Dziś odwiedziłem sklep odzieżowy marki reserved zawsze jak to w sobotę panował tam nie mały ruch ale obsługa uwijała się dość sprawnie lecz na sklepie i tak panował bałagan na przymierzalni leżała sterta rzeczy poza tym na salonie stały kartony z ciuchami a rzeczy na wieszakach wisiały w nieładzie, poi wybraniu paru ciuchów stwierdziłem że odwiedzę ten sklep na spokojnie w tygodni w sobotę nie można tam spokojnie robić zakupów ani liczyć na fachową obsługę gdyż pracowników jest zdecydowanie za mało jak na taki ruch i nie mają oni szansy pomóc poszczególnym klientom.
Dzisiejszego poranka wybrałem się na zakupy do pobliskiej bydgoszczy a dokładniej do centrum Focus park. Pierwszym miejscem jakie odwiedziłem była apteka super farm szukałem tam przede wszystkim męskich perfum i wchodziłem z myślą o zakupie konkretów. W drogerii panował niebywały tłok jak to w sobotę ciężko było przedostać się bez przepychania w wybrane miejsce. Mimo tłok panował tam porządke a kasy szybko uwijały się z klientami. Drażnią mnie w tej placówce tylko za wąskie przejścia i natłok towaru czasem ciężko znależc konkretny produkt gdyż jest tam nieład w asortymencie. Obsługa zachowywała się miło i uprzejmie pani na sali pomogła mi bez problemu trafić do odpowiedniej półki z towarem zrobiłem szybkie zakupy ale dobrze je wspominam. Apteki superfarmu są moim ulubionym miejscem na robienie zakupów kosmetyków męskich ze względu na cene i możliwość dostania wszystkiego czego chce bez chodzenia po kilku sklepach.
CH Wileńska nie należy do moich ulubionych. Jednak tamtejszy ZOOlogiczny odstaje od niechlubnej reszty.. Co jakiś czas zaglądam tam po karmę i zabawki dla mojego ulubieńca.. Sklep jest trochę ciasny, ale przyzwoicie zaopatrzony. Obsługa choć w większości dość młoda jest chętna do pomocy i zaangażowana w swoją pracę.. można liczyć na ich rady, a co ważne jeśli czegoś nie wiedzą nie udają, że tak nie jest i sugerują konsultację z weterynarzem (co jest moim zdaniem bardzo profesjonalne).
Wedle prawa wszelkiego piątek był dniem powszednim... fakt, że czwartek był wolny, jednak moim zdaniem nie powinno mieć to żadnego wpływu na działanie firmy takiej jak ZTM.
No więc wspomnianego dnia nic nie było jak zwykle.. pomimo dnia powszedniego część składów jeździła jak w święto, część jak w sobotę, a co ciekawe część wedle "specjalnego rozkładu".. i gdyby to było przemyślane to nikogo by nie bolało.. ale! do tramwaju, który przyjechał nie wsiadłem.. zwyczajnie był już przepełniony.. w następnym ścisk nieziemski bo przecież mamy "święto" i częstotliwość kursów się zmieniła..
Życzę sobie, żeby ludzie, którzy decydują o takich rozkładach poruszali się środkami transportu publicznego..
Oszuści,warto zgłosić problem do prokuratury,po tylu latach w dalszym ciągu działają i oszukują.Nie dość ,że naciągają ,zachęcając za 1 zł,na cały rok,a prawda okzazuje się 30,50 zł, to i tak nie działa.Już miesiąc temu dałam się nabrac ,ale dopiero dziś zobaczyłam rachunek telefoniczny .Czy sa inni chętni żeby się tym zainteresowac na poważnie ? tzn zgłosić doniesienie na policję ?proszę o konkretne propozycje jak się zorganizować .
Pozdrawiam
Czasem kiedy zamawiam coś na aukcjach, dostaję przesyłki wysłane przez firmę UPS. Na jakoś obsługi nie narzekam - zwykle paczki przychodzą szybko, a panowie z UPS są na pewno dużo milsi niż pan z konkurencyjnej firmy DPD pracujący w naszym regionie (Legnica i okolice)... Firmę UPS oceniałam dobrze, aż w okresie okołoświątecznym (końcówka roku 2009) oddział legnicki mnie zawiódł. Otóż w tym czasie dwa razy wysyłałam laptopa do naprawy. Producent laptopa (firma HP), wysyłał do mnie kuriera UPS, aby ten odbierał ode mnie laptopa do naprawy, a potem z powrotem mi przywoził. Przy pierwszej naprawie kurier przyjechał w terminie i odebrał ode mnie paczkę. Po kilku dniach (też terminowo) przywiózł laptopa, z tym, że nie chciało mu się pukać do domu, a na sąsiednim podwórzu zobaczył mojego wujka (który mieszka z nami po sąsiedzku w domu dwurodzinnym) i dał mu paczkę z laptopem. Z wujem mam raczej zły kontakt - bywa on złośliwy i zdarzało się, że np. wyjeżdżał gdzieś na kilka dni, a jakaś moja paczka, którą dał mu listonosz była zamknięta u niego przez ten czas w domu. Zależało mi, żeby taka rzecz jak laptop (który nie był tani) trafiła do moich rąk własnych, albo chociaż do rąk osoby, która jest raz ze mną zameldowana pod jednym adresem (rodzice lub brat). Wujek ochoczo przyjął paczkę i miał zamiar zostawić ją na dworze przed garażem (gdzie ktoś mógł wejść i ją zabrać, a poza tym był duży mróz), bo myślał, że "to pewnie jakieś książki". Na szczęście mój tata (który był w domu, tylko kurier nie zapukał) zobaczył, że ktoś zostawił paczkę i zabrał ją od razu do domu. Później jak się okazało laptop nie został prawidłowo naprawiony i firma HP wysłała do mnie po raz kolejny kuriera w celu przewiezienia laptopa do kolejnej naprawy. Kurier UPS miał się pojawić na następny dzień roboczy, jednak przez kolejne 3 dni się nie pojawiał. Byłam zła na niego i na siebie, że nie wychodziłam z domu całymi dniami, bo czekałam na kuriera, który i tak się nie pojawiał. W ciągu tych 3 dni dzwoniłam do firmy UPS wielokrotnie - na początku telefonu podanego na stronie UPS długo nikt nie odbierał (a właściwie były to 2 różne telefony), w końcu odebrała jakaś pani i tłumaczyła, że teraz koniec roku, święta i dlatego nie mogą ze wszystkim zdążyć. Powiedziałam, że rozumiem, że w takim razie może umówimy się po Nowym Roku, że zależy mi na tym, żeby nie czekać ciągle na kuriera, bo też mam różne inne sprawy i chce wyjść z domu. Pani powiedziała, żebym się nie martwiła, bo jeśli kurier do tej pory nie przyjechał, to na następny dzień już na 100% przyjedzie. Słowa te okazały się kłamstwem. Zadzwoniłam i zapytałam, czy wobec tego sama mogę przywieźć laptopa do siedziby UPS, żeby wysłali go dalej do siedziby HP, skoro nie mogą przyjechać. "Chce się pani?" - zdziwiła się kobieta po drugiej stronie - "Jak się pani chce, to proszę przyjechać... ale nasz kurier już by na pewno niedługo u pani był". Nie uwierzyłam w jej zapewnienia i przejechałam się te 20 km, aby zostawić paczkę. Na miejscu mieli druczek od firmy HP, który musiałam podpisać. Zauważyłam, że mają "zafajkowane", że kurier u mnie był, ale mnie nie zastał! (co jest niemożliwe, bo przez te wszystkie dni siedziałam w domu i czekałam na kuriera) Z tego co wiem, z siedziby UPS do siedziby HP laptop dotarł już szybko. Po naprawie pod koniec stycznia firma HP wysłała do mnie naprawiony laptop znowu poprzez UPS i tym razem paczka trafiła do mnie terminowo i bez problemów. Jednak do firmy UPS jestem już zrażona i zdaje sobie sprawę, że w okresie okołoświątecznym nie warto tą droga nic wysyłać/otrzymywać, bo firma nie jest odpowiednio przygotowana na ten czas, a jej przedstawiciele potrafią nieźle kręcić.
Na początku 2009 roku zakupiłam laptopa w sklepie Media Expert. Jak dowiedziałam się od sprzedawcy, podlega on 2-letniej gwarancji u producenta, czyli Hewlett-Packard i jeśli coś będzie z laptopem nie tak, powinnam się zgłosić do firmy HP z prośbą o naprawę gwarancyjną. Pierwsze problemy zaczęły się ok. 3 miesiące po zakupie laptopa, a mianowicie na ekranie pojawiła się czarna nieregularna ukośna "plamka" (nie martwy piksel). Ciężko było się zorientować, czy znajduje się ona bardziej w "głębi" ekranu, czy na wierzchu. Zadzwoniłam do serwisu HP i dokładnie opisałam swój problem. Rozmawiała ze mną pani, która zapowiedziała, że odezwie się do mnie w ciągu najbliższych dni kiedy w dziale technicznym skonsultują ten problem. Ku mojemu zdziwieniu pani rzeczywiście zadzwoniła w przeciągu kilku dni i powiedziała, że maja przypuszczenia, co to może być... Otóż część wypuszczonych paneli była wadliwa i prawdopodobnie mój też, stąd ta plamka. Zaproponowała mi przybycie kuriera i zabranie laptopa do naprawy, powiedziała też, że jest ok. 75%-owa szansa, że to ta wada, a jeśli to uszkodzenie mechaniczne, to wymiana panelu z ekranem będzie kosztować ok. 2000 zł, jeśli się zgodzę. Podziękowałam i powiedziałam, że jeszcze to przemyślę - jedna plamka nie przeszkadzała mi tak bardzo... jednak z czasem pojawiały się też nowe (choć mniejsze). Latem 2009 pojawił się kolejny problem - wiatrak bardzo głośno pracował, był to wręcz bardzo głośny warkot uniemożliwiający korzystanie z laptopa. Zadzwoniłam na infolinię, pan po drugiej stronie był bardzo pomocny. Poinstruował mnie, jak wyłączyć wiatrak w BIOS-ie, tak też zrobiłam, jednak to nie pomogło, bo wiatrak był wyłączony tylko na początku, a jak komputer się nagrzewał, włączał się i znowu warkotał. Zadzwoniłam na infolinię raz jeszcze i pan po drugiej stronie (tym razem chyba inny) zaproponował w tej sytuacji naprawę gwarancyjną, na co się zgodziłam. Poinformował mnie, że kurier zjawi się na następny dzień roboczy. Kurier przyjechał w terminie, nie musiałam nic tłumaczyć - wręczyłam tylko laptop zapakowany w firmowe opakowanie i złożyłam podpis. Dla firmy HP dołączyłam karteczkę z opisem problemu i prośbą, aby nie usuwać żadnych danych, jeśli nie jest to konieczne. Laptop wrócił po kilku dniach w pełni sprawny, z dołączoną karteczką w języku angielskim (co wskazuje na to, że naprawa odbywała się za granicą), gdzie było napisane, że wymieniono część. Dodatkowo otrzymałam link do ankiety, gdzie mogłam wyrazić swoją opinię na temat przeprowadzonej naprawy, a następnego dnia zadzwoniła do mnie pani z HP i pytała, czy z laptopem wszystko w porządku. Byłam z naprawienia tego problemu bardzo zadowolona. Z następnej naprawy gwarancyjnej już trochę mniej, gdyż pojawiły się komplikacje. W zimie 2009 plamek na ekranie laptopa było już sporo, a któregoś ranka zobaczyłam kilka nowych, wyraźnych, co już nie było dla mnie akceptowalne. Zadzwoniłam na infolinie HP i zamówiłam kuriera. Ten przyjechał na następny dzień roboczy i zabrał laptop. Wszystko odbyło się jak poprzednio, laptop szybko wrócił z darmowo wymienioną częścią - panelem LCD. Jednak jak się okazało nie było się z czego cieszyć, bo nowy panel LCD był wadliwy - miał setki martwych pikseli. Infolinia była już nieczynna (był wieczór kiedy wróciłam do domu rozpakowałam laptopa), zadzwoniłam więc następnego dnia rano. Pan na infolinii powiedział, że są dwa rozwiązania: albo złożyć reklamację na naprawę gwarancyjną (coś w rodzaju skargi, że źle naprawiono laptop), albo jeszcze raz złożyć reklamację na laptop jakby nigdy nic. Zapytałam pana, która opcja jest lepsza - powiedział, że w obu przypadkach wyjdzie się na to samo. Wybrałam drugą opcję, jednak okazało się to błędem, ponieważ kiedy laptop dotarł już do serwisu HP, uznano, że jego wada jest mechaniczna (w domyśle: spowodowana przeze mnie) i nie podlega gwarancji. Odesłano laptop do firmy partnerskiej (nazwa jest mi nieznana) wykonującej dla HP naprawy odpłatne. Stamtąd zadzwoniła do mnie pani i wyjaśniła sytuację oraz to, kim jest. Powiedziała, że wyceniono naprawę mojego laptopa (wymianę panelu LCD) na 1875 zł z groszami. Powiedziałam, że nie chcę za to płacić, bo nie ja zepsułam laptop. Pani powiedziała mi, że najlepiej byłoby, żebym wcześniej złożyła "skargę" na źle wykonana reklamację, ale że i teraz można się z tego wyplątać. poradziła, abym napisała na odpowiedni adres mailowy HP i wyjaśniła problem. Zasugerowała, że wraz kolegami uważa, że te piksele mają taki układ, że wskazuje to na to, że to wynik przygniecenia czymś laptopa i że stało się to zapewne w serwisie HP (kurier nie mógł uszkodzić laptopa podczas wysyłki, bo był on osłonięty styropianem; ja też tego nie zrobiłam). Napisałam e-mail do HP, otrzymałam odpowiedź - odpowiedź była miła i "na poziomie", ale wyrażono opinię, że ta wada jest mechaniczna i że to prawdopodobnie wina kuriera lub moja. W odpowiedzi wysłałam zdjęcie panelu usianego pikselami zrobione tuż po otwarciu paczki z "naprawionym" laptopem, napisałam też, że nie zapłacę za coś, czego nie zrobiłam. dostałam odpowiedź, że w ciągu kilku dni moja prośba zostanie rozpatrzona. Następnie otrzymałam w krótkim czasie do domu naprawiony laptop (za darmo) i byłam bardzo zadowolona z pomyślnego rozwiązania sprawy. Następnego dnia znów zadzwonił ktoś z HP i pytał, czy wszystko jest w porządku. Rozumiem, że różne sytuacje się zdarzają i ogólnie z obsługi jestem zadowolona... Jakość obsługi, kompetencje personelu i uprzejmość oceniam bardzo dobrze... Ale czas obsługi wypada niekorzystnie... Podczas tych zimowych napraw laptopa nie było prawie wcale w domu (dobrze, że mam komputer stacjonarny...) - przede wszystkim to wina kuriera, z którego korzysta HP (UPS) - kurier ten nie przyjeżdżał przez kilka dni (był okres okołoświąteczny), kiedy zgłosiłam źle naprawiony laptop, w związku z czym sama wiozłam go 20 km do siedziby kuriera, aby zostawić przesyłkę do HP. Korespondencja mailowa też się trochę przeciągała, co wpłynęło na szybkość obsługi... Na szczęście od tamtego czasu (czyli prawie rok) wszystko jest z laptopem w porządku i nie muszę korzystać z usług serwisu.
W sklepie panowała przyjazna klientowi atmosfera. Ceny były dostępne, wybór butów bardzo duży i bogaty. Było czysto i pachnąco. Obsługa pomagała w wyszukaniu odpowiedniej pary butów. Myślę, że nie ma większych uwag do obsługi w tym salonie.
Był też wybór akcesoriów do czyszczenia obuwia.
Polecam odwiedzenie tego sklepu.
Wieczorkiem postanowiliśmy zamówić jakieś jedzonko do domku. Kiedyś od znajomej usłyszałam, że właśnie tam się opłaca zamówić bo porcje są duże , dobre i nie drogie. Zamówiliśmy dwie porcje gyrosa. Przez telefon pan, który przyjmował ode mnie zamówienie był miły i uprzejmy na koniec zapytałam ile będziemy czekać, zostałam poinformowana, że około 40 min. Niestety ten czas się przedłużył do ponad godziny. Faktycznie porcje były spore po otworzeniu jedzenie aż wypadało po za opakowanie. Niestety było dość chłodne więc na własną rękę oddzieliliśmy mięso i frytki od surówki i podgrzaliśmy jedzenie. W smaku bardzo dobre i jak na taki zestaw zapłaciliśmy mało.
Gdyby były zawody w prędkości obsługiwania klientów, to sądzę, że osoba, która mnie obsługiwała napewno by wygrała. Zaszedłem do sklepu, aby kupić chleb, przy okazji kupiłem jogurty, które były w bardzo atrakcyjnej cenie. Na terenie sklepu zauważyłem pracowników, którzy rozkładali towar na półki. Podchodząć do kasy ustawiłem się w małej kolejce, która została bardzo szybko obsłużona. Kasjerka witała się z każdym klientem. Ponadto bardzo szybko ich obsługiwała. Prędkośc obsługi nie wpłynęła na jakość obsługi, a tym bardziej, nie popełniła żadnej pomyłki. Każdemu klientowi na początku proponowała zakup reklamówki.
Z rana zajechałem do Auchan, aby spokojnie zrobić zakupy. Nie lubię potem przepychać się pomiędzy klientami. Po wybraniu interesujących mnie produktów, w tym pieczonego kurczaka na śniadanie (z rana są większe kurczaki, niż w godzinach późniejszych, a w tej samej cenie) skierowałem się do kasy. Przy kasie przywitała sę ze mną kasjerka, zadając pytanie, czy posiadam kartę skarbonka. Wręczyłem jej kartę, a ta po jej zeskanowaniu poinformowałe mnie, żebym nie zapomniał użyć zebranej kwoty do końca roku, gdyż tylko do tego momentu są one ważne a w nowym roku tracę ważność. Po zakończeniu transkacji, kasjerka podziękowała mi za zakupy i zaprosiła ponownie. Pomimo poranka, już coraz więcej ludzi pojawiało się w sklepie.
Rewelacji nie było, ale jak na ten supermarket cieszący się negatywną opinią w obsłudze (przynajmniej ja tak uważam) tym razem nie było najgorzej. Również myślę tak jak już kiedyś pisałam bardzo różni się obsługa w mniejszych miastach od tych w większych jak ja np porównuję w tej chwili Syców do Wrocławia. Oczywiście jak w każdej Biedronce przejścia wąskie, tak że jeśli się nie ma zamiaru robić dużych zakupów to lepiej z wózka zrezygnować, ale z drugiej strony nigdy nie wiadomo czy uda nam się dostać koszyk. W tym markecie towar był dość ładnie poukładany może dlatego, że był dość wcześnie, niedziela i ludzi nie wielu było. Po zrobieniu zakupów udałam się do kasy były dwie otwarte i przy każdej tylko kilku ludzi więc szybko poszło. Od kasjerki usłyszałam nawet dzień dobry i do widzenia. Nie było najgorzej.
Stary lokal przeniesiono do okazałego budynku. Po skończonych rozgrywkach w kręgle nie chciało się nam jeszcze jechać do domu, dlatego postanowiliśmy zajść do tego lokalu. Przy wejściu powitał nas pracownik, pytając sie, czy mamy rezerwację. Po uzyskaniu odpowiedzi, że nie, zaproponował nam wolne miejsca na piętrze. Po zajęciu miejsc, od razu przyniesiony nam menu. Cieżko było cokolwiek wybrać, ale jakoś daliśmy radę. Na realizacje zamówienia musieliśmy trochę poczekać, zwłaszcza na wino. Podczas konsumpcji podchodził do nad kelner z zapytaniem, czy coś jeszcze donieść. Niestety, alu już późna godzina, więc czas wracać do domu. Rachunek został przyniesiony dość szybko. Opuszczając lokal, obsługa zaprosiła nas ponownie. Myśle, ze napewno tam jeszcze przyjdziemy. kest jeszcze jeden minus - brak w większej ilości menu. W momencie dojścia nowych gości, obsługa zabierała menu z innych stolików, gdzie goście siedzieli.
11-go listopada jak to zwykle bywa, zdecydowana większość sklepów jest zamknięta. Tego dnia wieczorem wyszłam z pensjonatu z zamiarem przejścia się po okolicy, jak i również dokonania drobnych, jednak podstawowych i potrzebnych zakupów. Pierwszym małym sklepikiem jaki był otwarty, były delikatesy Jedynka. Po wejściu nikt mnie nie przywitał. Rozejrzałam się po sklepie, po czym zauważyłam ekspedientkę i przywitałam się z nią. Układała towar w lodówce z nabiałem. Nie chciałam od razu robić zakupów, aby później z tym wszystkim nie chodzić więc spytałam się do której jest otwarte. Pani spojrzała się na mnie i chłodnym głosem odpowiedziała "nie wiem, chyba do 17". Czyli jeszcze godzinę czasu powinny być delikatesy otwarte. Postanowiłam, że po drodze na pewno znajdę jeszcze jakiś otwarty sklep więc tam zrobię zakupy. Podziękowałam i wyszłam. Z resztą ekspedientka była jakoś mało uprzejma więc nawet nie chciało mi się tam robić zakupów. Po drodze rzeczywiście trafiłam na otwarty sklep, w dodatku był większy i lepiej zaopatrzony. Wracając ze spaceru ponownie przechodziłam obok delikatesów Jedynka. Było już po godzinie 18, a sklep nadal był otwarty. Szczerze mówiąc jakoś nie byłam zaskoczona, że ekspedientka mnie oszukała mówiąc, że za godzinę zamyka, no cóż chciała zatrzymać klientów, tylko że siłą raczej się tego nie robi!
Bar współpracujący z MK Bowling. Kiedyś nie byłem zbytnio zadowolony z jakości obsługi, lecz tym razem trochę się poprawiło. Po złożeniu zamówienia przy kreglach, zostało ono szybko zrealizowane - dotyczy napojów. Jednakże na jedzenia trzeba jeszcze dłuuuuuuugo czekać. Jednakże już jest duża poprawa. Może zdali sobie sprawę osoby zarządzające tym barem, że taka obsługa, jaka była dawniej nie przyspoży im większej ilości klientów.
Dość często chodzimy ze znajomymi na kręgle, i zawsze w piątki. Aby być pewnym miejsca, zawsze na początku tygodnia robimy rezerwację. Tak też było i tym razem. O umówionej godzinie spotkaliśmy się przy kręglach. Po zapłaceniu za nie, pracownik poinformował nas, który mamy tor. Po otrzymaniu tej informacji udaliśmy się tam. Po rozpoczęciu gry, przechodziła obok nas pracownica baru. Poprosiliśmy o otwarcie rachunku i o przyniesienie piw. Pracownica przyjęła zamówienie i odeszła do baru. Podczas gry, zacięły się kręgle. Zglosiliśmy ten fakt pracownikowi, który od razu poszedł na zaplecze i odblokowal kręgle. Czas już się kończył i chcieliśmy przedłużyć grę, niestety, ale tory były zajęte. Muszę stwierdzić, że obsługa starała się, aby wszystko prawidłowo działało. Od razu reagowali na zgłaszane problemy.
Troszkę się bałam tego przeglądu, ale nie ze względu na stan samochodu, ale dlatego, że musiałam to po raz pierwszy zrobić sama, przed pojechaniem tam miałam mnóstwo czarnych myśli. Miło, że w ogóle mnie przyjęli, bo było późno, a mają otwarte do 15, a taki przegląd trochę trwa więc pierwszy plus. Jak tam zajechałam Pan, który mnie zaczął obsługiwać był bardzo miły w dodatku chyba wyczuł moje przestraszenie zaproponował, że weźmie ode mnie kluczyki wjedzie na kanał sprawdzi dokładnie auto, a ja sobie usiądę i spokojnie zaczekam, odetchnęłam z ulgą taki sposób załatwienia sprawy bardzo mi pasował. Po około 25 min pan wyprowadził moje auto, podał mi wydruk z przeglądu, powiedział co wyszło podczas sprawdzenia za co należało by się wkrótce zabrać i tyle. Zapłaciłam i szczęśliwa odjechałam. Obsługa super na pewno za rok również tu wrócę.
Pierwszy raz tam byłam. Zazwyczaj pizze zamawiam z dowozem, ale przechodziliśmy obok ze znajomymi więc postanowiliśmy wejść. Nie zwróciłam uwagi od której jest otwarta ta pizzeria, ale chyba było wcześnie, bo nikogo nie było po za nami Pani przy kasie poprosiła żebyśmy chwileczkę zaczekali, bo musiała coś tam porobić, a jest jak na razie sama. Wzięliśmy karty menu usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy wybierać pizze. Fajne promocje są w lokalu każdy z nas wziął sobie pizze i dostał do tego po litrze napoju!! dość długo czekaliśmy na zamówienie, czas tym bardziej nam się dłużył, bo byliśmy bardzo głodni. W czasie oczekiwania na zamówienie rozejrzałam się po lokalu ładnie wygląda, ciemno czerwony kolor nadaje miejscu przytulny nastrój, stoliki i krzesła wygodne jedyne co to te lampki zawieszone nisko nad stolikiem ładnie wyglądają, ale każdy chyba z nas wstając przez przypadek uderzał w nie głowa, a po za tym osoba sprzątająca lokal się nie postarała za kanapami były resztki pizzy i to naprawdę duże kawały ciężko było by ich nie zauważyć - zastanawiam się czy w ogóle było sprzątane. Może półmrok jaki panuje w lokalu specjalnie jest tak zrobiony by nie można było dostrzec minusów. Fajnie bo nie musieliśmy chodzić sami po zamówienie mimo tego, że Pani była sama (przynajmniej tak nas poinformowała, a po za tym nikogo więcej nie widzieliśmy) pizze przyniosła nam do stolika. Po tej wizycie chyba zrezygnuję z pizzy z dowozu o wiele lepiej smakuje w lokalu choćby dlatego, że jest gorąca.
Kolorowa i pachnąca z daleka Kwiaciarnia Trzy Korony.Zlokalizowana w Centrum Handlowym Wola Park na pierwszym piętrze.
Uzupełnienie ofert stanowią karnety na różne okazjie oraz opakowania prezentowe,które są wystawione na zewnątrz lokalu.
Sprzedawczyni z uśmiechem w oczach i z pozytywnym nastawieniem do klieta sprawia iż zakupy tu są w pełni satysfakcjonujące.
Sklep CROSS oferuje klientom odzież sportową i w dużym wyborze spodnie dżinsowe do których nawiązanie stanowią kotary do przymierzalni zorganizowanych naprzeciw ległej ścianie co wejście. Przymierzalnie te sprawiają wrażenie dawno nie sprzątanych i podłoga w nich prosi się o zamiecenie.
Personel pomocny choć szybko się zniechęca i bez słowa odchodzi gdy już odpowie i pokaże klientowi to o co się pytał, nie upewniwszy się czy jeszcze mogą mu pomóc. Sprzedawców obowiązuje strój prywatny. Jedna z Pań na szyj nosiła smycz na której wisiał kluczyk druga miała przypięty do bluzki znaczek z napisem z-ca kierownika. Wracając zaś do asortymentu to tak jak napisałam na wstępie jest on w stylu sportowym i składają się na niego bluzki, bluzy kamizelki, bezrękawniki, swetry, kurtki no i oczywiście spodnie. Wszytko w cenach na przyzwoitym poziomie dodatkowo objęte upustem co czyni ofertę atrakcyjną i konkurencyjną.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.