Parking przy sklepie jest bardzo źle zorganizowany, jest bardzo mało miejsca (sklep stoi na miejscu byłego salonu fiata i parking był jedynie dla pracowników oraz kilka miejsc parkingowych od strony ulicy, gdzie były wystawiane modele aut). Po wjeździe Oplem Vectrą miałem problem z wyjazdem - byłem praktycznie zastawiony a balustrady ograniczające parking od ulicy ustawione są tak, że przeszkadzają w wyjeździe autom. Same zakupy w sklepie zostały załatwione szybko jakkolwiek kolejnym minusem jest brak stoiska mięsnego.
Po wcześniejszym umówieniu na daną godzinę przyszedłem do salonu. Od razu zostałem przywitany a po sprawdzeniu mojej rezerwacji zaproszony na fotel. Tam fryzjer przeprowadził ze mną rozmowę, pytał jaką fryzurę chcę, doradził mi jak najbardziej mi będzie pasować. Strzyżenie zajęło ponad 20 minut. Zauważyłem, że pracownicy dbają o swoje miejsce pracy (sprzątają od razu po kliencie) jednakże wydaje mi się, że fotele umieszczone są zbyt blisko siebie - dwójka fryzjerów, która strzyże na sąsiednich fotelach nie ma miejsca, żeby jednocześnie stanąć koło siebie między fotelami.
Po zajęciu miejsc musieliśmy się udać po menu (nie były przy każdym stoliku, kelnerki nie roznosiły). Zamówienie zostało przyjęte sprawnie. Czas oczekiwania na 2 pizze to 5 min. (szybko zrealizowane zamówienie). Pizze były smaczne, zrobione tak jak należy. Kelnerka miała drobne kłopoty przy wydawaniu pieniędzy (ze zmęczenia wydała o 10 zł. za dużo i dopiero po zwróceniu uwagi odebrała je).
Przyszedłem w celu dokonania zakupów na kolację. Co mnie uderzyło to to, że większość owoców nie była podpisana (tzn. nie było cen na nich). Ponadto zakup przebiegł sprawnie, klienci byli szybko obsługiwani, kolejka szybko się skurczyła.
Bezproblemowo udało się zrealizować darmową wejściówkę (która była gratisem w jednej z promocji maszynki do golenia). Jedynym minusem może być pani, która stała tuż przy osobie sprawdzającej bilety, ponieważ dała mi papierek z nowym zapachem perfum i zanim cokolwiek zdążyłem powiedzieć, także spryskała mnie nimi (a zapach był nie za specjalny).
W piątek założyłem konto w banku. Chciałem odebrać kartę debetową we wtorek ok. 12 godziny. Pani mnie obsługująca powiedziała, że normalnie miałbym ją na środę ale wyśle zgłoszenie o wysłanie jej specjalną przesyłką. Jednakże jak przyszedłem o godzinie 12 nie było karty. Powiedziałem, że nie będę miał czasu w ciągu najbliższych dni odebrać karty i dlatego mi na niej zależało żeby już ją odebrać-na to Pani mnie "pocieszyła", że to nie szkodzi, że nie będę miał czasu odebrać, ponieważ 2 miesiące może na mnie czekać karta...
Udałem się do oddziału banku w celu pobrania wyciągu z konta. Przy kasie jedna z klientek bardzo ostro się awanturowała. Podnosiła głos oraz obrażała kasjerkę (nie chciała wypełnić odpowiedniego blankietu przelewu tylko chciała w jakiś inny sposób przekazać dane do przelewu). Kasjerka zachowała zimną krew i po krótkiej rozmowie udało się jej uspokoić wiekową klientkę.
Od razu po wejściu do placówki zostałem poproszony o zajęcie miejsca. 5 min zabrało pracownicy założenie mi nowego konta w banku. Następnie zaprezentowała mi jak korzystać z bankowości elektronicznej. Profesjonalna i bardzo miła obsługa.
Niestety, w sklepie czynna była jedynie 1 kasa (na 5) co spowodowało długą kolejkę. Mimo ogólnego niezadowolenia klientów następna kasa nie została otwarta.
Zadzwoniłem w wyniku słabego transferu internetu w godzinach przedpołudniowych. Jak zwykle dopiero za którymś razem udało mi się połączyć z serwisantem. On zmęczonym głosem zaczął mnie przekonywać, że to jest wina mojego komputera, oprogramowania jakie na nim mam itd. Swoją drogą zawsze to się słyszy jak się do nich zadzwoni ( zapewne takie mają instrukcje żeby tak prowadzić rozmowy ). Wiedziałem, że wina nie leży po mojej stronie i odmówiłem m.in. wyłączenia firewalla ( co byłoby głupotą ponieważ internet był, chociaż baaaardzo wolny ). W końcu zostało mi poradzono żebym poczekał kilka godzin to pewnie transfer się poprawi...
Miałem problem z rowerem - kolarka. Nie mogłem dostać odpowiednich dętek, a jak już je dostałem, miałem kłopoty z założeniem. Udałem się do jednego serwisu rowerowego w Bochni i owszem zostały one założone i napompowane, ale po przywiezieniu kół do domu dętki pękły. Dlatego też udałem się do Krakowa z rowerem i trafiłem do Intersportu. Za zakup dętek oraz montaż ich (wraz z przeglądem i drobnymi naprawami roweru) zapłaciłem jedynie 40 zł. Serwisant mimo dużej ilości rowerów jakie miał do naprawy zrobił to w przeciągu 1h. Malutki minus to taki, że nie miał tak dobrych dętek jak bym chciał i niższej jakości założył.
Udałem się na badanie wzroku. Miałem dostać zniżkę 50% z karty ubezpieczeniowej. Przyjęła mnie praktykantka i powiedziała, że ona o tym nic nie wie i poprosiła żebym minutę zaczekał to pójdzie po kogoś bardziej doświadczonego. Po minucie wróciła i po wyjaśnieniu sytuacji dostałem rabat 50% mimo tego, że w ich książce z rabatami nie znaleźli mojego ubezpieczyciela. Badanie zostało przeprowadzone szybko i było bardzo dokładne.
Sklep jest zamykany o 22 jednakże jeśli się przyjdzie o już nawet o 21.40 to ochroniarz nie pozwoli wejść do sklepu i niegrzecznie odnosi się do klienta. Grozi także przyjazdem policji w wypadku jeśli nadal będzie się chciało wejść do sklepu (kiedy zwróciłem uwagę, że sklep jest otwarty do 22). Następnie użala się, że mało mu płacą oraz, że musi siedzieć w pracy do późna.
Przyszedłem do sklepu z zamiarem zakupu pierścionka o godzinie kiedy sklep powinien być zamykany. Mimo tego ekspedientka poświęciła mi dużo czasu na poradę, dała czas na zastanowienie się i nie przypominała, że sklep powinien być od 15 minut zamknięty.
Co do obsługi samej w sobie nie mam większych zastrzeżeń, natomiast mam dużo do samego sklepu. Przychodzę jednego dnia do sklepu, widzę kartkę przy winogronach, że są przecenione z 5.99 zł/kg na ok. 2zł (co do grosza nie pamiętam ceny ). Przychodzę tak przez kilka dni codziennie, kupując je aż tydzień później widzę, że winogrona są nadal przecenione, ale tym razem na 3.5zł/kg ( i także z ceny 5.99 zł/kg). Wydaje mi się, że jest to nabijanie klienta w butelkę, ponieważ jeszcze kilka dni temu była niższa cena a po podwyżce dalej odnoszą się do ceny winogron sprzed ponad miesiąca. Jest to może mało istotna sprawa, ale jeśli postępują tak z jednym produktem mogą równie dobrze z wieloma innymi postępować a ma to na celu, że jak ludzie widzą, że coś jest przecenione chętniej kupią.
Poszedłem do banku po wypłatę euro (potrzebowałem na wakacje). Jednorazowo można wypłacić do 4000 euro (tak jest w umowie rachunku) najpierw Pani w okienku prosi mnie żebym poczekał, ponieważ wdrażają nowy system i mają problemy... Czekam 15 minut, za mną ustawia się kolejka i w końcu przyjmuje mnie Pani. Mówię, że chcę wypłacić euro a ona na to, że niestety, w tym momencie nie mają na stanie i żebym podszedł do innego punktu. Tak też zrobiłem - udałem się na ulicę Królewską do ich punktu i sytuacja powtórzyła się - brak euro w kasie. Skończyło się na tym, że na rachunku miałem euro, ale nie mogłem wyciągnąć, więc musiałem kupować ze stratą w kantorze. Na dodatek dodam, że taka sytuacja z euro wydarzyła się nie pierwszy raz.
Reklamacja spodni ( po półtorej miesiąca spodnie zaczęły się rozpadać ). Sprawa została bardzo szybko załatwiona ( 5 min ). Jednak widać było po obsługującym mnie sprzedawcy zmęczenie. W czasie załatwiania sprawy prowadził równolegle rozmowę ze swoją znajomą która go odwiedziła. Na dodatek na samym początku rozmowy powiedział, że nie widzi sensu reklamacji ale jeśli baaaardzo chcę to może to zrobić.
Miałem otrzymać powiadomienie smsem po 2 tyg. o wyniku reklamacji jednak go nie otrzymałem. Na miejscu okazało się, że reklamacja została przyjęta i zwrócono mi pieniądze.
Oddawałem do reklamacji komórkę. Sprawa została w salonie została szybko załatwiona ( w ciągu 8 min ), dostałem zastępczą komórkę i miałem po 2 tygodniach odebrać naprawioną kom. Jednakże po tyg zadzwonili do mnie i powiedzieli, że nie mogą wysłać mojej komórki do serwisu ponieważ nie zostawiłem im faktury zakupu komórki ( w czasie pierwszej wizyty pokazałem im jednak obsługujący mnie Pan nie poprosił o nią tylko spisał z niej dane ). Przez to musiałem pojechać do Krakowa ( ponieważ jedynie w ciągu roku akademickiego mieszkam w Krakowie a tak w Bochni ) i donieść im fakturę która skserowali. Po kolejnych dwóch tygodniach udałem się do salonu i spotkała mnie niemiła niespodzianka - salon był w remoncie i była na nim jedynie kartka, że należy się udać do innego salonu Heyah. Udałem się ale był on już niestety zamknięty. Przez co musiałem jeszcze raz jechać do Krakowa żeby odebrać nieszczęsną komórkę.
Zgłaszałem reklamację spodni po 4 miesiącach od zakupu. Obsługująca mnie sprzedawczyni była bardzo miła jednakże bardzo powoli załatwiła moją sprawę ( trwało to 20 min ). Spowodowane to było tym , że tylko ona obsługiwała kasę ( po tym jak odczekałem w kolejce i powiedziałem o co mi chodzi poprosiła mnie żebym poczekał aż resztę klientów obsłuży ponieważ jest ona sama ) oraz wyblaknięciem paragonu ( jak go otrzymała to poszła go sprawdzić na zaplecze i przez 10 min nie wróciła ). Jednak na początku rozmowy uprzedziła mnie, że to trochę potrwa i poprosiła o cierpliwość i zachęciła do obejrzenia asortymentu sklepu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.