Obsługa dobra, czas oczekiwania na kelnera przyjmującego zamówienie zbyt długi, co wiązało się z dużą ilością gości, czystość urządzeń sanitarnych (muszli klozetowej) w toalecie mógł być lepszy. Asortyment dobry, ceny trudno ocenić, w stosunku do innych lokali w okolicy raczej wysokie, (bar sałatkowy, pizza dla dwóch osób, napoje 82 zł)
Personel zajęty swoimi obowiązkami. Większość uśmiechnięta, potrafi rozmawiać z klientami. Są zastrzeżenia do kilku osób, ale reszta jest bardzo uprzejma-zażartuje, doradzi. Ludzie zadbani. Każdy zna swoje obowiązki i sumiennie je wykonuje. Przy rozmowie ze znajomą osobą, pracownicy nie robią sobie przerwy w pracy. Nie w każdym dziale jest jednak porządek. Są pomieszane produkty, oraz niechlujnie poustawiane. Wszystko inne w jak najlepszym porządku.
Przy okazji zakupów w centrum Torunia, postanowiłam szybko coś zjeść. Wybór padł na pizzerię Piccolo, w której byłam ostatnio wiele lat temu a o której słyszałam same dobre opinie. Wnętrze lokalu wystrojem trochę trąci myszką, ale jest w nim dosyć przytulnie. Kilka stolików było wolnych, ale też przy kilku siedzieli klienci. W lokalu obowiązuje samoobsługa, w związku z tym od razu skierowałam się do kasy. Zamówiłam pizzę z ketchupem oraz barszcz i zapłaciłam 7,90 zł. Obsługująca pani nie była specjalnie wylewna, ale obsługiwała sprawnie i uprzejmie. Jej zachowanie pasowało do klimatu lokalu.Okazało się, że trzeba poczekać na pizzę około 10 minut, ale barszcz dostałam bardzo szybko. Barszcz przepyszny, pizza również. Obiad bardzo sycący i niewiarygodnie tani. Szczerze polecam!
Pzryszłam do kawiarni Cava ze znajomymi w Złotych Tarasach, wiadomo każdy klient ma prawo zastanowić się jaki napój wybiera, jednak chyba kelnerka o tym nie wie, była bardzo zniecierpliwiona. Po zamówieniu kawy i zapłaceniu nie została wydana mi reszta, więc przekazałam to kelnerce (prawdopodobnie Magda), na co ona stwierdziła, że pieniądze już oddała. Cóż, wiem jaką kwotę zawierał mój portfel. Po mojej interwencji została sprawdzona kasa i oddane pieniądze tyłem do mnie:((( , bez zwykłego przepraszam. Kultura tej kelnerki zostawia wiele do życzenia. Napiwku oczywiście nie zostawiłam.
małe zakupy w hipermarkecie- cukier i jogurt. Dużo klientów- środek dnia, poniedziałek. Na 6 kas otwarte tylko 3. długie kolejki po 4 i więcej klientów. Nie ma kasy dla klientów z zakupami do 5 produktów, toteż musiałam stać ze wszystkimi. Przy punkcie obsługi klienta- z-ca kierownika i inne pracownice dyskutują w najlepsze, a wystarczyłoby otworzyć jeszcze jedną kasę i byłoby ok! ale panie tego nie widzą
w sklepie względny porządek, choć mało towaru na półkach z warzywami.O nabiale nie wspomne- nie było żadnych bułek, prawdopodobnie nie wstawiono do pieca kolejnych, bo nie wierzę, że w dwie godziny (market czynny od 9 rano) rozeszły się wszystkie?! Czy to możliwe?! Raczej nikt się nie kwapił, by tym się zająć. Produkty na półkach dobrze oznaczone. Nie miałam problemu ze znalezieniem ceny cukru, który chciałam zakupić, chiciaż to na plus. Ceny względne- tak jak w innych sklepach, żadnej konkurencyjnej ceny.
Gdy już odstałam swoje- przyszła moja kolej. Ekspedientka w uniformie pracowniczym, neutralna, nie zachwyciła. Brak uśmiechu i stałych zwrotów grzecznościowych- dzień dobry, dziękuję, zapraszam ponownie itp. Nie zaproponowano mi siatki na zakupy, nie zapytano czy mam kartę rodzinną albo czy nie chciałabym jej założyć, nie zachęcano mnie do zakupu jakiegoś produktu ze sprzedaży sugerowanej. Zapłąciłam banknotem o nominale 10 PLN (zakupy kosztowały 4,07zł). Ekspedientka z dziwną miną zapytała, czy nie mam tych 7 gr. W portfelu drobne miałam tylko 5 gr- dałam je i dowiedziałam się, że jestem winna 2 gr!! Przecież dałam 10 zł- było z czego wydać- czy to moja wina, że nie mają drobnych?! Klient za to odpowiada? Ogólnie nieciekawe doświadczenie po 10 minutach w kolejce, gdzie wybranie 2 produktów zajęło mi raptem 1 minutę.
Udałam się na stoisko kosmetyczne w celu zakupu tipsów. Nie szukałam ich po wystawie, od razu podeszłam do obsługującej pani (blondynka w okularach). Nie zostałam przywitana. Pani wyjęła z witryny poszukiwane przeze mnie przedmioty i o każdym opowiedziała. Poprosiłam o to, aby wskazała mi towar najkorzystniejszy do zakupu, pomogła mi w tym i na ten towar się zdecydowałam. Zapłaciłam, reszta została mi prawidłowo wydana, otrzymałam paragon i zostałam pożegnana.
Teren sklepu był czysty i uporządkowany. Bez problemu znalazłam to, czego szukałam. Wszystkie towary były oznaczone ceną. Przy kasie byłam trzecią osobą, szybko mnie obsłużono. Zostałam przywitana i pożegnana, wydano mi paragon. Wokół kasy leżało wiele pustych jednorazowych reklamówek. Obsługiwała mnie blondynka przy kości.
Teren sklepu był uporządkowany, bez problemu znalazłam to, czego szukałam. Przy kasie obsłużyła mnie miła pani (ok. 40 lat, czarne, krótkie włosy), przywitała mnie i pożegnała. Wydano mi paragon. Zapytała czy potrzebuję jakiegoś preparatu do impregnacji butów, ale jej podziękowałam. Wizyta przebiegła bezproblemowo.
Teren sklepu był czysty i uporządkowany. Miałam problem ze znalezieniem artykułów z gazetki promocyjnej, ponieważ były one wymieszane z towarami po normalnej cenie.Przymierzalnie były czyste i przestronne. W kolejce byłam pierwszą osobą, obsłużono mnie bardzo szybko. Zostałam przywitana i pożegnana, a także zaproszono mnie do wypełnienia karty, dzięki której będę otrzymywać specjalne oferty. Gdy już odchodziłam do kasy jedna z pań (krótkie włosy, blondynka) powiedziała mi jeszcze o zbliżających się przecenach.
Podczas wizyty w restauracji uderzyło mnie przeraźliwe zimno - okazało się, że lokal nie był w ogóle wówczas ogrzewany. Obsługująca mnie pani (szczupła blondynka) była bardzo uprzejma - przywitała mnie, przyniosła menu itp. Jedzenie przygotowywane było na miejscu, więc czas oczekiwania był dłuższy niż zazwyczaj. Jedzenie było pyszne, a obsługa fachowa. Ceny w normie. Toalety czyste.
Teren sklepu ogólnie nie należał do najczystszych - podłoga miejscami się kleiła. Znalazłam wszystkie poszukiwane produkty, każdy miał cenę. W kolejce byłam pierwszą osobą, więc zostałam sprawnie obsłużona. Taśma przy kasie była mokra, a wokół porozrzucane były jednorazowe woreczki. Pani przywitała mnie i pożegnała, dostałam paragon.
Teren sklepu był uporządkowany, bez trudu znalazłam to, czego szukałam. Na towarach była cena. Byłam pierwszą osobą w kolejce, obsługiwana była jednak para, która zamawiała tytuły kolekcjonerskie. Czynna była tylko jedna kasa, więc w kolejce spędziłam 10min. Dopiero, gdy para nad czymś myślała, pani kasjerka (blondynka, lekko przy kości) zreflektowała się i powiedziała: "To ja w przerwie teraz Panią skasuję" - nie zostałam przeproszona za tak długie oczekiwanie na swoją kolej, a za mną kolejka też zrobiła się pokaźna. Pani się ze mną nie przywitała. Skasowała moje produkty, zapakowała je, dała mi paragon i pożegnała mnie mówiąc "do widzenia".
Pierwsze swoje kroki skierowałam do serwisu, ponieważ chciałam oddać telefon na gwarancję. Opowiedziałam panu o problemie, dopiero później poprosił o paragon (telefon zakupiłam w Saturnie na Pasażu Grunwaldzkim) i powiedział: "Pomiędzy naszymi dwoma sklepami trwa wojna, zapraszam na Grunwald". Zdziwiłam się bardzo, ponieważ podczas zakupu telefonu zostałam poinformowana o tym, że mogę go serwisować każdym sklepie tej sieci. Powiedziałam panu o moich wątpliwościach, ale on tylko powtórzyć, że zaprasza mnie na Grunwald, a telefonu przyjąć nie może. Następnie udałam się na teren sklepu, aby kupić prostownicę do włosów. Teren sklepu był uporządkowany. Po przejrzeniu działu z artykułami do włosów znalazłam panią, która mogłaby mi pomóc w doborze odpowiedniej. Pani ta (blondynka, długie włosy, szczupła) w bardzo serdeczny i miły sposób opowiedziała mi o kilku prostownicach, które jej zdaniem są najlepsze. Najpierw oczywiście zapytała o moje preferencje i przedział cenowy. Pod jej wpływem zakupiłam prostownicę, z której jestem bardzo zadowolona. Przy kasie byłam jedyną osobą, zostałam miło obsłużona, wydano mi paragon. Przywitano mnie i pożegnano.
Podczas wizyty w sklepie moja uwaga była skupiona przede wszystkim na promocjach. Ustawionych było kilka wieszaków promocyjnych, jednak rzeczy, które na nich wisiały były totalnie porozrzucane - ciężko było znaleźć właściwy wieszak, ponieważ wszystko się splątało. Na niektórych rzeczach nie było nawet ceny. Teren sklepu był ogólnie uporządkowany. W kolejce do kasy byłam piątą osobą, obsługiwała ją tylko jedna osoba (kobieta, ciemne włosy związane w kucyk), dopiero po czasie przyszedł do drugiej kasy chłopak. Dostałam paragon, towar mi zapakowano. Zostałam też przywitana i pożegnana. Przy kasie nie było kart upominkowych, chociaż były przygotowane na nie stojaki.
Generalnie sklep bardzo przyjazny i intuicyjny. Wszystkie towary poukładane na swoich miejscach, jest ich odpowiednia ilość nie ma brudu, towarów obdartych lub uszkodzonych. W sklepie panuje ład i porządek. Co chwilę widać personel sprzątający. Minusem jest średnia zatowarowanie i personel zwłaszcza na kasach. Chociaż kasjerki wypowiadają się standardem sprzedaży to robią to od niechcenia. Również na minus ceny pieczywa i ich ilość, zawsze czegoś brakuje.
Udałam się do Marketu w celu zakupu kilku produktów spożywczych marki Biedronka.
W sklepie było w miarę czysto, nie walały się żadne folie w dziale napoi, choć w dziale asortymentu dla domu, w koszach panował pewien nieład i trudno było coś znależć, gdyż były poukłądane w sposób nielogiczny.
Bez problemu znalazłam produkty- napoje i słodycze. Znajdują się tam, gdzie powinny. Udałam się do kasy, a tam- nowa kasjerka, która pracowała z prędkością żółwia. Wiadomo, każdy się kiedyś uczy. Mimo to powinna być otwarta jeszcze jedna kasa, by rozładować narastającą kolejkę, a to stało się dopiero po czasie. Można to uznać za okoliczność łągodzącą. Przesunęłam się do drugiej kasy. Kasjerka mnie obsługująca była w stroju biedronki, schludna i czysta- ręce zadbane. Z uśmiechem mnie powitała, zapytała, czy potrzebuję siatkę. Skasowała produkty, zajęło jej to kilka sekund. Wydano mi resztę i paragon. Oczywiście zaproszono mnie ponownie.:)
Ogólnie nie było źle, gdyby nie lekki nieład w sklepie i początkowa kolejka do kasy. Produktów na półkach nie brakowało, ceny na swoich miejscach. Ogólna ocena +3
Przyszłam do apteki w Galerii, by kupić coś na ból głowy. Gdy weszłam do apteki, która nie była przepełniona,od próg powitał mnie uśmiech i "dzień dobry" Pani Farmaceutki połączony z rzeczywistą troską o klienta. Nie czekałam, pomimo że pani Farmacetka zajmowała się wprowadzaniem czegoś do komputera.
Mogłam spokojnie wyjaśnić co mnie boli i jakiego leku poszukuję, choć nie pamiętałam jego nazwy, tylko podstawowy składnik i fakt, że spożywa się go po uprzednim rozpuszczeniu w wodzie. Pani, która mnie obsługiwała, nie miała z nazwą problemu. Zapytałam o cenę jednego listka leku, sprawdzenie w komputerze nie stanowiło dla niej problemu i nie towarzyszyło temu żadne westchnięcie, czy przewracanie oczami.
Zapłaciłam gotówką, otrzymałam resztę i paragon, o który nie musiałam się upominać. Zadowolona z obsługi wyszłam z Apteki, pożegnana zwrotem grzecznościwym Pani Farmaceutki.
W artece było czysto, wszystko poukładane, półki opisane, leki ometkowane.Pani Farmaceutka w czystym i wyprasowanym kitlu ze spiętymi włosami i czystymi rękoma. Ogólnie bardzo byłam zadowolona.:)
pracownik stacji gburowato zaptał "ile"?( tankuję gaz), bez dzieńdobry i przepraszam, że oderwałam go od pasjonującego zajęcia typu "rzeglad prasy" , aby mnie obsłużył musiałam wejśc do budynku i wyraźnie poprosic, na monitoringu przecież widac że stoję pod dystrybutorem gazowym , w miejscowości są dwie stacje benzynowe i w zależności od zmianypracowników różnie jest z obsługą
Wczoraj byłam na zakupach z koleżanką w Galerii Łódzkiej. Szczególną moją uwagę zwróciła wystawa sklepu z bielizną Intimissimi. Wystawa moim zdaniem była genialna. Została wyeksponowana bielizna ale tym razem nie na zimy i bez wyrazu manekinach tylko bielizna w zestawieniu z ciasteczkami. Wszystko wyglądało tak apetycznie że od razu chciało się wejść do tego sklepu i coś kupić. Bielizna bardzo ładna, ceny do przyjęcia a personel bardzo uprzejmy.
dziś po raz kolejny spotkałam sie z sytuacją kiedyb to nei zostałam obsłuzona w biedrone a wszystko prze WIELKI nominał jaki miałam całe UWAGA!!! 10 zł.Tym razem chciał kupic pasztecik za ok 2 zł , Ekspedientka OPRYSKLIWIE powiedziała ze mi go nie sprzeda BO NIE MAM WYDAC!!~ takie sytuacje maja miejsce tylko w biedronkach w jelczu-laskowicach. Czy klient nie ma prwa wyjsc z tym co chce kupil i po co przyszedł?? Takie sytuacje zdarzaja sie niezaleznie od godziny ani dnia tygodnia. TO JEST JAKOSC OBSŁUGI KLEINTA KTÓRA SIE SZCZYCI BIEDRONKA???? woła o pomste do nieba
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.