny i własnej opinii.

DORA_1

22.05.2011

EKO

Placówka

Grodków, Reymonta 7

Nie zgadzam się (15)
Przykra lecz konieczna...
Przykra lecz konieczna okoliczność przywiodła mnie do tego sklepu.Potrzebowałam symboliczną wiązankę z okazji, która zawsze wprawia w zadumę nad przemijającym czasem i nieuchronnie nadchodzącym "kresem". Jedyne co możemy zrobić dla tych, którzy w "zasięgu" naszych znajomości - z wiązanką kwiatów towarzyszyć w "ostatniej" drodze.Zapytałam w sklepie, czy możliwa jest wiązanka w granicach 10 zł.Obsługująca Pani się rozejrzała i zaproponowała: okazałą gałązkę margerytki na dużym ,ozdobnym liściu z dodatkiem zielonej ozdoby w celofanie i z szarfą stosowną do okoliczności - zgodziłam się, zgodziłam się, ekspedientka przygotowała wiązankę i wyceniła na kwotę 8 zł. Rzadko zdarza się aby sprzedawca przygotował towar w cenie niższej od kwoty, którą klient określa "około", zazwyczaj handlujący "naciągają"cenę o "parę groszy" więcej,gdyż to też będzie tzw "około", a okazja do zarobku to przypływ gotówki bo klient i tak zapłaci, chociaż takie postępowanie to brak profesjonalizmu,jednak nagminne w sferze handlu. Tymczasem w tym sklepie to się nie zdarzy (myślę),właścicielom bardziej zależy na pozyskiwaniu klientów niż na ich "łupieniu" - to się chwali. W sklepie tym można kupić kwiaty cięte i w doniczkach,sztuczne i "żywe", do domu, ogrodu i na balkon, taras czy werandę,gotowe kompozycje kwiatowe,sadzonki krzewów, ponadto artykuły przemysłowe typu pamiątki np. figurki gliniane i porcelanowe różnej wielkości, kartki okolicznościowe, skarbonki, podłoża kwiatowe, nawozy, odżywki, doniczki, ozdobniki i wiele innych podobnych artykułów.Wśród ciętych kwiatów były m.in. gerbery, róże, storczyki,tulipany, margerytki, anturium, a wszystkie w dużej gamie kolorów do wyboru, cena w granicach 3-8 zł (jak zauważyłam).Duży wybór wstążeczek różnej szerokości i barwy, liczne zielone dodatki do bukietów.Lokal sklepu w kształcie wydłużonego prostokąta, artykuły rozmieszczone w sposób pozwalający na swobodne przemieszczanie się i zapoznanie z towarem. Część kwiatów i kompozycji ustawiona przed sklepem na deptaku, aby przechodnie też mogli zapoznać się o oferta i ewentualnie wrócić tu gdy zajdzie taka potrzeba.Ruch klientów spory, jedni kupuję, inni zastanawiają się nad wyborem, a jeszcze inni zwyczajnie oglądają i podziwiają.3- osobowa obsługa to przyjaźnie nastawieni ludzie, uśmiechnięci doradzają, informują. Klient tego sklepu wyjdzie usatysfakcjonowany i profesjonalnie obsłużony.Wielu handlowców mogłoby się tu sporo nauczyć ( moim zdaniem).

DORA_1

22.05.2011

Kwiaty i artykuły przemysłowe

Placówka

Grodków, Warszawska 6

Nie zgadzam się (9)
"To nie w...
"To nie w nowościach, lecz w przyzwyczajeniach znajdujemy największe przyjemności"powiedział Raymond Radiget i po wizycie w tym zakładzie fryzjerskim, zgadzam się z nim w pełni bo dostałam solidną nauczkę, bardziej chyba z własnego lenistwa, a może zwykłej renomy jaką ma ten zakład uchodzący za kategorię Exclusiv. Co miesiąc przed farbowaniem włosów udaję się do fryzjera aby ściąć końcówki, zabieg niby doraźny ale jednak wymagający fachowości i znajomości tematu. Zwykle chodzę do tzw."mojego fryzjera", ale tym razem "coś" mnie tknęło aby wejść tutaj, tym bardziej, że samochód zostawiłam pod domem i jakoś nie chciało mi się "deptać" na drugi koniec miasta, a o tym zakładzie generalnie "wieść gminna niesie", że jest lepszej kategorii. Wchodzę, liczne stanowiska do obsługi (10), każde wyposażone w niezbędne akcesoria, lokal bardzo duży,jasny, doświetlony sztucznie, liczne krzesełka dla ewentualnych oczekujących klientów, obok prasa dla umilenia czasu oczekiwania, w zakładzie porządek i tylko 1 klientka z maseczką na twarzy. Z zaplecza wyłania się pracownica - zadbana, modnie przycięta fryzura," włos" lśniący, makijaż perfekcyjny,pyta "czym może służyć" więc mówię, że tylko podciąć końcówki, lekko podcieniować, z przodu półokrągło bez mycia głowy, zaprasza mnie na fotel,osłania pelerynką,moczy włosy bo podobno tak jest lepiej (moja stała fryzjerka zawsze robi to na sucho, no ale z fachowcem nie dyskutuję) i bierze się za "cięcie", następnie modeluje przy pomocy suszarki i szczotki i w krótkim czasie jestem "załatwiona". Pracownica nie była zbyt rozmowna, owszem odzywała się. Cena 18 zł (aż mnie "ścisnęło") no ale trudno mogłam wcześniej zapytać. Wyszłam z mieszanymi uczuciami ale za to z "lepszego" podobno zakładu.Przychodzę do domu ,dotykam włosów, niby jest OK ale jakby nie do końca, włos mocno umodelowany, lekko pod-tapirowany i pod-lakierowany, coś mi nie pasuje, ale jeszcze nie wiem co.Wieczorem idę spać, wstaję dziś rano i dopiero widzę co mi nie pasowało: cieniowanie - to widoczne schodki, grzywka po-pazurkowana czy jak to nazwać,próbuję się uczesać, po-modelować, rady dać sobie nie mogę aby" jakoś możliwie" wyglądać, widzę gołym okiem że to nie jest to o co prosiłam.Wiem,że "pazurki" to ostatnio modne strzyżenie ale to nie oznacza ,ze każdy tego chce, ja o tym nic nie mówiłam a cieniowanie - ta pseudo-fryzjerka chyba nie wie co to znaczy, w pewnym momencie tył włosów mam po prostu - taka różnica. teraz już nie wiem, czy to była stażystka, czy praktykantka, czy może jeszcze jakaś inna kategoria pracownika. Co robić ? Zapłaciłam jak za "zboże", efektu nie ma, trzeba reklamować, ale co mi z tego jak poprawią jeszcze gorzej bo już ścinać za wiele nie ma co a całkiem krótkich włosów nie preferuję. Pomyślałam - kara za lenistwo bo nie chciało mi się przejść. Przecież tłumaczyłam tej fryzjerce o co mi chodziło, a tu się dzisiaj okazało ona jakby nic a nic nie przyjęła i zrobiła po swojemu - brok kompetencji, brak predyspozycji, brak profesjonalizmu. Skąd ta renoma? Nie mam pojęcia, na własnej "skórze"doświadczyłam.Jedyne co na renomę zasługuje to wygląd zakładu -standard wysoki i czas wykonania usługi w miarę sprawny (klientów nie było, moczenia włosów też nie chciałam) ale liczy się jakość efektu a to wypadło marnie. Usługa została tylko wykonana. Ostatecznie uznałam ,że pójdę do mojej stałej fryzjerki i poproszę aby choć trochę poprawiła to co inna "spieprzyła".Przytoczony na początku cytat przestrzega - dozujmy nowości z dystansem, bazujmy na przyzwyczajeniach, nowe nie zawsze jest lepsze.

DORA_1

19.05.2011

URODA

Placówka

Grodków, Rynek 3

Nie zgadzam się (3)
Żywność, zioła i...
Żywność, zioła i przyprawy to główny asortyment tego sklepu.Z żywności oferują: różne rodzaje mleka w proszku dla dzieci i niemowląt, kaszki, odżywki, produkty Bobo -Vita itp. Zioła to głównie opakowania wszelkiego rodzaju ziół sypkich i w saszetkach do parzenia expresowego - nagietek,szałwia, kłącze tataraku,mięta i tak można wymieniać bez końca, ponadto mają też leki produkowane na bazie ziół,krople, wyciągi z ziół, wszelkiego rodzaju przyprawy ziołowe - majeranek, kurkuma,imbir,koper, gotowe mieszanki do kiszenia np. ogórków itd. Poza wymienionymi artykułami dostępne są tu także: pieluchy jednorazowe,butelki dla maluchów, smoczki, gryzaczki,grzechotki,środki higieniczne, ziołowe cukierki, tik-taki,zasypki,kremy,środki pielęgnacyjne.To bardzo potrzebny (o czym świadczy ruch klientów) i jeden z najlepiej zaopatrzonych sklepów w tym miasteczku, w bardzo dobrej lokalizacji - centrum miasta.Lokal sklepu jest średniej wielkości,jasny, dobrze oświetlony,towar poukładany z oznaczonymi cenami widocznymi na pierwszy "rzut"oka, nic nie wadzi wchodzącym i wychodzącym klientom. Obsługa miła,życzliwa, sympatyczna,dobrze zorientowana w posiadanym asortymencie, ale to nic dziwnego bo to sami właściciele, którzy mają wiedzę bieżącą w"ruchu towarowym", nie zatrudniają dodatkowego pracownika i świetnie sobie radzą, nic nie umyka ich uwadze. w sklepie dostępne są też niektóre słodycze, ale bez przesady - nie mają np. chipsów co jest bardzo chwalebne, gdyż nie należą one do tzw "zdrowej żywności", natomiast inne sklepy są wręcz, powiedziałabym, przeładowane nimi. Ceny też nie przerażają - to ważny atut.Ja tu wstąpiłam po: cukierki łagodzące na gardło"5 ziół"- 4,79 zł/op., szałwię - 2,65 zł/op., przywrotnik - 4 zł/op., krwawnik - 2,30 zł/op. Zioła maja pakowane w torebkach po 50g, wszystkie z atestem bezpieczeństwa dopuszczającym do obrotu, Wszystko czego dziś potrzebowałam z tego sklepu zakupiłam bez zbędnego oczekiwania. Klienci praktycznie wchodzili i wychodzili, obsługa była na bieżąco, mimo iż w sklepie jest tylko jedno stanowisko kasowe.Można powiedzieć "ciągły ruch", a to też świadczy o potrzebie istnienia tego sklepu.Jedna z klientek odbierała w sklepie wyniki analizy laboratoryjnej, gdyż tego typu usługi pośrednictwa są też w zakresie możliwości właścicieli,

DORA_1

19.05.2011

Rumianek

Placówka

Grodków, Rynek 5

Nie zgadzam się (6)
W tym sklepie...
W tym sklepie zakupy robię od czasu do czasu,właściciel ma renomę dobrego producenta, gdyż prowadzi nie tylko handel ale także ubój i produkcję wyrobów masarniczych ale cenami przewyższa wielu co też nie jest tajemnicą.Zbliżam się do sklepu, ekspedientki na progu sklepu konwersują, nic dziwnego klientów brak a i godzina zbliżająca się ku końcowi pracy. Podchodzę "dzień dobry" panie zapraszają. Wchodzę do środka , mały sklepik, głównie wędliniarski z którego przejście jest do drugiego pomieszczenia-sklepiku z artykułami co najmniej wątpliwymi jak na "sąsiedztwo" mięsa i wędlin (nawet przez ścianę)-zabawki, sztuczne kwiaty (tyle zauważyłam przechodząc), kuriozum prawdziwym jest pojazd dla dziecka ustawiony pod ścianą z boku ( pewnie w tamtym pomieszczeniu się już nie zmieścił).Pracownicy powinni wiedzieć, że pewne artykuły nie tyle nie powinny ale wręcz nie mogą ze sobą sąsiadować zbyt blisko ( gdzie higiena).Na półkach i w przeszklonej chłodni towaru dużo, a nawet ogrom jak na godzinę zbliżającą się ku końcowi handlu (do 17-ej), na pewno już dzisiaj tergo nie sprzedadzą, ceny "przodujące" schab z kością prawie 15 zł/kg (w EKO w prawie tej cenie bez kości można kupić), schab bez kości ponad 20 zł/kg ( przeszli samych siebie,to rodzinny interes, nie mają pośredników handlowych a "łupią" ile się da), ten asortyment mnie nie interesował w kwestii zakupu.Ja chciałam kiełbasę szynkową i "kruchą", obie drogie jak "diabli"ale czasem trzeba "dać radość podniebieniu"i pozwolić sobie na odrobinę "szaleństwa smakowego", no więc biorę : szynkowa(już przeze mnie sprawdzona smakowo) prawie 22 zł/kg - 0,5 kg (ot taki kawałeczek), krucha (bardzo smaczna) prawie 19 zł/kg - 2 pętka ,prawie 0,5 kg, zapłaciłam blisko 20 zł i jedzenia za wiele nie ma, no ale trudno ,sama chciałam. Obsługa owszem nie powiem ,bardzo miła, panie uprzejme, uśmiechnięte, ubrane w fartuszki jak na sprzedawczynie przystało, tylko ,że w tych fartuszkach stały też na progu sklepu gdy przyszłam i cały kurz z ruchliwej ulicy na pewno na nich osiadał, tak że z jednej strony OK, ale z drugiej byle jak.Jedyne co na "medal" to szybka, sprawna obsługa, bo wizyta w sklepie trwała do kwadransa.Złośliwy powiedziałby "nie żądaj zbyt wiele, ciesz się chwilą" i pewnie tez miałby odrobinę racji.

DORA_1

18.05.2011

Dzier-Mięs

Placówka

Grodków, Sienkiewicza 3

Nie zgadzam się (1)
Z usług tej...
Z usług tej myjni korzystam od czasu do czasu ( z wyjątkiem okresu zimowego), mycie ręczne z woskowaniem i odkurzaniem to wydatek rzędu 40 zł, po jakimś czasie stali klienci płacą 30 zł.Tym razem przywiozłam męża po odbiór samochodu z warsztatu znajdującego się obok, kolejki do myjni nie było a klient właśnie odjechał wiec skorzystałam. Dwóch pracowników natychmiast zajęło się moim samochodem.Najpierw auto zewnętrznie dokładnie zmoczono, potem wodę połączono z szamponem, spłukano pianę, następnie woskowanie, polerowanie i auto umyte.po tych zbiegach odkurzanie, bardzo dokładne - od bagażnika, poprzez półkę, siedzenia ,wycieraczki, wszystkie zakamarki i podłogę.Solidnie "miejsce w miejsce", na końcu wyczyszczono szyby, sprzątanie kompleksowe - obsługa "full - wypas", mogłam zapłacić i odjechać. Pracownicy "uwijają' się jak mogą odziani w kombinezony i odpowiednie obuwie, mili, życzliwi, skorzy do żartów, jak większość mężczyzn,zwłaszcza gdy zjawiają się kobiety i nie ma w tych słowach ani odrobiny złośliwości, tak to już jest,że "kobiety łagodzą obyczaje". Ten zakład to jedno pomieszczenie wewnątrz budynku i teren przy zakładzie dzielony razem zakładem Auto-Naprawy, nie ma wyraźnej granicy, toteż otoczenie pozostawia wiele do życzenia, bo przypomina swoiste składowisko rzeczy niepotrzebnych - resztki aut, jakieś opony i wiele innych "gratów". Pewnie pracownicy nie mają czasu na porządkowanie, albo nie do końca im się chce.Nie wiem jak inni, ale ja z obsługi jestem zadowolona, choć widok otoczenia mnie nie zachwycił.

DORA_1

18.05.2011

Auto-Myjnia

Placówka

Grodków, Krakowska 13/2

Nie zgadzam się (10)
"Szybko, sprawnie, terminowo'...
"Szybko, sprawnie, terminowo' - tak można określić usługi tego zakładu naprawczego. Miałam już konieczność skorzystania z usług tego warsztatu, ale tym razem to samochód mojego męża wymagał naprawy a konkretnie - hamulce.Na tą wizytę umówił się w zeszłym tygodniu i wcale nie był tym faktem zmartwiony - wiadomo dobry fachowiec ma zawsze dużo pracy (zwłaszcza w tej branży), ale warto na niego poczekać.Gdy wczoraj przyjechaliśmy na umówiona godzinę jeden z boksów był już przygotowany i mąż wjechał od razu na kanał, zostawił kluczyki i na odbiór umówił się na dzisiaj pomiędzy godz. 14-ą a 15-ą. Przywożę męża do warsztatu, a tu jego samochód wyprowadzony, na kanale stoi już jakiś inny, no tylko się cieszyć, w dzisiejszych czasach terminowość nie zawsze cechuje zleceniobiorców, tutaj pracownicy dbają o renomę.Nie przyjmują samochodów na zapas, aby trzymać klienta, tylko umawiają się na określony termin dając tym samym możliwość skorzystania z innego zakładu, słowem nie trzymają klienta "siłą"- pełne predyspozycje do istnienia na "rynku".Budynek zakładu to warsztat z dwoma boksami naprawczymi wyposażonymi w kanał, liczne narzędzia i jakieś urządzenia typu podnośniki (chyba, nie znam się na tym), na pewno są one potrzebne przy remontach pojazdów. W warsztacie jak to w warsztacie czuć smary i inne zapachy typowe dla tego miejsca, pracownicy w kombinezonach, usmarowani, trudno wymagać czegoś lepszego - taka praca. Zboku warsztatu kantorek pełniący rolę biura - telefon ,drukarka,komputer, radio umilające czas pracy w warsztacie, biurko i nieład totalny, chyba od "wieków" nikt tu nie sprzątał, nawet pajęczynki. Jeśli szefowi to nie przeszkadza to nic mi do tego. Mąż zapłacił za usługę 400 zł co, jak sam stwierdził, nie jest jeszcze "rozbojem" zważywszy na markę pojazdu i rodzaj usterki, nie wypowiadam się w tej kwestii ,bazuję na jego opinii.Otoczenie warsztatu nie wygląda ciekawie, bardziej rodzaj jakby złomowiska, 6 zdezelowanych aut, które na pewno na drogę nie wyjadą , bo ich wygląd to bardziej "resztki" niż jako taka całość, może składają złom aby go później sprzedać, to też jest jakiś sposób działania, nie twierdzę, że zły, ale taki jest fakt wyglądu.Droga dojazdowa do warsztatu też trochę "sfatygowana" ale da się jeszcze przejechać - może poprawią.Fachowość pracowników jest bez zarzutu, jeśli w samochodzie jakaś część nie musi być jeszcze wymieniana, ale za jakiś czas będzie, pracownik o tym informuje, a nie wymienia na siłę co tylko się da, zwrócił uwagę mężowi na jakieś końcówki, które tak do pół roku jeszcze posłużą, ale trzeba mieć to już na uwadze.Klientów maja sporo, kierownik tylko wpisuje terminy w kalendarzu i obsługuje bieżące drobne naprawy. Przy mnie zapisywał gościa na 24-ego, to zachowanie godne pochwały, nie każe zostawiać samochodu aby już go mieć, jak klientowi będzie za długo zawsze może poszukać innego mechanika.

DORA_1

18.05.2011

Auto-Naprawa

Placówka

Grodków, Krakowska 13/1

Nie zgadzam się (3)
Jessica to bardzo...
Jessica to bardzo ładne imię (przynajmniej mi się podoba) ale traci na wartości przy istnieniu miejscowego sklepu o tej nazwie, po wyjściu z którego nasunęła mi się tylko jedna myśl:"Charyzma handlu w nabijaniu klientów, jak tylko się da", a to za sprawą ładnych damskich czółenek na obcasie typu "szpilka", którymi w ubiegłym roku byłam bardzo zainteresowana i nie był to sklep Jessica, tylko obuwniczy w Brzegu, który bardzo lubię bo wiele par tam kupiłam w cenach bardzo przystępnych wprost od producenta, a tych kupić nie mogłam ze względu na brak rozmiaru. Opisywany tutaj sklep Jessica to handel artykułami używanymi, podobna z krajów zachodnich. Wielokrotnie przechodziłam obok ale jakoś nie przyszło mi na myśl ,aby tam wejść.Tym razem jednak weszłam, manekin na oknie wystawowym prezentował letnią sukienkę w kolorze wrzosowym toteż nie zaszkodziło wejść i obejrzeć - to nie kosztuje. Pokonałam 3 schodki i jestem w środku. Lokal sklepu spory, mimo dużej ilości towaru poukładanego na 2 stolikach swoboda poruszania się zapewniona bez konieczności ocierania się o innych klientów, nawet gdyby było ich np. dziesięciu,ale w sklepie pusto, tylko ja i nie zdradzająca zadowolenia ekspedientka za ladą., która odburknęła na moje "dzień dobry".Pytam o cenę sukienki, nie wiedziała, zdjęła manekin z wystawy,odsłoniła założone bolerko i ukazała się cena 10 zł oraz rozmiar 36, podziękowałam i przeprosiłam za kłopot, nie odpowiedziała, najwyraźniej jeszcze bardziej niezadowolona brakiem mojego zainteresowania kupnem. Mimowolnie skierowałam wzrok na półkę z butami i torebkami a tam znajome, wspomniane wcześniej buty, podchodzę, oglądam, brak oznak chodzenia, ktoś sobie tylko zadał trud aby sprawić wrażenie używania - zabrudził podeszwy na których brak oznak zadeptania, niedbale zerwał cenę tamtego sklepu (wiem jak tamten sklep metkuje) i w innym miejscu nakleił swoją - 30 zł. Cena fabryczna tych butów w Brzegu była 29 zł/para, potem gdy rozmiary "mało chodliwe" nie sprzedawały się spadła do 19 zł, jedna para bardzo długo stała na półce rozm. 41, a cenę obniżono do 9 zł.Wiem co pisze, te buty miałam przyjemność śledzić na bieżąco, mając niedosyt wtedy zakupu z braku rozmiaru dla mnie. Tera trafiam na towar, który doskonale znam tu w Jessice w cenie "mnie powalającej", upewniam się czy aby na pewno, ekspedientka potwierdza łaskawie poirytowana i znacząco patrzy na moje stopy, z pewnością widzi, że to nie mój rozmiar, odstawiam i jeszcze chwilę rozglądam się po sklepie,nic nie kupię ale popatrzyć mogę (chyba mnie nie wypędzi).Ubranka dla niemowląt po 3 zł/szt, ale za 2 szt.5 zł tylko wygląd bardziej ścierek do podłogi.Przejrzałam parę sztuk odzieży na wieszakach, ceny od 10 zł w" górę" nie warte zainteresowania. Jedyna zaleta sklepu to idealny porządek, kto miał cokolwiek poprzewracać jak klientów brak. Odwiedzone niedawno przeze mnie POLO to istny "gwar zakupów", mimo że ciasne lokal-owo, a tutaj cicho, pusto ponuro i niesympatycznie i drogo (jak na jakość i pochodzenie) chociaż wszystko poukładane.Pewnie przypadkiem ktoś tu wejdzie - jak ja dzisiaj. Wyszłam zniesmaczona , nie kupiłam nic - zresztą nie zamierzałam,obsługa "z łaski na uciechę", towar w cenach "dla naiwniaków", nic dziwnego że kupujących brak, "klienci to nie idioci - swój rozum mają"i chwała im za to. Obsługująca najpierw powinna się wiele nauczyć, a potem brać się za "biznes".Jest tu bo jest, dla samego "bycia"(moim zdaniem).

DORA_1

18.05.2011

Jessica

Placówka

Grodków, Sienkiewicza 22

Nie zgadzam się (9)
To jedna z...
To jedna z dwóch Biedronek w Grodkowie, rzadko tu zaglądam, a to głównie z powodu przyzwyczajenia do tego z ulicy Grunwaldzkiej, ten sklep na Kościuszki jest stosunkowo "młody", od jakichś 2 lat otwarty. Dziś tu udałam się na małe zakupy typu mleko, masło, warzywa i obejrzeć promocje "poniedziałkowe". Lokal sklepu nie duży, ale ogromny, 5 "alejek" między regałami do swobodnego poruszania się bez obawy o strącenie lub przewrócenie czegokolwiek, nawet jeśli ktoś porusza się na wózku inwalidzkim , czy prowadzi wózek z dzieckiem.Pracowników sklepu widać z daleka za sprawą odzienia ozdobionego znakiem firmowym, po sklepie przechadza się strażnik. Pracownicy krzątają się przy półkach, jeden wyjechał na urządzeniu czyszczący posadzkę, bo pogoda z lekka deszczowa i klienci z butami "nanoszą" błoto, jak widać obsługa stara się na bieżąco uprzątać, nie wadząc przy tym klientom.Kieruję się do chłodni,mijając napoje i pieczywo, które raczej mnie nie przekonuje do zakupu, masło ponad 4 zł/kostka - biorę, margaryna 1,49 zł/ kostka - biorę, ser Mozzarella tarty 4,19 zł/opakowanie 150g - biorę, ser żółty Salami w plasterkach 5,29 zł/opak. 300g - biorę, oles słonecznikowy 4,34 zł/litr - biorę, marchewka ,pietruszka, seler - za duży, ale na moją prośbę pracownik mi przekroił więc biorę pół,oglądam oferty promocyjne, nic ciekawego tym razem co mogłoby mi się przydać - jakieś narzędzia, koszulki, tarki do jarzy, szafki - nic dla mnie, chusteczki higieniczne - biorę. Staję do kasy (dwie czynne),"ogonki po 6 i 7 osób, do pozostałych kas nikt nie przychodzi, przecież na sklepie są pracownicy, czyżby nie mieli uprawnień na "kasę?", no ale stoję, czas mi się dłuży, bo klienci przede mną mają pełne wózki, ja tylko parę rzeczy w koszyku. Doczekałam się, kasjerka miła, uprzejma ,życzliwa, uśmiechnięta, proponuje reklamówkę ale mam swoją torbę. Właściwie to jak zaobserwowałam kasjerki mają chyba obowiązek sprzedaży reklamówek bo w każdym sklepie proponują - niemal wciskają, to już nie jest w porządku bo klient jeśli potrzebuje to sam poprosi, no ale trudno widocznie mają taki "przykaz", stojąc w kolejce zauważyłam na ich twarzach lekki "zawód" jeśli klient odmawia i pełną radość jeśli bierze. Firma w tym względzie przeszła "samą siebie", ale "biznes to biznes" a "utarg to pieniądz".Choć trudno dziwić się pracownikom to jednak wrażenie zostaje u klienta.Kasjerka mi skasowała towar na kwotę 30,54 zł. Prawdę mówiąc niewiele mam, no ale trudno "robisz zakupy to płać", w innym sklepie za te artykuły zapłaciłabym jeszcze więcej, bo ot chociażby ser żółty jest gdzie indziej w cenie ponad 20 zł za kg i nie ma opakowania hermetycznego. Tak że, w sumie, nie powinnam narzekać, a jednak człowiek ma jakieś mieszane uczucia.Zapłaciłam , kasjerka podziękowała i zaprosiła ponownie.

DORA_1

18.05.2011

Biedronka

Placówka

Chodzież, Zwycięstwa 18

Nie zgadzam się (9)
Jest bardzo wcześnie...
Jest bardzo wcześnie a to jeden z nielicznych sklepów czynny o tej porze więc się do niego udaję "po drodze" aby kupić coś na szybkie śniadanie do "przełknięcia w biegu". W małym przedsionku sklepu, na parapecie dużej witryny siedzi sobie 2 panów, jeden spożywa piwo z puszki,drugi się chyba zastanawia co zrobić bo puszkę tylko trzyma w ręce, miny mają "nietęgie", widać niezadowolenie a może tylko zwykły "kac". Ktoś powinien im uświadomić, że picie piwa w tym miejscu to co najmniej niestosowne,ale co mnie to obchodzi.Wchodzę do sklepu, dziewczyny jak zawsze miłe,uprzejmie, mimo wczesnej pory, w pełnej gotowości do pracy, w strojach pracowniczych przyodziane.Pytam o słodkie bułeczki, są, biorę 2 sztuki, drogie jak "diabli" - 1,35 zł/szt,ale trudno,jedną zwykłą - 0,80 zł też wzięłam, tak na wszelki wypadek gdyby mi w drodze głód dokuczył,gumę do żucia - ponad 2 zł, niech będzie, wodę mineralną i papierosy - zapłaciłam prawie 18 zł, choć zakupy można powiedzieć "doraźne",trudno z "realiami " się nie dyskutuje.W sklepie kilku klientów, sami panowie - biorą głównie bułki i piwo,jeden wziął tylko gazetę, wszyscy, jakby zgodnie "psioczą" na ceny, ekspedientki starają się jak mogą usprawiedliwiać ten fakt, nadrabiając miną,uśmiechem i uprzejmością, nawet zgrabnie im to wychodzi - w tym względzie profesjonalizm, wiedzą jak rozładować "niezadowolenie klienta", dbają też o to aby do kasy nikt długo nie czekał, obsługują na bieżąco co trudne nie jest przy dwóch stanowiskach i małej ilości kupujących.W sklepie porządek, czyściutko, posprzątane, jasno, przestronnie, towar, w zasadzie,asortymentem na półkach poukładany, tylko napoje w butelkach plastikowych po staremu na posadzce stoją i nikt jeszcze nie pomyślał o lepszym miejscu dla nich. Znicze i wkłady zapasowe do nich też jakby "towarzystwo" mają nie "swoje" - cebula, ziemniaki, pomidory. przylegając do prasy.Szybko mnie obsłużono i ruszyłam w drogę bo na godzinę 8-ą musiałam być u celu.Gdy wychodziłam w przedsionku sklepu pijących piwa już nie było.

DORA_1

18.05.2011

PSS Społem

Placówka

Grodków, Bolesława Chrobrego 1

Nie zgadzam się (12)
Późna, jak na...
Późna, jak na sobotnie zakupy pora, ale nie zawsze się uda na czas, tym bardziej że dzień miałam wyjazdowy. W nadziei kupna jakiegoś mięsa udałam się tutaj, bo w poprzednim sklepie nie udało mi się wszystkiego nabyć. Na parkingu przed sklepem raptem 4 samochody, pewnie spóźnialscy mojego pokroju, sklep czynny tylko do godziny 20.00 a może raczej aż do 20.00, jak dla mnie jest OK, dla pracujących chyba "trochę mniej".Wchodzę do sklepu ,klientów niewielu, przy kasie stoi jeden, zmierzam w kierunku stoiska z mięsem, po drodze "zaczepiam" o pieczywo - biorę 6 świeżych bułeczek (jeszcze ciepłe) 0,29 zł/szt., mijając cukier "rzucam okiem"okiem na cenę - 5,49 zł/kg "rozbój" myślę, przy stoisku z mięsem pełne zadowolenie - na rosół co trzeba dostałam, schab, karczek jeszcze dostępne, wzięłam jedno i drugie - zamrożę ,będzie na "zaś" bo ceny promocyjne - 15,99 zł/kg i 9,99 zł/kg.Wracam do kasy, po drodze majonez, przydałby się ale prawie 9 zł/słoik, jeszcze się obejdę.Widzę na posadzce coś się komuś rozsypało i dziwne, że tego nie uprzątnięto, ale pracownicy też już zmęczeni i posprzątają pewnie po zamknięciu (godzina 20.00 tuż tuż), a może nikt jeszcze tego nie zauważył, trochę to dziwne bo 2 pracowników uzupełnia towar na półkach, tu jakby odrobinę kompetencje zawiodły, ale trzeba zrozumieć człowieka .Jednak mimo zmęczenia ( bo sobota to dzień "wariacji zakupowych") starają się być mili, uprzejmi i życzliwi, doradzają jak mogą, tego nie można im odebrać. Przy kasie mówię do obsługującej żartobliwie "idźcie już do domu, sobota też wam się należy", uśmiechnęła się serdecznie i odpowiada "już niedługo". Pracownicy na tle klientów widoczni, każdy w odzieniu wierzchnim ochronnym. Szybko zostałam obsłużona i mogłam udać się do domu "pomieszkać" w dniu dzisiejszym.

DORA_1

18.05.2011

EKO

Placówka

Grodków, Reymonta 7

Nie zgadzam się (20)
Sobota, późne popołudnie,...
Sobota, późne popołudnie, późno wróciłam, zakupów na niedzielę jeszcze nie zrobiłam więc wstępuję do sprawdzonych sklepów. Najpierw Biedronka, może uda mi się jeszcze coś sensownego kupić. parkuję pod sklepem ,wchodzę do środka,klientów całkiem sporo, biorę koszyk i między półki ruszam. Woda mineralna po drodze - biorę 2 butelki 1,75 litra po 1,89 zł za sztukę, cukier 3.49 zł/kg biorę, makaron 1,39 zł/opakowanie biorę 2 szt.,ćwikła 2,29 zł/słoik biorę, kurczaki - brak (w zasadzie sama sobie jestem winna - za późno, ale z drugiej strony o klientów trzeba dbać, nawet tych spóźnionych), schab - drogi jak diabli - 6 cienkich plasterków 400g prawie 8 zł - daruję sobie, może w EKO będzie tańszy, najwyżej tu wrócę, bułki - 2 twarde, nie biorę, pączki mnie nie interesują choć poniżej 1 zł/szt.,szczypiorku brak, rzodkiewka - zwiędły pęczek, daruję sobie, no chyba to wszystko, zmierzam do kasy a tu kolejka 6 osób, stoję i czekam, kasjerka 3 razy dzwoniła po koleżankę do sąsiedniej kasy, wreszcie się zjawiła. Tak się rozglądam pracowników jakby nie widać, zawsze się kręcą, doradzają a tu dzisiaj "kliencie radź sobie sam", wygląda na to ,że na sobotnie popołudnie firma ogranicza ilość pracowników.Jakiś Pan szukał brzoskwini w puszce to przyszedł do kasy się zapytać bo na sklepie był tylko ochroniarz (widać nowa twarz, więc nic dziwnego, że jeszcze dobrze nie zorientowany), można go było rozpoznać po ubraniu pracowniczym. Po sklepie swobodnie poruszali się klienci bo o przestronność i oświetlenie firma tu zadbała.Dziś tu jedynie wygląd sklepu zasługuje na pełną pochwałę, bo porządek - towar poukładany ,śmieci nie widać. Doczekałam się obsługi przy kasie i pospiesznie opuściłam sklep.Nie chcę się czepiać, może to tylko jakaś nieudana chwila codziennej egzystencji, ale tak jakoś mam niedosyt.

DORA_1

18.05.2011

Biedronka

Placówka

Dębno Lubuskie, Mickiewicza 63

Nie zgadzam się (6)
Czekając na męża...
Czekając na męża w okolicy Dworca PKS , zaparkowałam przy małym sklepiku na szybie którego widniał napis: Papierosy Kawa Słodycze. ponieważ czas mi się dłużył a papierosy mi się kończyły i pragnienie zaczynało dokuczać, postanowiłam wejść i zaspokoić moje aktualne potrzeby. Obok sklepiku mały ogródek z krzesełkami i stolikami pod parasolem - całkiem przyjemny widok, przy jednym stoliku młoda kobieta z dzieckiem spożywają lody,zdawałoby się - porządeczek jak należy "prawie poziom europejski", zdziwił mnie jednak brak szyldu nad drzwiami wejściowymi.Wchodzę do środka a tu właściwie pustki - jakieś pojedyncze sztuki zapalniczek, 4 opakowania kawy i kilka batoników. "ooo nieczynne?"i zamierzam się wycofać,"proszę, proszę" - zaprasza miłym głosem dziewczyna lekko zakatarzona "czynne, tylko przygotowujemy się do malowania i towar jest już wyniesiony do magazynu, co pani podać", "papierosy LM miętowe i jakiś napój, najlepiej wodę mineralna niegazowaną w małej butelce", "wodę mam tylko 1,5 litra", "a inny napój?","Fanta, Coca-Cola,Red-bul i w kartonikach dla dzieci", "niech będzie w kartoniku brzoskwiniowy lub cytrusowy, jeśli jest", "tak zaraz przyniosę", podliczyła na kartce, podała kwotę 12,48 zł i udała się na zewnątrz, w sklepie, a właściwie na progu sklepiku ( wielkość lokalu to ok. 2x3 m ) został jakiś mężczyzna. po chwili dziewczyna wróciła, przyniosła towar dla mnie, wzięła pieniądze i NIE dała mi paragonu.Wszak każdy handlowiec powinien wiedzieć, ze paragon to obowiązek w handlu, niezależny od warunków. Właściwie czynne czy nieczynne, bo do końca trudno się zorientować, jedno jest pewne "płać kliencie i spadaj" bo tak się poczułam, bardzo szybko zostałam obsłużona. A swoją droga faktycznie ,pomieszczenie, aż prosiło się o remont - ściany szare z kurzu i brudu z odstającymi tu i ówdzie "wiórkami" starej farby, półki też renowacji proszą.Ja rozumiem remont, przygotowania, ale skoro jest taka potrzeba (rozumiem potrzeby) to chyba właściciel powinien darować sobie w tym dniu sprzedaż, bo zostawia to niesmak i odrazę u przypadkowego klienta (jak ja), no ale widać podejście ma w stylu "pieniądz ponad wszystko". Może kiedyś jeszcze tam zajrzę, ot tak "dla zwykłej, ludzkiej ciekawości" zobaczyć czy komfort handlowy jest lepszy. Bardzo możliwe, że trafiłam na zły czas, o złej porze dla tego sklepiku i dlatego "mieszane" odczucia ze wskazaniem na nieciekawe mi pozostały.

DORA_1

17.05.2011

Papierosy Kawa Słodycze

Placówka

Niemodlin, Wojska Polskiego 4

Nie zgadzam się (15)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi