Wchodzę do sklepu i od razu jestem atakowana przez usłużnego sprzedawcę. Nie mogę sobie w spokoju pooglądać. Odprawiam człowieka, jak będę potrzebować to zawołam. Nie lubię nachalnych sklepów.
Ceny fajne, raty wygodna i nietrudne do uzyskania. Transport do domu, bez kłopotów.
Personel mógłby mieć trochę więcej wiedzy o notebookach i telefonach. Aha, telefony koszmarnie drogie...
Mamy problem z altanką - przecieka dach. Tata wybrał się więc do Leroy na artykuły budowlane, gdzie spytał pierwszego pod ręką pracownika, czy może mu pomóc. Pan bardzo chętnie się zgodził, a tata wytłumaczył mu dokładnie problem z dachem. Następnie pracownik wykazał się twórczym myśleniem, gdyż próbował znaleźć odpowiednie rozwiązanie i widać było, że zależy mu na dobrym wyborze. Zaprowadził tatę na plac, gdzie było kilka rodzajów papy. Wszystkie dokładnie opisał i przedstawił. Razem zastanawiali się nad najwłaściwszą. Był bardzo cierpliwy i choć tata długo się zastanawiał, nie odszedł do innych klientów. Poczekał do momentu, gdy tata się zdecydował i postanowił wziąść odpowiedni produkt. Zaproponował nawet pomoc w spakowaniu do auta, ale tata już mu podziękował, bo i tak mu wielce pomógł.
Będąc w KFC chwilkę musiałam poczekać w kolejce, ponieważ było sporo klientów. Dwie sąsiednie restauracja, znajdujące się obok w KFC w Galerii Victoria w Wałbrzychu - z tego co zauważyłam - nie miały prawie wcale klientów, natomiast KFC przeżywało oblężenie, z którym pracownicy bardzo dobrze i sprawnie sobie radzili. Pani obsługująca mnie przy kasie była bardzo sympatyczna i uśmiechnięta. Widać było, że stawia pierwsze kroki w pracy i dopiero się uczy, ponieważ pytała swoją koleżankę o kilka rzeczy (np. które elementy dać do zestawu, który zamówiłam, albo co zrobić w przypadku, jeśli wyszedł jej wydruk z miejscem na podpis klienta po mojej zapłacie kartą). Starała się wszystko robić szybko, co jej się udawało. Obsługa była naprawdę błyskawiczna. Stolików było bardzo dużo, więc można było wybrać sobie dogodne miejsce. Nie mam żadnych zastrzeżeń do tutejszego KFC.
Duży fajny market budowlany.
Ogromna rotacja personelu, i stąd jak ktoś już wie, co i jak, co przestaje pracować. Kupuję rurę do drenażu, w ofercie jest 3 rodzaje: 5 , 8, i 10 cm średnicy. 10 minut szukam sprzedawcy na sali. W sklepie są jednaj tylko 2 rodzaje. Pani sądzi, że tej co ja chce nie ma, więc wybieram inną. Najpierw szuka kogoś, kto ja wyręczy, ale nie znajduje. Niezadowolona przysuwa sobie ogromną drabinę. Zdejmuje dokładnie tę rurę co chciałam, ale nie może sobie poradzić ze zmierzeniem jej. Mierzymy ją we troje: ekspedientka i ja z mężem. Na koniec dostajemy do ręki 10 metrów rury, luzem, bez taśmy i mała karteczkę z napisem ile ma metrów dla informacji kasjerki.
Katastrofa.
Na szczęście babka w kasie jest kumata.
Aha, niektóre rzeczy są tańsze niż na allegro! np, przepiękne ogromne ceramiczne donice... super!
Do galerii udałem się z córką aby kupić bluzkę na jesiene chłody. Był planowany tylko jeden sklep, ale jak to wiadomo zaszliśmy jeszcze do innych sklepów. Po wejściu do środka można było zauważyć kilkoro klientów. Pracowników na początku nie zauważyłem. Po obejrzeniu oferty, wzięliśmy do przymierzenia 3 kurtki. Podczas przymiarki okazało się, że kurtki są za małe. Postanowiłem znaleść pracownicę i zapytać się, czy są większe numery. Jednakże z tym był problem. Widoczni pracownicy zajęci byli klientami. Nie mogąc się doczekać pomocy, opuściłem sklep nic nie kupując (oczekiwałem ok. 5 min). Oczywiśie córka nie była zadowolona. ale obiecałem, że zajedziemy do innego sklepu tej firmy.
Będąc w galerii Victoria z koleżanką postanowiłam wstąpić do MediaMarkt w konkretnej sprawie. Otóż posiadam nawigację GPS, do której załączona była ładowarka samochodowa oraz przewód do komputera, natomiast w zestawie brakuje mi ładowarki sieciowej (do kontaktu), żeby podładować nawigację GPS np. w domu przed podróżą bo zauważyłam, że nieużywana się rozładowuje). Pomyślałam, że może w MediaMarkt znajdę odpowiednią ładowarkę. Kiedy weszłyśmy z koleżanką do MediaMarkt, zauważyłyśmy, że ma bogatą ofertę książek (nie wiedziałam, że sklep ten ma w ofercie książki - w legnickim MediaMarkt nie widziałam ich) i raczej jest przejrzyście rozplanowany. W dziale rozrywkowym (tzn. książki, filmy, gry), gdzie się właśnie znajdowałyśmy, zauważyłam kilku bardzo młodych pracowników przed ekranem grającego telewizora, ale pomyślałam, że to, czego szukam, nie jest raczej ich specjalnością. Pozostawiając koleżankę oglądającą książki, oddaliłam się wgłąb sklepu, gdzie były akcesoria elektroniczne, laptopy itp. Zauważyłam jednego pracownika w punkcie z telefonami (jego też nie zapytałam o pomoc), a dalej między regułami dwóch panów - pracowników rozmawiających ze sobą. Podeszłam do nich. Stali nad jakąś kartką i rozmawiali między sobą przyciszonym tonem na temat tego, co było tam napisane. Czekałam spokojnie, aż skończą rozmawiać. Po chwili jeden z panów podszedł do mnie i zapytał, w czym może mi pomóc. Powiedziałam, że potrzebuję ładowarki sieciowej z końcówką mini USB do nawigacji GPS. Pan był sympatyczny, poprowadził mnie kilka kroków dalej, pokazując z daleka półkę oznaczoną "Akcesoria GSM", powiedział, że mam tam pójść i na pewno znajdę te ładowarki, po czym wrócił do kolegi. Nie pomylił się, rzeczywiście kiedy tam poszłam zauważyłam dużo ładowarek sieciowych, ale miałam problem z wyborem. Ładowarek było dużo. Te, które były na wysokości mojego wzroku miały końcówkę mikro USB, natomiast mini USB (których szukałam) znajdowały się wyżej i potrzebowałabym chyba drabiny, żeby do nich dosięgnąć. Poza tym na opakowaniu każdej z ładowarek była nazwa marki telefonu, dla jakiej są one przeznaczone (np. Motorola, Siemens), a przykładowa cena to 44,90 zł. Zastanawiałam się, czy nie mogłabym dostać takiej ładowarki taniej. Chciałam zwykłą ładowarkę (nie dedykowaną dla żadnej marki sprzętu), możliwie tania, bo i tak używana byłaby przeze mnie sporadycznie i nie widzę potrzeby wydawania na nią dużej sumy. Gdyby w pobliżu był jakiś pracownik tego działu, pewnie zapytałabym go o wszystko i powiedziała o swoich wątpliwościach, ale nikogo takiego nie zauważyłam (a pracowników z działu rozrywkowego nie chciałam o to pytać), postanowiłam wraz z koleżanką udać się coś zjeść (jak wcześniej planowałyśmy) a ze ładowarką rozejrzeć się później na aukcjach internetowych albo przy okazji na zakupach np. w moim mieście.
W porównaniu z innymi bankami, skromniutko, bardzo mało miejsca, a kilka razy w miesiącu gigantyczne kolejki, bo bank obsługuje przelewy z Opieki. Słaba wentylacja, często zaduch i zapach meneli, szczególnie w tych terminach.
Panie dość miłe,zwykle bardzo życzliwe i pomocne, choć nie rozmieniają pieniędzy twierdząc, że nie mają drobnych. A przecież to bank :) Zabawne.
Aha i różnie traktują podchmielonych panów, ale przecież nie mogą pozwolić, by pijaczki weszli im na głowę.
I dziwna rzecz... bankomat tego banku jest w zupełnie innej części miasta, choć może to mądre, bo jest tuż obok netto :)
Tanie wpłaty, tylko 2.50
Szukałam strony, dzięki której będę mogła zakupić bilety na koncert pewnego zespołu, który miał się odbyć w Pradze. Przez główne znane firmy zajmujące się sprzedażą biletów wychodziło potwornie drogo. Znalazłam tą firmę z Tarnowa, gdzie bilet kosztował tylko 120 złotych. W porównaniu z tamtymi wydawało mi się to dosyć podejrzane, zwłaszcza, że wcześniej o tej firmie nie słyszałam. Bardzo chciałam jechać na ten koncert, a na stronie zapewniali, że wysyłka jest ekspresowa i prosto do adresata. Zaryzykowałam i przelałam im pieniądze. Jakie było moje zdziwienie, gdy już następnego dnia dostałam kurierem swój kochany bilet. W kopercie, prócz niego, znajdowała się kartka ze zdaniem: "Życzymy przyjemnego koncertu. Mamy nadzieję, ze zabawa będzie wspaniała. W razie odwołania imprezy odpowiedzialny jest organizator. Dziękujemy, że skorzystała Pani z naszych usług". Było mi bardzo miło, ale do momentu wejścia na koncert nie byłam pewna, czy jest to oryginalny bilet, bo Czesi mieli zupełnie inne. Potem okazało się, że były po prostu dwa rodzaje. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić i podziękować :))
Drogeria mieści się w CH "Galeria Kociewie" w Starogardzie Gdańskim, dojazd i możliwość zaparkowania auta bardzo dobre. Dnia dzisiejszego towarzyszyłem dziewczynie podczas kupna produktu kosmetycznego. Bez problemu znaleźliśmy potrzebny produkt, cena zgodna na półce i przy kasie, obsługa bardzo dobra, nieduże kolejki, porządek na sklepie. Bardzo duża dostępność produktów kosmetycznych dla każdego i przystępne ceny, bardzo dużo promocji. Polecam.
Będąc razem z córką w galerii namówiła mnie ona, abyśmy zaszli do sklepu Świat Spinek. Oczywiście, wszystkie spinki się spodobały mojej córce i napewno by chciała wziąć wszystkie. Jednakże pracownica, która tam pracuje zorientowała się, że córka chce jak najwięcej kupić spinek, w związku z tym sama wyszła z propozycją udzielenia mi pomocy. Odetchnąłem. Razem z córką rozpoczęły wybierać spinki z zaznaczeniam, że nie można kupić więcej niż 6 szt. Wiadomo, że córce się to nie spodobała, ale tu nieoceniona okazała się pracownica, która powiedziała mojej córce, że często są nowe dostawy i bez sensu jest teraz kupować więcej, skoro można przyjść w innym terminie i kupić coś nowego. Wybór trochę potwał, ale jakoś wytrzymałem. Zadowolony wyszedłem ze sklepu żegnany przez pracownicę.
Opiniowany sklep ogólnospożywczy mieści się w Starogardzie Gdańskim, w Centrum miasta, blisko Hipermarketu Carrefour. Podczas dzisiejszych zakupów bardzo zawiodłem się na tym "renomowanym" sklepie. Czynna 1 kasa, przy kolejce liczącej ponad 15 klientów z pełnymi wózkami. Czas oczekiwania ponad 20 minut, nikt się tym nie przejął. Na sklepie panuje bałagan, towary porozrzucane po sklepie, przy kilku towarach brak cen, większość produktów z gazetki promocyjnej od dnia 08.11.2010 nie obecna na sklepie. Nie polecam, brak pozytywnych opinii.
Będąc w galerii postanowiłem zajść do restauracji Naleśnikarnia. Po zajęciu miejsca wziąłem menu, aby sprawdzić co jest w ofercie. Po wybraniu jednego z produktów, udałem sie do kasy. Po podejściu do niej, przywitała się ze mną pracownica. Po złożeniu zamówienia, poinformowano mnie, za jaki czas zostanie ono zrealizowane. O umówionym czasie zaproszono mnie do odbioru zamówionego dania. Odchodząc, pracownica życzyła mi smacznego. Muszę przyznać, że naleśniki były dobre. Po skończonej konsumpcji, postanowiłem opuścić lokal. Zauważyła to pracownica, która podziękowała za przyjście i zaprosiła ponownie. Podczas konsumpcji zauważyłem pracownicę, która sprzątał ze stołu opróżnione talerze przez klientów.
Dnia dzisiejszego skontaktowałem się z infolinią dla abonentów telefonii komórkowej sieci Plus Gsm. Jako, że miałem problem liczyłem na pomoc konsultanta i nie zawiodłem się. Pan był bardzo uprzejmy, chętny do pomocy, w jego głosie słychać było, że jest pewien siebie, zorientowany w swojej pracy. Czas oczekiwania nie był zbyt długi, minusem jest natomiast koszt połączenia - 1,95 to za drogo za całość połączenia.
W sklepie Tally Weijl w Wałbrzychu wzrok przyciąga ładna, oszczędna w formie, zimowa wystawa oraz ładny wystrój i wygodne rozłożenie towaru. Zimowa kolekcja spodobała się mi i koleżance, która była ze mną w sklepie, ponieważ dużo ubrań jest praktycznych i wygodnych (a zdarza się, że dużo elementów kolekcji tej firmy jest zbyt nazbyt udziwnionych i nie wiadomo, do czego niektóre ubrania nosić), niektóre w atrakcyjnych cenach, inne (prawdopodobnie nowości) drogie. Byłyśmy jedynymi klientkami w sklepie. Po sali chodziła pani sprzedająca, która jednak nie obserwowała nas natrętnie ani do niczego nie nakłaniała (to dobrze, bo lubimy w spokoju oglądać towar i konsultować ewentualne wybory ze sobą nawzajem). Ja nic dla siebie nie znalazłam, koleżanka wybrała za to 3 rzeczy dla siebie i zapytała sprzedawczynię, czy może przymierzyć. Pani miłym tonem powiedziała, że oczywiście, wskazując na przymierzalnię. Po przymierzeniu ubrań koleżanka zdecydowała się na zakup dwóch (bluzę z kołnierzem imitującym sztuczne futerko oddała, gdyż cena ponad 100 zł wydała jej się nazbyt wygórowana). Pani kasując towar poinformowała, że jeden z towarów miał błędnie oznaczoną cenę i wyjdzie 10 zł taniej. Obsługa była miła i szybka, nie mam żadnych zastrzeżeń.
Weszłam do sklepu, gdzie nie było w ogóle klientów. Pracowniczki o dziwo też nie widziałam. Zaczęłam się rozglądać po asortymencie bez wyraźnego celu zakupowego. Większość bielizny była w małych rozmiarach. Prawie nie było nic w rozmiarze L, nie mówiąc już o wyższych. Wtedy zauważyłam jednak pracowniczkę, a właściwie fragment jej głowy za ladą. Siedziała sobie gdzieś tam na ziemi. Słysząc moje kroki wstała gwałtownie i stała tak na baczność cały czas. Nie odezwała się przy tym ani słowem. Znalazłam na półce coś, co mnie zainteresowało i postanowiłam to kupić. Podeszłam do kasy i podałam tej pani. Dalej się nie odzywała. Spytałam, czy można płacić kartą, na co odparła dziwnym burknięciem i gestykulacją ramion. Uznałam to za potwierdzenie. Jedyne słowo jakie od niej usłyszałam było bardzo ciche i niepewne "do widzenia". Przynajmniej ładnie mi produkt zapakowała i dodała do niego ulotkę z kolekcją bielizny.
Wychodząc z galerii zaszedłem do punktu Fornetti, aby kupić trochę ciastek. Akurat w momencie przyjścia okazało się, że pracownica wyjmowała z pieca gorące ciastka. Poprosiła mnie, abym chwilkę poczekał, gdyż musi wyjąć ciastka. Oczywiście zgodziłem sie na to. Po krótkiej chwili rozpoczęła mnie obsługiwać. Oczywiście w pierwszej chwili poprosiłem o gorące ciastka. Należy nadmienić, że pracownica była zadbana. Ciastka pakowala w rękawicy jednorazowej, co daje gwarancję, że nie pakuje ciastek np. po wydaniu reszty.
Średniej wielkości sklep, który oferuje produkty własnej produkcji. Zachodząc tam, można mieć pewność, że kupowane tam produkty są świeże. Sam wystrój sklepu zachęca do robienia tam zakupów. Ponadto w szybach znajdują się informacje o aktualnych promocjach. Duży wpływ na pozytywną opinię ma obsługa. Osoby tam pracujące z chęcią obsługują klientów. Można wyczuć, że klienci stawiani są na pierwszym miejscu. Ponadto z chęcią udzielają im informacji. Podczas pobytu w sklepie można zauważyć, że pracownicy dbają o czystość sklepu. Brak jest widocznych zanieczyszczeń. Oprócz dbałości o czystość sklepu, pracownicy dbają o własną czystość.
Dzisiejszego dnia zajrzałam do butiku New Yorkera w Suwałkach. Niestety od progu nieprzyjemnym wzrokiem przywitał mnie ochroniarz który przez cały czas zakupów nie spuszcza wzroku z klientów i nie robi wcale tego dyskretnie. Jest to krępujące gdy ktoś ciągle za tobą chodzi i patrzy się jak na potencjalnego złodzieja. Do tego na wieszakach straszny bałagan, pomieszane ceny, poobrywane metki. Zakupy w takiej atmosferze i bałaganie nie przynoszą satysfakcji.
KFC miało w swojej ofercie "Crushera" i postanowiłam spróbować tego swego rodzaju shake'a. W tym celu udałam się do restauracji w centrum handlowym Tesco. Tutejsze KFC ma do swojej dyspozycji dużą liczbę stolików i jest połączone ciągiem z innymi restauracjami. Było otwartych kilka kas i zupełnie nie było tłoku. Podeszłam najpierw, by zapoznać się z cenami, kiedy jeden z pracowników uśmiechając się grzecznie spytał, czy może w czymś służyć. Uśmiechnęłam się i poprosiłam o "Crushera". Spytałam też, od jakiej kwoty można płacić kartą. Odpowiedział, że nie ma to znaczenia. Ucieszyłam się, bo miałam mało gotówki. Zapłaciłam, a pracownik podziękował za wizytę i zaprosił ponownie. Do tego KFC będzie miło wracać, choć "Crusher" wybitny nie był. Pracownicy są tu naprawdę uprzejmi, co stwierdziłam też po drugiej obsługiwanej osobie.
Niestety, dowiedzieć się tu czegokolwiek jest dosyć trudno, bo to raczej oddział niż bank i raz ktoś tam jest , innym razem nie ma nikogo w godzinach urzędowania.
Pani, która obsługuje petentów znudzona z wymuszonym uśmiechem, w sumie, po co jej głowę zawracam...
Bank nie na moją kieszeń. Żeby dostać jakikolwiek kredyt gotówkowy, trzeba mieć 1400 zł netto, cóż w tak małym miasteczku to nieczęste zjawisko...
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.